w sumie to sie troche uśmiałam na finale, ci hiszpanie z gitarami i ogólnie cały klimat tego odcinka bardzo mi przypominał wcześniejsze sezony, jednak koniec był zdecydowanie w stylu ósmego. Nie rozumiem w sumie trochę tej ostatniej sceny, wyglądało to tak, jakby Robin zaczęło zależeć na Tedzie i jakby do niej doszło, ze tylko jemu na niej zależy, chociaż on pomimo sentymentu nie żywi do niej nic oprócz takiej braterskiej miłości i potrzeby zajęcia się nią. Zresztą ted dla wszystkich jest takim "dobrym wujkiem". Mam baaaardzo mieszane uczucia związane własnie z ostatnimi minutami, bo miałam nadzieje, ze kwestia robin-ted jest już ostatecznie rozwiązana. A tak btw to już dawno przestałam rozumieć te wszystkie emocje związane z poznaniem matki. Ta idea odsunęła sie według mnie za daleko i o ile w pierwszych sezonach chciałam sie dowiedzieć, kim jest ta laska, to w tej chwili mało mnie to interesuje. Za to bardzo jestem ciekawa tej przeprowadzki Lilly i Marshalla do Włoch, bo nie wyobrażam sobie odcinków bez ich udziału, a podobno oboje chcieli skończyć z HIMYM i dopiero baardzo lukratywny kontrakt przekonał ich do występu w 9 sezonie.
a może ta ostatnia scena pokazuje właśnie, że oboje zrozumieli, że to dla niech już naprawdę definitywny koniec (something old) i stąd pewnego rodzaju uczuciowość w tych końcowych minutach.
Ted tak naprawdę nigdy nie zrezygnował z Robin - a jeśli ona by powiedziała, że chce do niego wrócić to on by bez wahania to zrobił. A to, że pomaga Robin, zachęca do ślubu z Barneyem nie oznacza, że przestał ją kochać. Po prostu Ted chce, aby Robin była szczęśliwa, nawet jeśli to szczęście nie znajdzie u niego. Podchodzi do tego bardzo dojrzale. Co do zakończenia - mam wrażenie, że w ostatnich odcinkach pokazywane są coraz większe wątpliwości Robin co do ślubu. Możliwe, że scenarzyści mogą kombinować jakąś ucieczkę Robin z wesela. Ale to tylko gdybanie. Co do 9 sezonu to jeśli nie nastąpi w tym ostatnim odcinku 8 sezonu jakaś zmiana fabuły o 180* to ja go po prostu nie widzę. Postać matki też zaczyna mnie średnio interesować. Po prostu niech ją przedstawią, kilka ujęć jak wygląda jej życie z Tedem i koniec. Kręcić z nią cały sezon to za dużo.
Ja najbardziej uwielbiam te romantyczne rozważania kobiet nad tym, jak to wspaniale, że Robin i Barney są razem, bo on jest taki wspaniały, czuły i w ogóle super dla niej,, a Ted to lamus, który jest obrzydliwie miły, pomocny i zawsze na miejscu. Już widzę, jak byście chętnie się spotykały z facetem, który miał milion kobiet, które wykorzystyywał bez mrugnięcia okiem i bez najmniejszych wyrzutów, ślinił się na wszystko w waszej obecności i ignorował Was w ważnych chwilach. Hey, come on ;) Pomijając ten fakt, to sam serial na tym stracił, bo od kiedy B i R są razem, to już nic śmiesznego ze strony żadnej z tych postaci nie ma. Lily u Marshall skończyli się od zajścia w ciąże, jedyne co jest stałe, niezmienne i trzyma ten serial to Ted. Możę nie jest super komediowy, ale jedynie on przypomina, że to ten sam serial co kilka lat temu.
P.S. Nie jest dla Was dziwne, że w ogóle pominięto ojca Barneya przy okazji ślubu? Był wątek o jego przyrodniej siostrze, a nie wspomnieli nic, o jego ojcu? Dla mnie spore przeoczenie scenarzystów.
a nie wydaje Ci się to właśnie słabe, że tyle lat minęło a Ted jest cały czas taki sam.. Ludzi przecież się zmieniają, idą do przodu a on jest taki sam.
Co do Barneya to chciałam zauważyć, że w temacie podbojów akurat Robin mu nie ustępuje:) Może nie ma tak długiej listy dziewczyn jaką ma jej narzeczony ani żadnej Playbook ale ona też nie była cnotką i niemal co odcinek (gdy nie była w stałych związkach) miała kogoś innego
Tak to jest, że kobiety lubią facetów twardych typu Barney niż Ted. Dla kobiety rodzaj faceta jak Ted to zawsze najlepsza osoba na przyjaciela, a nie chłopaka. A Barney (typ faceta) taki koleś z szemraną przeszłością będzie dobrym kąskiem.
Ted miał małą listę swoich dziewczyn?! Oczywiście Ted mało się zmienił w stosunku do 1ego sezonu, ale Barney też za wiele się nie zmienił. Pamiętaj, że jeszcze w tym sezonie nieraz ciągnęło go do starych lat:)
a mnie zawsze interesowało co jest z matką Robin. Zawsze mówiła o swojej trudnej relacji z ojcem, a o matce jakoś cicho.