Jan Holoubek do spółki z Kasprem Bajonem robi tu rozkrok pomiędzy gatunkiem katastroficznym a społecznym. Galeria postaci przechadza się po ekranie. Część ma wyraźnie nakreśloną osobowość a część składa się z dwóch - trzech zdań. Wolałbym jedną spójną historię niż kilka rozproszonych. Mamy historię rozgrywającą się na trzech poziomach:
1) rodzina załogi przeżywająca swoje dramaty w czasie przyszłym dla historii
2) załoga przeżywająca dramat na statku w czasie przeszłym
3) ławnik, który nie jest związany krwią z rodzinami ale ma moralność i bawi się w samozwanczego detektywa, który próbuje dojść do prawdy.
Każda z historii napisana tak bez większego przekonania. Tak jakby do samego końca Bajon i Holoubek nie mogli się zdecydować co, gdzie i kiedy pokazać i ile. Wyszło nieźle ale nie wybitnie. Dużo dodają niektórzy aktorzy i aktorki do całości.