od 2 sezonow mam wrazenie ze serial stracil swoj humor i coraz nowsze odcinki mnie w tym utwierdzaja! Najslabszy final wszystkich sezonow!
Zgadzam się w 100%, aż żal było patrzeć na tak rażąco niski poziom ostatnich odcinków 5 sezonu.
a ja się z Wami nie zgodzę :) Bardzo podobał mi się 5 sezon - niektóre odcinki sa wręcz kultowe! jak 8 - the Playbook :D, 14 - perfect week ;) POKOCHAŁAM CAŁĄ EKIPĘ - i uważam, że oglądając ich perypetie, posiadówy w barze :> słuchając dialogów - no to jest cała historia poszukiwania miłośći heh, zony przez Teda - a wtle mamy Podboje Barneya, miłość Marshala i Lily, perypetie z karierą a także miłosne Robin :) może nei było szału w ostatnim odcinku, ale sezon był świetny ! :))
odcinek jak rzucali palenie! no mistrzostwo ;)
22 jak Ted odnalazł sie w towarzyskiej śmietance ;) takze super :))
no każdy jeden wniósł coś do mojego zycia! :)
Jenkins - hehe, jesteś królikiem czy kaczka ? ;) -> no wypasik! :)) odcinek ze zdjeciami! wiele cuownych momentów i odcinek kosmos - odc 9 - część druga święta dzięnczynienia! no posikałam się ze śmiechu :D hahah
KOCHAM ICH! btw. moglibyśmy już pozanć "żonę Teda ;)
5 sezon nie był aż tak bardzo humorzasty w porównaniu do poprzednich [chociaż zdarzały się odcinki które trzymały poziom, jak te podane przez onlylove], ponieważ [w mojej opinii] bardziej się skupiano na tym jak ta paczka się rozwija, dorasta, jak dane sytuacje beda wpływać na ich życie [mam tu na mysli wątek Robin z Donem, Robin i Barneya, czy dziecko Marshalla i Lily], przeciez oni mozna nazwac to, że "dorastaja" i przechodza na "ten wyzszy poziom" [wiem wiem za bardzo metaforycznie sam nie rozumiem co plece xD
SPOILERY
Co do finału: śmieszny był! Ten ufarbowany na blond, Barney "You guys banging?" [przy okazji polski akcent: Barney zaliczył jakaś polkę xD], The Baby Watch 2010 - sprawiły że omal nie spadałem z krzesła. Przy scenie gdzie Don mówił Robin, że dostał pracę i ją przyjął to zacząłem ak przekleństwami rzucac, że sie mama na mnie zdenerwowała :D. No i sytuacja Robin-Ted - było wielkie "Nie, nie, nie, nie róbcie tego, błagam, nie, nie, nie", by po tym jak Robin sciagnela jego czapke, rozesmiec sie w tym samym momencie co ona : D.
Jestem ciekawy sezonu szostego. Naprawde.
Piąty sezon jako całość nie był zły, trafiło się kilka naprawdę świetnych odcinków (jak choćby wspomniany już Playbook), ale końcówka była zwyczajnie słaba. Zakończenie nie najgorsze, ale nie więcej niż średnie. Oby w 6 się poprawili.
HIMYM wymiata i będzie wymiatał, jest awesome i legen-wait for it-dary! Trafiały się gorsze odcinki, ale na pewno nie takie, w których ktokolwiek by się nie śmiał. Piaty sezon ma swoje perełki - doppelganger ^^, Nothing suits me like a suit, nawet Barney i Robin, Robin 101 - cudo, Playbook, Of Course, a ostatni odciek - nie najlepszy, ale i tak dobry, Ted - blondyn, Barney i mapa świata, Barney i 'Oh! You're banging!', Barney taksówkarz, Barney Estończyk. Wracając do każdego odcinka - wszystkie są dobre, dlaczego? bo jest tam Barney! What's up?! Net five!
5 sezon to wielka pomyłka. W porównaniu do poprzednich, w których taczałem się ze śmiechu, w tym jedynie kilka mnie porwało. W reszcie sporadycznie zdarzyło mi się zaśmiać. Zastanawiam się czy jak tak dalej pójdzie nie przestać oglądać i zaoszczędzić nerwów.
Piąty sezon ze swoim zakończeniem faktycznie odstępuje pozostałym. O ile ostatni odcinek s4 - The Leap, faktycznie zbliżał nas do poznania "Tej Jedynej" Teda , to przez większość sezonu piątego, Ted staje się postacią drugoplanową swojej własnej opowieści. Twórcy najwyraźniej nie chcą zbliżać się do finału tej historii, co niestety całości HIMYM szkodzi. Piąty sezon nie był zły, jednak porównując go z wcześniejszymi wypadł słabiej.
Niestety, tak już jest że twórcy zamiast zakończyć z klasą, często upychają w historię słabe wątki z nadzieją że będąc "na fali", serial nie straci.
Trzeba czekać, na sezon szósty.
Dla kogoś kto uwielbia tylko wątek Teda, rzeczywiście serial zmierza w złym kierunku. Ja osobiście lubię wątek każdej postaci, więc każdy sezon przyniósł mi sporo frajdy.
Serial nazywa się 'Jak poznałem waszą matkę', a nie 'Jak piątka przyjaciół spędzała czas nim jeden z nich poznał kobietę z którą się ożenił'.
Niby coś ruszyło do przodu, ale nie jest to coś czego ja osobiście oczekiwałem.
5 sezon jest świetny? Czemu? Po pierwsze - gra aktorska! Idzie im coraz lepiej z sezonu na sezon! Dwa - dopiero teraz zaczynają w pełni wykorzystywać wątek narracji z przyszłości "wprowadziła się nowa para nad nami, nie poznaliśmy ich, ale cały czas słyszymy jak grają na dudach" albo "no może to nie był kciuk". Trzy - jest dużo Barneya. Pojawia się kilka perełek. Mimo to brakuje tu trochę postaci Marschalla.
Marshalla chyba. -_-
Sezon 5 był średni... Co tu dużo mówić? Wszystko na ten temat zostało powiedziane na moim forum:
http://forum.howimetyourmother.com.pl/index.php
:]
Finał 5 sezonu słaby, fakt, ale całokształt tej serii prezentuje się dobrze (w każdym razie lepiej od dwóch poprzednich). Sporo śmiesznych wątków - Jenkins, Playbook, Name That Bitch, Bagaż. HIMYM RZĄDZI !