Obejrzany.
Odcinek w sumie mnie rozczarował. Najpierw scena z Carrie i Ayanem, dobrze że darowali nam bzykanie tym razem:-).
Ayan i ta dziewczyna, przez większośc sceny chciało mi sie krzyczęć NIE!!! jak go prosiła by ją zabrał do Londynu, jedna rzecz która mi się podobała w tej scenie to zdrowe podejście do relacji z Carrie u Ayana(szkoda że do czasu...).
Akcja z niby ''porwaniem'' niezła choć nie zaskakująca, na 80 procent byłem pewien że to ustawka w wykonaniu Carrie,dobrze że dostała w nos:-), choć nie należy bić kobiet rzecz jasna.
Quinn jak zwykle inteligentnie ją skrytykował.
Dalej jest średnio ciekawa wycieczka Ayana aż do momentu telefonu gdzie moje dobre wrażenie na temat Ayana ze sceny wcześniejszej prysneło czyli do słów:-kocham cię-w tym momencie po raz drugi chcialo mi się wyć w czasie tego odcinka. To teraz co sezon Carrie bedzie mieć nowy ''obiekt'' do rekrutacji i każdy się będzie w niej zakochiwał?(oj nie dam rady powstrzymać się od złośliwości, ależ ona ma tempo ledwo ojciec jej dziecka jej zdążył ostygnąć a ona już zakochana). Z drugiej strony widać że poczuła do niego co najmniej symaptie(bo miłośc to zdecydowanie za duże słowo).
No i wreszcie ostatnia scena, szokers pod koniec ze śmiercią Ayana mnie śednio poruszył bo średnio go polubiłem i nie bedzie mi go zbytnio brakować. Dobrze że zanim wujek go zabił powiedział mu prawdę o Carrie, chłopak zginął przynajmniej ''wyzwolony''. Reakcja Carrie i chęc zrzucenia bomby pomimo faktu że był tam Saul kompletnie mnie nie zszokowała, chyba zrobił bym tak samo..., Carrie robi się jak Locheart.
Reakcja Carrie po śmierci Ayana głupia jak nie wiem co. Ja rozumie stres itp ale i tak demolowanie biura było słabe. Ciekawe czy Quinn będzie Carrie ''pocieszał'' teraz?:-).
Podsumowując gdyby Saul zginał powiedział bym że odcinek świetny i mocny, ale przeżył i raczej tak już zostanie powiem więc odcinek średni zwłascza jak na pół sezonu, spodziewałem się czegoś większego. Tak z 7/10.
No Broddy, No Homeland:-).
Dla mnie czwarty sezon jest na razie zdecydowanie najlepszym. Carrie wreszcie jest prawdziwym agentem CIA a nie wzdychającą panienką, która tęskni za Rudym. Przeszkadzało mi, że w poprzednich sezonach tak naprawdę mało było szpiegowskiej roboty, a więcej gry między Carrie i obiektem jej westchnień. Końcówka odcinka bardzo dobra. Oczywiście Carrie jak zwykle miała rację, ale super moralny anty zabójca Quinn musiał się wtrącić. Niestety, ale robota szpiega to nie zabawa w przedszkole. Saul wpadł i sam jest sobie winien. Dodatkowo terroryści mogą zniknąć w górach na lata i kierować stamtąd swoją organizacją, jednocześnie nadal mając zakładnika. Czy tak nie było z Brodym? ;) Nie rozumiem też całego narzekania na Carrie. Większość postaci w serialu ciągle ja poucza, kiedy tak naprawdę to ona ma zawsze racje. Jedynie ona wiedziała, że Brody przeszedł na drugą stronę, ale wszyscy mówili, że jest wariatką. Z całego CIA zachowuje się ona najbardziej kompetentnie. Fakt, jest krejzji, ale cóż. Wreszcie mamy do czynienia z dojrzałą postacią kobiecą, która stara się najlepiej wykonywać otrzymane zadanie. Irytuje mnie również Quinn i jego ogromna moralność. Może powinien zmienić zawód? Zostać pastorem? Trochę się rozpisałem odchodząc od samego tematu, jakim jest szósty odcinek. Mnie się bardzo podobało. Końcówka dobra. Czekamy co będzie dalej.
Mam identyczne zdanie, jak nigdy nie lubiłem w tym serialu Carrie to od tego sezonu wreszcie stała się agentką, a nie wzdychającą panną ze schizofrenią .
Natomiast co do odcinka to wszystko było by OK, tylko ta końcówka. Wpada taki Quinn i nagle wszyscy przestają słuchać się blond dowódcy i atak odwołany. Już to widze jak by w CIA mogli rozwalić tak wysoko postawionego terrorystę i do tego kolejnych paru konkretów i wstrzymali by się bo tamci mieli zakładnika... Co innego jak było by to w TV czy mogło by się wydać, ale dron gdzieś na zadupiu? I oczywiście rezygnacja z obserwacji aut, albo było apfff jeszcze lepiej Quinn zgubił vana bo były, aż 3 takie same i nie wie już w którym jest Saul xD
Carrie nie ma schizofrenii tylko chorobę dwubiegunową - zaburzenia depresyjno-maniakalne.
najlepszy odcinek tego sezonu jak na razie, w ogóle porównując pierwsze 6 odcinków sezonu 3 z tym to poziom skoczył kosmicznie
co do samego odcinka, to mimo, że "porwanie" i saul u haqqaniego były dość przewidywalne, to i tak całkiem przyjemnie się to oglądało, zaskoczyło natomiast odstrzelenie Ayana
no i Carrie jako postać robi się mniej wkurzająca niż w poprzednich sezonach, to też na plus
Ja nie mogę wyjść z szoku, że chciała zabić Saula. Rozumiem, że poważnie traktuje swoją pracę, widzi to jako misję itd., ale nie jeden terrorysta jest na świecie, żeby tak od razu poświęcać Saula. Nie oszukujmy się, że chodziło jej o chłopaka, bo jego też by odstrzeliła bez mrugnięcia okiem.
Widać Carrie nie jest sentymentalna:-). A Saul gdyby zrzucili tą bombę mógł mieć taką piękna śmierć... Faktycznie, chyba nie chodziło o niego ta jej odpowiedź na wyznanie Ayana była w stylu:a daj mi już spokój.
Carrie ma gdzieś Ayana, gdyby darzyła go chociażby sympatią to nie zrobiłaby tego, co zrobiła. Chodziło tylko o zabicie celu. A Saul nie zginie bo jest postacią ważniejszą niż taki chociażby Brody i dużo ciekawszą.
Z tym że Saul jest ciekawszą postacią od Nicka to bym polemizował. No ale gusta są różne.
Ona w nim widziała tylko dżihadystę, a jaki jest jej stosunek do wrogów kraju, wszyscy raczej już wiemy:)
A ja myślę że mimo że udawała i dzieciaka wrobiła to jednak jakoś emocjonalnie nieświadomie się przywiązała.Jak się położył na tym kamieniu już widać było że Carrie ma trochę wyrzuty sumienia że tak z dzieciakiem postąpiła i sporo namieszała.
Carrie potrafi podejmować dobre decyzje. Mimo, że bywa szalona, prawie zawsze ratuje tyłek całemu CIA dzięki swoim decyzjom. To ona w pierwszym sezonie w jakiś sposób doprowadziła do zaniechania planu zamachu na wiceprezydenta. Podobnie to Carrie również dała się zamknąć w zakładzie psychiatrycznym dla celu misji. To musiało być dla niej ekstremalne trudne, zważywszy na to, że miało to miejsce chwilę po rozłące z ukochanym i ogromnym zamachu na siedzibę CIA. W ostatnim odcinki uważam, że również podjęła dobrą decyzję, która niestety nie została dokonana. Napisałem wcześniej, że terroryści mogą zniknąć w górach na lata i trzymać Saula w zamknięciu i nadal sterować swoimi operacjami terrorystycznymi. Oczywiście na pewno się tak nie stanie, ale to już inna kwestia. Saul dodatkowo bardzo mnie irytuje. Ciągle udaje mentora, a tak naprawdę niewiele robi w tym CIA. Wszystkim steruje Carrie a cała reszta (również Quinn, który chyba ma zamiar zostać mnichem) poucza ją, że jest walnięta. Rozwaliło mnie, jak w drugim sezonie Berenson przyniósł zniszczonej psychicznie Carrie nagranie z wyznaniem Brody'ego i rzucił tylko "elo miałaś racje"
Carrie musi żyć z łatką chorej psychicznie, a niestety takie osoby są w ten sposób traktowane. Z drugiej strony jednym z objawów jej choroby jest "przesadzanie" dlatego Saul był ostrożny a i tak zazwyczaj jej wierzył i pomagał. Ale racja, zachował się bardzo nieprofesjonalnie na tym lotnisku, chyba juz ja lepiej bym śledziła tego kolesia :D.
Gdyby ona rzeczywiście wydała rozkaz, a nie krzyczała jak osoba, która właśnie wyszła z psychiatryka, to pewnie żołnierze wykonaliby polecenie. Nie wydaje mi się, aby zabicie byłego dyrektora CIA, mającego wielkie dokonania w swojej pracy, w celu pozbycia się jakiegoś tam terrorysty, było najlepszym posunięciem z możliwych.
Quinn ją z kolei cały czas broni. W tym przypadku przed samą sobą. Na jego miejscu zapytałabym ją czy jego też by poświęciła? Niech się trochę dziewczyna ogarnie, bo zachowuje się jak wściekły pies, a z tego co widzę tam potrzeba też myślenia strategicznego. O ironio, przydałby się Saul;)
Myślenie strategiczne? Carrie właśnie dokładnie wykazała się takim myśleniem. Wyobraź sobie, że za miesiąc Haqqani wykonuje z powodzeniem zamach na Stany Zjednoczone. Giną setki ludzi. Później Haqqani wrzuca film do internetu, na którym chwali się swoim dziełem. Nadal uważasz, że zachowanie Carrie i wydanie rozkazu zlikwidowania celu było mało strategiczne? Dodatkowo Saul jest jedynie cywilem, który sam popełnił błąd. Nie ma on żadnej wartości dla terrorystów, prócz tej jednej - emocjonalnej. Zwłaszcza jest to bardzo emocjonalna zagrywka na Carrie, która jednak uznała, że nie pozwoli się powstrzymać. A czy agent CIA ma być emocjonalny? Nie, ma podejmować decyzję na chłodno w celu obrony kraju. Końcówka mi wyszła lekko patriotyczna. Sorry. ;)
Saul jest wyszkolonym agentem, który świetnie daje sobie radę. W przypadku odbicia - mógłby im przekazać bardzo cenne informacje. Gdyby odbicia nie było, to już nieraz potrafił kogoś przekonać do swoich racji. Wyobrażam sobie nawet, że w tych górach jest ktoś, kto chce się stamtąd wyrwać. Saul jest tym, kto potrafi tego kogoś znaleźć i przekonać jakie to będzie miał dobre życie w USA (Carrie od kogoś się tego nauczyła).
Z tym wyobrażaniem sobie przyszłości, nie masz racji. Równie dobrze coś takiego mogłoby się nie wydarzyć. To nie jest "Raport mniejszości", aby kogoś likwidować za domniemane zbrodnie. Nikt nie dysponuje też darem widzenia przyszłości.
Mogła nawet zaśpiewać - nikt nie wykonałby rozkazu. Saul jest bardzo cennym zakładnikiem, którego tak szybko się nie pozbędą, na pewno będą woleli wyciągnąć coś z niego bądź kasę za niego. Chociaż oficjalnie USA nie negocjuje z terrorystami, to jednak były szef CIA... Nie powinni go porzucać.
Dlaczego uważasz, że nie wykonaliby rozkazu? Z tego co mi wiadomo drony pilotują zawodowi żołnierze.
Dla przemiłej Carrie Mathison od tajemniczego wielbiciela Petera Q.
http://www.youtube.com/watch?v=ty3n87vbVe4
A ja sobie pozwolę na jeszcze jedną złośliwość:ciekawe czy Carrie Ayanowi też gwiazdkę będzie domalowywać jak Nickowi czy też Locheart sam mu ją da, bo zginął śmiercią bohatera...
Nie mogę się powstrzymać od jeszcze jednej złośliwości...
Jak myślicie - Carrie jest w ciąży? ;->
haha ciekawe, sądze jednak że nie popełniła dwa razy tego samego błędu. Z resztą jedno dziecko już ma, drugim też by się nie zajęła
Skoro odpowiedziałeś na serio, to i ja będę serio:
Wiesz, nie ma 100% pewnej metody antykoncepcji. Raz wpadła, może i drugi raz. Z dwubiegunówką, na prochach i przy jej pracy łatwo zapomnieć o łykaniu pigułek. :)
Sądzę, że gdyby to nie było dziecko rudego, to usunęłaby tamtą ciążę. W przypadku chłopaka nie miałaby żadnych zahamowań.
Ja myślę że gdyby Nick w odcinku 2x11 przyjechał pięć minut później to by dziecka nie było (wzięła by tabletkę). A co do macierzyństwa to Carrie nie różni się od przeciętnej kobiety aż tak bardzo i na pewno myślała o Atym w życiu nie raz
no jejku mogłaby znowu wpaść ale po co? ten wątek już się pojawił w serialu, trochę dziwne by to było że będzie mieć dziecko z każdym z kim sypia
Dobrze, że napisałeś, bo nie wiedziałam. Serio Homeland to jest dość trudny serial a sądząc po wypowiedziach niektórych użytkowników tutaj ma widownie na niskim poziomie. Nawet w żartach takie wiadomości są po prostu głupie.
"Dobrze, że napisałeś, bo nie wiedziałam"
Nie wiesz co to:
;->
znaczy?
https://pl.wikipedia.org/wiki/Emotikon
Moim zdaniem ten odcinek z zamierzenia miał być taki ze widzowie mieli co i rusz zbierac szczeki z podłogi. W moim przypadku to nie zadziałało. Ani akcja z "porwaniem" ani Saul wyskakujący z auta mnie nie zaskoczyło. Jedyne co to nagła śmierć chłopaka. To była ostatnia rzecz której się spodziewałam. Już śmierć Saula by mnie nie zaskoczyła. Żeby było śmieszniej: podczas przemowy Haqqaniego pomyslałam sobie: o lak dobrze ze terroryści nie sa tacy bezlitosni w stosunku do swoich bliskich. Zastanawia mnie tylko jedno: w jaki sposób wujaszek dowiedział się co przez ostatnie dni robił Ayan? Jasnowidz?
A dokładnie mąż pani ambasador powiedział to tej ładnej pani z pakistanskiego wywiadu która pracuje też dla tego terorysty o czym jej szef raczej nie wie.
Ja to samo odczucie mam , jak zastrzelili Ayana to zacząłem sobie żartować pod nosem. Wujek przynajmniej szybko go zabił, chłopak i tak od tego bombardowania cierpiał jakby przeżył i dowiedział się co zrobiła mu Carrie to by pewnie został terorystą. To jest jedna z wad tego serialu aktualnie:w ogóle nic mnie mnie w nim nie wzrusza. Może poza sceną z pod domu Nicka w drugim odcinku. Nominacja do EMMY za najlepszy serial dramatyczny?, za co niby?. Claire też gra trochę jakby ją zaczęło to nudzić.
Prawdę mówiąc choć dobrze się ogląda ten 4 sezon, to ostatnio muszę wyłączać myślenie, bo inaczej stwierdziłbym, że scenarzyści albo pisali na haju, albo całkiem zgłupieli. Carrie odwala robotę jako Mata Hari, hmm przecież jeśli się nie mylę w poprzednim sezonie została obsmarowana w prasie jako niewydarzona agentka CIA, czyli krótko mówiąc jako agentka operacyjna jest spalona, no ale akcja toczy się w Pakistanie na drugim końcu świata, więc może się nie skapują, że to CIA a nie dziennikarka? Fajnie tylko, że w dobie internetu nawet na środku stepu w Mongolii wiedzą co się na świecie dzieje. Następnie Saul kursuje po lotnisku jakby był na wycieczce turystyczno krajoznawczej, a nie w kraju islamskim ogarniętym antyamerykańskimi nastrojami, no i gdzie jakaś obstawa, a w ogóle, to chyba jego firmę stać na prywatny samolot skoro poleciał w interesach, a nie w odwiedziny do chorej cioci i teraz morderczy wujek, który wiedząc o dronie i po prostu odwołać spotkanie z Ayanem skasował krewniaka.
Saul rzeczywiście zachował się słabo na tym lotnisku i nieprofesjonalnie, nie wiem z czego to wynikało. Może już nie jest w formie :D. Co do spotkania wujka z Ayanem, to było celowe. Wujek wiedział, że nie strzelą do niego jeżeli będzie z nim Saul (nie przewidział jednej niestabilnie emocjonalnie Królowej Dronów ale klołs inaf :D) a poza tym chciał wykonać egzekucję na, jak mu się wydawało, siostrzeńcu który spółkował z laską z CIA. Co do reszty z tym prywatnym samolotem itd no ok, ale jakby Saul wsiadł sobie do prywatnego samolotu to nie byłoby całej akcji :D. Zresztą takie samoloty również potrzebują zgody i lotniska do lądowania, także to nie taka prosta sprawa.
Nieco spóźnione info o oglądalności: odcinek szósty miał oglądalność na poziomie 1.54 miliona widzów co jest wynikiem lepszym tylko od odcinka szóstego pierwszego sezonu. Dla mnie odcinek szósty sezonu pierwszego jest odcinkiem pamiętnyn dzięki pewnej pięknej scenie:-).
Jeśli chodzi o Carrie to nie jest to błąd:bo ujawnione było tylko to że jakaś agentka spała z zamchowcem z Langley, bez nazwiska i zdjęć.
z tego co pamiętam została obsmarowana, ale nie imiennie
argumentem, że końcu jej nazwisko zostanie podane do publicznej wiadomości i zostanie skompromitowana próbowali posłużyć się Irańczycy podczas próby zwerbowania Carrie
Moim zdaniem Saul powinien zginąć w następnym odcinku, jakby mu odcięli głowę albo coś w ten deseń żeby pokazać kto ma przewagę. Wiedzą już, że Haqqani żyje więc teraz mogą pokazać swoją siłę. Quinn powinien kapnąć się kto jest kretem i jego też powinni spacyfikować np. w Guantanamo rozruszała by się akcja na dobre.
Po 5-ciu odcinkach mogę z całą stanowczością stwierdzić,że serial idzie w bardzo złym kierunku!Byłem fanem tego serialu całe 3 sezony to naprawdę dobry poziom włącznie z intrygą(co najważniejsze),której tym razem brakuje jest wręcz bezpłciowo!Co oni robia z tym serialem do ku...nędzy bo inaczej tego nie można powiedzieć.Fakt nadal technicznie jest dobrze ale pod względem scenariuszowym trąci pomału banałem i naciąganiem.
Te pierwsze odcinki nie napawały optymizmem ale jakoś fason został zachowany ale 5 odcinek to juz jakaś masakra?!
Saul z lotniska dzwoni do Carrie lecz ona nie odbiera bo ma...wyłączona komórkę,twórcy kita nam sprzedają,że teraz Carrie ma ważniejsze na głowie czyli rozmowa(wywiad) z młodym,którą również mogła by przeprowadzić z włączoną komórką.Teraz w dobie techniki każdy ma przy dupie komórkę nie roztaje się z nią nawet na moment a ona piastuje taką ważną funkcję,że wręcz musi ją mieć właczoną 24 na dobę,pomijam,że jest pracoholiczką i,że od tego zależy bezpieczeństwo narodowe.
Dalej Carrie,która wręcz irracjonalnie się zachowuje w tym sezonie,wcześniej jakoś nie przekraczała pewnej granicy i to było ok ale teraz najpierw prawie topi swoje dziecko by poźniej zaciągnąć małolata do sypialni,rozumiem jakies małe uwiedzenie ale ona inicjuje cały czas kontakt fizyczny tak jakby brakowało jej sexu i to by nawet miało sens bo były partner nie żyje ale ten młody to prawie dziecko a ona się w nim....zadurzyła!Wszystko by miało jakiś sens gdyby facet był "konkretny"jak wcześniej Brody a on wręcz jak mimoza i prawiczek.Zresztą postać młodego to strzał w nogę twórców,bo na nim opiera się w głównej mierze piąty sezon,on ma to udźwignąć ale jak ma to zrobić!Przecież dialogi Carrie z nim są na tym poziomie obecnym strasznie drętwe....Po tym piątym odcinku jestem normalnie zniesmaczony oj słabo to widzę w kolejnych odcinkach nie ma Brodyego nie ma emocji jest bezpłciowość...Aż boję się co będzie w 6-tym którego jeszcze nie miałem (nie)przyjemności obejrzeć.
Nie zabiją kogoś tak cennego. Przecież dzięki temu, że mają Saula Haqqani mógł baraszkować z żoną :D.