Co do odcinka zaś :to chyba najciekawszą postacią był tu Quinn i jego nowy styl życia. Wkurzanie się na Carrie, nowe koleżanki :-), palenie chyba craku itp. I ostatnia scena gdy wchodzi na piętro gdzie jest pokój dziecka Carrie a drzwi są zamknięte, to się nazywa ,,zaufanie,,, choć ciężko się Carrie dziwić że tak postąpiła. Szkoda mi Otto że Carrie go tak olała, na rzecz zapijaczonego i zaćpanego eks zabójcy CIA?, żal. Carrie to hipokrytka: przez wiele lat pracy w CIA Guantanamo jej nie przeszkadzało a teraz z nim walczy?. Saul-Adal nie za wiele można o tym wątku powiedzieć poza tym ostatnim spotkaniem bez Saula, które wydaje się dość interesujące.
Ciekawe, czy Gansa w tym sezonie skręcił w stronę ckliwej żenady robionej pod Carrie czy też do cholery będzie tu kawał szpiegowskiego rzemiosła. bo w ostatnim to raczej była ckliwa żenada.
Ten zapijaczony i zaćpany eks zabójca jest jednak bohaterem, ucierpiał podczas inwigilacji terrorystów a jego zdrowie Carrie poświęciła szukając celu zamachowców. Ciężko się na to patrzy ale wierzę, że Quinn się podniesie. Carrie to faktycznie hipokrytka, udowadniała to wiele razy, ale tutaj zachowała się ok odrzucając Otto, po pierwsze to widać że go nie kocha po drugie to byłoby niesmaczne patrząc z jednej strony na cierpiącego Quinna a z drugiej na Carrie w szczęśliwym związku. W ostatniej scenie widać, że Quinn jest samotny :( w sumie to już od 4 sezonu widzimy że chciałby być czegoś częścią, rodziny, domu. Carrie zamknęła drzwi dla bezpieczeństwa małej i Quinn pewnie to rozumie/zrozumie. Ale i tak smutno.
A ja myślę że Quinn może w tym sezonie zginąć lub trafić do więzienia, w zwiastunie następnych odcinków jest scena gdzie bije jakiegoś dilera po głowie pałką i być może go okrada(?.),jesli zrobi coś takiego to szef tego gościa będzie miał go na liście do od strzału a policja do wsadzenia do więzienia. Wygląda na to że będzie dalej brał narkotyki, może też przwdawkować... A to że Carrie tak się nim ,,opiekuje,, jest dla mnie oczywiste.
Myślę, że nie. Glupotą byłoby wskrzeszać bohatera tylko po to by zabić go w następnych odcinka czy nawet w sezonie. Wątek Quinna ma ogromny potencjał, twórcy to wiedzą i zobacz ile jest scen z nim już w pierwszym odcinku. Nigdy chyba tyle nie było. Nie liczę na szczęśliwe zakończenie typu wyleczony Queen odchodzi z Carrie na emeryturę i żyją długo i szczęśliwie. Pewnie zginie w jakiś spektakularny sposób w następnym sezonie, ale nie w tym.
Spektakularnie by było gdyby zginął sezon temu albo jakby Carrie go odłączyla pod koniec zeszłego sezonu.
Na razie pierwszy odcinek nie powalił ani nie zaciekawił za bardzo, szczególnie, że ostatni sezon był naprawdę dobry jak na parę lat wymyślania i kręcenia. Jedyną postacią, która mnie zaciekawiła jest pani Prezydent-elekt.
Pierwszy odcinek nowego sezonu wypada bardzo dobrze, na razie jestem zadowolona i czekam z niecierpliwością na ciąg dalszy. Wątek Quinna najsmutniejszy i najciekawszy. Takiego Petera jeszcze nie było. Cieszę się, że żyje i że twórcy serialu mają na niego pomysł. Fajne że Carrie postanowiła go przygarnąć, i choć rozumiem dlaczego zamknęła przed nim drzwi na klucz, było mi Quinna bardzo szkoda. Facet jest zagubiony, złamany i samotny, aż chce się nim zaopiekować i choć trochę ulżyć mu w cierpieniu. Nowa prezydent wydaje się być intrygująca, ale nic więcej na tę chwilę nie można o niej powiedzieć. Saul i Dar jak na razie najmniej interesujący, ale zobaczymy jak to się rozwinie. Jeśli chodzi o wątek ciemnoskórego muzułmanina to, podobnie jak w przypadku pani prezydent, na razie niewiele można na ten temat powiedzieć. Przedstawiono nam zalążek historii, która zapewne będzie obfitować w mniejsze lub większe zwroty akcji i z czasem będzie się rozwijać.
Na dzień dzisiejszy 6 sezon zapowiada się obiecująco, choć już teraz czuć w nim dwa poprzednie sezony. Mamy zupełnie nową historię, która jednak pozostaje w klimacie serialu, nie będzie raczej wielce rewolucyjna. Wątek Petera jest dla mnie tutaj zupełną nowością, ale poza tym wszystko po staremu, co wcale nie jest wadą, zarzutem względem Homeland.