Dla mnie scena Carrie - Quinn była bardzo słaba(podobnie cały potencjalny wątek):
-Carrie zachowuje się jakby mogła ale nie chciała z nim być, wymyśla sobie jakieś problemy na poziomie gimbuzy:-a ze mną nie można wytrzymać-. Przy Nicku też tak mówiła ale robiła to w o wiele bardziej stonowany sposób i widać było że mimo wszystko chciała z nim być, tu w ogóle tego nie czuć(nie chce?, nie jest gotowa?).
-Rupert zagrał tą scenę jakoś tak bez emocji i uczucia czytaj:słabo. Nie wiem czy to wynika z jego kreacji czy też z powodu słabej gry w tej akurat scenie . Więcej uczucia było chyba w Carrie jak Quinn pojawił się na pogrzebie(scena jak Carrie go przytula, przynajmniej z jej strony).
-Quinn wykazał się kompletnym brakiem wyczucia, Carrie ma pogrzeb ojca który był dla niej ważny a on pobujał małą Fran na kolanie i parę minut później wyznaje Carrie że chce być jej facetem i to na stałe. Do tego naciska ją, jest wręcz nachalny w tej rozmowie telefonicznej.
-(subiektywny)Brak chemii w porównaniu z Carrie i... (wiecie dobrze kim).
No wątek Tumblr chce, Tumblr ma. Scena wyjątkowa plastikowa, jak dla mnie więcej chemii było pomiędzy nim, a tą Niemką, mniejsza o to :)
Wkurza mnie to, ze Quinn rzekomo ma syna, ale scena z Franny i już wszyscy piszczą. Tamten dzieciak zapomniany?
No i w ten sposób już wiemy skąd scenarzyści wzięli inspiracje do tego wątku;-).
A to, to żadna tam aluzja.
Ja tam zwróciłem uwagę że zawsze był o nią zazdrosny, nawet jak nie miał u niej szans...
A na koniec się obraził i na złość wyjechał. I po to pozbyli się Fary? A tak liczyłam, ze coś między nimi zaiskrzy.