Prawdopodobnie nie jestem obiektywna w tynm co sądzę ale zaryzykuję. Nie przepadam za fantastyką. Jak dotąd nudziła mnie ta tematyka. Serial oglądam teraz ze względu na Richarda Deana Andersona. Jakże inny obraz pokazał w tym serialu niż poprzednio w Mac Gyverze. Tam nie nawidził broni a tutaj karabin jest jego dodatkiem jak trzecia ręka. Spotkałam się ze stwierdzeniem ze ludzie przywykli do RDA jako człowieka który nie dotyka broni dlatego nie pasuje do Stargate. Ja uważam dokładnie odwrotnie. Jeśli w Mac Gyverze w pewnym momencie akcja zaczęła być nudna to w Stargate pokazał szczyty swoich mozliwości i talentu aktorskiego.
Zabrałem się za SG zaraz po MacGyverze i ciężko było się przestawić na Richarda w nowej roli ;-) ale to dobrze. Gość jest dobrym aktorem i potrafi dobrze zagrać 2 odmienne charaktery. Nie wyobrażam sobie innego aktora w tej roli ;-)
PS. taka mała ciekawostka - dużo ludzi ponoć myli aktora grającego Hammonda z Thorntonem z MacGyvera. Ten pierwszy owszem, grał w Macu ale tylko małą rolę kierowcy o ile dobrze pamiętam.
Pzdr
To było coś związanego z kłusownictwem na dzikie zwierzęta. Koniec trzeciego sezonu albo początek czwartego. Owszem ciężko sie przestawić z Janosika bo za takiego uważam Mac Gyvera na Stargate ale to właśnie jest takie intrygujące że RDA jest taki wrzechstronny.
Jak również w jednym odcinku kierowce betoniarki której MacGyver użył by zalać bombę podłożoną w ciężarówce.
Nie tyle nudzić co ja wolę zdecydowanie tematykę nieoderwaną od rzeczywistości - fantastyka jakoś specjalnie mnie nie bawi.