Dwa kluczowe odcinki jeśli chodzi o teorię śmierci matki. Po dokładnym obejrzeniu obu epizodów
stwierdzam, że Matka w momencie gdy dzieci siedzą na kanapie i słuchają opowiadania Teda - nie
żyje... Bardziej logicznego wytłumaczenia nie znalazłem na tym forum.
Obym się mylił.
To byłem ja - Prorok
A skąd ten pomysł? Możesz przypomnieć jakieś sytuacje/cytaty potwierdzające tę teorię? ;)
ta, i dzieciaki jak gdyby nigdy nic kpia sobie ze ojciec chce im opowiedziec jak poznal ich matke i uznaje to za kare mimo ze ich matka nie zyje. Tak, to ma sens!
A czy ma sens gadanie dzieciakom w opowieści o poznaniu ich matki jak to się przeleciało połowę NY? ;)
Akurat ten serial jest pozbawiony logiki już od dłuższego czasu, więc easy.
dobra, juz nie chce mi sie powtarzac.. ale kurde umiera twoja matka i twoj ociec chce ci opowiedziec hisotrie o jej poznaniu a ty sie na niego patrzysz jak na frajera i mowisz " to jakas kara " . A teraz dziekuje i zegnaj kolezko.
Ja osobiscie nie uważam, aby matka umarła, choć podstawy do takiego myślenia dostałem. Mógłbym ci trochę wymienić mniej lub bardziej logicznych momentów HIMYM, skoro tak bardzo wierzysz w logikę tego serialu.
w sumie na dwoje babka wróżyła. są poszlaki na to ze umarła (wspomniane), ale i na to ze żyje (zwiastun 9 sezonu, w którym matka opowiada o podbojach Teda nazywa go 'slut' ;))
O kurde! Nigdy wcześniej nie słyszałam o takiej teorii, dobrze że nie ma pierdyliarda wątków o tym, możemy pomówić tutaj ;)
I wśród pierdyliarda wątków nie ma bardziej logicznego wytłumaczenia (tak jak pisałem) zachowania teda w ww odcinkach...
Właśnie miałem o tym napisać. Ale i tak zaraz znajdzie się jakiś frajer, który i to podważy. Bo przecież mogło Tedowi chodzić o to, żeby przy najbliższej wizycie na cmentarzu nie mówiły "tego" nagrobkowi matki, bo może dzieci w ten sposób rozmawiają ze zmarłą matką...
Finał za dosłownie 8-9h dajcie sobie już spokój z tymi teoriami, bo to jest żałosne i było wałkowane tyle razy, a zawsze się znajdzie ktoś kto zaczyna ten temat od nowa.
Ale cię to rusza.. ja pierdo**. Już pomijając wszelkie teorie i w ogóle ten serial - zauważyłem, że jesteś nad wyraz wojowniczą osobą na tym forum. Może dałbyś sobie spokój z ubliżaniem ludzi, skoro sam możesz wyjść na "frajera'?
Zresztą już raz wyszedłeś, pamiętam (zresztą dyskutowałeś wtedy właśnie ze mną) jak i mnie od debili wyzywałeś, bo mówiłem o tym, że Robin może skończyć z Tedem. Przytoczyłeś jakiś spoiler (który okazał się błędny), że w którymś tam odcinku otrzymamy scenę jak wszyscy sobie szczęśliwie siedzą na ganku i popiją herbatę. I, że to jednoznacznie przekreśla wszelkie inne scenariusze, które nie zgadzają się z twoim. Oczywiście nie zapomniałeś przy okazji powyzywać od debili.
Chyba ci głupio było, bo tak długo się nie odzywałeś, ale widzę, że w końcu nie wytrzymałeś ;)
Nie chcę nikogo obrażać, ale.. Dlaczego obrzucacie się błotem i to po tysiąc razy o to samo? Nie uważacie, że to strata czasu? Jeśli ktoś jest 'debilem', po co go nazywać? To i tak nic nie zmieni, oprócz pogorszenia atmosfery. Piękny sposób wyrażania własnego zdania, po co komu szacunek, prawda? Moi drodzy, to tylko serial. Wasze teorie oparte na mniej lub bardziej urojonych dowodach zostaną wyjaśnione już za kilka godzin. Nie lepiej wrzucić na luz? Potem i tak komuś będzie głupio, samo się wszystko rozwiąże, bez niepotrzebnych epitetów.
Pozdrawiam serdecznie i proszę o odrobinę ogłady, ot, jako członek społeczeństwa. Urazy na bok, nie psujmy sobie życia głupotami! :)
A niech się już skończy ten serial, bo tylko poróżnia fanów i powoduje niepotrzebne spięcia. Pozdrawiam
Mam inne rzeczy na głowie i nie muszę codziennie czy co tydzień udzielać się na forach. Wchodziłem zwykle po obejrzeniu dobrego odcinka, w którym było coś do powiedzenia, a teraz przed końcem każdy zasługiwał na wysoką ocenę.
Spoiler, którym rzuciłem jeszcze może się pojawić w dzisiejszym finale i w sumie do finału by to pasowało. Dotychczas wszystkie spoilery z tamtej strony się sprawdzały jak np. pojawienie się matki Robin, o którym pisali jakoś koło 10 odcinka, więc na długo przed jej pojawieniem się na ślubie.
Mam mentalność Reda z Różowych lat 70 wszystko mnie wkurza i mam ochotę każdemu zasadzić kopa w zad za idiotyczne teorie :p
O nie, nie kolego, jak dobrze pamiętam tamten spoiler miał dotyczyć równiutko 200 odcinka, więc nic z tych rzeczy ;)
Poza tym jak sobie ostatnio szperałem na polskich forach to widziałem komentarze identyczne do twoich tutaj. Na polskim forum miłośników HIMYM masz nick bodajże "wait for it", prawda? Na tamtym forum byłeś trochę bardziej aktywny i znalazłeś czas ;)
Zresztą już nie chcę się przypierda***, po prostu się nie spinaj za bardzo, bo wtedy z kolei ja mam ochotę zasadzić ci kopa w zad ;)
Miał dotyczyć jednego z ostatnich, finał składa się z 2 więc wszystko jeszcze możliwe. Na forum HIMYM zacząłem pisać jakoś 3-4 odcinki temu, bo tam jakoś więcej się dzieje.
Czytałem sporo ostatnio na temat ostatniego odcinka i nigdzie (nawet na amerykańskich forach) nie widziałem tak znaczącego spoilera jakim byłaby scena na ganku. Generalnie finał jest owiany wielką tajemnicą, a jedyny opis do niego to; "Ted w końcu kończy dzieciom opowiadać historię poznania ich matki".
Co Ci to do cholery jasnej przeszkadza "frajerze" że ludzie snują inne teorię? Serial na owe, nowe teorie pozwala i aż zachęca do ich wysuwania. Ty bardziej wychodzisz na debila, jak bezmózg łykając wszystko i nie zastanawiając się nad sensem czegoś.
Jeżeli myślisz, że się nie zastanawiam nad sensem tego serialu to się grubo mylisz, bo zastanawiam się i to od dawna. Zacząłem oglądać ten serial w 2005 roku czyli w roku, kiedy ruszyła jego emisja. Zdążyłem już obejrzeć wszystkie sezony (poza ostatnim) 3 razy, więc potrafię wyłapać zależności. W poprzednich sezonach też było wiele kontrowersji, nad którymi wszyscy tak debatowali i doszukiwali się teorii spiskowych i jakoś gówno z tego się sprawdzało, bo kończyło się w najprostszy sposób. Przykłady? Robin nie będzie żoną Barney'a, a obydwoje wezmą ślub z zupełnie innymi osobami, a pokazano ich w ten sposób dla zmyłki. Potem mówiono, że do ślubu B&R nie dojdzie, ale oboje będą dalej żyli razem bez ślubu, bo to do Barney'a bardziej pasuje. Jeszcze wiele osób mówiło, że Ted jednak będzie z Robin i to ona będzie matką. Sprawdziło się coś z tego? W tym serialu zawsze tworzono napięcie właśnie takimi pierdołami, zwłaszcza pod koniec sezonów, które potem rozwiązywano w błahy sposób, tak jak większość się domyślała i tym razem nie będzie inaczej.
Dlaczego nie? Finał to najważniejszy odcinek serialu. To po nim pozostają największe wspomnienia. I jeżeli ja uważam, że został poprowadzony w zły sposób, czy pewne wątki zostały poprowadzone w irracjonalny sposób, to chyba nie mam innego wyjścia jak zmniejszyć ocenę.
Już po 8 sezonie przeczuwałem, że tak będzie. Gdy wiadomo było, że Robin nie będzie matką dzieci Teda, to autorzy i tak musieli wszystko doprowadzić do tego, aby byli razem. Śmierć matki była przewidywalna, bo zwyczajny rozwód byłby zbyt głupi. Do tego cały czas w pamięci miałem słowa "Gdy będziemy mieli 40 lat i będziemy sami to wtedy się pobierzemy". Także już bardzo wcześnie twórcy dali nam informację z kim finalnie będzie Ted, a musiał być ktoś jeszcze, bo Robin nie mogła mieć dzieci.