Zastanawiam się kto pozbył się Bintera.
Mam dwie teorie. Na pierwszy rzut oka Izbie Morskiej i całemu dochodzeniu nastawionemu na zrzucenie winy na Ułasiewicza w celu ochrony armatora powinno być całkowicie wszystko jedno czy powód dla którego zrobił on zwrot ujrzy światło dzienne czy nie. Ale po chwili zastanowienia zupełnie inaczej wygląda to gdy kapitan robi irracjonalny zwrot w rezultacie prom się wywraca, a inaczej kiedy okazuje się że zwrot był wykonany w celu uniknięcia kolizji. W tej drugiej sytuacji mogłyby zacząć pojawiać się pytania dlaczego prom, który wywrócił się w rezultacie całkowicie normalnego, rutynowego manewru został w ogóle dopuszczony do żeglugi, po czym jak po nitce do kłębka dotarto by do zaniedbań armatora. Także pierwsza teoria to że Bintera pozbyto się na zlecenie prawdopodobnie wiceministra.
Teoria druga, to próba dalszego tuszowania obecności kutra na miejscu zdarzenia przez samych Niemców. Być może dziewczyna z archiwum która udostępniła Binterowi te nagrania była ostrzeżona przez, że ktoś może się tą sprawą interesować, dlatego też wydaje mu oryginały taśm zamiast kopii, aby jedyne dowody przepadły wraz z nim i zaaranżowany zostaje wypadek.
A mi się wydaje, że do tego nawiązuje mowa końcowa Adwokata kapitanowej. Powiedział tam, że katastrofa to nigdy nie jest wina jednej osoby, to kumulacja różnych błędów, przyczyn zewnętrznych i technicznych. I tak samo było z tym wypadkiem, była to kolejna cegiełka w postaci nieszczęśliwego wypadku samochodowego. Ta Niemka z radia nie wydawała się ostrzeżona, raczej zbagatelizowała te taśmy. Bardziej wydaje mi się, że Niemcy przeoczyli je. Bo to, że statek ukryli jest pewne, kobietka nie miała o nim żadnych zapisów. Równie dobrze Binter mógł te taśmy zostawić na telefonie i też by przepadły.
Gdyby to był po prostu nieszczęśliwy wypadek, raczej nie pokazali by ujęcia nonszalancko odjeżdżającego pługu z którym zderzył się Binter, tylko ludzi próbujących mu pomóc.
Swoją drogą, ja bym to ujęcie faktycznie wyciął, tak żebyśmy mogli gdybać czy to był wypadek czy morderstwo.
A, mam i trzecią teorię. Mogło to być i wojsko po odkryciu przez Bintera tego tajnego transportu broni.
Tylko pamiętajmy aby te dywagacje rozpatrywać w ramach fikcji bo postać kapitana i jego wątek jest zmyślony na potrzeby serialu.
Oczywiście, dywagujemy na temat serialu fabularnego opartego na faktach, nie (para)dokumentu. Zdaję sobie sprawę że wszystkie postaci poza Ułasiewiczami to fikcja literacka.
Taka nie do końca fikcja. Są postaci, które nie istniały, ale są zlepkiem ludzi, którzy wtedy żyli. Bardzo mi ten serial przypomina Czarnobyl, w kwestii opowiadania historii, wojny o sprawiedliwość, układów. Tu i tu człowieka zawiódł system i to bardzo mocno. Generalnie tu szanuję te postaci, już nawet wiceministra tuszującego wszystko. Ale majora utopiłbym w łyżce wody. Ale taka miała być ta postać
Oficer Skirmuntt to oczywiste nawiązanie do oficera Lewandowskiego. Obaj byli oficerami z awansu, obaj mieszali się w zeznaniach i zasłaniali niepamięcią. Jeśli dobrze pamiętam z książki, to padła nawet sugestia jednego z załogantów, że o to co się stało należy pytać Lewandowskiego - ergo, mógł być odpowiedzialny za katastrofę tak jak w serialu. Nikt nikogo za rękę nie złapał, więc twórcy musieli zmienić mu nazwisko, bo proces o zniesławienie byłby murowany.
Natomiast Binter jest połączeniem dwóch postaci - Bolesława Hutyry, zmiennika Ułasiewicza na Heweliuszu, członka komisji, który zginął (co prawda lata później wyjaśniając inną problematyczną sprawę) w podobnych okolicznościach oraz Marka Błusia, który na własną rękę badał sprawę katastrofy i dotarł do taśm Rugen Radio potwierdzających obecność drugiego statku. Co ciekawe spotkały go za to reperkusje, bo został pozwany o zniesławienie.