Refleksje po obejrzeniu 3 odcinków mam takie, że trzeba mieć wiele życzliwości w stronę poważnych skrótów, tutaj myślę o baaardzo skomplikowanej i poważnej operacji Kowalskiego, który 20 sekund filmu później, wstaje, chodzi i działa (historii w filmie też mieliśmy 20 sekund) i pchamy fabułę dalej. Jeśli ktoś miał doświadczenia z chirurgiem to wie, że trwa to trochę dłużej, ta cała rekonwalescencja. I to jest niestety schemat, albo też pomysł, formuła, na opowiadanie, z którym się nie zgadzam, odbiera mi zabawę to całe odrealnianie. Na teatralną inscenizację opuszczę kurtynę milczenia. Nie wiem, czy w to wsiąknę, bardzo się napaliłem, a to co dostałem to taki trochę Startrek i temu podobne. Expanse i Battlestar Galactica to jest to co lubię. Ale dam im szansę, jeszcze kilka odcinków zobaczę i zobaczymy
Nie oglądałem Expanse ale Battlestar Galactica już tak. I na szczęście bardzo to się różni od BG. BG się spieprzył idąc w mistycyzm. Tutaj masz cały czas SF ze statkami w kosmosie czy innymi gatunkami obcych. Aczkolwiek niestety zwykle są to ludzie z innej planety. Serial nie jest w 100% poważny, jest tu też sporo komedii, nie bez powodu na yt są setki filmików z jackiem oneillem. Główni bohaterowie są też sami w sobie niesamowici i ich samych ogląda się z przyjemnością.
Jest to w pewnym sensie jak Star Trek bo zwykle każdy odcinek to nowa planeta bądź nowa przygoda, oczywiście "zwykle" nie znaczy że zawsze, jest tu interesująca fabuła.
No to jesteśmy na 20 odcinku he he he. To już mówi samo za siebie, wiadomo. Przestałem się czepiać, jak w poście nr1, zamiast tego cieszę się pomysłowością twórców, rozwijaniem postaci i ich relacji, niewymuszonym humorem oraz tym, że z ust bohaterów da się usłyszeć też i głębsze refleksje nad istotnymi kwestiami. Jest to fajnie wyważone. A całość sprawia, że chce się oglądać :) Na dziś, mogę powiedzieć, że bardziej mnie wciągnęło nie Star Trek (nie wchodząc w szczegóły). Ale zobaczymy