To matka miała być miłością życia Teda, a nie Robin...
Ale ona nią była, lecz śmierć ich rozdzieliła.. Czy Ted nie może być po śmierci żony już nigdy więcej szczęśliwy? Zobacz jak szalał za matką, na Robin wtedy nie patrzył jak kiedyś.
Masz rację, to obrzydliwe, że Ted ma jeszcze szansę zaznać szczęścia po śmierci Tracy, to obrzydliwe, że może spędzić kolejne lata u boku Robin, która zawsze była dla niego kimś ważnym, to obrzydliwe że dzieciaki lubią ciocię Robin i nie chcą, aby ich ojciec czuł się samotny i nieszczęśliwy. Piszesz tak, jakby Ted przez te wszystkie lata bycia ze swoją żoną, oszukiwał ją, zdradzał, nie kochał jej, w ogóle był z nią tylko dlatego, że nie wyszło mu z Robin i że z utęsknieniem czekał na śmierć T., aby ponownie związać się ze starąprzyjaciółką. Ja tego nigdzie nie dostrzegłam. Po prostu w życiu Teda dwie kobiety były tymi najważniejszymi, ale każda w innym czasie, każda dała mu coś innego. Czy to jest złe? Według mnie całkiem normalne. Pamiętaj, że nie wszystkim życie układa się tak, jak Marshallowi i Lily. Niewielu ludzi ma takie szczęście, by w młodym wieku poznać tę jedyną miłość swego życia i spędzić z nią kilkadziesiąt lat. A są też tacy, którzy w ogóle nie potrafią istnieć w związku.
skoro nadal kochał Robin, to mógł się nie żenić i nie okłamywać Tracy, że kocha ją całym sercem. szkoda dziewczyny - mogła spotkać kogoś lepszego.
No nie za bardzo bo zobacz: cały 9 sezon opierał się na poświęceniach Teda dla Robi. To jest tak jakby oni dążyli do tego, że pokochał Robin w pierwszym odcinku i skoro kochał ją przez całe 9 sezonów i po śmierci matki wrócił do niej to oznacza, że to uczucie nigdy nie ustało tylko było tłumione.
Gdyby matka była jego prawdziwą miłością skończyli by przypuśćmy na jej śmierci i zdaniu "dzieci, tak właśnie poznałem waszą matkę".
W ogóle nie powinna giną, ale to już inny wątek
zdaje mi się, że ten serial to chyba trzeba zrozumieć... -.-
Ted z przyszłości wiele razy powtarzał, że matka była jego miłością, ale jak to napisała właśnie Dagmara15 śmierć ich rozdzieliła.
i właśnie tez tego nie rozumiem po śmierci matki miał do końca życia zostać sam?
Pytanie nie brzmi czy miał do końca życia zostać sam, tylko po jaką cholerę uśmiercili matkę?! To w końcu serial komediowy czy Gra o tron?
Są produkcje, które kończą się świetnie, pomysłowo (Różowe lata 70, Drew Carey), ale po Jak poznałem.. spodziewałem się więcej. Teraz postał niesmak.
nie zawsze wszystko kończy się happy endem i może to chcieli w tym serialu to pokazać
Matkę uśmiercili, aby Ted mógł ostatecznie związać się z Robin - cóż, taka była koncepcja od początku, a wyszło jak wyszło.
Ale on nie chciał innej. To zawsze była Robin. On zrobiłby dla niej wszystko i udowadniał to cały czas. Tak jak z tym naszyjnikiem przed ślubem Robin i Barneya..
no i na tym polega problem - że on nie chciał innej. jak sama powiedział. "zawsze chodziło o Robin"
i dlatego to jest niesmaczne, biorąc pod uwagę, że ożenił się z inną i ślubował jej miłość. kiedy caly czas nadal kochał Robin.
Ale spójrz na to tak. Robin przed ślubem z Barneyem chciała wrócić do Teda. Mówiła, że popełniła błąd. A on jej nie chciał. On kochał Tracy i to było widać, choć scenarzyści źle rozegrali to wszystko, bo z jednego odcinka na szybko mogli zrobić np z chociaż 4 odcinki. Ted był zawsze pocieszeniem dla Robin, traktowała go jak zabawkę. W Tracy znalazł bratnią duszę, to czego zawsze pragnął i to była piękna miłość. Więc czemu na stare lata nie mogą role się odwrócić i teraz to on potraktuje ją tak jak ona go traktowała całe życie? A to że zawsze darzył Robin uczuciem to było wiadomo od zawsze.
Cała historia miała właśnie opierać się na relacji Teda i Robin. W ostatnich scenach tłumaczone jest to tym, że ogólny cel opowiadania tej historii miał za zadanie przekonać dzieci do Robin, aby te zaakceptować ją jako ich "nową matkę". Scenariusz do ostatniego odcinka był napisany dużo wcześniej, a twórcy dokręcali kolejne sezony jedynie ze względu na popularność. Doskonały przykładem jest Barney. On od samego początku, aż do końca miał zostać głupkowatym podrywaczem, ale z powodu popularności jego postaci, zostało dodane do niego parę wątków, które nie powinny się ukazać.
madziius no właśnie serial trzeba zrozumieć. To znaczy, że wypada też rozumieć tytuł. Nie chodzi tu o to co się stało z Tedem po śmierci matki tylko o to jak ją poznał i o ich szczęściu, a nie kilku latach miłości i powrocie do byłej
przecież wszystko to było pokazane, jak poznał matkę i ich szczęście, jak pokazywali nawet te krótkie fragmenty Teda i matki to było widać, że są szczęśliwi, gdyby matka nie umarła Ted by z nią przeżył starość.
a to, że pomyślał o Robin po 6 latach żałoby, to co, miał do końca życia sam być?
każdy inaczej rozumie ten final...
No tak każdy inaczej go rozumie, ale tu nie chodziło o to żeby pokazać życie Teda po śmierci matki... a to, że Robin zawsze traktowała go jako wyjście awaryjne to już inne sprawa. Jak dla mnie matka miała wyleczyć Teda z Robin.
Osobiście kibicowałam Robin i Barne'yowi
mi też, nie wiem dlaczego niektórzy mają taki ból dupy o ten finał. Takie zakończenie było raczej z góry ustalone, bo sceny z dziećmi Teda kręcono podczas 1. sezonu, czyli 9 lat temu!
A jak dla mnie 50 000 wątków dotyczących finału to wystarczająco, nie musicie zakładać nowych. ;)
Ja myślałam ze ten serial to komedia a nie jakiś melodramat jestem rozczarowana i wkurzona zgadzam się z tymi opiniami powyżej 9 sezonów czekać na TO .......najbardziej chyba mnie rozczarował wątek Robin i Barneya uwielbiałam ich a oni zrobili takie coś czekałm cały odcinek też miałam nadzieję że może jednak jakoś do siebie wrócą że się nie rozwiodą a tu.....serio? tyle odcinków te zaręczyny przygotowania do ślubu po to? dla małżeństwa trwającego 3 lata? jakiś żart Ted który mówił o Tracy że była miłością jego życia itd. że byłą idealna i co? zabili ją a go połączyli z Robin według mnie oni do siebie nie pasują kompletnie porażka na całej lini tylko marshall i lily zostali normalnie ukazani Chciałam cukierkowego zakończenia no może nie całkowicie ale to co nam pokazali było przegięciem jestem zawiedziona przez to zakończenie nie wiem czy wróce kiedykolwiek do tego serialu "jak poznałem waszą matkę" czy raczej "jak poznałem waszą robin" żenada