Czy tylko mnie dziwi fakt, że Penny i Luke po skończeniu opowiadania historii przez Teda
zachowywali się tak, jakby ich matka była dla nich mało znaczącą osobą? Przecież słyszeli tę
opowieść pierwszy raz, więc chociaż trochę wzruszenia na ich twarzach mogło się pojawić.
Ale co słyszeli pierwszy raz? Zapewne wszystkie historie ze wspólnego zycia Teda i Tracy już znali. Zapewne byli przy śmierci matki. To, co słyszeli pierwszy raz to historię życia Teda ZANIM poznał ich matkę.
No i właśnie nie podoba mi się to, że musimy się domyślać, czy te wspólne historie Tracy i Teda już słyszeli.
Domyślać? Przecież oni żyli razem dzień w dzień - takie tematy musiały "wypłynąć". Dlatego Ted o matce tak mało mówił w finale, prawie nic nie powiedział o jej chorobie i śmierci. To tak jakby mówił "ale to już wiecie".
Jak dla mnie wystarczyłoby jedno zdanie w stylu "to już słyszeliśmy" i byłoby lepiej. Konsekwencją tego, że dzieciaki już słyszały wspólne historie Tracy i Teda jest zbyt krótkie przebywanie tytułowej Matki na ekranie. Odczuwam z tego powodu niedosyt.
Tutaj się zatem zgadzamy :) Wg mnie pomysł na finał jest dobry, nawet bardzo dobry. Tylko trochę źle wykonany...
Ponadto te wspólne historie mogły znać przecież od samej Tracy. A domyślanie się jest własnie super, to lubię w otwartych zakończeniach. Nie mamy wszystkiego na tacy i całość skłania do myślenia :)
Wzystko to moim zdaniem kwestia interpretacji, równie dobrze Ted mógł wcześniej im przez 6 lat w kółko opowiadać o Matce, ale bez mówienia o towarzyszących temu wszystkiemu "przygodach". Co dla mnie wydaje się prawdopodobne, Ted był pewnie totalnie załamany po śmierci Tracy przez bardzo długi czas i dzieci widząc to same "wyciągają" go za uszy żeby znowu zaczął żyć i wrócił do swojej dawnej miłości. Wszyscy wiemy jaki jest Ted, mógł o tym gadać co najmniej kilka razy albo przedstawiać różne historie tak barwnie,że aż do przesady.
W każdym razie nie uważam tego za aż tak dziwne a taka reakcja dobrze świadczy o dzieciach, w końcu chcą dobrze dla swojego staruszka :)
Akurat to, że dzieciaki zachęcały Teda do spotkania z Robin to jak najbardziej właściwa reakcja ;)
No pewnie, bardzo bardzo się ucieszyłem kiedy tak zareagowały, nadal miałem w pamięci tamte rysunki z "ciocią Robin" ;)
Dziwne to było, jakby kompletnie ich nie obchodziła ich matka, bo "mineło juz 6 lat".
Wgl brzmiało to tak, jakby jej wgl nie było a Ted cały czas kochał Robin. A oni nie mają nic przeciwko, to było jakieś dziwne, rozumiem że mogli chcieć, żeby był znów szczęśliwi, ale nie w taki sposób.
Bezsensu zniszczyli cały seria.
Pomysł rozwodem B i R masakra, jedyna urocza scena to, że jedyną kobietą którą tak pokochał Barney była jego córeczka, chociaż i tak wolałabym, żeby był po prostu z Robin.
Owszem źle rozegrane, cały sezon poświęcony na ślub, Playbook i ostatni podryw Barneya "The Robin" i nagle rozwód z byle powodu? Tak od dupy, mogliby dać lepsze uzasadnienie, może np. śmierć Barney'a ale rozwód? Albo ucieczkę ich obu ze ślubnego kobierca.
Też mi nie podoba się olanie wątku matki, też zgadzam się z tym,że wygląda na to jakby nigdy się nie liczyła w życiu Ted'a ani członków ekipy.
Mogłoby być tak, że małżeństwo robin się udało ale barney umarł, a potem Tracy umarłaby i robin z tedem by się spotkali na cmentarzu, popatrzyli na siebie, uśmiechnęli, klepnęli po ramieniu i razem odeszli w stronę miasta.
Nie uważam, że nikogo nie powinni uśmiercać, w końcu wiedzą że widzowie pokochali bahaterów przez te lata, a na matkę tak czekali (a oni nam ją odebrali po 5 minutach -.-)
Najgłupsze jest to, ze dla Barneya i Robin ślub miał być momentem ich zmiany, tyle walczyli on swój związek, a rozstali się i wrócili do bycia starymi "sobą".
Matkę została tak olana, że nie chce o tym gadać, myślałam, że wgl nawiąża jakoś do tego że matka po śmierci swojego chłopaka, nie chciała być z nikim a dla Teda zrobiła wyjątek bo był tym jedynym. Bo teraz nie wiem po co wgl wprowadzali taki wątek do biografi matki??
1. Minęło 6 lat od śmierci matki, więc to jest sporo czasu, aby ochłonąć i ruszyć dalej.
2. Zbyt dużo swojego życia dzieci nie spędziły z matką, więc trudno, aby były z nią jakoś bardzo emocjonalnie związane.
3. Tak się mogę domyślać, że dzieci widziały pewnie często Teda samotnego przez te 6 lat i zwyczajnie w świecie chcą dla niego jak najlepiej.
Jak już wyżej pisałem, to, że dzieciaki zachęcały Teda do umówienia się z Robin to dobra i całkowicie zrozumiała reakcja ;)
Zgadzam się z wami, że w zachowaniu dzieci nie było w sumie nic szokującego.
Ale HIMYM to serial komediowy, lekki i pokazywanie widzowi sceny w której dzieci gorąca namawiają ojca by uganiał się za inną kobietą kilkadziesiąt sekund po tym jak nam zasugerowano (w sumie o śmierci wprost nie było mowy), że matka umarła mogło (a nawet powinno) wywołać co najmniej mieszane uczucia.
Jak już napisałem w innym temacie:
Gdyby tą historię z finału rozpisali na kilka końcowych odcinków i matka umarła by pod koniec przedostatniego odcinka, to prawdopodobnie nie wywołałoby to takich sprzeciwów.
Pokazanie nam matki przez parę minut tylko po to by po chwili zasugerować jej śmierć a zaraz po tym rzucić Teda z powrotem w ramiona Robin zepsuło dla mnie cały serial. Może jest to irracjonalne podejście, gdyż w sumie zakończenie jeśliby je na spokojnie przeanalizować nie było aż tak źle przemyślane, ale oglądając ten odcinek odczuwałem rozczarowanie jeśli nie złość w stosunku do scenarzystów.
To w sumie troche tak jakby napisać 1000 stronicową książkę o Tedzie jak ma poznać swoją żonę, na stronie 998 wspomnieć o ślubie, na stronie 999 zasugerować, że umarła a stronę 1000 poświęcić szczęśliwemu zakończeniu w objęciach jego byłej.
W ogóle mam wrażenie, że Tracy spędziła mniej czasu na ekranie niż Victoria, Stella czy Zoey.
Mnie się wydaję że dzieci nie chciały słuchac opowieści o matce poniewanie nie chciały sie zdołować.To tak jak wam by ktos bardzo bliski zmarł a druga osoba chciałaby wam jeszcze raz ja powspomniać.To tylko taka moja teoria jeśli chodzi o reakcjię dzieci z pierwszego odcinka.
Jesli chodzi o reakcjię ich po skończeniu opowieści , dzieci pewnie same sie zorientowały że Ted chce tylko od nich pozwolenie opowiadając o Robin.
O pogrzebie i matce nie wspomniał bo to opowiadał dzieciakom ,które na codzien widziały swoich rodziców ,więc po co ma im to jeszcze raz przypomniać?