Ten serial to świetna muzyka, zabójczo szybka akcja, świetna gra aktorska oraz nieoczekiwane rozwiązania niemal w każdym epizodzie. Ponadto serial funduje nam w sposób łatwo przyswajalny wykład z historii, religii starożytnych, astronomii oraz fizyki. Wszystko utrzymane w klimacie s-fi który się nie nudzi. Wszystkiego dopełniają zabawne komentarze pułkownika O'Neilla. Pierwsze trzy serie oglądałem z zapartym tchem nie mając nigdy dość. Dalej serial nieco spowolnił rozbudowując wiele wątków i kreując większy obraz międzygalaktycznej intrygi. Muszę mimo wszystko poznać że serie 4-5 odstają w dosyć znaczący sposób od pierwszych trzech i nie dają się oglądać lawinowo ale od sezonu 6 znów serial zaczyna nabierać rumieńców. Ostatnie dwie serie to drugi rozbłysk Gwiezdnych Wrót SG-1 który z nawiązką rekompensuje niedociągnięcia 4 i 5 serii które i tak były tak marginalne ze nie zaważyły by na finalnej ocenie. W całym serialu zauważyłem tylko jeden zmarnowany epizod (chodzi o ten w którym drużyna 1 wymyśla fabułę dla filmu) to jest jednak skaza która tylko przydaje wartości całości pokazując że twórcy także miewają gorsze dni.