Przyzwoity odcinek, chociaż jak na koniec volume oczekiwałam czegoś mocniejszego.
Mocno się zdziwiłam początkiem, gdzie zamiast mohinderowego wstępu słychać było dość nawiedzony monolog Sylara. No ale nie ma się co spodziewać tego więcej, w końcu Mo przeżył i sie "odrobaczył", więc pewnie będziemy go słuchać do końca serialu.
To może przejdzmy do oceny.
Plusy:
- Rozwalenie formuły. Yay! dla uniknięcia powstania amerykańskiej Super Armii. Już się bałam standardowego patosu z powiewaniem amerykańską flagą.
- Hiro bijący Tracy. Nie lubiłam kobiety od początku, ale jej zdziwiony wyraz twarzy - bezcenny.
- Moc Ando. Mało widowiskowa, ale nowatorska. Nie myślałam, ze to powiem w tym sezonie, ale plus dla scenarzystów za kreatywność.
- "Gra" Sylara. Dość odświeżające po 10 odcinkach robienia z niego szmacianej lalki. Dodać do tego elementy gore (ta odrąbana ręka w korytarzu) i wyszło całkiem zgrabnie, choć czekałam na większe napięcie.
- Brat przeciwko bratu. Ciekawie rozegrane, szczególnie, że Nathan organizuje rządowe polowanie na super ludzi. Peter przywódcą ruchu oporu?
Minus:
- Znowu nie doczekałam się spotkania Nathana i Sylara. Kiedy Peter tłumaczył Nathanowi jak zginął ich ojciec, czekałam aż ten zapyta "Sylar? Jaki Sylar? Gadasz mi o nim już 3 sezon, a ja go na oczy nie widziałem. Bujasz, braciszku".
- Mohinder przeżył. Wiem, że nie ma szans na pozbycie się go, ale zawsze można mieć nadzieję, nie?
- Brak Haitańczyka. Wyparował? Sylar go zabił? Olał rozkaz Petera i uciekł spowrotem na Haiti? Myślałam, że bedzie małe starcie, a tu nici.
- Sylar jednak nie jest synem Angeli. Kurcze, a tak się to ładnie układało. Heh, nie spodziewałam się, że będę żałować, że nie jest trzecim bratem Petrelli.
Teraz tylko przeczekać jakoś te 7 tygodni i emocjonować się Heroes vol. 4: W poszukiwaniu biologicznych rodziców. Po sieci już chodzą plotki, i nie powiem, rodzinka Sylara zapowiada się nieźle. Chociaż scenarzyści dowiedli już, że nawet z najlepszą obsadą można polec. Fuller, w tobie cała nadzieja!
"Do tej pory nie wiem po co była ta dziewczyna heros która widząc co ktoś robi- też potrafiła to zrobić. Myślałem, że coś jeszcze z nią będzie, ale nic z tego. Ładna brednia :) Typowy zapychacz zatem. "
O kogo chodzi? Nie domyślam się. ;p
Avanger, zgaduję, że chodzi o Monicę.
Kwic, nieuprzejmie po prostu byłoby zapełnić swoim nickiem wszystkie rubryki na forum. Przecież i innym trzeba dać się wykazać XD.
Co do akcentu Mohindera, radziłabym przypomnieć sobie 01x01 - zasuwał głosem rodem z Bombaju. To dopiero była katastrofa. Dopiero w 2 czy 3 odcinku przeszedł do swojego aktualnego (cudownego przy okazji) brytyjskiego akcentu.
a ja mam takie pytanie odnosnie Petera i jego ojca...
czy Peter odzyska swoja moc czy juz zostanie totalnie bez mocy...?
i na jakiej zasadzie dziala moc jego ojca...? bo z tego co zaobserwowalem to on zabiera moc od innych oraz odrazu potrafia ja wykorzystac w takim stopniu jak jego wczesniejszy wlasciciel...
oraz jak by sie przyjzec to moc Petera Sylara i ojca Petera sa podobne...
tylko ze jego ojciec musi kogos dotknac... Peter stac obok owej osoby a z Sylarem jest jakos inaczej bo niby musi zabijac a nie do konca bylo pokazane jak uzyskal moc nawet nie dotykajac osoby tak bylo z elektryczna laska...
wiec jak to jest z nimi ?
Ojciec Petera potrafi zabierać moce (np. od Hiro - w przeszłości czy nawet od jego syna - wszystkie za jednym razem), lub po prostu się nimi dzielić (coś jak Peter, ale przez dotyk np. w scenie z Hiro na pustyni - zabrał mu pamięć i skopiował moc, by następnie cofnąć się w czasie i zabrać katalizator od Hiro).
Peter owszem, absorbuje moce tak jak ojciec, ale w sposób bezpośredni - nie musi mieć kontaktu fizycznego.
Sylar - jego podstawową mocą jest rozumowanie trudnych mechanizmów, np. zegarki. Potrafi on dojrzeć i zrozumieć głębi ludzkiego mózgu. Dlatego do chwili kiedy spotkał ojca, zabijał swoje ofiary, by przyjrzeć się jak działają ich moce.
Od "fałszywego" ojca dowiedział się, iż potrafi "kopiować" moce. Tzn. nie musi zabijać. Wystarczy miłość i akceptacja samego siebie, by tego dokonać. Tak właśnie zdobył moc elektryczności. Niestety Sylar z natury jest zły, więc zabijanie to jego specjalność. I właśnie tym różni się od reszty.
Trzeba również wspomnieć że Peter nie ma wpływu na absorbowanie mocy, zasysa wszystko czy tego chce czy nie...
Empatia Sylara to jedna z najgłupszych rzeczy w tym sezonie. Jego podstawową umiejętnością było rozumienie jak wszystko działa (intuitive aptitude), a co ma to wspólnego z pobieraniem mocy przez kontakt emocjonalny?
No chyba żeby przyjąć, że to empatia była pierwsza, a IA wziął od swojego ojca - zegarmistrza. Wtedy też miałoby sens zatrzymanie telekinezy po wyleczeniu się z wirusa - poczucie winy po pierwszym morderstwie = stosunek emocjonalny do umiejętności.
No ale wychodzę z założenia, że scenarzyści już sami nie wiedzą co robią, a moje teorie to tylko pobożne życzenia.