polski film czy serial o charakterze tragicznym/dramatycznym musi być przeładowany hardcorowymi środkami artystycznymi, których ilość i intensywność powoduje zawrót głowy i mdłości. Zawsze polskim zwyczajem "na bogato", "od serca", "zastaw się a postaw się" czyli zawsze przesadnie. Jak dramat to musi być taki dramat, że tylko sobie żyły podciąć. jak katastrofa, to taka, żebyś siedział w pontonie rantunkowym przycumowanym praktycznie do łodzi ratunkowej i dalej wraz z rozbitkami rozpaczliwie walczył o życie wyjąc przy tym jakby nie było już nadziei i błagając Stwórcę o litość.
Przesada w środkach wyrazu mi przeszkadza. Gra aktorska mi przeszkadza - ta obolała, zbita jak pies Różdżka czy Wasilewska... Po co oni je wykopali do tej produkcji? Jak tylko sie pojawiają to dokładnie wiem jaki będą mieć wkład w ten projekt - ma być smutno, źle, tragicznie, dramatycznie i jeszcze gorzej. Mają dokręcać śrubę. Mają przez cały film chodzić z obolałymi minkami albo zamyślone - nic więcej. Te Panie już tak bardzo kojarzą się z jednym, że straciły jakąkolwiek wartość dla produkcji, które mają ambicje być "dobre".
Chciałbym więcej luzu, więcej polotu, lżej, nawet jak temat jest tragiczny.
Akurat wątek bogatej pani kapitanowej, żony ocalonego oficera, która na życzenie dostaje od armatora sporą zapomogę i żony kierowcy, której zawalił się finansowy świat po tragedii są tutaj ciekawie wplecione.