Co sądzicie o tym odcinku? Uważam, że jest jednym z lepszych w tym sezonie. Wspomnienia o Mischy lub
rozbijająca się filiżanka były czymś, na co bardzo czekałam, zważywszy na to, że ten sezon opiera się na
książce "Hannibal". Więcej takich momentów.
Również bardzo się cieszę, że nareszcie wspomnieli o Abigail. No i dobrze, że Freddie żyje, chociaż nie było
to zaskoczeniem.
Czy mnie się wydawało, czy padło tam stwierdzenie z ust Jacka:"Alana is going to break"? To by potwierdzało słowa Pantery, no nie wiem, zobaczymy. Zresztą motyw z zapachem prochu na jej dłoni jest chyba tropem w tej kwestii. Wszyscy w koło i FBI i Hannibal będą mieli ją za słaby punkt.
No oczywiście, że słaby. Ale to dobrze to dla niej wyzwanie. Dla tej postaci.. Jeśli ona będzie w stanie udźwignąć to i jeszcze być gwoździem do jego trumny to pięknie ją podciągną na wyższy lvl i trochę ją uświęcą. Jak dla mnie w tym odcinku była najmniej cielowata i dobrze.
Słowa czerwonej pantery, że Alana położy całą sprawę, post wyżej przed moim do którego się odnosisz :)
Hmm Hannibal zapatrzony jest w Willa i może zachowanie Alany uznać jako zwyczajną panikę, zmęczenie zawodowe czy coś takiego.
http://www.avclub.com/article/hannibals-bryan-fuller-mystery-freddie-lounds-murd -204383
"The scene has a very bizarre sexuality to it, because it’s all of these close-up shots of things going in men’s mouths and then swallowing and eye rolling, so it’s hard not to think of the sexual subtext of what’s happening between these two guys at the same time."
ekhm...:D
głodnemu chleb na myśli
To było mocne :D Nie wiem jak można było mieć takie skojarzenia... A się dziwimy, że serial wychodzi jaki wychodzi :D
Ha ha. Ptaszek w ustach Willa. Ptaszek w ustach Hannibala... To oczywiście seksualne, że też nie zajarzyłam ;)
Fuller jest dziwny.
PS. Dobrze, że się nie karmili na wzajem tymi ptaszkami.
Coooo? lol zupełnie żadnych skojarzeń z czynnościami seksualnymi u mnie to nie wywołało 0_0.Trochę taka z dupy ta intepretacja.
Wiesz, Fuller jest gejem, więc być może dopatruje się w męskich czynnościach podtekstów seksualnych....
Ugh
Ugh
Ugh
Ugh
Ugh
Zgodnie z moimi przewidywaniami dno zostało osiągnięte, dla mnie jest jeszcze gorzej, niż w 1 sezonie. Po raz pierwszy przyspieszyłam scenę, w ciągu odcinka pomalowałam paznokcie u rąk i u stóp, pomyślałam o tym i owym i zastanwiałam się, co to ku*wa jest, to co leci w tle.
Nawet mi się nie chce rozpisywać o wszystkim, co uważam za ostatni szajs w tym odcinku, bo każda, KAŻDA scena to był idiotyzm, albo tarzanie się w niegodziwościach.
Oczywiście, że Freddie żyje, to była oczywista oczywistość.
Jak zobaczyłam Alanę DOMYŚLAJĄCĄ SIĘ, przysięgam, to jest najbardziej żałosna rzecz, jaką widział od bardzo długie czasu, przecież to jest cielna krowa, ona nawet jak dostaje broń do reki, to robi, co kolejny Master każe. Na szczycie Mt Everestu badziewia i głupoty nagromadzonych w tym odcinku stawiam Alanę, która wie o Freddie. I która jestem baaaardzo ciekawa jak zachowa to w tajemnicy przed Hannibalem.
Gratuluję Jack. Gratuluję twórcom.
Za ostro, za ostro. Idiotyczna wypowiedź to problem autorki, lepiej zbyć ją milczeniem.
Byłem przekonany, że Lounds nie żyje. Teraz wiem, że przyjąłem zły punkt widzenia. Zdarza się. Za to odcinek rewelacyjny, serial (po momencie niemal powszechnej dezorientacji wśród widzów) jest na dobrej drodze!
Straszne, śmiałam mieć inną opinię niż ty - czyli to ja mam problem i najlepiej przyjąć postawę wyniosłej ignorancji.
Ja ciebie nie szmacę za posiadanie odmiennej opinii, nie wyśmiewam np. za twój upór w twierdzeniu, że Freddie nie żyje, więc pytam się ciebie, kto tobie dał prawo do takiego potraktowania mnie?
Właściwie to nie odpowiadaj, chyba wolę, żebyś dalej zbywał mnie milczeniem. I z wzajemnością.
Wg mnie Alana w tym odcinku właśnie się odcielaczyła. Co miała zrobić, gdy Will dał jej broń? Była zaskoczona. Pojechała do niego mimo wszystko, przekonana o najgorszym, ale jednocześnie jakoś ufająca Willowi i co? To dało jej do myślenia. Dlaczego jej broni się myślenia, kiedy już myśli? :)
A jak dla mnie najlepszy odcinek sezonu.Bo absurdów nie było aż tak wiele jak w poprzednich odcinkach.Nie było żadnego znowu z dupy wziętego psychopaty co to by zabijał w artystyczny czy filozoficzny sposób,więcej było rozmów co wyszło według mnie na +.NA minus te męczące wstawki z komiczną postacią Hannibala z rogami,czy ten motyw z shivą i spalonymi zwłokami.
Mason za to jest świetny(lubię tego aktora,świetna rola w Zakazanym Imperium).Willa nawet polubiłem w tym odcinku.
No i proszę, czyli można napisać, że się nie zgadza z moją opinią w cywilizowany sposób :)
Przywracasz wiarę w ludzkość Adorianu ;)
Właśnie ukończyłam oglądać Hannibala w wersji angielskiej i jestem odrobinę zmieszana.
Tekst między Masonem a Franlinem - Na podstawie książki Hannibal, słowo w słowo, oprócz tego że mały w książce ma wybór zabicia kota osobiście, co jednak nie zmienia faktu że fabuła książki opisana jest gdy Lecter jest nieco starszy.
Sprawa Margot - Nie ma dzieciaka Will trochę sfrustrowany bo już mu zaczęły się udzielać instynkty tacierzyństwa ale mimo wszystko oprócz dania Masonowi w ryj nie robi nic więcej, co jednak jest odrobinę naciągane, zważywszy na to że się powoli zaczął przyzwyczajać.
Mason - Odrobinę zabawny, ale postać całkiem niezła.
Abigail - Żyje albo nie żyje, dalej nie wiadomo. Specialnie obejrzałam poprzedni sezon aby wyłapać te wszystkie relacje Hannibala z Abigail, najbardziej co mi rzuciło się w oczy a raczej w uszy" Będziemy mieli jeszcze nie jedną tajemnicę" - tekst z I sezonu mówiony przez Hannibala, może jednak żyje? Co prawda tutaj niby Hannibal otwarcie powiedział że odebrał ją Will'owi ale potem zaczął gadać o tej filiżance i że pewnego dnia może znowu będzie cała, co więcej widzimy scenę jak filiżanka upada a potem łączy się w całość. Potem jest to gadanie o tym jak Will modli się aby zobaczyć Abigail a Hannibal na to " zobaczyłeś jej część" I jak niby to rozumieć? I ten tekst że to nowe dziecko może Ono miało zastąpić mu Abigail? O-o
Alana- nie ma logicznego wytłumaczenia skąd u niej nagle te wątpliwości, może dowiemy się potem.
Freddie - W sumie, obojętnie mi czy żyje czy nie, aby nudno nie było.
Podsumowując odcinek całkiem miły w oglądaniu.
"zobaczyłeś jej część"- gdy to przeczytałem, to pierwsze co mi przyszło do głowy, to "zwrócone" ucho Abigail przez Willa :)
czy tylko ja modliłam się cały odcinek, żeby Hanni w końcu zabił Alanę?
a Mason jest wprost cudowny, śmieszniutki, tylko czekałam na sceny z nim.
Mam to samo zdanie - Hannibal i Mason to w sumie jedyne postaci, ktore mnie nakrecaja na tyle by to ogladac :)
Dobry odcinek. Aż mi się chciało zalogować i skomentować.
1. ORTOLANY!!! W tym serialu widzieliśmy wiele obrzydliwości, ale to moim zdaniem przebiło wszystko. Fuj!
2. MASON. Psychopata. Nic, tylko lać po gębie i patrzeć jak puchnie. Z drugiej strony to paradoksalnie jedna z nielicznych postaci, która wydaje się normalna, jeśli chodzi o hmmm...sposób wypowiedzi. Nie gada wyłącznie symbolizmami, jak Will i Hannibal. Albo Bedelia. Dobry był moment, gdy brat Margot bezceremonialnie rzucił się na kozetkę u Hanniego. A potem równie bezczelnie zostawił tam swoją marynarkę, zaburzając ład i porządek gabinetu. Reakcja Lectera - bezcenna. W ogóle w serialu tym brakuje mi jakiejś ludzkiej postaci.. Przeklinającej od czasu do czasu, palącej fajki, wcinającej plebejską pizzę i tak dalej...
3. WILL - ja już naprawdę uwierzyłam, że mój piękny, niewinny Willuś przeistacza się w stuprocentowego mordercę. A jednak Freddie żyje. Uff. Na marginesie - szkoda, że tam u nich zima, bo brakuje mi skąpych gatek Grahama. Byłam zawiedziona, gdy wyszedł na ganek porozmawiać z Alaną, a tam dresy. Buuu.
4. HANNUŚ - już prawie uwierzyłam, że doktorek naprawdę wzruszył się zeszklonymi oczkami Willa, gdy rozmawiali o Abigail i Miszy. Ale chyba nie? Inaczej nie sugerowałby Masonowi, że Margot jest w ciąży. Efekt był przecież łatwy do przewidzenia - Will straci kolejne "dziecko", filiżanka nie poskłada się z powrotem. BTW - trochę nie rozumiem, czemu Vergerówna nie zrobiła sobie po prostu in vitro, skoro nie gustuje w płci przeciwnej???
Nie podobała mi się za to ta wizja Siwy - Jelenia w gabinecie Lectera - kicz nad kicze! No i to wykopanie ciała Freddie też było bez sensu. Jakim cudem Hannibal jeszcze nie wpadł podczas swojej "pracy artystycznej" w szpitalach, sądach, muzeach, cmentarzach...Przecież wszędzie jest monitoring. A może ta gustowna ruska papacha, jak ją ktoś tu ładnie nazwał, pełni również funkcję czapki - niewidki??? Who knows...No i co z Chiltonem???Żyje on w końcu, czy nie???
1. To był mój pierwszy ugh. Nie wiem jak ktoś kiedyś w historii mógł wpaść na coś takiego :/
2. Ciekawe spostrzeżenia odnośnie Masona :) Jak go raczej nie kupuję, te zwichrzone włosy i futerka, te chichoty... Jest przede wszystkim śmieszny, mam wrażenie, że odarto go z prawdziwego zła, którym charakteryzował się w książce, no ale tak się kończy ingerowanie w oryginał. Właściwie to do tej pory zasugerowano, że Mason znęca się fizycznie i psychicznie nad Margot, ale zostało to zaserwowane w taki sposób, że różni się niczym od masy innych toksycznych rodzinnych związków tylko wyższym poziomem brutalności, które wszak rzadko kończą się próbami zabójstwa. Kolejny efekt wybiórczego traktowania oryginału, bo wszak w książce czytelnik wiedział, jakim potworem jest Mason i że zasłużył na wszystko, co go spotkało.
W serialu Mason jest yebniętym hodowcą świń, który bije członka rodziny. Przejedźmy się po dowolnej wsi w Polsce, a znajdziemy Masona w gumiakach.
Podoba mi się twoje stwierdzenie, że Mason nie uczestniczy w słownych masturbacjach z Hannibalem, w których to tak ochoczo wszyscy uczestniczą, próbując imponować erudycją i kulturą :) Mason nie z takich - on się wyłożył na kozetce, a gada jak ludź :D
3. Nie zapominaj jednak, ze po zabiciu Rnadalla przyniósł swojemu panu kuropatwę w pysku. Teraz pytanie: jeżeli zrobił to za pozwoleniem Jacka, żeby wkupić się w łaski Hannibala - to co to czyni z nich obu?
4. Wzruszająca rozmowa od serca o dzieciach, Miszy między chłopakami dla mnie była jednym wielkim wtf. Po pierwsze nie wiem, czy tylko mi się wydawało, jakby Hannibal w zawoalowany sposób powiedział, że zabił Miszę? No i cały ten koncept ojcostwa dyskutowany między mordercami - to jakby znowu jedli te ptaszki, tak samo obrzydliwe. Przywołanie Abigail, która była morderczynią, którą Freddie chciała wykorzystać, Hannibal zmanipulować, a Will był wobec niej średnio zainteresowany, a teraz nagle okazuje się, że wszyscy kochali jak córkę, nie poprawiło tej rozmowy.
O lesbijce Vergerównie, która w celu posiadania dziecka dla pieniędzy i pozycji idzie do łóżka z niewłaściwą płcią, na dodatek z gościem, którego nie zna, ale zarazem zna na tyle, ze nie jest anonimowy i który już chce uczestniczyć w wychowaniu potomka, co będzie oznaczać tylko muczos problemos, z czego owa para gimnazjalistów jeszcze nie zdaje sobie sprawy - ok, nie będę się znęcać :)
O ile do pewnego momentu wizje były ciekawe, o tyle teraz już przedobrzają, a ten rogaty Sziwa w gabinecie to straszny kicz, masz rację :)
Myślałam, że tylko ja nie do końca kupuje Hannibala jako kochanego braciszka. Ale chyba Fuller nie strzeli sobie w stopę zabijając Miszę jego rękami. Prędzej wyjdzie z tego smutna historia, że zabił ją, bo musiał, bo cierpiała bo takie tam.
TAK! O pieniądze tu chodzi! Zupełnie pomijana kwestia, że i Margot i Mason lecą na pieniądze. O ile Margot jeszcze jestem w stanie zrozumieć, że jakby walczy o coś, co się jej należy to Mason typowy zwyrol i jeszcze broni kasy :)
Hannibal będzie lać krokodyle łzy opowiadając, jak to DOBIŁ a nie ZABIŁ siostrzyczkę. Bo przecież nie chciał jej cierpienia, a z ranne zwierzęta też się dobija...
Dla mnie kiczowata była też ta scena z wylęganiem się z jelonka. Zaczynają celować w gusta nastoletniej widowni, czy jak?
Ja przewijałam cały odcinek, potem przeczytałam Waszą dyskusję i dopiero potem obejrzałam na spokojnie :D
Ja przewinęłam znęcanie się Masona nad chłopcem. Na jedzenie ptaszków patrzyłam przez palce.
Po 2 sezonach zbrodni i pieprzenia o zbrodni tu postawiłam granice :o
Po 2 sezonach odjechanych zbrodni odebrałam ten odcinek jako ciekawy, ale subiektywnie łagodny i spokojny. Przy jedzeniu ptaszków nawet pomyślałam "pierwszy raz spróbowałabym danie od Lectera", miałabym gwarancję co do pochodzenia mięska.
Ja jestem przeciwnikiem przewijania czy to filmów czy seriali xD,nawet jak są słabe oglądam całość.Przewijanie wybiłoby mnie z "transu" oglądania.Strasznie mnie boli jak czytam że ktoś coś przewijał xD wybacz tak już mam.
"Jest przede wszystkim śmieszny, mam wrażenie, że odarto go z prawdziwego zła, którym charakteryzował się w książce"
Cóż w książce mamy doczynienia już z innym Masonem,okropnie okaleczonym i z jednym życiowym celem:ZEMSTĄ :).
Przed "tranformacją" xD myślę że byłby właśnie taką pokręconą osobą jaką jest w serialu.Jest w końcu pedofilem.A ci z tego co zauważyłem udają takich śmieszków,wesołych ludzi,chyba po to by łatwiej zwabiać dzieci.Taki jeden seryjny morderca/pedofil został do tego klaunem specjalnie.
Także ja zdecydowanie kupuję tego jaki był wcześniej.Zwyrol totalny xD już widzę jak sie wiesza i wycina sobie kawałki skóry śmiejąc się przy tym jak jakiś joker czy coś xD.
Chilton żyje.
Dlatego zawsze podobała mi się Alana ze swoim uwielbieniem dla piwa. To było takie inne. A palenie.. No oni wszyscy w tych serialach tacy niepalący. Nienaturalne to jest :)
Takie plebejskie, prawda? :D
Swoją drogą - jak już ktoś tam pisał - aż się prosi taka postać, która jest bardzo inteligentna, ale jednocześnie się nie certoli, strzela pięścią w stół z tekstem "co wy ty kur*wa pier*dolicie", a potem rozgrzebuje kunsztowne danie podane przez Hanniego, zjada samą sałatę, głośno beka i odchodzi od stołu w środku posiłku.
A do tego jeszcze w czasie wolnym zamiast opery ogląda Warsaw Shore czy inny odpowiednik tego programu :D
Mnie się to kojarzy z Wiedźminem. Wieśmin widząc Yennefer dostaje pie*dolca i próbuje imponować obyciem, rozmową na poziomie. W tym samym czasie koledzy Geralta w postaci Rębaczy mówią, że dobrze traktują czarodziejkę, nie jak powietrze, bo powietrze zdarza im się zepsuć *gromki śmiech*.
I tego też trochę brakuje w Hannibalu, żeby ktoś się pojawił, kto nie będzie uczestniczył w wyścigu na gadkę-szmatkę, tylko popaczy trzeźwo i powie: chwilunia, toż to bulszity jakieś. I wyłoży nogi na stolik do kawy obok włoskich ciastek. Nogi w adidasach :D
I powie swojskie f*ck!
Nogi powinny być obute w airmaxy, najlepiej takie w neonowych kolorach, żeby Hanniemu powieka zaczęła drgać :D
BTW: nie mam nic do tych butów, sama mam takie, ale one są takie popkulturowe, a doktor gardzi popkulturą przecież :D
Clarice może mieć coś z tej postaci... Margot mogła taka być. Nie wiem czy się ze mną zgodzicie, ale o wiele bardziej burzyłaby świat taka postać, ale kobieca. Mężczyznom jeszcze przyzwala się pewne zachowania, kobietom niekoniecznie. Dobra, normalna kobieta, nieprzerysowana mająca gdzieś tam piękny skrupulatnie poukładany świat... Piękne :)