Zastanawiam się czy twórcy byli do końca świadomi jaka odpowiedzialność na nich spoczywa i jaką reakcje
wywołają ich decyzje. Jak teraz sięgam pamięciom wstecz to nasi ukochani bohaterowie przechodzili wiele
bolesnych i trudnych chwil, pomimo komediowego charakteru i groteskowej stylizacji. Jednak za każdym
razem gdy Ted cierpiał po rozstaniu, czy jak zrezygnowany był bliski poddania się swoich poszukiwań
"idealnej" kobiety, to wszyscy wiedzieli że to jest jedynie część drogi Teda na końcu której czeka Teda dom,
żona i dwójka dzieci. Na końcu drogi każdy wie co dostaliśmy, rozpad paczki, rozwód i śmierć. Myślę że nie
powinno tak się grać na emocjach, bo chyba nie po to większość z nas sięgała po ten serial który przecież
jest komedią a nie dramatem, przynajmniej nie ja. I chociaż oczywisty jest przekaz, to ja się zastanawiam po
co...
A czy ja czemuś zaprzeczam, bądź coś ukrywam, że mam się do czegoś przyznawać? Widzę, że poza gramatyką myślenie wychodzi Ci marnie. Radzę się nie wychylać poza gramatykę.
Uważaj, bo jak ci zrobię z kolegami nocny wjazd na chatę, to podejrzewam, że nie będziesz taki odważny.
Ojej, ktoś tu robi się groźny...
Kolego, wróć może do realnego życia, a nie ośmieszasz się na forum.
Oczywiście, masz rację. Nawet jeśli mieli od dawna przygotowane zakończenie, to po kolejnych sezonach, które nakręcili od czasu jego wymyślenia, powinni je do nich dostosować. Zakończenie nie byłoby kompletnie denne, gdyby nie poprzedziły go sezony, w których Robin zmieniała Teda i barneya jak rękawiczki i finałowego z całym tym ślubem. W kontekście całego serialu zakończenie jest jednym ielkim rozczarowaniem i burzy całą ideę tego serialu.
Jestem finałem absolutnie zniesmaczony. Do tego stopnia wręcz, że przygotowałem materiał wideo, w którym wylewam z siebie żale i pluję żółcią na scenarzystów - zapraszam: http://www.youtube.com/watch?v=jIu3ifyS1AQ&list=PLYTxNGqb3gRq4B7H6dOQiJ4t2wFsY1T Tx