Tylko skąd ta maniera filmowców, że wszystko musi być takie niebiesko-brązowe? Dlaczego nie może być po prostu w naturalnych barwach?
Kolorystyka idealnie pasuje do tego filmu. Nie tylko, ze styczeń, morze, biurowce. Ale też tak się tworzy klimat: zimno, zagrożenie, chłodny dystans, nieprzyjazne brązy biurowe. Taki niebieski to też kolor smutku.
Pomijając całą poetycką wypowiedź, to tego typu grading jest poprostu standardowy dla polskich produkcji, które chcą być jakoś bardziej artystyczne.
Ja to widzę tak: 1. styczniowa szarzyzna przełomu systemów - kto wtedy żył i pamięta, ten wie. Było szaro, buro i biednie, bezrobocie ponad 20 procent, paskudnie trudny czas. 2. Poza tym temat - ma być atmosfera smutku i marazmu. 3. ma być odczuwalna postkomuna, niby nowy system, ale stare myślenie - Polska była wtedy jak ten Heweliusz