Czy wiceminister Janusz Kowalik, to w rzeczywistości szef UOP w tym czasie, Jerzy Konieczny? Podobna twarz, mimika i styl mówienia, nawet inicjały. Czy o kogoś innego chodzi?
Myślę, że to nie jest żaden konkretny polityk, to bardziej personifikacja ogólnie polskich władz i polskich polityków. Gdyby Holoubek przedstawił konkretnego polskiego polityka na dodatek żyjącego naraziłby się na pozew sądowy. Jedno mnie zastanawia w serialu o Kowaliku oficer marynarki grany przez Zbrojewicza mówi per komuch j**any, tymczasem na początku 1993 był jeszcze rząd solidaruchów, SLD u władzy to dopiero koniec 1993, inna sprawa że na miejscu takiej katastrofy w imieniu Rzeczypospolitej powinien być premier albo minister obrony, spraw zagranicznych, a nie zwykły wiceminister.
Może dlatego, że chyba Suchocka była wtedy premierem i zarówno Holoubek, jak i Netflix by jej imienia nie szargali. A ten cytat, który przytoczyłeś o komuchu jeszcze bardziej ma sens przy Koniecznym, bo miał ten rodowód i w latach 1992-1993 był w UOP i był politykiem SLD, potem też w rządzie Oleksego. Miałem z nim okazję mieć wykłady na studiach i po prostu zobaczyłem od pierwszej sceny tę łysinę, tę twarz i bardzo podobne teksty oraz podejście do życia i od razu podczas seansu przyszło mi do głowy, że to czasy jego urzędowania. On sam już nie żyje. Niemniej jednak całkiem możliwe, że to konglomerat całości władzy, jak zauważyłeś. Zresztą, nawiązując raz jeszcze do Twojej wypowiedzi o "komuchu", 1993 rok był wciąż okresem transformacji i można było usunąć z życia politycznego Jaruzelskiego czy Kiszczaka, ale pomniejszych zastąpić już było trudniej. Podobnie jak to pokazano w "Psach" - nie było tylu "solidarnościowych" ludzi by wypełnić braki po "komuchach" w aparacie państwa czy służbach; państwo musiało zachować ciągłość.
Tylko to nie był szeregowy funkcjonariusz, a minister rządu solidarnościowego, owszem w tych rządach byli TW z czasów komuny, ale nie zasiadali w nich ludzie, którzy byli przynajmniej prominentnymi działaczami PZPR.
Minister Bogusław Liberadzki: Jako minister transportu i gospodarki morskiej, był kluczową postacią, która nadzorowała działania po katastrofie, w tym śledztwo w sprawie przyczyn wypadku.
Trochę mnie to dziwi, bo w Zielonej Granicy (która wydawała się mieć cel bycia filmem uniwersalnym) padały prawdziwe nazwiska. A tutaj, gdzie chyba twórcy stawiają mniej na uniwersalność, a bardziej na opowiedzenie historii inspirowanej faktami, zmyślone nazwiska.
Pewnie dlatego, że chcą wykazać, że w rzeczywistości był kozłem ofiarnym bez możliwości obrony po śmierci. Akurat jestem za takim rozwiązaniem
W serialu nie ma wiernosci historycznej. Kowalik to bardziej uosobienie postkomunistycznego pokolenia, ktoro wtedy jeszcze bylo u wladzy. Prosze pamietac o kontekscie - wtedy jeszcze stacjonowaly wojska rosyjskie w Polsce. Sluzby cywilne i wojskowe byly ciagle zinfiltrowane i zdegenerowane. Panowala korupcja, mentalnie byla to ciagle komuna.
Kowalik mogl byc inspirowany Andrzejem Milczanowskim, ale to krzywdzące dla niego bo byl antykomunistą i czlowiekiem bardzo szlachetnym i honorowym. On interesowal sie wypadkiem i jako minister MSW przybyl na miejsce katastrofy (to na niego czekano) - potem powstaly teorie spiskowe, ktore wiązały ten fakt z tym, ze rząd byl zamieszany w handel bronią.
Tak, przekonuje mnie Twoja opinia i faktycznie, to był okres chaosu, wciąż z wojskami okupacyjnymi w koszarach. To też prawda z tymi spiskami, bo rok później, gdy zatonęła Estonia, był podobny wątek.
Kowalik to kpt.ż.w. Zbigniew Sulatycki-szef resortowej komisji do sprawy wypadku Heweliusza, w tym czasie v-ce minister żeglugi. Ponieważ był ze środowiska z większością innych postaci jest na ty.
A w życiu! Sulatycki to zetchaenowiec, przyjaciel Olszewskiego, a Kowalik to uosobienie różowego cwaniaczka.
Radzę zapoznać się z prawdziwym życiorysem pana Z. Sulatyckiego a potem zabierać tak zdecydowany głos.