8,1 60 tys. ocen
8,1 10 1 59595
7,7 42 krytyków
Heweliusz
powrót do forum serialu Heweliusz

Witam. Caly serial oceniam na 8. Jeden z lepszych polskich w ostatnich czasach ze względu:
- trzyma w napięciu. Mimo ze znamy historie promu, lub mozemy sobie sprawdzić z to film ukazuje 3 etapy. Sama katastrofa i tu mistrzostwo rozdzielenie na 'po' mayday 1 odc oraz 'przed' 5 odc, dzieki czemu widz czeka do końca aby poznać prawdę i byc naocznym świadkiem. Do tego dramat rodzin oraz sam proces.
- świetna obsada. Plejada gwiazd. Brakuje chyba tylko Dorocinskiego i Wieckiewicza ;)
- gęsty klimat wczesnych lat 90'. Widać te siermiężne myślenie PRLu i układy na szczytach, wojsku oraz dziadowskie wyposażenie. Pamiętam te czasy jako mały chłopak, szare osiedla, stare auta, problemy z pracą i znikające radia samochodowe ;) (nomen Omen świetny serial Rojst osadzony jest w 97 i zrobiony przez tego samego reżyseria)
- skupienie sie na najbardziej realnych przyczynach, obiektywnie, rzetelnie. Mam na myśli statek który byl na kursie Heweliusza. To byl jeden z głównych elementów ukladanki tłumaczący manewry kapitana. Temat zignorowany/ zatajony przez niemcy i polskie służby. W zasadzie mowa końcowa w sądzie mecenasa / prawnika Kapitanowej, wyjaśnia przyczyny katastrofy w najbardziej rzeczowy sposób.
- brak lewackiej propagandy typu 38 płci, czy zrzucanie winy za huragan na płonąca planetę , etc.

2 wątki wymagają komentarza.
A) moim zdaniem jeden z bohaterów tj ławnik wracający z niemiec z taśmami rozmów zostaje zabity. To nie przypadek. Pług mial zgaszone światła i zapalił aby oślepić. Następnie odjechał wiedząc ze sie pali i nie udzielili pomocy {a może nawet ktoś tam podszedł sie upewnić). Samochod miał pewnie gpsa, a do tego ten mecenas do którego ławnik dzwonił z budki na granicy miał podsłuch i stąd służby wiedziały ze trzeba wylogować ławnika.
B) czy przewożony tir z bronią miał coś wspólnego z tragedią? Na pierwszy rzut oka nie, ano kolejny tir na pokładzie ale jak sie zastanowisz, to mialo to kluczowe znaczenie dla wyroku. Ano przez załadunek wojskowy było opóźnienie o ok.2 godz. Gdyby wypłynęli wcześniej być może nie byłoby kursu kolizyjnego i śmiertelnych manewrów Heweliusza. Po drugie, gdyby na promie nie szkuglowano broni i Bóg wie czego jeszcze, to wojsko, MSW i służby nie wyciszały, mieszały przy sprawie a co najważniejsze nie zrobiłyby kozła ofiarnego z Kapitana i załogi. Tutaj nie chodziło o dobre imię, przetrwanie armatora, czy zatrudnionych kilka tysięcy pracowników. Tylko że służby nie mogły sobie pozwolić na utratę swojego kanału Przerzutowego do szmuglowania broni, etc. Te promy wraz z prezesem marionetką to była przykrywka na nielegalne transporty mienia wojskowego. Dziki zachód wczesnych lat 90 i dalsze rozkradanie państwa. Dlatego kapitana poświęcili a armator słup miał ocaleć.

Dajcie znać czy sie zgadzacie.

Klemson

Odnośnie A) - ten wypadek i śmierć ławnika to wątek fikcyjny, jak i utrata taśm w tym wypadku. Z tego, co wiem, ten wątek został "sklejony" z kilku faktów: osoba, na której wzorowano postać ławnika (ławnik z filmu, czyli kpt. Binter jest postacią fikcyjną) zginęła w wypadku, ale kilka lat później. Taśmy nie zaginęły w żadnym wypadku, tylko zostały polskiej stronie przekazane niekompletne (stąd teoria, że było na nich coś dla kogoś niewygodnego) .

pops1

Tak , ten wątek jest bardzo luźno powiązany z faktami. Wstawiam znalezione info "Piotr Binter nie istniał naprawdę. Można natomiast przypuszczać, że był on zainspirowany postacią Bolesława Hutyry, zastępcy Andrzeja Ułasiewicza. Nie ma jednak informacji, że Hutyra prowadził śledztwo w sprawie katastrofy Heweliusza.Ciekawym wątkiem jest jednak to, że Hutyra zginął w podobny sposób, jak fikcyjny Binter. Do wypadku żeglarza doszło w piątek, 15 września 2000 r., kiedy samochód, którym podróżował, zderzył się z maszyną drogową. Kierowca i pasażerowie zginęli na miejscu. Okoliczności wypadku do dziś budzą wątpliwości - do kolizji doszło na prostej drodze podczas dobrej pogody i widoczności, a na drodze nie zauważono śladów hamowania."

ocenił(a) serial na 8
Klemson

Taa... GPS-a w 1993 roku. Po pierwsze, w 1993 wypuszczono dopiero pierwsze komercyjne odbiorniki GPS - Magellan. Kosztowały jedyne 2900 dolarów, co było kwotą astronomiczną. Zwłaszcza w biednej Polsce lat 90. To była mniej więcej półroczna średnia pensja.
A nawet zakładając, że służby miały tak zaawansowany sprzęt, to ten GPS musiałby nadawać pozycję gołębiami pocztowymi. Analogowy NMT się do takich zastosowań kompletnie nie nadawał, a pierwsze sieci GSM powstały u nas trzy lata później.

Bredni o lewackiej propagandzie pozwolę sobie głębiej nie komentować.

totem2

Racja. Z GPSem to lekka przesada. Poniżej stan na rok 93. Niemniej jednak nie zmienia to faktu ze byl zapewne sledzony badz po prostu znali jego plany z podsluchow telefonu (stacjonarnego).

.2. Polskie służby specjalne (UOP, WSI, Policja)

W 1993 r. nie używały GPS-ów — technologia była wtedy nowością w krajach zachodnich i bardzo droga.

Stosowano raczej radiolokację, nadajniki VHF/UHF, pejlingi kierunkowe i systemy radiowe w paśmie UKF.

Pierwsze odbiorniki GPS w Polsce zaczęły trafiać do wojska i służb dopiero po 1995 r., głównie w sprzęcie NATO