Uwaga treść może zawierać informacje zdradzające fabułę!!! Po wielu ochach i achach dotyczących tego serialu, liczyłem na produkcję, która w sposób dość realistyczny pokaże działanie służb specjalnych w dobie tzw "wojny z terroryzmem". Liczyłem chyba że Homeland zrobi z pracą agenta CIA to co the Wire zrobiło z pracą policjanta. Niestety pomyliłem się, Firma pokazana jest jak w dziesiątkach innych produkcji, raczej komiksowo. Nie będę jednak oceniał serialu za to jaki nie jest. Czym zatem jest? Homeland to doprawiona sensacyjnym sosem historia Romea i Julii. W tej wersji szekspirowskiego dramatu Montekich i Capulettich zastąpiła Al-Kaida i CIA, Romeo to ojciec dwójki dzieci, hamletyzujący weteran wojenny - dżihadysta a Julia to niezrównoważona psychicznie agentka CIA. Na drodze do ich miłości piętrzą się kolejne przeszkody, dwie organizacje o sprzecznych interesach, rodzina Romea, zobowiązania wobec ojczyzny oraz duchowego przywódcy, itp. Trzeba przyznać że serial ma dobre tempo, nie nuży, w pierwszym sezonie nie obraża ( mocno ) inteligencji widza. Niestety w ostatnich trzy odcinkach 2 sezonu pełno jest nietrafionych pomysłów fabularnych i prawdopodobieństwo przedstawionych zdarzeń spada na łeb. Tych nie dorzeczności nie ratuje nawet wielkie bum na koniec. Nie da się ukryć, że serial ogląda się przyjemnie ale po tych 26 epizodach ciężko przypomnieć sobie scenę, dialog, cokolwiek co by wryło mi się w pamięć jakoś szczególnie. Nie ma tu wyjątkowo błyskotliwych dialogów, nie ma nawet szczypty czarnego humoru co w filmie o ludziach wykonujących tak stresującą pracę na pewno by się przydało. Gra aktorska nie powala. Claire Danes buduje swoją rolę na trzech smutnych minach, westchnieniu oraz naprzemiennym krzyku i szepcie. Nieco lepiej wypada Damian Lewis, ale moim skromnym zdaniem i tak cały show kradnie Mandy Patinkin, który bardzo oszczędną grą wyraża wszystkie emocje kreowanego przez siebie bohatera. Podsumowując, jeżeli ktoś ma ochotę na sprawnie zrobioną sensacyjną bajkę o walce z terroryzmem, przyprawioną wątkiem miłosnym to proszę bardzo. Raczej nie będzie to stracony czas.