Sezon 6 to nieudolna i nieprzekonująca stylówa na makbetowskie klimaty, gdzie rzeczywistość serialowego świata uległa rozwarciu i naszym oczom ukazują się rządzące nim, niezrozumiałe mechanizmy. Nic tu nie jest wiarygodne. Prawdziwi ludzie nie zachowują się w taki sposób, jak tu pokazano.
I nie oszukujmy się, nie jest to wina braku Spaceya, bo ten serial zaczął równać w dół już kilka sezonów wcześniej.
Nie wiem czy to jest źle zagrane, czy źle napisane. Być może jedno wynika z drugiego.