Szczerze mówiąc jestem rozczarowany tym odcinkiem, kilka rzeczy jak dla mnie naciąganych - uprowadzenie Carrie czy pozyskanie numeru seryjnego w biurze Waldena, ponadto nie wiem czy w ogóle zatrzymanie rozrusznika serca przez zdalne wprowadzenie kodu jest możliwe :D.
Jessica i Dana jak zwykle w dobrej formie do irytowania widza, naprawdę nie mam pojęcia co ten wątek z potrąceniem miał wnieść do serialu.
Moim zdaniem postać Abu Nazira straciła przez wprowadzenie go bezpośrednio do akcji. Wcześniej był tajemniczym i czarnym charakterem rozgrywającym wszystko z ukrycia i w sobie tylko znany sposób manipulujący Brodym. A teraz chodzi sobie po Waszyngtonie jakby nigdy nic, porywa Carrie w biały dzień, wygaduje jakieś banały o terrorystach, miłości do Brody'ego itd. A na koniec jakby przekomarza się z Brodym: "Nicholas, daj mi ten numer" oraz puszcza "super niebezpieczną" agentkę CIA wolno, która to wraca później po Abu Nazira uzbrojona w metalową rurkę.
Co do Saula to przewiduję dwie możliwości: albo jest podejrzewany o bycie kretem i stąd te nagłe zaproszenie do "piwnic CIA", albo Estes chce go w coś wrobić.
Tak więc jak mówiłem na początku, odcinek okazał się dla mnie dość rozczarowujący jeśli chodzi o rozwiązanie pewnych spraw. Niby działy się jakieś nieprzewidziane rzeczy, ale nie na tyle, na ile do tej pory scenarzyści nas przyzwyczaili.
Zgadzam się. Jak dla mnie ten odcinek przelał szalę na NIE - jeśli chodzi o 2 sezon. Tzn.: teraz już chyba tylko należy czekać aż wyląduje UFO a Estes okaże się afrykańskim przyrodnim bratem kuzyna Abu Nazira... Oczywiście pomijam ww żenujące sceny z Carrie goniącej z patykiem za terrorystą nr 1, gdzie znalezienie go w wielkiej jak cholera fabryce nie stanowiło żadnej trudności. A i przecież całe CIA nie pomyślało o tym żeby non stop podsłuchiwać Brodego - bo i po co nie ?.. Takie głupoty strasznie męczą i obrzydzają serial. Jak dla mnie naprawdę słaby odcinek, nic nie wnoszący.
A dla mnie ten odcinek był najlepszym odcinkiem 2 sezonu obok odcinka 5 z przesłuchaniem Brody'ego. Dosłownie wbił mnie w fotel. Kompletnie nie spodziewałam się takiego obrotu sprawy, chociaż wiedziałam, że Carrie spotka się z Nazirem.
Jestem pod takim wrażeniem, że normalnie muszę ochłonąć. Cieszę się, że nareszcie wyjaśniła się sprawa z Brody'm - nie jest zdrajcą i kocha Carrie. Jednak intuicja co do niego mnie nie myliła.
Jessica mnie w tym odcinku nie irytowała, właściwie przestają z Brody'm przed sobą udawać. Ona przyznała, że cieszyła się z obecności Mike'a, a Brody przyznał bez żadnego tłumaczenia się, że to była Carrie przed komisariatem.
Od momentu kiedy Brody odebrał telefon od Nazira i zobaczył ranną Carrie siedziałam normalnie wbita w fotel i czekałam na rozwój wydarzeń. Genialna przemowa Nazira do Carrie - właściwie kwintesencja tego, dlaczego oni mordują w imię Allacha. Wierzę Nazirowi również w to, że kochał na swój sposób Brody'ego- inaczej nie wypuściłby Carrie stamtąd żywej.
Czekam na następny odcinek z taką niecierpliwością, że szok. Zapowiada się turbowanie Royi, która teraz opowie łzawą historyjkę o swoich zdjęciach robionych podczas seksu i tym, że była do wszystkiego zmuszana, ale najwyraźniej Quinna to nie rusza i dobrze.
Chyba zapowiada nam się jeszcze lepszy finał niż w pierwszym sezonie, o ile to w ogóle możliwe.
Nie zapominaj, że Quinn działa z tymi, którzy chcą ukryć ataki dronów i masowe mordy na niewinnych... To dlatego chcieli zdjąć Brodiego, ale dali mu jeszcze pożyć by doprowadził ich do Nazira. Co do Saula to sprawa jest prosta - skumał kto co maskuje i stał się wrogiem. Zapewne spróbują go uciszyć.
"...ponadto nie wiem czy w ogóle zatrzymanie rozrusznika serca przez zdalne wprowadzenie kodu jest możliwe" - rozrusznik nie został zatrzymany, została zwiększona moc impulsu co skutkuje atakiem serca. Jest możliwe połączenie zdalne, ponieważ każdy rozrusznik posiada radiowy interfejs.
Dla mnie największym zaskoczeniem tego odcinka było to że Carrie nie powiedziała nic o rozruszniku praktycznie skazując wiceprezydenta na śmierć żeby ochronić Brodyego. Na początku myślałem nawet że po prostu nie słyszała całej rozmowy przez telefon, ale obejrzałem scenę jeszcze raz i nie ma wątpliwości że wszytko wiedziała.
Myślałem, że Brody poda fałszywy numer tego kodu, numeru seryjnego, aż tak wierzyłem, że nawet widziałem przez pewien moment cztery dwójki w środku, musiałem przewinąć, a tu klops, podał prawdziwy. Kto teraz będzie kandydatem na prezydenta? Brody? ;)
I normalnie ciśnienie mi podskoczyło jak znów zobaczyłem tych gówniarzy razem, aż normalnie przewinąłem do przodu. Won z zapychaczami w serialach! Tak poza tym dobry odcinek.
Jeden z najlepszch odcinków 2 sezonu. Powiem szczerze, że mi również udzieliły się emocje i niemal przez cały odcinek siedziałem wbity w fotel. Co co Diany i Finna, to zgadzam się z przedmówcami - niepotrzebnie tylko zapychają czas swoimi rozmówkami u dupie maryny, no ale cóż, widocznie tak musi być. Zostały 2 odcinki do końca i mam nadzieję, że nic nie zostanie spieprzone i finał będzie masakryczny. Aaa i moja uwaga do solsky'ego i redeka: to nie jest serial dokumentalny i niektóre rzeczy muszą być ponaciągane, bo coś się musi dziać. Gdyby wszystko było zgodnie z rzeczywistością, to oglądalibyśmy same nudy, a tak jak zauważyłem, większość jest zadowolona. Pozdrawiam ;)
Na wstępie zaznaczę że liczę na konstruktywną dyskusję : Seriale dokumentalne to ja sobie na discovery oglądam. To jest serial oznaczony jako "dramat, thriller" ale to wcale nie przeszkadza mu trzymać poziomu. Ja nie wymagam od nich realności w każdej scenie, realizmu bo to z zasady nie ma sensu skoro oglądam serial nastawiony jakby nie było na zysk. Ja poprostu chciałbym żeby mnie scenarzyści nie obrażali intelektualnie. Ja się czuje jak debil kiedy "każą" mi oglądać takie bzdury. Bo dla mnie to są bzdury że Carrie wraca tam z patykiem (wiem że to pręt ale jakie to ma znaczenie) po tym wszystkim co ją tego dnia spotkało, a największa wtyka w siatce Abu Nazira (Brody) nie ma w dupie GPSa a telefonu na podsłuchu - chodzi mi o scenę w której Saul pyta Brodiego czy nic nie wie o Carrie - gdzie każda! rozmowa z jego telefonu powinna być monitorowana. Zazwyczaj kiedy oglądam jakiś serial zastanawiam się jak ja bym się zachował w danej sytuacji :) i czasem zgadnę a czasem nie, jak postąpi dany bohater. Więc rozumiem naciąganie i koloryzowanie w serialach ale z każdym odcinkiem sez 2 uważam że ten serial miał mieć tylko jeden sezon. Tak jak w przypadku wielu innych - widać że zabrakło polotu i pomysłu na kilka sezonów.
Decyzję Carrie o tym, że powróciła do tego miejsca z tym prętem argumentuję tym, że: jak wiadomo u niej z głową wszystko nie było w porządku i być może odezwały się jej "demony przeszłości"; była w szoku "pourazowym" spowodowanym spotkaniem Abu Nazira i nie myślała logicznie; Carrie miała obsesję, żeby go złapać, także pewnie uważała, że jest bardzo blisko niego i nie moze zaprzepaścić takiej szansy. Odnośnie podsłuchu w telefonie Brody'ego - owszem było to trochę dziwne, jednak już nie takie rzeczy widzieliśmy.
Piszesz, że ten serial miał mieć tylko jeden sezon, ale zauważ, że do 1. sezonu też mozna się przyczepiać, np. tym, że Carrie dostała się do CIA pomimo swojej choroby, czy też do samej sceny bomby w kamizelce i możliwości wysadzenia ich tam wszystkich.....
czy tylko mi na narwy zadziałał fakt Carrie wracającej do tego budynku? Po wypadku samochodowym, bez broni i niczego?
Mi też , miałam ochotę zdzielić ją tym łomem. To odpowiedź na post Karinn oczywiście.
Nie no miała stalową rurkę, którą na pewno lepiej by się posługiwała niż Nazir pistoletem :) Faktycznie głupia scena.
Dobry odcinek z gatunku tych które ogląda się szybko. Największy plus to rozmowa Carrie z Nazirem. Największy minus to jak zwykle wątek potrącenia samochdem. Też nie wiem czemu ma to służyć. Dana nie jest dla mnie ciekawą postacią i szkoda że tak rozbudowano postać nastolatki w serialu gdzie głównym tematem są poważniejsze kwestie. Ciągle ta sama mina, coś tam mamrocze pod nosem i miętoli ten sweter...
Co do Nazira to faktycznie będzie chyba chodzić o jakiś przeciek. Czyżby jednak Saul był kretem???
jak na moje "najlepsza"byla scena gdy Brody gadal sobie jakby nigdy nic w gabinecie wiceprezydenta z Abu Nazirem i jeszcze sie wydzieral...troche zenada. odcinek dobry ale bardzo naciagany, nie w stylu homeland
Dokładnie. Nie w stylu Homeland, gdzie w prawie każdym odcinku, spokojnie i metodycznie przygotowywano zwroty akcji, żeby w odpowiednim momencie wykopać widzom szczęki na podłogę.
Odcinek bardzo emocjonujący, ale rzeczywiście mało przekonujący. CIA na pewno miałaby na podsłuchu, śledziłaby Brodiego (uczestniczy przecież cały czas w tajnej akcji), a także Carrie (niezrównoważona psychicznie BYŁA agentka). Także brak monitoringu w budynku narad Waldena wydaje mi się niezbyt dopuszczalny. Abu Nazir wiedząc, że Brody działa z CIA nie dzwoniłby także bezpośrednio na jego (prawdopodobnie monitorowaną) komórkę?!! Wystawiłby się na tacy. Co do kreta - to staje się dla mnie oczywiste, że to ten młody (nie znam imienia) - który nagle wychodzi ze szpitala, by ratować Carrie i podczas akcji w siedzibie CIA, która ma złapać Abu Nazira - cały czas trzyma komórkę w dłoni...
Ja tam tych rzeczy nie rozpatruję póki co w ramach niedociągnięć, jako że uważam, że były to celowe zagrywki - moim zdaniem Brody nie miał podsłuchu celowo, a cała sprawa z wtopą w barze, schwytaniem Royi i porwaniem Carrie była celowa.
No chyba że to wymyślił Nazirem porwanie by Carrie zmylić, choć mam nadzieję ze nie...
Skoro Nazir dzwonił do Brodiego na telefon bez podsłuchu to ta szopka była by nie potrzebna.
A zwróciliście uwagę że w dwunastym odcinku sezonu pierwszego jak Carrie odchodzi to na twarzy Broddiego widać coś co wygląda jak smutek....
W sumie Carrie nie powinna tak traktować Nazira gdyby nie on nie spotkała by Brodiego:D.
Ja nie podejrzewam o to Brody'ego, a Estesa.
Mam taką teorię, że Estes od początku chciał się pozbyć Waldena i to on jest kretem. Przemawia dla mnie wszystko za nim- próbuje teraz wrobić Saula, chce ukręcić łeb sprawie Brody'ego (Brody zginie, a informacje, że zdradził, znikną, tak samo jak jego przesłuchania, itd.), Carrie pozbędzie się bez problemu (nie wiemy nawet czy ona w ogóle jest nadal w CIA). Saul udupiony, Carrie odsunięta, bo wariatka, Quinn nie jest nawet tym za kogo się podaje, Brody zginie, Walden nie żyje, Virgil i Max są spoza CIA, więc nie są groźni - wszystko układa się jak najbardziej po myśli Estesa.
I nawiązując do Twojej wypowiedzi o smutku Brody'ego - teraz już wiemy, że on naprawdę zmusił się do odegrania tej szopki przed Carrie. Tak samo jak siedział zdruzgotany w samochodzie po tym, jak poszedł do Carrie do domu (co ona sie dla niego wystroiła i włączyła zmysłową muzykę) i powiedział jej, że to koniec.
Bo przestało mu bić serce. Poza tym aktor grający Waldena sam oficjalnie pożegnał się z serialem i powiedział, że odczuwa ulgę, nie musząc już trzymać śmierci Waldena w tajemnicy przed fanami.
Ja również uważam odcinek za bardzo dobry - aż podskoczyłam, jak w Carrie rąbnięto i od tej chwili miałam oddech tak szybki i nerwowy jak Brody ;) Ostatnia scena też mnie zszokowała, ale już negatywnie, nie mam pojęcia, co ta Carrie wymyśliła.
Tyle razy Carrie straszyła Brody'ego, że Nazir skrzywdzi jego rodzinę, a tu proszę - sama się okazała kartą przetargową. (No, bo rodzina niedostępna, ale cicho). Nie spodziewałam się, że wątek miłosny zostanie aż tak daleko pociągnięty, tydzień temu pisałam, że dobrze będzie, jak będą sobie ufać, a tu proszę. Już jak Carrie zadzwoniła, to tak się uroczo uśmiechnął, aż nie wierzyłam.
Dar Adal intrygujący, ale pomiatał Saulem, więc ma wielkiego minusa.
Zgadzam się, że fakt ze Brody nie ma podsłuchu jest karygodny, zresztą o ile nic mi nie umknęło, nawet nie wydobyli z niego, że to on ostrzegł Nazira w Bejrucie. Dla mnie przeginką też był to, że Abu Nazir poszedł sobie ot tak do sklepu i to w centrum stolicy :/
Najlepszą sceną była oczywiście rozmowa Carrie z Gargamelem, zresztą czekałam na ich konfrontację od daaaawna, miałam nadzieję na cos jeszcze dłuższego, ale ok.
Ciekawe, czemu Estes akurat w Saulu zobaczył kreta? Losy ciągnął? Bo jakoś niczego podejrzanego ostatnio nie zrobił. Ja na kreta wciąż typuję Carrie :D
Zupełnie nie wiem dlaczego w "zatrzymaniu" Saula wypatrujecie jakiegokolwiek związku z kretem. Wogóle gdzie była jakaś wzmianka o krecie ? Ja to odebrałem ze Saul został zatrzymany przez Estesa ze względu na to co powiedział koleś przy barze co zajadał gofry ;) Saul jest za miękki do tej roboty i go zgarneli żeby się nie wtrącał.
Ja skojarzyłem te zatrzymanie z kretem, bo Dar Adal w tej rozmowie z Saulem na pytanie, dlaczego Estes chciał Quinna w tej operacji powiedział, że może po to by mieć oko na Saula, bo może mu nie ufa.
Prawda jest taka, że jeszcze wszystko może się zdarzyć. Może chodzi o tę akcję z żyletką z pierwszego sezonu, a może o to co Estes mówił Quinnowi, że "on wie", czyli o zatajaniu jakichś nalotów na cywilów i Estes chce wyeliminować Saula z gry i tyle.
"on wie" to chyba chodzi o to, że wie że Quinn jest podstawiony (nie jest tym za kogo się podaje i ma inne niż oficjalne zadania). przynajmniej ja to tak zrozumiałam.
Doprawdy nie wiem o co wam chodzi z tą Carrie... Przecież scena powrotu idealnie pokazuje że czasami nie potrafi trzeźwo myśleć i że jej obsesja bierze górę nad zdrowym rozsądkiem.
Nie oceniajcie jej zachowania przez pryzmat normalności. Gdyby coś takiego zrobił Saul to wiadoma krytyka, ale Carrie? Toż to całkiem normalne zachowanie jak na nią ;)
dość rzadko zabieram głos w dyskusjach, ale tym razem muszę... jeśli chodzi o Carrie to chyba wszyscy zapominają, że ona jest chora psychicznie :) i teoretycznie powinna się leczyć, choć intensywność ostatnich odcinków jakoś ten wątek zepchnęła na margines i stąd zdziwienie, że wróciła do fabryki z prętem - przecież ona w sytuacjach kryzysowych działać może zarówno maksymalnie rozsądnie jak i irracjonalnie, na tym właśnie zasadza się fenomen tego serialu, że NIGDY nie można być pewnym tego, co ona zrobi/powie, a nawet jeśli już coś zrobi/powie to nie ma pewności co się za tym kryje... zatem te wszystkie narzekania, że coś jest nieprawdopodobne w jej działaniu kompletnie trafiają w płot, bo tak jest jej postać wymyślona i nakreślona, by nic nie było w jej wypadku pewne, uzasadnione, czy wiarygodne... ileż było scen, w których ona coś mówi Brody'emu, a Nicolas tak to gra, że sami nie wiemy, czy jej ufa i wierzy, czy udaje, że jej ufa, a sam myśli co innego, bo nie wie czy ona mówi prawdę, czy jednak nim manipuluje...
co do namierzania Brody'ego to lecę z pamięci, ale co chyba Carrie mu w tym odcinku powiedziała, że ma zmieniać numery telefonów, żeby go nie namierzyli... głowy nie daje, czy to ten odcinek i czy to była ona, ale wiem, że scenarzyści zadbali akurat o ten wątek, by czasami Brody był nienamierzalny...
a jeśli chodzi o "wątek nastolatków" to wystarczy poczytać recenzje odcinków w zagranicznych serwisach, dużo się tam piszę zarówno o grze aktorskiej (że bardzo dobra), jak i o tym, że ten wątek jest uzasadniony... ja osobiście obstawiam, że to nie zapchajdziura, zwłaszcza jak sobie przypomnę finał S01, w którym głosy Dany odwiódł Brody'ego od zamachu na kilka chwil... myślę, że Dana i Finn jeszcze wrzucą coś do głównego wątku.
Alex Gansa wytłumaczył, że Carrie musiała wrócić do tej fabryki, obojętnie co by ją tam czekało - ona nie chciała zaatakować Nazira tą rurką, tylko upewnić się, że on nie zdoła uciec, dopóki nie dotrze jednostka CIA. Ona po prostu taka jest - idzie na żywioł. Dodatkowo Abu Nazir był zawsze jej specjalnością, szuka go od prawie 10 lat i nie mogła przepuścić takiej okazji, aby go schwytać. Nie wiem dlaczego uważacie jej zachowanie za nielogiczne. Ja się niczego innego po niej nie spodziewałam.
spirit83
To chyba czytamy różne wątki zagraniczne, bo ja widziałam na najbardziej uczęszczanym zagranicznyym forum petycje w stylu "Kill Dana", "Letz Quinn kill Dana instead of Brody", itd.
Scott Collura of IGN rated the episode a 9 out of 10, praising the performance of Morgan Saylor (Dana).
Sean T. Collins of Rolling Stone said it was "one of the show's most intense and exhilarating episodes – arguably the episode the whole series has been building toward", but felt the episode was then brought down by Finn and Dana's accident, criticizing it as being too much of a soap opera-style twist.
To tak w skrócie, że głosy są i będą wszędzie podzielone.
a po co miała by tam wracać skoro Nazir miał mnóstwo czasu żeby się stamtąd ewakuować, zwłaszcza, gdy wiemy, że dysponuje helikopterem.
On już chyba niczym nie dysponuje, skoro osobiście porwał Carrie. Zgarnęli całą jego jednostkę, przez co ma związane ręce.
świetny, trzymający w napięciu odcinek, szczególnie sceny w rezydencji Waldena, co nas czeka dalej? Estes chce sprzątnąć Brodyego, Saul to wie, Estes wie, że Saul wie ;) teraz pewnie sprzątną Saula... być może czeka nas polowanie CIA na Brody'ego i Carrie, tudzież Brody zostanie ogłoszony kandydatem na prezydenta USA, wątek Dany jest typowym zapychaczem ale ma jakiś cel, być może Dana zostanie zabita w ostatnim odcinku tak jak Issa...
Racja, nie zgadzam się tylko z tym, że niby nie było zaskoczeń. Właśnie były, ale w złym tego słowa znaczeniu, gdyż były, jak cały odcinek ewidentnie przeszarżowane. Te telefoniczne pogaduszki przez skype'a kongresmena z najbardziej poszukiwanym terrorystą świata, który śmiga po USA jak pospolity kryminalista, zdmuchnięcie wiceprezydenta na odległość (fakt, że nadal nie wiemy, czy faktycznie zmarł - możliwa np. śpiączka). Jak by nie było, scenarzyści podążają klasyczną drogą rozciąganego serialu. Chcą wciąż zaskakiwać, akcja coraz bardziej pędzi, jej zwroty tracą racjonalność, a na powolne budowanie klimatu, w ramach którego łatwiej jest racjonalnie zaszokować widza, odeszło w przeszłość. Wciąż jest w porządku: choćby bardzo dobre, przemyślane dialogi, kapitalna gra aktorska, ale ten odcinek jest zwiastunem powolnego upadku serialu.
Acha, i faktycznie Dana maksymalnie drażni, ale jeżeli to drażnienie jest wynikiem celowego, aktorskiego zabiegu, kreującego zblazowaną, niezaspokojoną (bardziej emocjonalnie niż seksualnie) i trochę zagubioną w brutalnym świecie nastolatkę, to pełny szacun. Ale żeby to ocenić, trzeba by tą aktorkę zobaczyć w innej roli, ja nie widziałem.
Dana drażni?? Toż to najlepiej napisana i zagrana nastolatka ze wszystkich amerykańskich seriali jakie ostatnio widziałem. Jej problemy nie są jakieś wydumane a jednocześnie zachowuje się wobec nich jak imho na nastolatkę przystało. Buntuje się, przeżywa rozczarowania i ma mocne zasady, które są wiarygodne. Świetna, prawdziwa jak dla mnie postać.
Co do postaci zgoda. Drażni natomiast pewna maniera aktorska, a i sama postać, choć świetna, też może irytować. Ale czy właśnie zbuntowane nastolatki, dodatkowo skonfrontowane z prawdziwymi problemami, nie są właśnie irytujące:)
Możesz mieć rację ;-) a maniera..no cóż, to tylko nastoletnia aktorka serialowa. Wybitne nie rosną na kamieniu ;-)