Serial "Gwiezdne Wrota" jest obecnie najdłużej emitowanym serialem sf w historii - czy jest to jednak powód do zadowolenia? Stanowczo nie. Otóż w wyniku niepohamowanej żądzy kasy seria "przeskoczyła rekina" (ang jump the shark), w wyniku czego z dobrego konceptu i kilku pierwszych super sezonów fabuła gwałtownie stała się tandetna, naciągana i kretyńska, gdzie dalsze oglądanie jest udręką. Powód jest oczywiście prozaiczny - wypalenie. Naprawdę wielka szkoda bo twórcy mogliby pokazać, iż prócz chęci żerowania mają też klasę - po prostu trzeba wiedzieć kiedy skończyć (przykład BSG, 4 sezony i koniec).
Gwoli ścisłości - miano najdłużej emitowanego serialu sf przypada brytyjskiemu "Doctor Who" (1963 do chwili obecnej z przerwami, prawie 30 sezonów). A ze SG nie jest tak źle, jak z niektórymi nowszymi pozycjami, które ciągną się niemiłosiernie, a na dodatek większość motywów jest najczęściej zapożyczona z innych tego typu tasiemców. Może rzeczywiście 10 sezonów to za dużo, ale nawet jeśli komuś oglądanie zacznie sprawiać udrękę, jest proste wyjście - przestać oglądać.
W tym ostatnim zdaniu jest odrobina cynizmu czy tylko mi się wydaje? Uważam, że jeżeli widz angażuje się w oglądanie świetnego serialu, który w końcu nie jest emitowany w telewizji charytatywnie, ma prawo oczekiwać, że nie będzie bombardowany idiotyzmami - np. próba oparcia fabuły odcinków na mitach wyjaśniając w ten sposób ich pochodzenie. Wszystko było super dopóki nie wyskoczyli z tym Merlinem co już było tanie i żenujące. Mogli też zostawić wątek pradawnych jako niewyjaśniony element mitologii serialu (wiesz, lepszy klimat) - nie, trzeba było w tym grzebać. Rezygnacja z twardego sf: świetne odcinki z czarną dziurą, z kopiami oddziału, które myślą, że są oryginałami na rzecz jakiegoś komediowego ukrywania się Ba'ala na Ziemi. Oczywiście to są oceny subiektywne, może ci to wszystko się podobało, może masz ochotę na więcej. Ja w każdym razie już dawno mam za sobą etap, że fascynuję się byle gównem - a na takim właśnie poziomie stoją w mojej (podkreślam to słowo) ocenie ostatnie sezony.
PS
Rzeczywiście, w celu jeszcze większej ścisłości - zapomniałem dodać w północno amerykańskiej historii.
muszę Cię zmartwić ale jeżeli chodzi o najdłuższy jeżeli chodzi o liczbę odcinków sezonów vulgo wszystkiego z czym ma styczność jest nieśmiertelny Start Trek. Oczywiście masz rację, "Doctor Who" o ile się nie mylę rzeczywiście jest najmłodszym serialem sf, który ma tak długą historię. :)
Tak czy inaczej wszyscy wiedzą, że jeżeli serial sf to najlepszy jest SG :)
..mnie dobił motyw z tą Vaalą.. inaczej niż "masakra" nie da się tego opisać.. niepokalane poczęcie :/