Już po seansie :)
Zaczynam się przekonywać do pomysłu scenarzystów na 9 sezon. Pierwsze dwa odcinki były
zabawne i wzruszające, oby nie zabrakło tego reszcie sezonu :)
Według mnie, matki rzeczywiście nie sposób nie pokochać, widać że jest idealna dla Teda :D
Z niecierpliwością czekam na jej interakcje z resztą paczki.
Poza tym, dobrze że scenarzyści nie zapomnieli rozwiać wątpliwości w kwestii bezpłodności
Robin i wiedzy Barney'a na ten temat. Z tego co widziałam do tej pory była to kwestia sporna.
Odcinek mnie nie powalił niestety no nic oby raz dwa się z tym uporali wie ktoś ile ma być odcinków ?
Ja też jestem pozytywnie zaskoczona , początek wydaje się być nawet lepszy od odcinków z zeszłego sezonu.
Jednak dalej nie rozumiem po co te śmiechy w tle...ten serial jest wystarczająco śmieszny i wiem kiedy mam się śmiać, nikt mi nie musi tego podpowiadać:)
Finał fajnie się zapowiada ,oby tak dalej :)
Z tym śmiechem mam tak samo. Prawdę mówiąc bardzo mnie zaskoczył, zapomniałam już jak to jest oglądać sitcom. Całe 3 miesiące oglądałam seriale innego typu i odzwyczaiłam się od śmiechu :D
Slutty pumpkin czy nick jest związany z HIMYM ??
poza tym na początku tych śmiechów nie było, nie wiem kto wpadł na taki genialny pomysł żeby je dodać :D
Trzeba również przyznać, że nowy sezon zaczął się od pozytywnego powrotu Lilly ( ostatnio jakoś zgasła) , ogólnie podobają mi się nowe odcinki. Nie jestem przekonana ci do tytułowej "matki" jakoś przez ten cały czas inaczej ją sobie wyobrażałam.
Jak najbardziej związany :)
Mnie podoba się ogółem pomysł rozdzielenia na trochę Lily i Marshall'a. Kiedyś ta para wydawała mi się bardzo zabawna, ale z biegiem czasu i pojawieniem się dziecka, żarty związane z obojgiem przestały mnie aż tak śmieszyć. No ale nie zamierzam na to narzekać, bohaterowie dorastają i siłą rzeczy tak musiało być :)
Matka akurat bardzo mi się podoba, zarówno fizycznie jak i w zarysie osobowości - taka równa z niej kobitka. Aż by się chciało ją zabrać na kawę i plotki :D
Mam mieszane uczucia. Z jednej strony odcinki bardzo mi się podobały, ale z drugiej świadomość, że akcja będzie się toczyć tylko przez kilka dni nie napawa mnie optymizmem. ;/ Bardzo urzekły mnie sceny z matką, zarówno rozmowa w pociągu z Lily, jak i z Tedem w hotelu (cudne to było), naprawdę mam dobre przeczucia co do tej postaci. Barneya i Robin nigdy nie lubiłam jako pary, teraz też mnie nie przekonują, a ten motyw z kuzynem mi się nie podobał. Akcja z drinkami dobra, ogólnie postać Lily chyba wraca na dobre tory, mam nadzieję. Marshall i ta sytuacja na lotnisku całkiem, całkiem. No i recepcjonista wymiatał.
Może odcinki nie były tak wysokich lotów jak te z sezonów 1-5, ani nawet 6, ale zdecydowanie były lepsze od tych z 8 serii. Matka - moim zdaniem strzał w 10. pierwsza kobieta (prawie) u boku Teda, która mnie nie irytuje ;). Naprawdę udało im się dobrać aktorkę do roli Matki. Szczerze mówiąc gdy ją pierwszy raz zobaczyłam to nie byłam do niej przekonana, ale teraz uważam, że Ted nie mógłby trafić na lepszą kobietę. Czuję, że jest między nimi chemia :)
Jak dla mnie matka to jakaś porażka. Śliczna, młoda, zabawna, troskliwa nawet dla nieznajomych i (a jak) utalentowana. Generalnie słodko pierdzący ideał. A to mnie rozwaliło: "Usłyszałam samotne i jednorożec , co zainspirowało mnie do napisania książki dla dzieci."
Poza tym wypada w tym wszystkim bardzo sztucznie. Jak dla mnie to strasznie udawane. + ONA JEST ZA MŁODA!!!! Stary dziad 3 letni znalazł sobie hot dwudziewstkę
Jak dla mnie porażki jeszcze nie ma, jednak boję się, że przegną i będzie zbyt idealna. Ale może dlatego tak się czepiam, bo ostatnio oglądałam na CC odcinki, w których Ted poznaje współlokatorkę Matki, a tamta również wychwalała ją z zazdrością pod niebiosa :P
No nic, oby zachowali umiar :)
Też tak pomyślałem, generalnie to spodziewałem się trochę innego charakteru, takiego pewniejszego, lekko zwariowanego i dostałem takie coś... no i, że z tymi dziwactwami jest taka podobna, aż do słodkości, rękawiczki do samochodu i takie tam... jeśli będzie kreska w kreskę podobna do Teda to chyba państwo Mosby pobiją rekord irytacji państwa Stinsonów. I zgadza sie, jest taka sztuczna, no porażki nie ma, ale zawód jak najbardziej...
A mi się tam podobało, ale macie rację wątek Robin i Teda powinien się już daaawno skończyć. No kurde, ile można? A matka całkiem w porządku, a co do Robin i Barney'a to widzę że większość krytykuje, a mi się nawet podoba to uczucie między nimi :)
Fakt faktem serial był dobry dopóki odcinki nie były w znaczący sposób powiązane ze sobą (osobny odcinek osobna historia). Od 5-6 sezonu niestety to się już zepsuło więc raczej cały sezon w 3 dniach to bardzo kiepski pomysł...
Całkowicie się z Tobą zgadzam. Najlepsze odcinki to te, które nie są ze sobą powiązane. 2 pierwsze odcinki nowego sezonu nie rozczarowały mnie (zresztą ciężko byłoby nakręcić gorsze odcinki niż te z poprzedniej serii), ALE według mnie HIMYM stał się już bardziej serialem obyczajowym niż komediowym niestety. Wątek Teda jest coraz bardziej depresyjny. Widać, że ma już dosyć bycia singlem, że marzy o miłości. Motorem napędzającym humor był kiedyś Barney, który po związaniu się z Robin zrobił się po prostu mdły. Tak czy inaczej jest to nadal mój ulubiony serial i będę z niecierpliwością czekała na kolejne odcinki, ale już nie dlatego, żeby się pośmiać tylko dlatego, że jestem ciekawa jak zakończą się wątki bohaterów.
a u mnie na odwrot - im dluzej ogladam tym coraz wieksza sympatia darze Teda! nie pogardzila bym takim facetem - normalny, zabawny, niczego sobie, romantyczny i troskliwy! a matka.... warto bylo czekac! chwyta za serducho :)))
Napisałaś, że Ted jest coraz bardziej depresyjny i ma dość bycia singlem. No cóż przecież się postarzał o 8 lat od pierwszego sezonu. To nic dziwnego, że powoli traci nadzieję. Film zaczynał się jak miał dwadzieścia kilka lat, teraz jest po trzydziestce, wszyscy jego znajomi są już sparowani. No ludzie nawet Barney bierze ślub. Ja rozumiem Teda niedaleko mi do jego sytuacji może stąd ta empatia.
no tak, tylko że to jest jednak serial komediowy i powinnien takim pozostać, a nie iść w stronę mody na sukces. Bardzo fajnie mi się ogląda nawet i po 10 razy odcinki z serii 1-4 moze pare z 5 a 6,7,8 obejrzalem po razie kazdy z odcinkow i wcale nie chce do nich wracać, a o czymś to świadczy...
Kilka sucharów, kilka zabawnych żartów- czyli poziom kilku ostatnich sezonów. Chociaż przyznam że tekst o królu Joffrey'u mnie rozłożył ;)
Zgadzam się. Od 8 sezonu ten serial to dno i wodorosty. Czysty sentyment do niego pozwala mi na jego ciągłe oglądanie. Barney ciągnie tylko i wyłącznie śmieszne teksty jak zawsze zresztą i jak zawsze on jest najlepszą postacią w całym serialu.
Od 8 po 9 sezon Ted orientuje się, że kocha Robin i że nie kocha. I tak w kółko, odpuszcza ją i do niej wraca i tak w kółko, rzygać się chce.
Scenarzyści Cię zatrudnili do promocji najnowszego sezonu How I Meta w Posce? Gadasz jakby ci zapłacono. Serio.