Zdecydowanie najlepszy serial wszech czasów, niedościgniony wzór dla wszystkich produkcji s-f. Nic dodac nic ujać oby jak najwiecej serii, bo każda następna jest coraz smakowitsza
Nie oglądałam wszystkich sezonów (chyba tylko 3 pierwsze). Może z czasem zrobił się majstersztykiem, bo do momentu gdy ja oglądałam daję mu 3/10 (oczywiście ta ocena może się zmienić jeśli się okaże że kolejne sezony są genialne). Wydał mi się średni na jeża ze zbyt mocnym wątkiem militarnym i drewnianym, wielkim, czarnym facetem bez mimiki. W zasadzie już kinowy pierwowzór nie bardzo mnie ujął, a serial tylko utwierdził mnie w przekonaniu że opowiastka o chronionych przez wojsko wrotach do innych wszechświatów to nie jest ten rodzaj s-f który mam jakąś szczególną ochotę oglądać.
Na razie najlepszym serialem s-f jaki widziałam na własne oczy jest "Battlestar Galactica" AD 2003. Oczywiście wchodzi w 3 sezon, więc ma jeszcze mnóstwo momentów do zepsucia, ale na razie trzyma się mocno, zarówno technicznie jak i scenariuszowo.
zgadzam sie z Ozyrem, SG1 jest najlepszym serialem jaki istnieje (do 7 sezonu) jak na czasy w których powstał niema sobie równych ale żeby docenićtrzeba obejrzec po kolei WSZYSTKIE odcinki
Każdy lubi to co chce, ja akurat i BS i SG-1 lubie. Ale to dwa rozne seriale Sci-Fi. No ale szczerze mowiac oceniac SG-1 po 3 sezonach gdy jest 10 to za mało. Sa upadki i wzloty ale da siepolubic i pokochac bohaterow jesli ma sie otwarty umysł. Co tam niezaleznie co kto powie fan zawsze zostanie wierny SG-1 :).
Rozumiem i nie zamierzam trolować. Ze mna jest trochę tak, że muszę polubić jakiś serial z rozmysłem od początku. Wtedy akceptuję wszystkie meandry w logice scenarzystów. Tak było z "Buffy", nowym "Battlestar Galactica", "CSI", a teraz tak jest z "Bones" - nie zastanawiam się nad polubieniem czegoś, bo zwyczajnie klimat serii mi odpowiada. Jeśli chodzi o SG-1 jakoś tak nie przypadliśmy sobie nawzajem do gustu. Oglądałam, bo nic fajniejszego akurat nie było w tym czasie. Niespecjalnie polubiłam też aktorów, choć Anderson jest oki. Dziwnym trafem w pamięć zapadły mi te odcinki albo wątki, które uznałam zwyczajnie za słabe. No nie wiem. Jak już pisałam, może obejrzę jeszcze więcej sezonów i wtedy doznam olśnienia. Kto wie. Jeśli cos takiego nastąpi, wy dowiecie się pierwsi :)
Niektóre seriale po prostu wrastają w nas a inne nie. Ponieważ sama jestem "prawdziwym fanem" (tyle że czegoś innego:), wiem że prawdziwemu fanowi nic nie przeszkodzi w jego miłości. Sama wchodzę na strony moich ulubieńców i cierpliwie tłumaczę niewiernym tomaszom, czemu warto lubić to i tamto. Ale to cholerna syzyfowa praca, gdy delikwent nie czuje atmosfery.
Pozdrawiam :)