Wow, co za świetny odcinek. Znowu czułam klimat starego dobrego Homeland, kiedy nie
wiadomo co się wydarzy w następnej minucie, każdy ma jakiś swój plan i wszystko tak
naprawdę zależy od szczęścia. Kiedy Brody wreszcie dotarł do Akbariego, myślałam przez
ułamek sekundy, że faktycznie będzie się chciał z nim dogadać, żeby się uratowaeć z tej zawiłej
sytuacji. O ile przeżyje finał, pozostaje jednak jedno pytanie - czy CIA pozwoli mu wrócić do
Stanów? Jak oni mają to wszystko przedstawić opinii publicznej, szczególnie po nagraniu
Brody'ego "Iran is my home".
Po tym odcinku nie ma już wątpliwości co do tego, że związek Carrie i Saula jest zniszczony na
zawsze. Wielka szkoda, bo to była jedna z sił napędowych serialu.
Jestem ciekawa jaką rolę odegra ciąża Carrie w finale. Obstawiam, że Brody poświęci się dla
ciężarnej Carrie.
Dobry odcinek. Wątpliwości Nicka trochę naciągane moim zdaniem. Choć to co CIA chciało zrobić chyba jeszcze bardziej. No bo jak Nick się miał zachowywać skoro cel był sprytniejszy i nie miał ochoty z nim gadać?. Urocza scena jak Carrie czuje ruchy dziecka gdy rozmawia z Saulem. Muszę zrobić zapas chusteczek na przyszły tydzień. Choć mam nadzieję że się nie przydadzą;-).
niemniej odcinek zawierał dużo bezsensownych błędów.
CIA to chyba banda ciemniaków, jak oni nie przewidzieli takiej opcji z Brody'm. Czasami mam wrażenie, że tylko Carrie tam myśli.
Chodzi Ci o to, że nie przewidzieli, iż może zmienić zdanie? Wydaje mi się, że to był pomysł Saula,który po prostu zaryzykował. A reszta CIA była raczej przeciwko... Przynajmniej tych, co w ogóle zostali wtajemniczeni w cała akcję.
Binula chyba miała na myśli chyba to że CIA tak szybko w niego zwątpiło, choć ona chyba też pod koniec odcinka. No i Saul który często mówi o cierpliwości a tu w sumie spanikował.
Pewnie dlatego, że tylko on był za tą misją, a tutaj Carrie "nawala" (przynajmniej w oczach Saula) a on ma całą resztę na karku, do tego nie ufa Brody'emu. Swoją drogą "Nikolaaas" bardzo często zmienia zdanie i sama nie wiem, co on myśli. Wydaje mi się, że na końcu postąpił tak a nie inaczej ze względu na Carrie.
To jedyna dobra rzecz jaką mu została w życiu nawet mimo jej chłodu w odcinku dziewiątym. No i Nick chyba zauważy brzuszek w następnym odcinku a to dopiero powód do życia.
nie zgodził bym się że spanikował ponieważ dostał rozkaz od samego prezydenta i nie miał innego wyjścia
Chodzi mi o to, że nie przewidzieli, że Brody nie da rady sprzątnąć Akbariego w 5 minut i cała akcja skończy się tym, że nagrają z nim film propagandowy "Iran is my home". Niby co Brody miał w tej sytuacji zrobić?
taaa, czego oni oczekiwali po Brodym, że się ujawni skoro się nie udalo?... nie opracowali sobie wcześniej planu na wypadek tak dosyć prawdopodobnego scenariusza? ;D
ale mimo to odcinek trzymał w napięciu jak stare dobre homelandy, z poprzednich sezonów, nie zdziwię się jak w nast. odcinku Saul dostanie zawału (już w tym odc. coś ciężko dyszał), ja ledwo co wyrabiałam pod koniec :) i niespodziewanie to on może być postacią z którą się trzeba będzie pożegnać pod koniec, a nie w wystawiony praktycznie do odstrzału Brody...
byłoby szkoda, ale jeśli to prawda że w tym sezonie z kimś się trzeba będzie pożegnać i to niestety pewnie z kimś z ekipy: Brody, Quinn, Saul - to ciężko byłoby wybrać... pewne posunięcia scenarzystów wskazują na Saula (nowy szef depczący po piętach, nadużycie cierpliwosci Saula przez Carrie (jak on ją jeszcze weźmie do jakiejś akcji po czymś takim...) i do tego na horyzoncie następnego sezonu groźnie majaczy wątek odbudowywania relacji Dana- Brody, z potencjałem na wiele, bardzo wiele cierpiących min Dany ... :(
No ta teoria z Saulem też tak za mną chodzi. I to by wniosło więcej do serialu niż śmierć Nicka, bo kto by będzie krył tyłek Carrie jak Saul umrze?. Pan senator jest na nią bardzo ćięty po tym odcinku...
Tylko Carrie i Brody są wystawieni na bezpośrednie zagrożenie. Quinn siedzi sobie bezpiecznie w siedzibie, tak samo Saul. Jego śmierć z przyczyny złego zdrowia byłaby słaba... No nic, trzeba czekać do niedzieli :(.
Właśnie było by nietypowe i dzięki temu ciekawe. Saul pojedzie do Iranu, wnioskuje po making off z planu w Maroko gdzie Mandy się wypowiada.
Dokładnie, chyba spodziewali się, że sam sobie łeb odetnie. CIA dało ciała na całej linii, a żeby wszystko zatuszować, chcieli się pozbyć Brody'ego.
To jest tak zwana kwintesencja kulminacji apogeum bezsensu. Już wcześniej pisałem jaki to poroniony pomysł , żeby byłego kongresmena wysłać na taką misję. I nagle ja mam uwierzyć , że całe CIA nie przewidziało , że może dojść do nagrania propagandowych filmów. Do tego wydobyliby z Nicka inne informacje wrażliwe , które poznał będąc przy Waldenie. Ja mam dość. Dobrze , że został jeszcze jeden odcinek . Przez dwie serie tworzono atmosferę gier wywiadu , konspiracji , tajemniczego , wysoko postawionego kreta w CIA ( przecieki np o zasadzce na Walkera czy ostrzeżenie młodego małżeństwa) i nagle kończy się trzecia seria i ja nic nie wiem. Kret okopał się głęboko albo wyparował. Sprawa tego kto przestawił samochód Nicka pod siedzibą CIA też umarła śmiercią niewyjaśnioną. Ja nie łapię jak ten gość , którego załatwili , poszedł na strzeżony parking CIA , wziął samochód kongresmena, załadował go ładunkami , podjechał pod miejsce uroczystości i zniknął bez śladu. Ani strażnicy , ani środki techniczne nawet go nie zauważyły.
Jak oglądam takiego Bonda , to spodziewam się odmóżdżającej rozrywki i niektóre rzeczy mi nie przeszkadzają. Teraz Nick , człowiek okaleczony psychicznie bawi się w Bonda. Wchodzi do 'gniazda szerszeni' , dusi Akbariego poduszką ( ja nie wiem jaki chory umysł na to wpadł) i dzwoni do Carrie - " hej mała odbierz mnie samochodem spod zakładu pracy". Czekałem kiedy poczęstuje się łyskaczem z barku Akbariego ( chyba , że był pusty , podobno muzułmanie nie piją alkoholu , ja widziałem kilku pijących.) Takie akcje w Bondzie to ok , ale tutaj to jednak naiwność.
No i ta Carrie. Gdybym był jej przełożonym to sam bym ją poduszką udusił. Dorośli ludzie , którzy są w trakcie kariery zawodowej mają kupić jej samowolę , lekceważenie zasad ,przełożonych , jej własne decyzje narażające na ryzyko operację i innych ludzi w imię ch... wie czego. Każdy kto już gdzieś pracował wie , że nawet ze spożywczaka by ją wyrzucili. A co dopiero z CIA. Służby mundurowe i agencje specjalne są silnie shierarchizowane , rozkaz i przełożeni są świętsi od Boga. Bo ten jeżeli istnieje to rozlicza dopiero po śmierci , a w życiu to rządzi "kolega kierownik'. A Carrie - najmądrzejszy agent , wysyła ukochanego Nicka na samobójczą misję i nagle płacze bo może on jednak zginie. Strasznie dużo kwasu tu wylałem , ale to sama prawda. Czuję , że twórcy Homeland mnie wrobili w telenowelę , początkowo "uzależniając' od niezłego thrillera szpiegowskiego.
A poza tym ? Odcinek żwawy , zwroty akcji są , tylko coraz mniej mnie to wógóle obchodzi. Porównując całość Homeland do ostatnio obejrzanego House of Cards ( choć tematyka tylko lekko zbliżona ) , ten ostatni przebija pierwszy rozgrywkami psychologicznymi , intrygami , fabularnie , krwistością świata . W Homeland to wkrótce Carrie się okaże dziewicą oleańską.
Zgadzam się ze wszystkim oprócz akapitu o Carrie i akcji wysłania ukochanego na misję samobójczą.
I House of cards nie jest lepsze od Homeland, poza tym to dopiero 1 sezon, zobaczymy jak będą przędli przy 3.
No tak , to na razie tylko jeden sezon. Ale lepszy , lepszy. Nie wysłała go Carrie bezpośrednio , ale jej komórka CIA , przy jej zachętach. A ona ciągle łamie zasady , profesjonalizm służby. Miłość do obiektu obserwacji , pomaganie podejrzanemu o zamach w ucieczce , mógłbym tu ładny elaborat napisać jej występków. Jak można przeczytać we wspomnieniach różnych agentów , różnych krajów , chodzi o to aby łamać prawo innych krajów , a nie swojego. O ile Brodie jest dla mnie postacią jakoś tam wiarygodną , o tyle Carrie ani trochę. Strasznie podobała mi się postać agentki CIA w filmie Zero Dark Thirty. Świetnie zagrana, wiarygodnie osadzona w realiach - dla mnie bomba.
Na pewno nie lepszy od 1 sezonu Homeland, a porównywanie 1 sezonu świeżego serialu do 3 sezonu serialu, który musi to ciągłe pomysły sypać z rękawa to niesprawiedliwe.
Nie o to chodzi czy wysłała czy nie, ona nie miała absolutnie żadnego wyboru, jeżeli chciała go jeszcze kiedykolwiek zobaczyć i utrzymać go przy życiu.
Nie widziałam niestety filmu Zero Dark Thirty.
Porównuję prawie trzy serie do jednej nie po złośliwości tylko z powodu chronologii. Pierwszy sezon HOC zamyka wszystkie wątki , tajemnice są wyjaśnione i zostawia otwartą furtkę do nowego sezonu. Pierwszy sezon Homeland swoich tajemnic nie wyjaśnił i to nie jest problem. Drugi był bardzo dobrą kontynuacją. No ale wszystkie tajemnice , które przez ten czas miały we mnie wzbudzać niepokój i zainteresowanie kolejnymi odcinkami są tylko po to . Nie odnoszą się do fabuły. Ja wiem , że w życiu nie zawsze da się wykryć sprawcę przestępstwa , ale chyba widzowi można pokazać ten moment , a śledczy niekoniecznie muszą wykryć przestępcę. Chyba , że to film a la Zodiac.
ZDT polecam. Duża dbałość o szczegóły , niuanse pracy wywiadu . Nie jak w Homeland - Carrie solo po ulicach niebezpiecznych miast arabskich , gdzie nawet uzbrojona ochrona nie daje gwarancji bezpieczeństwa. Mniej kowbojsko.
No i przecież jakoś tam na faktach.
Ja nie twierdzę, że pisałeś to złośliwie. Po prostu nie da się porównać 1 sezonu do kontynuacji. Wiadomo, że 1 sezon był najlepszy, powalił na kolana i gdyby nie powstała żadna kontynuacja, przeszedł by do historii jako jeden z najlepszych seriali wszech czasów. Zdaję sobie sprawę z tego, że ten serial będzie już tylko systematycznie obniżał loty. Ale który tego nie robi? Znam tylko jeden przykład na wiele, wiele lat oglądania seriali.
Nie cierpię filmu Zodiac właśnie ze względu na brak jakichkolwiek wyjaśnień, ale w Homeland akurat je lubię (to, że nie każda pierdoła jest wyjaśniana i podawana do wiadomości widza). Ja kupuję tę tajemniczość.
O ZDT dużo słyszałam, na amerykańskich forach w co drugim temacie jest porównywany do Homeland, ale jakoś zniechęca mnie motyw próby złapania Bin Ladena.
Gdyby nie było romansu C. i N. w pierwszym sezonie to dałbym noty najwyższe. Tak mogę dać tylko dobre. Wiadomo każdy ma swój gust. A co jest zniechającego w temacie łapania Bin Ladena , bo nie łapię ?
To nie jest film biograficzny , fakt wiadamo jak się skończy. Bin Laden się tam nie pojawia , film pokazuje pracę agentów CIA ( głównie ) . I to jest tam najlepsze ( mi oczywiście też podobała się końcówka czyli wątek militarny).
Ja wiem, że nie jest, ale zawiera elementy i to już nie dla mnie. Przez to nie widziałam "Jak zostać królem", "Żelaznej damy", "Mój tydzień z Marilyn" i wielu innych. Niby wiem, że to dobre filmy, ale jak mam je zacząć oglądać, to zawsze znajdę taki, który wolę bardziej.
Ja właśnie nie lubię wątków militarnych (stąd nie podobał mi się poprzedni odcinek Homeland), za to jak najbardziej te z intrygą bądź motywem szpiegostwa.
Ja też ich nie oglądam serio!!!. Ale nie mam nic przeciw dobrze zagranym wątką tego typu w tym serialu. Oni są bardzo przejmujący w tych scenach, jak oni to robią?. Bez tej pary to już nie będzie to...
Gdyby czas mi na to pozwolił, "skontrowałbym" Twoje zarzuty i przedstawił swój punkt widzenia na całą sytuację. Niestety go nie mam, więc przedstawię najważniejsze fakty. A są one takie, że najlepsza polska strona odnośnie seriali, tak oceniła dwa ostatnie odcinki:
http://ha tak.pl/artykuly/zamachowiec-z-langley
http://ha tak.pl/artykuly/granica--2
Dlaczego? Ponieważ to, co wspomniałem ostatnim razem, ma tutaj zastosowanie: serial ma być rozrywką, dobrze opowiedzianą historią, która pozwoli na godz zapomnieć o bożym świecie. Gdyby trzymali się w 100% reguł, to byłoby to po prostu nudne, bo wszystko byłoby w każdym calu dopracowane, nie byłoby żadnych zwrotów akcji i wiadomo by było od początku do końca, jak to się skończy.
A co do naginania rzeczywistości, polecam obejrzeć "Blacklist" - dobry serial, przez niektórych uważany za najlepszą premierę tej jesieni, a tak naprawdę, ilość rażących błędów i naciąganych wątków sięga tam zenitu. Ale ktoś powie: i co z tego? I tak co tydzień zasiada przed tv ponad 10 mln amerykanów, żeby zobaczyć nowy odcinek. Na tym to polega.
PS. oglądając promo 12 odcinka, ogarnęła mnie taka melancholia, że został już tylko jeden odcinek, że ten czas tak szybko zleciał i znowu trzeba będzie czekać prawie 10 miesięcy na nowy sezon. To jest właśnie magia kina i tv ;)
Właśnie po to zacząłem swoją przygodę z filmwebem , żeby wyśledzić ludzi o podobnym guście i tak dotrzeć do pozycji , o których nie słyszałem, a warte są obejrzenia. Zawsze zanim zacznę jakiś seans , czytam skrót o czym jest , czy tematyka mnie wogóle interesuje. Blacklist właśnie wpisałem sobie na listę ale dotarły do mnie informacje , że sporo tam nonsensu choć początek obiecujący . Dlatego na razie go odłożyłem do szufladki być może.
Jak w czasie wcześniejszej dyskusji , powtórzę , to tylko moja skromna opinia , człowieka ceniącego w kinie maksymalny realizm . Mnie on nie nudzi. Po prostu lubię. I jak pisałem wcześniej nie chodzi o to , żeby 6 godzin w kinie pokazywać analizę miejsca zbrodni , tylko żeby ten skrót czynności odpowiadał realiom.
Nikomu Homeland nie polecam ani nie odradzam. Nie jestem psycholem twierdzącym , że jestem najmądrzejszy , że mam najlepszy gust. I mogę darować różne błędy typu błyskawiczna rekonwalescencja Nicka. Darować im nie mogę , że np trzy sezony zastanawiam się kto jest kretem , to był fabularnie ważny wątek i całkowicie go teraz olewają.
Argument , że coś ma wysokie noty , albo wielu ludzi coś ogląda jest z punktu widzenia naszego prywatnego gustu dość nieprzekonujący. Wielu ludzi słucha muzyki poważnej , wielu disco polo - no i fajnie ale jeżeli ja nie. A ja wolę moją mamę jak śpiewała klasyk.
Aż tyle i tylko tyle. Niech żyje rock'n'roll.
Co do Blackilst, to moim zdaniem największą przegięcie zrobili w dwóch ostatnich odcinkach. Tam to dopiero się cuda dzieją. Nie będę spoilerował, ci co oglądają, to wiedzą o co chodzi. I też za te dwa odcinki moja ocena spadła z 8 na 7.
Co do kreta: a czy nie bierzesz na poważnie pod uwagę Saula? Od całej tej akcji z Mosadem, zrobił się jeszcze bardziej podejrzany i jestem niemal pewien, że w niektórych względach ma nieczyste interesy.
Co do ocen i oglądalności, chciałem Ci tylko pokazać, że na pewne rzeczy można przymknąć oko. Jak to się mówi: show must go on ;)
Sprawy kreta nie wybaczę. Nie musieli go znależć , ale przestali go wogóle szukać. Wystarczyło od czasu do czasu jakoś poruszyć ten wątek. Ja oko przymykam i po prostu dam za to Homeland siódemkę. Nie odbieram twórcom jakiegoś poziomu jakości , w miarę interesującej intrygi , kilku zwrótów akcji , które mnie zaskoczyły. No ale niektórych rzeczy sobie nie potrafię odmówić , czyli np uwag , gdy brną w pure nonsens ( moim zdaniem ).
W pewnym momencie , czyli np po badaniu wariografem , włączyłem go w krąg podejrzanych. Z trudem bo bardzo dobrze mu z oczu patrzy. Później jednak to wykluczyłem , a w trzeciej serii zorientowałem się , że to nie jest pozycja w której można pokusić się o typowanie . Za mało ma wspólnego z klasycznym kryminałem. W typowanie bawiłem się na forum The Killing ( jestem fanem , ale też mam jakieś tam krytczne uwagi ) , z sukcesem w serii trzeciej ( w czasie trwania sezonu pierwszego i drugiego jeszcze mnie nie było w tym świecie.)
PS. Pół życia przymykałem oko ( strzelanie ), teraz chcę mieć otwarte.
Sprawy kreta nie wybaczę. Nie musieli go znależć , ale przestali go wogóle szukać. Wystarczyło od czasu do czasu jakoś poruszyć ten wątek. Ja oko przymykam i po prostu dam za to Homeland siódemkę. Nie odbieram twórcom jakiegoś poziomu jakości , w miarę interesującej intrygi , kilku zwrótów akcji , które mnie zaskoczyły. No ale niektórych rzeczy sobie nie potrafię odmówić , czyli np uwag , gdy brną w pure nonsens ( moim zdaniem ).
W pewnym momencie , czyli np po badaniu wariografem , włączyłem go w krąg podejrzanych. Z trudem bo bardzo dobrze mu z oczu patrzy. Później jednak to wykluczyłem , a w trzeciej serii zorientowałem się , że to nie jest pozycja w której można pokusić się o typowanie . Za mało ma wspólnego z klasycznym kryminałem. W typowanie bawiłem się na forum The Killing ( jestem fanem , ale też mam jakieś tam krytczne uwagi ) , z sukcesem w serii trzeciej ( w czasie trwania sezonu pierwszego i drugiego jeszcze mnie nie było w tym świecie.)
PS. Pół życia przymykałem oko ( strzelanie ), teraz chcę mieć otwarte.
Na niekorzyść Saula poza oblaniu za pierwszym razem wariografu przemawiają:
- podanie żyletki tamtemu gościowi podczas przesłuchania,
- pozostawienie okularów tamtej babce, przez co podcięła sobie chyba żyły (nie pamiętam jak się nazywała)
- nie było go w Langley podczas wybuchu
- akcja z kochankiem Miry i Lockhartem - kto wie, czy to nie Saul go do niego nie wysłał, żeby mieć na niego haka i zyskać na czasie,
- pozyskanie tych dwóch agentów do zlikwidowania Akbariego - jakoś za łatwo to poszło i bez wpływów mogło by się nie powieść
Poza tym komu jak komu, ale Iranowi najbardziej zależy na rozbrojeniu Iranu, a tak by się stało, gdyby szefem Gwardii Rewolucyjnej został Javadi.
Ale są to oczywiście tylko poszlaki i można je szybko skontrować. I to uważam, jest w Homeland najpiękniejsze - na żadne pytanie nie ma prostych odpowiedzi.
No tak. Wykluczyć się go nie da . Plus jego pochodzenie , ale o ile pamiętam , to nie da się ustalić kto dał żyletkę. Mógł to być także Brodie i wszyscy mający dostęp do więźnia. No ale problem kreta zniknął w trzecim sezonie i boję się , że już nie wróci.
Współpraca Saula z Izraelem , byłaby ciekawą woltą , ale nie wiem na ile twórcy kierują się poprawnością polityczną?
Czy to ma dla nich jakieś znaczenie , czy można pokazać taką sytuację , że CIA kieruje agent Izraela.
To już nie moja działka , także nic mądrego nie powiem. Aczkolwiek historia pokazuje nam ilu było szpiegów , zdrajców w różnych wywiadach , rządach. Choćby u nas padają oskarżenia na byłych premierów , prezydentów (słynne wakacje z agentem).
Poza wątkiem - czytałem opinie byłych agentów , że np afera Lewinsky - Clinton wybuchła gdyż Mossad podsłuchiwał Clintona . I gdy im podpadł to ruszyli sprawę.
Gdyby kierowali się poprawnością polityczną, to raczej nie byłoby wybuchu w Langley. Poza tym, jak to ktoś napisał, Homeland już dawno wykracza poza ramy serialu, gdyż za cel obiera sobie sprawy, które są ważne dla całego świata - terroryzm, stosunki USA z Iranem.
A co do problemu kreta - może nie tyle zniknął, co po prostu ucichł. Poza tym, gdy w planach jest jeszcze pewnie ze 3 sezony, ciężko wykładać od razu wszystkie karty na stół. Tą sprawę bym odłożył na jeden z ostatnich sezonów. ;)
A co jest niepoprawne w wybuchu w Langley? Źli terroryści atakują dobre USA.
Może kret powróci , przyszłość pokaże , mi się wydaje , że tego kreta powinni szukać przede wszystkim.
Ale kto jest tym złym marine? Niedoszły bohater narodowy, kongresmen, a także kandydat na wiceprezydenta. Poza tym sam fakt, że do tego dopuszczono, nie stawia w dobrym świetle usa.
No tak , pod tym kątem jest jakaś perwersja. Ale chyba niewiele więcej tej niepoprawności , bo to szokowało widza od początku , jak marine stał się terrorystą. Można też powiedzieć , że niepoprawne politycznie jest pokazywanie jak CIA zabija Akbariego czy operacji przy użyciu dronów. Cóż trochę smrodku jest , mogłoby być więcej.
Nie sądzę, żeby był zniszczony. Saul dobrze wie, kim jest dla Carrie Nick i co jest dla niej priorytetem - misja czy on. Pokazała to podczas łapania bombiarza. Zawsze to wiedział.
A skoro jej czyn stał się motorem napędowym do przyspieszonej akcji z Akbarim, to jest ok.
Może nie wrócą do Stanów, Carrie już i tak ma chyba tego wszystkiego powyżej uszu, po akcji urodzi dziecko i jak uda się uratować Nicka, razem zamieszkają i będzie WNM <3.
No ale pewnie nie ma tak łatwo i w następnym odcinku okaże się, że dupa, ktoś zginie i nie będzie happy endu.
Jak pisali poprzednicy - w końcu serial da się oglądać. Nie ma ględzenia o pierdołach przez trzy godziny, a cały odcinek trzyma w napięciu. Coraz bardziej dziwię się dlaczego Carrie nikt nie odstrzelił - przecież ona przynajmniej dwa razy na odcinek łamie rozkazy, wykazuje się niesubordynacją i naraża akcje na niepowodzenie "bo tak". Brody stara się być sprytniejszy od wszystkich świętych i sam wykonuje akcje nad którą głowi się sztab fachowców. Ogląda się fajnie, ale obiektywnie rzecz biorąc po raz n-ty sprawy same się załatwiają. Do tego panicznie rozglądające się Carrie w hotelu z pewnością wygląda jak turystka a nie tajna agentka na akcji bojowej. CIA nie sprawdziło co się dzieje z wdową po Nazirze - są naprawdę zdziwieni że jawnie mieszka gdzieś pod adresem w centrum? No i Brody z pewnością jest już tak zaufaną osobą, że nikomu nie wydaje się podejrzane jak przez komórkę rozmawia z kimś na środku placu. Po angielsku. No jako #1 most-wanted w ogóle nikt go nie pilnuje :-) W chwilę potem w 10 sekund ucieka dwóm najlepszym agentom - wiadomo że biały krótkowłosy rudzielec w różowej koszuli jest zupełnie niewidoczny w otoczeniu lokalnych Irańczyków. Nyah nyah nyah.
Tym razem jej złamanie rozkazów było jak najbardziej uzasadnione. Jak ona ma zaufać takiemu szefowi, który co krok zmienia zdanie i próbuje ją zdjąć z akcji, żeby uratować tyłek swój i CIA.
Akcja tego sztabu fachowców nie przewidziała niestety planu b, choć było bardzo prawdopodobne, że plan a nie wypali. Trochę słabe to było. Zamiast kazać Brody'emu zapamiętywać imiona panienek z porno-magazynów, mogli się lepiej skupić na opracowaniu kilku wariantów akcji w Iranie.
Złamanie rozkazów nieuzasadnione? Tym bardziej w przypadku Carrie która robiła to wręcz hobbystycznie? Nie chodzi o zaufanie - Saul jako osoba dowodząca misją miał szersze pojęcie w sytuacji i rachunek zysków i strat wskazał mu opcję wycofania się z akcji. Stracił kontakt z Brodym, Brody nie wykonał misji, w dodatku jawnie przeszedł na stronę wroga - jak w takich warunkach realizować dalszą akcję? I mamy Carrie, która dwa razy z rzędu w jednym odcinku odmawia wykonania polecenia, naraża na szwank akcję wykonując nieautoryzowany kontakt z Brodym i uniemożliwiając akcję agentom. I zauważ - nawet Carrie nie przypuszczała że Brody dalej jest w grze, ona go chciała ratować za wszelką cenę, niezależnie od jego poglądów. A to że Brody wykonał plan to wyłącznie łut szczęścia, nic więcej.
Oczywiście, cała akcja służyła to tylko i wyłącznie podniesieniu napięcia w serialu. Bez jaj, nie było w jakichkolwiek planach rozważenia opcji "jak Cię złapią to co wtedy"? Nie wiem po co Brody zniszczył cyjanek - z pewnością łatwiej poszłoby mu z trucizną niż popielniczką. No i fajne zakończenie - jestem w pilnie strzeżonym budynku, zabiłem generała - Carrie, RATUJ!
Wycofanie się z akcji, a zabijanie ludzi to dwie różne sprawy. Bo na końcu kim jest CIA, bogami?
Brody nie wykonał misji, bo nie miał fizycznie takiej możliwości. Nie przeszedł na stronę wroga, tylko rozegrał to tak, jak popchnęła go sytuacja. Akbari nie zaufał mu na tyle, aby dać mu do siebie podejść na ulicy, Brody trafił do żony Nazira, wyszli razem na ulicę, gdzie ludzie filmowali i krzyczeli podnieceni, więc wykorzystał okazję, aby przeciągnąć Akbari'ego na swoją stronę. Jeżeli Saul tego nie wychwycił, to nie nadaje się na szefa CIA.
Tu w ogóle nie było opcji jest w grze/nie jest w grze, był w Iranie, więc gra się toczyła dalej, czy tego chciał czy nie. Jedyna opcja jaka była, to taka, czy zmienił fronty czy nie. Carrie na pewno nie podejrzewała go w tamtym momencie o nieczyste intencje.
Ta cała akcja bazowała na łucie szczęścia i niczym innym. Tam było tak wiele niewiadomych, że głowa mała.
Z opcją "jak Cię złapią, to co wtedy" i zniszczeniem cyjanku się zgadzam.
Ten cały plan w CIA układały chyba 3-letnie dziewczynki.
Sądzę że na swój sposób są bogami. Decydują (stety albo niestety) o losie i życiu człowieka. Brody zachowywał się jak zdrajca, jego wiedza potencjalnie mogła zniszczyć plan - więc dostał wyrok. Za dużo niepewności by na 100% kontrolować sytuację.
Nie zachował się jak zdrajca, to oni nie przewidzieli tego, że ich plan może szlag trafić i Brody będzie musiał na poczekaniu wymyśleć plan B. Brak planu B uważam za największy błąd tego odcinka, a nie tam jakieś pierdoły, jak to (kilka osób to gdzieś wymieniało), że Brody znał numer Carrie (bo to nie błąd) czy brak ochrony w biurze Akbariego.
Zachował, zachował. Należy mieś tylko na względzie, że chodziło znów o podniesienie napięcia w serialu, w normalnych warunkach z pewnością by nie szalał tak z wywiadami i youtubami, tylko siedział cicho. Podejrzewam że po takim zagraniu już na drugi dzień nieszczęśliwie złamał nogę w pięciu miejscach lub przypadkiem wpadł pod ciężarówkę. Grubymi nićmi pisane, ale grunt że oglądalność rośnie :-)
Najzwyczajniej. Przy pierwszej lepszej okazji powiedzieć "muszę się widzieć z generałem to bardzo ważne", przejść kontrolę osobistą, a w gabinecie szepnąć "słuchaj mnie uważnie bo nie będę powtarzać" i skręcić kark. Albo zachować truciznę, odczekać tydzień-dwa i na spotkaniu/przesłuchaniu użyć trucizny.