Trochę wydawało mi się bez sensu, że Robin i Barney wzięli ślub i cała ta szopka wokół tego w ostatnim sezonie, ALE...
Po obejrzeniu ostatniego odcinka, a szczególnie jego początku, gdzie Lily mówi, że mogą tylko i wyłącznie wtedy poderwać Robin, jeśli zamierzają ją poślubić nabiera to sensu. Ted kochał ją od poczatku, a Barney... No właśnie, pewnie nigdy jej nie kochał, ale mając na uwadze umowę z baru, poślubił ją. Całkiem sensowne. Ostatecznie się rozwiedli, ale Barney mimo, że jest niedojrzały, zawsze kochał przyjaciół i dotrzymywał obietnic. To była jedna z nich. I ją też spełnił.
Ted pewnie też się z nią ożeni. I tym sposobem - nikt nie złamał danego słowa :)
Jakoś nie potrafię sobie wyobrazić, że Barney żeni się z jakąś laską tylko po to, żeby się z nią przespać.
Nie z jakąś, tylko z Robin. Barney zawsze dotrzymywał obietnic, które dawał :)
Z jakąś, bo Barney nie ożeniłby się z żadną tylko dla przespania się z nią.
Jak dla mnie to on ją po prostu kochał, a że nie wyszło, zdarza się...
Nie wiem co bierzesz, ale też chcę, jeżeli tylko to sprawi, że zakończenie nabierze sensu.
Zakończenie może nie mieć sensu dla Ciebie, dla mnie ani dla kogokolwiek. Ja nie rozumiem dlaczego sie czujecie oszukani. TWÓRCY zakończyli to tak jak chcieli. Powiesz: ale to my oglądamy, zrobili sobie z nas jaja!
No i co z tego? To ich serial, nikogo do oglądania nie zmuszali, zakończyli go jak chcieli, koniec kropka.
Ale twórcy nie robią serialu dla siebie, tylko właśnie dla widzów.
Istnieje dla mnie jedno uzasadnienie takiego zakończenia. Stacja telewizyjna chciała, żeby o serialu było głośno. Nie ważne dobrze, czy nie. Swoją drogą serial już stracił wielu fanów i wiele osób już do niego nie powróci.
Twórcy serialu robią serial nie dla siebie, nie dla nas, a dla pieniędzy, co 9 sezon idealnie nam pokazuje.
Jakby robili serial dla nas, to daliby nam więcej matki, bo każdy na nią czekał, chciał wiedzieć jak najwięcej o niej, a dostaliśmy parę scen z jej udziałem. Mogliby poświęcić jej cały sezon 9, który został już ochrzczony jednym wielkim zapychaczem, ale woleli czekać z poznaniem jej i Teda do ostatniego odcinka, zeby przyciągnąć jak najwięcej widzów i zarobić jak najwięcej pieniędzy.
Ja chciałam wrócić do tego serialu niedługo, ale nie wiem czy to zrobię. Jak myślę o tym, że Ted znowu skończy z Robin (swoją drogą jak oni to widzą? Ted zostawi swoje 15-letnie dzieci i będzie podróżował z Robin, czy to ona zrezygnuje ze swojej kariery?) to mi się odechciewa wszystkiego.
Pytanie o karierę Robin wraca do mnie jak bumerang, kiedy już chcę zaakceptować to zakończenie. Robin nie potrafiła zrezygnować z kariery dla Barneya, choć wiemy, że się kochali, a przynajmniej ja to tak odebrałem.
Dokładnie to samo chciałam napisać jeszcze ;P Robin i Barney nie wytrzymali tego, mimo że byli ze sobą, bo on z nią podróżował. A teraz co, ciocia Robin przyjdzie na obiad w niedzielę, bo przez resztę czasu musi podróżować? I don't buy it. Moim zdaniem dalszy ciąg tego to roczny związek Teda i Robin a potem znów rozstanie.
Czy wy nie oglądaliscie końcówki? Robin w 2018-2020 roku (ten moment kiedy wpadła na teda i penny) , wróciła po podrózach do NY i już więcej nie podrózowała, po prostu była dziennikarką taką jak te kilkalat temu tylko z doświadczeniem "terenowym".Potem praktycznie po śmierci Tracy opiekowała się dziećmi i Tedem,żeby nie cierpiał, Luke nie mówi o wpadaniu od czasu do czasu na obiadki czy wręcz kolacje tylko o tym,że odwiedza ich praktycznie co wieczór. Wróciła nawet do swojego mieszkania z pierwszego sezonu. Ostatnia scena z waltorią sugeruje, że Robin jest wręcz szczęsliwa, popłakałasię, że znów może byc z Tedem. 14 lat żyła tylko kochając Teda, nie była z nikim innym, ajuzpowiedzmy po 5 latach od śmierci tracy Ted również zaczął dostrzegac znów Robin jako więcej niż przyjaciółkę i znów się miedzy nimi gorąco robiło co zauważyły same dzieci.
Czy ja coś przegapiłam? Robin nie mówi tam, że wraca czy wróciła do Nowego Yorku, a Luke nie mówi jak często ciocia Robin wpada do nich, mówi po prostu, że wpada.
Też sobie nie mogę tego wyobrazić. Tym bardziej, że Barney robił dla Robin wiele bezinteresownych rzeczy w momencie jak nie był nią zainteresowany (m.in. zrezygnował z przespania się z Jennifer Lopez). Szczerze powiedziawszy to trochę ten początek odcinka gryzie mi się z tym co widziałem później.
Bo on jest jak dziecko. Podpalił się czymś i robił wszystko, aż to zdobył. A kiedy już to miał nie był szczęśliwy...
Fajnie że każdy patrzy na serial i zakończenie inaczej, jeszcze się nie spotkałem z taką dyskusją na zakończenie serialu jakiegokolwiek.
Mnie się ta sytuacja strasznie podoba.