8,1 60 tys. ocen
8,1 10 1 59595
7,7 42 krytyków
Heweliusz
powrót do forum serialu Heweliusz

Czy wątek niemieckiego trawlera faktycznie jest zgodny z historią I wystąpiła taka sytuacja czy to wizja twórcy?

Veerooz

Wystarczy poczytać artykuły w necie. Z tego co sprawdziłam to jest to wątek zmyślony.

iwona1510005

nie do końca. Niektóre relacja faktycznie wskazują na to, że niemiecki Frank Michael był w pobliżu katastrofy, a nawet są teorie, że zwrot przez linię wiatru wynikał z faktu, że oba statki były na kursie kolizyjnym. A Niemcy mieli pierwszeństwo. ale tego wątku w śledztwie nie podjęto.

ocenił(a) serial na 7
buszmean

Słoneczko, oba zdarzenia dzieliły 2 godziny. Nie siej fałszu jak twórcy tego serialu.

tomek00225

ale czytajmy ze zrozumieniem. Pytanie było, czy wątek niemieckiego statku jest wizją twórców. No nie jest. O tym statku wiadomo od dawna. Holoubek z Bajonem tego nie wymyślili. Zaś czy istotnie Frank Michael miał wpływ na katastrofę to tego teraz już nie sposób wyjaśnić. Ale takie teorie są i mają swoje uzasadnienie. Te 2h akurat układają się w ciąg przyczynowo skutkowy. Bo najpierw doszło do spotkania z FM, a później do katastrofy. O tym jak to mogło wyglądać opowiada red Czajarek i naprawdę brzmi to sensownie.

ocenił(a) serial na 7
buszmean

No właśnie czytam i wczytuję w Twoim wpisie o teorii, że przecięcie linii wiatru nastąpiło z faktu, że oba statki były na kursie kolizyjnym, jak pokazano w serialu. Dodaję więc, że oba zdarzenia dzieliły 2 godziny, a zwrot około 2 minut. Szukanie ciągu przyczynowo-skutkowego przy takiej nieproporcjonalności długości jest równie sensowne jak szukanie przyczyn w XIX wieku.

ocenił(a) serial na 7
buszmean

No właśnie czytam i wyczytuję w Twoim wpisie o teorii, że przecięcie linii wiatru nastąpiło z faktu, że oba statki były na kursie kolizyjnym, jak pokazano w serialu. Dodaję więc, że oba zdarzenia dzieliły 2 godziny, a zwrot około 2 minut. Szukanie ciągu przyczynowo-skutkowego przy takiej nieproporcjonalności długości jest równie sensowne jak szukanie przyczyn w XIX wieku.

Natomiast powoływanie się na jednego, jedynego który zna całą prawdę ukrytą przed światem to czysta szuria. 

tomek00225

to chyba nie bardzo jest sens kontynuować tę dyskusję, skoro uważasz, że zwrot takim dużym statkiem i jeszcze dodatkowo w takich warunkach zajmuje dwie minuty. Nie zajmuje dwóch minut i też ta teoria nie mówi, że statek zatonął wykonując zwrot. I nie jest to jest teoria jednej osoby i nie jest ona oparta na opowieściach jednej osoby. Sugerowałbym się jednak zapoznać z tematem, a później oskarżać publicznie o szurię.

ocenił(a) serial na 7
buszmean

Tak się składa, że zapoznałem się z tematem na studiach inżynierskich na które składa się manewrowanie, więc tu pudło. Pod drugie - duży i z wysoką inercją to jest załadowany Suezmax, nie prom mający ledwie niecałe 126 m całkowitej. 

tomek00225

serio - radzę się zapoznać z tematem, bo to niestety brzmi nieco kuriozalnie. 2 minuty to może trwać skręt dobrze skonstruowanym statkiem w idealnych warunkach, a nie w trakcie huraganowego wiatru, fali sięgających 10 metrów i statkiem, który się wywracał nawet w porcie przy cumowaniu. radzę sprawdzić jakie są teorie dotyczące tego manewru. Raczej dość szczegółowo jest opisane, że oni nie próbowali skręcić po prostu, tylko obrócić statek o 180 stopni i popłynąć do Świnoujścia. Właśnie na skutek obecności tego Niemca. I im się ten manewr udał. Ale miał swoje konsekwencję w kolejnych minutach - szczególnie jeśli chodzi zbiorniki balastowe. Dlatego to, że spotkali się z Niemcem około 2 a statek zatonął 2h później to się jednak wpisuje w ciąg przyczynowo skutkowy.

ocenił(a) serial na 7
buszmean

Zgadzam się, że zwrot o 180 stopni i próba zawrócenia do Świnoujścia z powodu spotkania niemieckiego statku brzmi kuriozalnie. Piracką banderę nosili czy straszyli armatą? Nie będę zapoznawał się z tak poronionymi związkami przyczynowo-skutkowymi. 

Co do dwóch minut - dyskusja bez sensu, bo nie ustaliliśmy założeń - moje to prędkość morska i zwrot manualny o 30 stopni, bo tyle wystarczy na manewr antykolizyjny i czas nie obejmujący stabilizacji na nowym kursie (bo uderzenie wiatru na to nie czeka). O ile fala spowalnia zwrot, o tyle wiatr nie musi, może pomagać - zależy od położenia środka powierzeni nawiewu względem pivotu - nawietrzne mają tendencję do ustawiania się w stronę wiatru. 

Winę (oprócz niekwestionowanych zaniedbań armatora) ponosi głównie Ułasiewicz, ponieważ zezwolił na rażące łamanie zasad bezpieczeństwa na zarządzanym przez niego statku. Po pierwsze - wyjście bez znajomości prognozy lub zignorowanie jej. Był m.in. telex i prognoza na VHF i MF na kolejne 6 godzin. Tłumaczenie, że bidulki nic nie wiedziały o złej pogodzie, bo w chwili wyjścia w osłoniętym portcie wiało akceptowalne do stanu statku 6-7, jest dziecinne. Jeśli to trasa na n godzin, to pogodę sprawdzamy na n godzin, nie tylko "na teraz". Oczywiście odmowa wyjścia przed adekwatnym do warunków zamocowaniem ładunku i rozwianiem wątpliwości co do stateczności zakończyłaby pewnie jego karierę w tej firmie, ale tak również się zakończyła, tylko że z większym rozmachem. Kolejnym błędem, który popełnił i tym samym zapewne przypieczętował los statku, było zezwolenie na niesymetryczne balastowanie. To proszenie się o katastrofę, bo awaria maszyny lub steru skutkowałaby utratą sterowności grożącą przejściem linii wiatru. Oficjalne raporty mówią o zmniejszeniu prędkości przed wypadkiem. Każdy zaznajomiony z manewrowaniem wie, że im mniejsza prędkość, tym statek mniej słucha steru. Jeśli zmniejszenie prędkości było celowe, a nie skutkiem awarii, był to kolejny błąd, którym wyprosili sobie utratę sterowności i w efekcie przejście linii wiatru. Nieznajomość własnej pozycji lepiej zostawić bez komentarza. Bez systemów satelitarnych czy hiperbolicznych, w warunkach sztormowych bez echa lądu na radarze wciąż pozostaje nawigacja zaliczeniowa. 

Szurskie naciąganie czasoprzestrzeni ze statkiem spotkanym 2 godziny wcześniej, bo niemiecki, naprawdę nie są potrzebne, by zrozumieć dlaczego ten prom zatonął. Okej, część lubi zrzucać winę na deszcz, że zmoczył gdy wyszedłeś przed burzą w krótkim rękawku lub żyć w alternatywnej rzeczywistości do której przekonuje serial "Heweliusz" (2025). Tylko czy warto? 

ocenił(a) serial na 3
tomek00225

Statek zawrócił na południe. Robił pętlę w lewo ustępując pierwszeństwa. Było nawet powiedziane u Czejarka jakim kursem płynął po pierwszym zwrocie/nawrotce. Było na ten temat powiedziane przez ocalonego mówiącego, że wiatr wiał przed przechyłem od prawej burty. To oczywiste, że ten masowiec nie zmieniał kursu. Kursu jednostka z pierwszeństwem nie zmienia. Tak mówią przepisy wynikające z wielu katastrof spowodowanych zmianą kursu przez dwie jednostki.

I tak - było to dwie godziny przed przechyłem gdy zobaczono tamtego masowca na radarze. Pierwszy zwrot jakiś czas po zobaczeniu masowca był bez żadnych komplikacji. Problem się zrobił, gdy byli przebalastowani (jak rozumiem nieświadomie) i robili zwrot by wrócić na pierwotny kurs. Przeszli linię wiatru i... tyle. Ma to sens.

Gdyby skręcali w prawo zgodnie z przepisami by się wyminąć , a potem wracali na kurs, to mieliby wiatr cały czas z lewej strony.

ocenił(a) serial na 7
skwrkk

Niezłe te relacje z płaskiej ziemi. 

tomek00225

No cóż. W mojej ocenie jeśli ktoś nie zapoznaje się z tezami, teoriami, argumentami, opisami... bo nie. A jednocześnie twierdzi, że wie lepiej, to niestety sam sobie wystawia laurkę. Dlatego pozostaję przy swoim zdaniu. Dyskusja nie ma sensu. Równie dobrze można uznać, że Titanic nie zatonął na wskutek zderzenia z górą lodową, bo nastąpiło znacznie wcześniej.

ocenił(a) serial na 7
buszmean

Akurat to Roman Czejarek, "autor humorystycznych opowiadań, inżynier elektryk" twierdzi, że wie lepiej, a za nim laickie dzbanki jak Ty. 

Przyczyną miałoby być spotkanie statku 2 godziny wcześniej? To może na każde wyjście Heweliusza należało zamykać Bałtyk dla całego ruchu, by przypadkiem nikogo nie spotkać, a zwłaszcza Niemców, co? Narysuj sobie na mapie trasę według tych rewelacji ze zwrotem na 180  i podrap się po głowie porównując z pozycją wraku.

Z Titanikiem też nie trafiłeś, bo jeśli szukasz analogii, to Ty byłbyś tym szurem szukającym przyczyn tam, że 2 godziny przed zderzeniem minął inny statek i po zwrocie go tak rozhuśtało na 2 godziny, że bidak stracił równowagę i uderzył w górę lodową.

Pewnie Edek spod sklepu też ma swoje teorie, argumenty i opisy. Też należy się zapoznać? No to bierz swoją laurkę, ja swoją, uważając za wiarygodną wersję przyczynach opisanych w poprzedniej wypowiedzi. 

ocenił(a) serial na 10
Veerooz

Jest to wątek, który jest istotny, tlumaczy przyczynę katastrofy , więc faktycznie wypadałoby go wyjaśnić, czy to tylko wizja reżysera.

Veerooz

Polecam podcast polskiego radia autorstwa Czejarka. Tam to jest wyjaśnione, bodajże w 5. odcinku. I w ogóle mówi o faktach a nie wizji na potrzeby netfliksa.

ocenił(a) serial na 3
Veerooz

To trochę jak w kawale o rozdawaniu samochodów na Placu Czerwonym. Nie trawler, a masowiec. Radar nie był zepsuty, a statki na radarze się widziały dwie godziny wcześniej wiedząc o kolizyjnym kursie. Nie brał udziału w akcji ratunkowej szatkując ludzi, tylko minął statek i podał dalej sygnał mayday (cały manewr był po to, żeby statki nie minęły się o włos). Nie gwałtowna zmiana kursu przed samym wypadkiem bo by na siebie wpadli, a spokojne zawrócenie statku o 180 stopni na długo przed pierwszym przechyłem. Dopiero ponowny powrót na pierwotny kurs spowodował wypadek. Także to co jest w serialu, to bzdura.

skwrkk

Jeżeli zaiste tak było, to wystarczyłaby drobna zmiana w scenariuszu żeby wizję artystyczną uczynić wierniejszą. 1) robią spokojnie zwrot żeby minąć drugi statek, 2) idąc nowym kursem na południe zaczyna im się prawy przechył, przepompowują wodę w zbiornikach balastowych żeby mu przeciwdziałać, 3) zmienia się wachta, 4) zirytowany kapitan wraca na mostek, nakazuje zmianę kursu na pierwotny żeby nie tracić więcej czasu płynąc na południe, w zamieszaniu gubi się informacja o przebalastowaniu i zaczyna się tragiczny w skutkach lewy przechył.

ocenił(a) serial na 3
SzalonyChemik

Można było w serialu zrobić pierdylion. rzeczy, żeby nie był idiotyczny. Można było nie kłamać, że statek był przeciążony, można było spokojnie odpuścić wątek broni, albo przedstawić tylko jako poboczną ciekawostkę, a nie cały motyw działania służb. Można było nie wprowadzać wątku zbiorowej amnezji, gdzie absolutnie każdy zapomniał o istnieniu statku, który był pierwszy na miejscu katastrofy, meldował o tym i miał Heweliusza po lewej. Meldował wszystkim o podjęciu akcji ratunkowej i to on podał poprawną pozycję. A potem meldował o zaprzestaniu akcji ratunkowej. Tutaj się nic nie klei.

skwrkk

Jak dla mnie największą siłą i zaletą serialu są sceny rozgrywające się już podczas katastrofy i ewakuacji. Autentycznie czułem ciarki i miałem gulę w gardle patrząc na nie. To wyszło świetnie, chaos, ciemność, wyjący wiatr i woda wszędzie. Do tego również ogólny sposób przedstawienia ogólnego nastroju i atmosfery wczesnych lat 90-tych, oczywiście przy założeniu sporej dawki licencia poetica.