Osobiście uważam, że to co zrobiła Daenerys było świetnym posunięciem ze strony twórców. Brakowało mi jedynie nazwania jej szaloną królową (czekałem aż te słowa padną z ust Tyriona), bo wtedy los całkiem by się dopełnił.
Szkoda że nie zostało to zrobione dobrze XD Bo ten rage outbreak po zdobyciu miasta był tak z dupy że szkoda nawet pisać bo wszystko już zostao napisane po premierze ostatniego odcinka.
To mogłoby być dobre posunięcie, gdyby zostało rozegrane w odpowiedni sposób. Finalnie wszystko wyszło strasznie sztucznie, na szybkości i na siłę. Jak na moje, to szaleństwo Daenerys powinno rozgrywać się na większej przestrzeni czasu oraz powinno mieć mocniejsze powody, bo to co dostaliśmy od twórców, to po prostu jakiś żart. Po co próbować na siłę szokować widza? Po co z bohaterki kreowanej przez cały serial robić wielką sensację, skoro jej koniec ma być taki płytki i w ogóle nieemocjonujący? Jestem wrażliwym widzem i byłem pewien, że jeśli dojdzie do jej śmierci, to zadławię się łzami. Nic bardziej mylnego - byłem rozczarowany i nie przyjąłem do wiadomości takiego rozwoju wydarzeń.
W ogóle to dlaczego jej odbiło i postanowiła przekreślić wszystkie lata swojej działalności na rzecz niewinnych? Tak naprawdę, to w serialu nie ma na to dokładnej odpowiedzi. Chodziło o prawdziwe pochodzenie Jona, które i tak potem miała gdzieś? Czy chodziło o zdradę doradcy i śmierć przyjaciółki? Nawet jeśli chodziło o obie te rzeczy, to to jest jakaś totalna pomyłka.
Cały czas Daenerys próbowała zdobyć tron bez rzezi, a jak mogła to uczynić, to nagle dokonała masowej masakry na niewinnych. To brzmi banalnie i sztucznie. Tak jak wspomniałem wcześniej, to jest nieudana próba zaszokowania widzów i w efekcie zniszczenie potencjału bohaterów Daenerys i Jona.
Ja mam podobną refleksje, zwłaszcza jeśli chodzi o "szaleństwo" Daenerys, i potencjał bohaterów. W ostatnim odcinku wiele kwestii wydaje mi się jakby niedopowiedzianych ten dziwny dialog między Jonem a Dan, bo co Jon po mimo tak dużego oddania i miłości zabija swoją królową bo sugeruje mu to Tyron... no to przeciwieństwo relacji Jamie i Cersei.. eh
Bo nie pisał tego George Martin? Tylko kretyni bez wyobraźni? Tak kończy się próba sfinalizowania opowieści, której autor sam nie zakończył. Swoją drogą nie wiem czy autor już nie ma talentu do napisania zakończenia? Bo prędzej umrze, niż my się tego zakończenia doczekamy.
Dokladnie,takie same odczucia,ogolnie fianal ok tylko zmiana charakteru Deanerys byla za szybka.
Chyba żartujesz ;) Widocznie nie oglądałeś serialu zbyt dokładnie... Jest na przestrzeni wszystkich sezonów pokazane, że Daenerys jest równie szalona co jej ojciec, trzeba tylko chcieć to zauważyć :) Nawet w pierwszym odcinku to widać! Jeżeli chodzi o finałowy sezon i wcześniejszy to było widać stopniową frustrację i to, że zazdrości ona ludziom z Westeros tego, że są ze sobą zżyci. Że John lub Sansa mają wiernych sobie poddanych. Uświadomiła sobie, że nigdy nie będzie ich królową, widać to choćby na uczcie z której wychodzi, gdy wcześniej omiata wzrokiem towarzystwo.
"Jest na przestrzeni wszystkich sezonów pokazane, że Daenerys jest równie szalona co jej ojciec, trzeba tylko chcieć to zauważyć :) Nawet w pierwszym odcinku to widać!"
A możesz wymienić przykłady? Sam pomysł szalonej Daenerys bardzo mi się podobał, bo od początku chciałam, aby tak się stało, uważam jednak, że jej przemiana była absolutnie pozbawiona sensu. Zabrakło przynajmniej jednego sezony, żeby ugruntować jej szaleństwo. Zamiast tego zrobiono to na szybko i bez podstaw. Widziałam w niej kogoś, kto potrafi podbijać, ale nie potrafi rządzić. Kogoś, kto domaga się uznania i tronu ze względu na swoje urodzenie, nie rozumiejąc, że podbój rządzi się swoimi prawami. Podbijała, ale nie przyjmowała do wiadomości, że przez podbój straciła prawa do tronu. Była zacietrzewiona do granic możliwości, zazdrosna o uznanie (Johna i Sansy, jak już napisałaś), którego nie była w stanie zdobyć ani wymusić, ale nigdy szalona, przynajmniej ja tego nie widziałam, więc chętnie poznam twoją opinię i gdzie widziałeś jej szaleństwo.
Jasne, że mogę podać więcej. W pierwszym odcinku widzimy jak jest mocno w "swoim świecie", zamyślona i nieobecna. Wydaje się nam, że może to ze względu na wydarzenia, jakie mają nadejść, ma zostać żoną Khala, ale jednak patrząc na całość uderzyło mnie to, że genialnie jej szaleństwo widać juz w pierwszym i ostatnim odcinku. Przez dłuższy czas nikt nie chciał wierzyć w to, że jest szalona, bo urocza, charyzmatyczna, mówiąca o zmianach i "strzaskaniu koła" władzy. Jednak co jakiś czas dostajemy wskazówki, że jednak nie jest z nią zbyt dobrze. Same sceny walki smoków z armią Jamiego pokazała, że zarówno Tyrion jak i inni zrozumieli, że mają do czynienia z szaloną osobą. NIestety nadal w to brnęli i nie chcieli w to uwierzyć. Bezlitosna egzekucja ojca i syna oraz Vairysa, również tego dowodzą.
Dzięki za przykład, ale absolutnie nie widzę w tym szaleństwa. Wyglądając na zamyśloną i nieobecną uważam, że taka właśnie wtedy była. Jej życie miało zostać wywrócone do góry nogami i nie miała pojęcia czego się spodziewać po zostaniu żoną, jakby nie było, dzikiego człowieka. Melancholia to najmniej czego bym się spodziewała po kimś w takiej sytuacji.
Od drugiego sezonu do samego końca irytowała mnie nieustannie, szczególnie gdy nasilało jej się wymawianie niekończonych się tytułów i wiecznego domagania się uznania i zginania kolan, ale to jest właśnie to, czym dla mnie była. Uparta i nieomylnie przekonana o tym, że należy jej się władza, którą każdy powinien zaakceptować i powitać ją ze szczęściem. I to jest coś, co bardzo dobrze pasowało do przemiany w szaleństwo, bo podstawy już były zbudowane. Bezlitosna egzekucja, o której wspominasz, byłaby bardzo dobrym początkiem, bo to był moment, w którym zaczęło jej niezaprzeczalnie odwalać, ale jak już napisałam, zabrakło przynajmniej jednego sezonu.
Jej odpał w Królewskiej Przystani był w mojej opinii okrutnie źle przedstawiony. Są postacie, które bardzo szybko traciły zdrowie psychiczne, ale ona nie jest jedną z nich, to po prostu nie trzymało się kupy. Po całym sezonie jasno widać, że twórcy chcieli mieć już z głowy ten serial, więc dalsza sensowna rozbudowa postaci i domknięcie wątków ich nie interesowały. Wyszło, jak niestety mieliśmy nieprzyjemność to zobaczyć.
Moim zdaniem bardziej wiarygodnym wytłumaczeniem spalenia Królewskiej Przystani byłoby złamanie warunków kapitulacji. Gdyby Rhaegal nie zginął w konfrontacji z Euronem, tylko został zabity przez nie respektującego sygnału dzwonów żołnierza z ocalałym skorpionem, wybuch gniewu Daenerys byłby bardziej wiarygodny.
Jestem świeżo po obejrzeniu wszystkich sezonów serialu i zgadzam się, że zakończenie jest dobre. Myślę, że ci, którzy oglądali serial na bieżąco mieli za duże przerwy między sezonami, aby zauważyć, że Dany jest brutalna i z każdym sezonem to eskaluje aż do wybuchu wściekłości. Czego za to nie mogłam "kupić", to miłość Jona, było to bardzo sztuczne i faktycznie na szybko. Uwierzyłam w miłość z Ygritte, ale z Dany to było wymuszone na widzach.