Ja jestem w ciężkim szoku. Nie dość, że uśmiercili głównego bohatera i popsuli tym samym całą dynamikę serialu, to jeszcze "zabili postać Carrie - kobieta, która wciągnęła mnie w intrygę Homeland poprzez swoją szczerość, prostolinijność i wiarę w wyższe dobro, nagle staje się najgorszą kobietą, która stąpa po serialowej ziemi i próuje utopić własne dziecko...
Ja po tej scenie, która mnie zbulwersowała do granic możliwości kończę moją przygodę z tym serialem, który jeszcze rok temu zaliczałam do jednego z najlepszych w historii telewizji. Sama fabuła w Afganistanie/Pakistanie i z Quinnem nie jest na tyle ciekawa, że mam ochotę mimo wszystko dalej oglądać. Ledwo przemęczyłam te dwa odcinki.
PS. Czy jej dziecko ma downa?
Witam Binula :)
Patrząc na Carrie w pierwszym odcinku kiedy po akcji w samochodzie krzyczała do Quinna, pomyślałem sobie, że niezła z niej psycholka się zrobiła, a w drugim odcinku scenarzyści też jej nie oszczędzili ;) Po jej poczynaniach ze swoim dzieckiem przychodziła mi do głowy myśl, że Carrie zasługuje na pierwsze miejsce w konkursie "Najlepsza Matka Roku" ex aequo z Mamą Madzi. To tak pół żartem, pół serio, a na poważnie to żal mi było tego dziecka, a Carrie stała się dosyć antypatyczną osobą i myślę, że ten sezon mógłby być ostatnim, gdyby na koniec Carrie zdecydowała się na emeryturę, albo gdyby ją zabili.
Na chwilę obecną wątek nie porywa, serial jak gdyby stracił swój klimat. Akcja nie toczy się już wokół Brody'ego, Saul nie pracuje w Agencji, Quinn ma swoje problemy, a Carrie jedzie już po bandzie, a to dopiero początek sezonu ;P.
Quinna złamią i za Carrie pewnie pojedzie
co do Downa to wydaje mi sie ,że jest podobna po prostu do taty ten typ
jedyne co mi sie podobało w tych odcinkach to jak QUINN kazał jej sie pieprzyc i gdy w kościele powiedział ,że z nią nie pojedzie
w kolejnym odcinku duszenie Adala to jeszcze chce widziec jak nie wyjdą na prostą to bedę sie żegnać z serialem
ze wszystkich openingów tego sezonu jakie widziałam (Castle, Bones, Greys anatomy, OUAT, Gotham NCIS LA ) ten był najgorszy a Quinn ma paskudną fryzure i taki wygolony...nie pasi mi wcale , za to na plus szaleństwo w jego oczach
Lockhart nudny , żona Soula chyba znów marzy by sie puścić , Soul , który marzy o rzeczach wzniosłych a nie o cieplej posadce
No a ten porucznik co zwyzywał Carrie uczuciowy niczym dziecko w piaskownicy
Ma taką fryzurę bo gra w nowym Hitmanie, a bohater tego filmu ma to siebie że jest łysy...
ten porucznik hot, tak pomyślałam że może jakiś nowy romans będzie :D haha co do żony Soula się zgodzę :D
co do dziecka jeszcze ona od początku w sumie nie chciała rodzić, bo wiedziała że będzie złą matką, nie ma instynktu macierzyńskiego, ale z powodu Brodyego nie zrobiła aborcji. Fajna ta wspominka o Brodym przed jego domem :) Carrie tak się trochę zachowuje jakby dziecko zbytnio przypomniało mu o nim (fakt że jest identyczne :D ) i zbyt bolesne byłoby dla niej przebywanie z nim... choć powinno być raczej na odwrót.
Ale scena z topieniem bardzo mocna, szokująca, coś innego wśród mdłych, prostych seriali.
Wolverine - nie z powodu kariery dziecko zaniedbuje, i dla niej i dla Soula najwazniejsza jest walka z Talibami, obojętnie na jakim stanowisku, gdzie, co, jak, byleby do przodu.
No nie, akurat byl przez te 60 sekund nieszczesliwy. To byla jego minuta, chyba chcial pokazac ze jest bezrobotny i gotowy do nastepnej epickiej roli
Dość antypatyczna to delikatne określenie. Straciła cała swoją intuicje co do ludzi, jest oziębla, egoistyczna, niewdzięczna i uzala sie nad sobą. Bardzo dobrze jej Quinn pocisnal, ze nie zawsze chodzi o nią.
Ludzie, ona topila własne dziecko. Co tu właściwie jest jeszcze do powiedzenia. Gansa zepsuł postać, która trzy lata tak skrupulatnie budował.
Gdyby nie Carrie i jej zachowanie można bym tym dwóm odcinką dać ocenę 7. A z jej powodu muszę obniżyć ocenę do naciąganej 5. Pomijać Carrie czwarty sezon mógłby być całkiem udanym serialem szpiegowskim. Intryga zapowiada się całkiem nieźle są emocje, nie to co kiedyś ale są. Postawa Carrie-tragedia,można ją podsumować jako:kariera po trupach. Szef placówki zginął więc szantażem wepchnęła się na jego miejsce. Wszystko dla kariery(choć to akurat dość realistyczne i typowo amerykańska postawa,więc jest realizm). W całej premierze było mi jej żal tylko raz:jak pojechała z dzieckiem pod dom Brodiego i mówiła że go widzi gdy zamyka oczy... A czy ona aby nie myślała o nim w tej scenie i temu się zagapiła jak kapała dziecko?. Wątek Quinna i jego ,,romansu,, to była niezła komedia;-), jeśli to był jego ideał urody to czarno widzę ich romans(chciałbym mieć rację). Ogólnie:dość przeciętni+beznadziejna Carrie. Mimo to zerknę co dalej. No Brody,No Homeland:-).
stasznie sie jej czepiacie, to rezyser wymyslil ze ma dziecko topic, zreszta chyba nie czaicie jej postaci-polaczenia choroby z zawodem i faza na zadania.
Downa może nie. Ale może mieć zespół alkoholowy. Takie schorzenie bo mamusia piła za dużo tequli na uspokojenie, gdyby nie to było by pewne dość normalne...
Pomyślałem, że to może coś związanego z jego wujem, co dostał pod opiekę po jego śmierci, albo nawet za jego życia np. podczas wesela i ma to przechować, albo gdzieś dalej dostarczyć, a ma to związek z jakimś planowanym zamachem. Być może to jakaś broń biologiczna, być może tak mamy pomyśleć, a później scenarzyści wyjawią, że to szczepionki dla biednych sierot :)
mi się wydaje, ze on może być blisko związany z tym tajemniczym informatorem.
Do torby pakował te buteleczki które miał na mieszkaniu. Dało się przeczytać z etykiety że to "Axiron", który to jest pochodnym testosteronu. http://www.drugs.com/axiron.html
Ale po co i dlaczego to można sobie gdybać, na pewno dowiemy się w następnych odcinkach ;)
Specjalnie je topiła? Czy się zagapiła? Lub miała swoje no nazwijmy to przebłyski choroby?
Carrie to zła kobieta;-). Lepiej by do Hanniballa zadzwoniła , miałby chociaż trochę mięsa na kolację z przyjaciółmi;-). Choć wtedy by pewnie Will wpadł, nadział by go na rogi i wziął futerko jako trofeum. A Carrie poleciała by na rogi i byłby koniec serialu(znowu mnie wyobraźnia poniosła...;-)).
Po obejrzeniu jeszcze raz nieszczęsnej sceny w wannie przyszła mi do głowy jeszcze jedna rzecz:otóż Carrie popełniła w tej scenie jeden podstawowy błąd:a mianowicie kąpała ją w DUŻEJ wannie a z tego co wiem to nawet w USA wciąż robi się mniejsze wanny do kąpania niemowląt, wydaje mi się więc że to mogło wynikać z jej niewiedzy a nie morderczych instynktów, wody też jakby nalała za dużo... Po tej scenie to dziecko dopiero musiało wywoływać w niej przerażenie. Nie żebym jej zaczął bronić, bo reszta jej zachowania wciąż mnie wkurza...
u niej raczej choroba nakłada się z depresją po śmierci Brodyego. No i jak ktoś powyżej napisał - Carrie ma fazę na zadania, nie potrafi być "normalna"
Niech mi ktos wyjasni, po co te sceny z Carrie i jej siostra w sprawie dziecka. Byc moze sie myle, ale w poprzednim sezonie bylo jasno powiedziane, ze ona nie chce tego dziecka, zgodzila sie je urodzic tylko dlatego, ze siostra powiedziala, ze sie nim zajmie. A teraz robi jakies sceny. No, chyba ze sie myle.
Druga sprawa, o ile mnie pamiec nie myli, sadzanie dziecka, nawet w specjalnym foteliku, ale na przednim siedzeniu jest zabronione, w USA chyba tez. Nie jestem pewien, czy nie jest dozwolone, jesli wylaczy sie poduszke powietrzna od strony pasazera, ale wydaje mi sie, ze nawet wowczas jest to nadal zabronione. Moze sie czepiam, ale rzucilo mi sie to w oczy momentalnie.
Carrie, Carie, Carrie....
Moje ulubione zdanie z tych dwóch odcinków " Nie ma nawet takiej diagnozy, którą można ci postawić (Maggie). "
Nic dodać nic ująć. Nie da się wszystkiego usprawiedliwiać chorobą dwubiegunową (która jak widać wcale jej w pracy nie przeszkadza). Carrie robi dokładnie to, o co ma żal do własnej matki - odcina się od własnego dziecka. No, ale było to do przewidzenia. skoro sama przyznała, że zdecydowała się urodzić dla Brody'ego, a odkąd zginął ona "sama nie wie dlaczego ją urodziła". Biedne dziecko. W dodatku niestety odziedziczyła rude włosy po ojcu - pewnie kolejny powód dla ktorego Carrie nie chce pokazywać swojej córki nikomu z pracy. Oni nie są głupi. zaraz by się zorientowali, że ma dziecko, którego ojciec był czołowym zdrajcą Ameryki (bo tak oficjalnie zginął - zdrajca Ameryki i zdrajca w Teheranie - nawet gdyby go nie powiesili, to i tak nie miałby do czego wracać).
Znielubiłam Carrie. Bardzo.
"Królowa dronów" - tak, to idealnie ją określa. Z zimną krwią wydaje rozkazy o zabijaniu, a gdy coś się nie uda, to jest to tylko "nieszczęśliwy wypadek", no i w końcu "taka praca". To już nie jest ta sama Carrie, która w 1 sezonie płakała, bo ktoś zabił jej informatorkę. Stała się maszyną, jak jej drony.
Sandy - Corey Stoll - szkoda, że nie zagra więcej, liczyłam na więcej. Bardzo cenię jego grę aktorską, tutaj nie miał zbyt wiele pola do popisu.
Quinn - ja osobiście w końcu go polubiłam. Facet, który nie żyje złudzeniami, wie, że zabija, że robi co mu każą, a jednocześnie ma z tego powodu wyrzuty sumienia, nie wybiela się jak Carrie. Wreszcie widać w nim jakieś uczucia i emocje. Dla mnie jest to na duży plus.
Saul - jak zwykle nie może usiedzieć na ciepłej posadce i nie wyrażać swojego zdania. Ja się cieszę, bo chce go jak najwięcej w serialu. Jednak znów wróżę mu widmo rozwodu.
No i ten Pakistańczyk - (jak mu na imię, bo mi umknęło)- ciekawa postać. Może to głupie, ale mam dziwne wrażenie, że on mógł maczać palce w przekazywaniu różnych informacji - ewidentnie widać, że w coś jest zaplątany.
Generalnie odcinek na 6. Szkoda, bo spodziewałam się przynajmniej mocnej 8.
nieee ja wożę dziecko z przodu :D chociaż też myślałam, że siostra zaadoptuje dziecko, choćby ze wzg na jej chorobę.
W którym momencie napisałam, że przestaje oglądać? Nie zwykłam oceniać CAŁEGO sezonu po 2 pierwszych odcinkach. To, że wg mnie w którymś momencie spadł poziom czy coś mi się nie podoba, to zupełnie inna kwestia.
Jeżeli w całości ci się podoba - good for you. Bez złośliwości.
Nie w calosci. Ale koncowka historii o Brodskim mnie juz troche irytowala. Byla niedopracowana i za bardzo holdowala niskim gustom. Ta nowa odslona natomiast jest fajnie skonstruowana pod wzgledem psychologicznym. Chwala Bogu nie ma strzelanin, poscigow samochodowych i innych takich atrybutow kina sensacyjnego dla mlodziezy. Jest zamiast tego powolne budowanie klimatu i napiecia poprzez opis postaci i ich reakcji, zachowan, motywow. Podoba mi sie tez ten zabrudzony wizerunek Carrie. Nie ma bajkowych czarno-bialych bohaterow, sa postacie po przejsciach a jak wiadomo cierpienie nie uszlachetnia, czyni z serca kamien. No wiec Carrie nie jest juz osoba idealistyczna, naiwna i szlachetna. Jest momentami wrecz cyniczna i egoistyczna. Gotowa jest dazyc po trupach do celu. A jednoczesnie jest slaba, tchorzliwa, zamknieta w swojej skorupie, bojaca sie okreslonych wyzwan. Do pewnego stopnia poddana znieczulicy. Czesciowo to moze byc efekt lekow i choroby, ale tez zmiany charakteru pod wplywem silnych przezyc. A wiec jest troche przetracony kregoslup moralny. Dzieki temu serial oddala sie od oper mydlanych, w ktorych bohaterow sie lubi, a idzie w strone realistyczniejszego przedstawiania swiata, w ktorym czarno-biale plaskie szablony wyciete z kartonu nie wystepuja w naturze.
Patrzymy na Carrie i ewoluuje nasz stosunek do niej. Wnikamy w jej psychike. Dostrzegamy, ze jest tylko czlowiekiem, a wiec ze popelnia bledy i myli sie. I ma swoje ewidentne slabosci. Nie ma tu supermanow na szczescie i to jest plus tego serialu. Ten brud ludzkich charakterow mi sie podoba.
Bardzo ciekawa analiza! Też myślę, że jest dużo racji w tym, że Carrie ma teraz "z serca kamień".
On to pisał do Binuli jednej z największych fanek Homeland przynajmniej dwóch pierwszych sezonów. Ech , piękne czasy to były aż do premiery trzeciego sezonu, tyle fajnych komentarzy. Carrie dało się naprawdę lubić. Ech, wspomnienia...
Jeśli nie do mnie, to wybaczcie wtrącenie się. Trudno się było domyślić :)
Nie traćmy wiary, może scenarzyści jeszcze jakoś nas zaskoczą? Ech, marzenia.....
>Trudno się było domyślić :)
"w odpowiedzi na post: Binula"
No rzeczywiście. ;-P
powiem tak... scenarzyści od początku męczyli widzów Carrie i samą Carrie doświadczając ją niemiłosiernie... jeśli teraz próba utopienia własnego dziecka kogoś szokuje to chyba przegapił poprzednie poprzednie 3 sezony i nie wie co ogląda... ta kobieta jest chora psychicznie (wiadomo to od początku) i każde jej posunięcie jest właśnie z tych dwóch perspektyw ocenianie (czy działa z sensem, czy akurat w afekcie) ... mnie ta scena w ogóle nie zszokowała, bo modelowo pokazuje jaka to postać i jak konsekwentnie jest napisana.
dwa pierwsze odcinki niczym mnie specjalnie nie zaskoczyły, jeśli ktoś lubi Homeland to dostał to na co czekał - nową intrygę na Bliskim Wschodzie będącą głosem w dyskusji o tym zakątku świata i o polityce USA ws. tego regionu... to nadal jest współczesny thriller polityczny ze świetnymi postaciami i dobrym scenariuszem... myślałem, że po Brodym będą to już tylko kręcić dla kasy, ale widać, że ciągle mają pomysł na ten serial (scena z tortem genialna w swej wymowie).
Jej dziecko jest zdrowe, ale kurcze specjalny casting chyba zrobili, bo wdała się w ojca...
Obejrzałam, spisałam notatki, ale nie mam zamiaru wieszać psy na Carrie. Gorzkie odcinki, umęczone i nie działały na mnie tak jak np In treatment, gdzie też było trudno, ale to fascynowało. Tutaj po prostu nie cackamy się i bohaterowie cierpią, mamy smuty i żale oraz Tumblr, który kłótnie Quinna i Carrie po śmierci tego tam z HoC uznał jako grę wstępną.
Ty mnie nie strasz,mam ciarki na samą myśl o nich w łóżku razem... Poza faktem że Carrie jest teraz najbardziej znienawidzoną postacią przezemnie w tym serialu to ten wątek romansu/wielkiej miłości(zgroza!!!) to będzie straszny banał. Już lepiej niech go z Farą spikną. Jedyna para w tym serialu która mnie interesowała(i w ogóle w serialach) już nie istnieje... Ech wspomnienia pierwszy/drugi sezon
Fara to ta obecna menadżerka hotelu z którą się przespał, czy jego była dziewczyna z którą ma dziecko?
To ta pomocniczka Saula z poprzedniego sezonu, jak można zapomnieć.
Ta w chuście...
Aaa, to ta ;D Wybacz, ale jakoś nigdy by mi nie przyszło do głowy, że oni mogliby być parą. Jak dla mnie to totalne przeciwieństwa.
W sumie tak mi nie zależy. Jak pisałem:jedyna para która mnie interesowała w tym serialu już nie istnieje...
Sama jestem młodą matką, więc scena topienia wstrząsająca i strasznie patrzeć jak traktuje własne dziecko, powinno być ponad wszystko, a u niej nie jest, wciąż czuje pęd i niedosyt wrażeń. Ale mimo to pasuje to do jej osobowości, zawsze była silna, niby zimna suka, ale mocno przeżywająca wszystko i nie radząca sobie z emocjami. Mi się pierwsze 2 odc bardzo podobały, myślałam że nie będę już oglądać serialu po śmierci Brody'ego, ale ten sezon odbił w inną stronę, skończył się jego wątek, zaczął nowy i mimo wszystko wciągnęło mnie mocno :D 1 i 2 sezon były genialne, 3 już był nudnawy, wątek Brodyego ciągnęli na siłę bez większego pomysłu, ten sezon to coś nowego, z 1 str dobrze, z 2 ofc wolałabym by Brody żył, ale chyba szansy już nie ma na cud :/ ?
Pierwsze dwa odcinki strasznie bezpłciowe. Właściwie coś tam się dzieje, ale nie wiadomo w jakim kierunku to zmierza. Zabicie cywilów w nalocie już mieliśmy, cała sprawa Brody'ego i Abu Nasira się przecież wokół tego kręciła.
Postać Carrie była tak popieprzona, że trudno było czymś negatywnym zaskoczyć, a jednak się udało.
Depresja Quinna właściwie bez wyraźnego powodu. Co to pierwszy raz ktoś ginie na jego oczach? Nie rozpaczał tak nawet w połowie po przypadkowym zabójstwie dziecka w poprzednim sezonie.
No i gdzie do cholery podziała się czołówka Homeland?