Jak mogliście uśmiercić Johna...... porazka jakaś. A Carrie jakoś mało widzę rozpaczoną po śmierci jej miłości życia. Tragediaaa. Dla mnie zepsuliście cały serial. Jeszcze jej obojetnosc na to
To samo odczucie - zero żałoby, zero emocji, zero uczuć - ale z drugiej strony to w sumie cała Carrie - wiecznie skupiona wyłącznie na sobie. Fatalne, po drugim odcinku pasuję.