Dwa ostatnie odcinki były całkowitym nawałem informacji i wydarzeń.
Pomimo wielu przypuszczeń fanów, że Ted i tak będzie z Robin, miałam szczerą nadzieję, że tak się niestanie. Nie miałam nic przeciwko nim, ale podobało mi się połączenie Barney'a i Robin. Barney z „puszczalskiego chłoptasia” stał się „facetem z jajem”…zachował swoje śmieszne teksty i wybryki, ale można powiedzieć, że trochę wydoroślał.
Moim zdaniem okrutne było zniżenie ważności ich (R+B) ślubu. Najpierw przez tyle odcinków pokazują wydarzenia z przygotowań do zaręczyn i ślubu, a w odcinku po tym wielkim wydarzeniu – bach! Rozwód! Lekko brutalne. Prawda? Mogli to skrócić, żeby zgłębić całe zakończenie.
To, że było tak mało Matki, specjalnie mnie nie dziwi, bo w pewnym sensie dzięki jej „niebyciu” ten serial mógł się ciągnąć, ale… No właśnie, zawsze jest to „ale”. Ona była jednak tą tytułową bohaterką i tak szybkie pozbycie się jej, w tak prosty sposób jak choroba (i to jeszcze w niecałe 20 sekund!) można by nominować do Złotych Malin (bez spiny, to tylko moja opinia).
Wbrew temu, jak to wszystko się zakończyło, tyle nagłych wydarzeń, dzięki którym można by stworzyć kilka dodatkowych odcinków, dalej będę uwielbiać ten serial (i pewnie nie będę jedyna). Po 9 latach poznawania tych bohaterów i ich historii, człowiek czuje się jakby należał do ich grupy i ciężko będzie o nich zapomnieć.
Niech spoczywają w pokoju! :)
I jeszcze jedno! Chodziły pogłoski o serialu „How I Met Your Dad” i niby w ostatnim odcinku mieliśmy poznać osoby, które będą tam grać. Są jakieś informacje na ten temat, ogólnie tego serialu? Projekt został zaniechany, czy coś będą próbować? To i tak nie zastąpi HIMYM, ale może będzie nadawać się na zrelaksowanie po ciężkim dniu.