Przed obejrzeniem serialu pozwoliłem sobie co nieco poczytać w internecie nt. Samej katastrofy promu „Heweliusz” bo nie wiedziałem o niej zbyt wiele (gdy się wydarzyła, miałem niecałe 3 lata), obejrzałem dokument „Zagadka Heweliusza” (jest dostępny na VOD TVP) oraz przesłuchałem sześć odcinków podcastu „Heweliusz. Prawdziwa Historia” z Polskiego Radia, który wysmażył Roman Czejarek. Dopiero po tych materiałach zasiadłem do serialu. A ten jest bardzo dobrze zrealizowany, sprawnie łączy pewne wątki i fakty, pewne dopisuje albo podrzuca interpretacje, jak niektóre postaci mogły się zachować, tu chodzi mi na przykład o tę słynną sądową "niepamięć" Janusza Lewandowskiego (w serialu to Witold Skirmuntt) oraz to, że to w realiach serialu jego decyzje pod nieobecność kapitana na mostku mogły być kolejnymi czynnikami dokładającymi cegiełkę do katastrofy i stąd przed sądem wolał te kwestie pominąć. Co zaś do reszty, czyli historii i VFX – prawda miesza się tu z fikcją w proporcjach adekwatnych do przyjęcia, natomiast trochę strefa efektów specjalnych jest nierówna, bo np. o ile sceny z tonącym promem to naprawdę światowa czołówka, o tyle scena (UWAGA SPOILER) , w której to ginie Piotr Binter, przywodzi na myśl seriale z lat 90. i dodatkowo uderza odrobinę w struny teorii spiskowych. Zastanawiałem się, czy dać 7 czy 8, ale wyszła ta druga nota, bowiem nie mam się tu do czego przyczepić. Dobry miniserial dla upartych do łyknięcia nawet w jeden długi wieczór.