Możecie mi napisać co w tym serialu jest tak wciagajacego i dlaczego ma tak wysoką notę? Dla mnie to trochę debilny serial. Wypowiedzcie się.
Ale jakiej odpowiedzi oczekujesz? Nie podoba ci się to trudno. Może będzie to dla ciebie szok, ale różne są gusta.
Nie mam papierów na psychologa ani psychiatrę więc idź do przychodni może Cię skieruje gdzieś
Jeżeli ma mnie zmuszać do oglądania tego badziewia "Przyjaciele", to nigdzie nie idę.
Chyba psycholog ma inne metody leczenia niż zmuszanie do oglądania seriali... To jest temat o badziewiu zwanym JPWM a nie o Przyjaciołach... Bez sensu w ogóle tracić czas na takich znawców jak ty...
To jest temat o serialu "Jak poznałem Waszą matkę", a Ty sam zacząłeś dyskusję o tym badziewiu "Przyjaciele". Jesteś normalny czy już nie kontrolujesz tego co piszesz?
@dawidtsy ... serio..? już się inaczej nie da? ktoś ma inną opinię na temat serialu/filmu/muzyki/czegokolwiek to już należy zmieszać z błotem i wysłać do psychiatry? to Ty masz coś z głową... nie pozdrawiam
Jeżeli miałbym należeć do jakiejkolwiek klasy z kimś takim jak Ty, to.. dobrze, że do niej nie należę.
najwidoczniej nie było ci dane zobaczyć tego, co fani serialu zobaczyli, po prostu inne gusta.
Jeżeli oczekujesz jakiś konkretów to tak na szybko:
- bohaterowie, w których możesz odnaleźć siebie, a w szczególności niewątpliwa gwiazda czyli Barney
- Catchphrases, który łatwo wpadają do ucha i sam(a) zaczynasz ich używać
- świetne aktorstwo
- atmosfera
- no i ta nurtująca tajemnica: kim jest matka ?
Dlatego ostatni sezon jest uważany za najgorszy ( bo wiemy już kim jest matka plus czuć że był na siłę ale dobrze że chociaż rozwiązali wszystko.)
Mi bardziej przeszkadzało, że właśnie wszystko takie na siłę i wgl tak rozciągali ten weekend przed ślubem Barney'a i Robin. Najgorsze jest to, że cały sezon był o ich ślubie, a potem i tak się rozwiedli. Wgl wątki też już takie do niczego, np. jak wcześniej uwielbiałam ten wątek z policzkowanie Barney'a, to jednak w ostatnim sezonie cały odcinek o tym był tak beznadziejnie zrobiony, że to szok. Chyba najgorszy odcinek całej serii.
No, ale jednak miło będę wspominać ten serial, bo poza ostatnim sezonem to uwielbiam bezgranicznie, a pierwsze sezony to wgl mistrzostwo ;) LEGEN... wait for it... DARY!
A ja po prostu się wściekłem że postać na którą tyle czekałem została uśmiercona najgorszym rodzajem śmierci. Była gloryfikowana przez tyle lat, w ostatnim sezonie okazała że jest na wagę złoata, udało mi się polubić tę postać, a ona została zabita najokrutniejszą śmiercią. Decyzja o zabiciu najbardziej wyczekiwanej aktorce wg. mnie była błędem.
wygrałeś nagrodę za głupotę roku, podaj adres to prześlemy medal z kartofla :)
naprawde uważasz że to jest dobre aktorstwo? oni cały czas gadają tak jakby mieli zaraz popuscic w spodnie, poprostu zenada...
Serio? O ile rozumiem, że serial może się nie podobać; jak dla mnie było tylko kilka naprawdę śmiesznych momentów i dużo „rozwlekania” i opowiastek, to ja na początku oglądałam ten serial głównie dla Barneya. Im dalszy sezon, tym lepiej grał. Potem to jego bycie takim nademocjonalnym... superrr
panije, nie rozumiesz, to sobie nie rozum. ja też różnych rzeczy nie rozumiem.
w porównaniu do wielu a nawet bardzo wielu seriali komediowych to ten serial ma daleko do debilnego, może właśnie dlatego tak lubiłem go oglądać...te wszystkie śmieszne retrospekcje w trakcie rozmów bohaterów, zbiegi okoliczności, nieporadność Teda i "poradność" Barneya, problemy Lily i Marshalla...kiedyś leciał taki serial komediowy "Przyjaciele" pamiętam że drażnił mnie niemiłosiernie, ten też jest w dużej mierze o przyjaźni ale było wiele momentów kiedy pokładałem się ze śmiechu, być może to zaleta aktorów nie drażnią mnie tak jak tamci...chociaż ostatni sezon rzeczywiście lekko przeciągnięty.
Moim zdaniem jest zabawny, dla ludzi którzy lubią się pośmiać. Podobny do przyjaciół.
Zgadzam się również z tobą szanowny panie że też nie rozumiem fenomenu tego serialu;) Są gusta i guściki to fakt a ten serial jak dla mnie jest nudny jak flaki z olejem;) O wiele lepszy od niego są wcześniej wspomniani "Przyjaciele" oraz nawet serial o jednym z przyjaciół który miał tylko dwa sezony swego serialu czyli "Joey"
http://www.filmweb.pl/serial/Joey-2004-118568
O wiele zabawniejszy niż "JPWM" (według mego gustu) a jednak serial upadł ze względu na słabą oglądalność:(
Jak dla mnie serial który dorównywał podobnym poczuciem humoru co "Przyjaciele" był serial pt. "Luz w dwóch"
http://www.filmweb.pl/serial/Luz+we+dwóch-2001-106173
i też upadł ze względu na małą oglądalność:(
Dzisiaj mało który serial trzyma poziom "Przyjaciół" ale według mego gustu "JPWM" śmieszne nie jest tak samo jak "Dwie spłukane dziewczyny" w którym najfajniejszym plusem serialu jest a raczej są piersi Kate Dennings;):D Nie rozumiem tego że jest lubiany skoro często nabijanie jest się w tym serialu z tradycji Polski i Polaków??? Wiem wiem że zaraz mi ktoś wyskoczy że trzeba mieć dystans ale ja tego dystansu nie mogę mieć do ludzi którzy nawet zapewne nie wiedzą gdzie Polska leży oraz do dziwnych chyba wymyślnych tradycji o których ja nigdy nie słyszałem takie jak np. Że polska panna młoda przez 3 lub chyba przez miesiąc nie może grzmocić się przed ślubem :P
"D*py też nie urywa serial "Dwóch i pół" gdzie Charlie Sheen z tym swoim poczuciem humoru alkoholika i seksoholika na mnie szału nie robi;/ Chwała Bogu że Ashton Kutcher jakoś poprawił ten serial chociaż gdy czytam opisy pod tym serialem że "Serial przestał istnieć po odejściu Sheena" to zapewne dziwny jestem ja albo dziwne jest poczucie humoru w tym serialu który jak widać według mego gustu jest mało zabawny.
Pozdrawiam:)
Wszystko w Twojej wypowiedzi mi pasowało ale to o "dwóch i pół" to już nie pasuje bo wg mnie Charlie Sheen był świetny no ale nie oceniam gry Kutchera bo widziałem tylko jeden odcinek z nim a jestem taki ze po prostu muszę coś obejrzeć żeby coś skrytykować albo pochwalić a zauważyłem że większość na forum po prostu nie wie o czym piszę no ale takie to już te forum jest:)
A ja właśnie nie trawię roli Scheena ponieważ gra wyluzowanego alkoholika i seksoholika a Kutcher taką jakąś miękką faję który pomimo dobrych chęci zawsze coś odwali nie po swojej myśli:)
Zgadzam się z tobą w 100% i chciałem dodać, że jak dla mnie serialem wartym polecenia, który trzyma poziom, może nie tak wysoki jak "Przyjaciele", no ale również z wysokiej półki jest serial "Różowe lata 70".
I ja również się z tobą zgadzam że "Różowe lata 70" są bardzo dobre gdyż gdy banan pojawia się na mojej twarzy podczas gdy leci ten serial musi on być bardzo zabawny a na "JPWM" ni cholery nie miałem banana w pełnej okazałości. Może mała łodyga była ale na pewno nie cały banan:) Ale też jest świetny "Teoria wielkiego podrywu" bo to takie jakieś prawdziwe gdy nerdom w związkach nie wychodzi bo mają swój świat "Gwiezdnych Wojen" "Indiany Jonesa" komiksów i nauki typu fizyki kwantowej itp. Hindus i ten co wymawia trzy razy imię gdy do kogoś puka do drzwi wymiatają:) A w wcześniej wspomnianych "Różowych latach 70" jest świetny ojciec jednego z głównych bohaterów który ma chęć każdego kopnąć w du*ę oraz ten Meksykaniec z zabawnym akcentem podobnym do tego Hindusa z "Teorii wielkiego Podrywu" Rozwala mi ich Akcent i dlatego z przyjemnością oglądam te seriale:)
Pozdro ślę do ciebie szanowny panie @kicper25 i szacun za to że mamy podobne upodobania do serialowych komedii:)
Nie podoba się to nie podoba, na chooy się kłócić.
Moim zdaniem:
-ma zabawne akcje (wszystko odcinki z trzepnięciem, poród Lily)
-retrospekcje są genialne
-można się utożsamić z bohaterami
-świetna narracja, poznajemy 1 wydarzenie z perspektywy każdego z bohaterów
-Barney
-śmieszne momenty
-running jokes
-hasełka (bang bang banginity bang bang bang banginity bang)
-zagadka kto jest matką
Faktem jest, że od 6go sezonu wszystko się zjebało, a 9ty to jakieś żarty, ale pierwsze cztery sezony były niesamowite i bardzo miło je wspominam. Za to w moim odczuciu Przyjaciele są słabi, nudna nieśmieszna telenowela w której nic się nie dzieje.
Zamierzam obejrzeć pierwsze 6 sezonów od nowa i poprzypominać sobie niektóre rzeczy.
Serial podobny do "Przyjaciół" - to niewątpliwe. Jednakże akcja dzieje się w bardziej "współczesnym" świecie, co za tym idzie - i humor jest o wiele bardziej aktualny. Część żartów z pierwowzoru wydaje mi się być tak błaha, że aż nieśmieszna. Tutaj bohaterowie śmieją się z tych samych rzeczy, które do niedawna (bądź nadal), rozbawiały i nas, współczesnemu odbiorcy łatwiej zrozumieć to, co jest mu samemu bliskie. Co więcej: tutaj mamy humor w każdej możliwej formie. Od komicznych sytuacji, poprzez zabawnych bohaterów i ich postawy (które na przemian śmieszą i wzruszają), po powtarzane wielokrotnie hasła, które dzięki serialowi zagościły w słownikach, nie tylko fanów serialu, ale bardzo wielu ludzi, którzy wymawiając choćby niewinne "Challenge accepted!", nie mając pojęcia skąd wzięła się nagła popularność tego zwrotu, używają go. To świadczy o sukcesie twórców. Nie jest to prosta, nic niewnosząca produkcja. Liczne retrospekcje czy flashforwardy, niezliczona ilość zagadek (w tym ta najważniejsza), napięcie, które towarzyszy przy oglądaniu niemalże każdego epizodu, prawdy i nauki, jakie serial nam przekazał czy po prostu to, jak bardzo poruszający potrafi być... To jest prawdziwym fenomenem tego serialu!
Zgadzam się w pełni :) Dodam tylko, że ten serial nie jest po prostu kolejną mniej lub bardziej głupawą komedyjką a grupie znajomych. Myślę, że twórcy chcieli przekazać nam następującą prawdę: nasze życie toczy się właśnie teraz i żeby mieć co wspominać za 20 czy 30 lat musimy żyć teraz, szukać miłości, bawić się, poznawać ludzi, spełniać marzenia, podejmować decyzję...
,, prawdy i nauki, jakie serial nam przekazał" napisałabym to troszkę inaczej no ale wiadomo o co chodzi. Oprócz mnóstwa gagów ten serial przedstawia tak na prawdę wszelkiej maści problemy jakie napotykają świeżo upieczeni absolwenci (brak partnerki, praca w korpo a nie ratowanie świata, ,,wciąż czuje sie dzieckiem a każdy patrzy na mnie ja na dorosłego"). Czegoś takiego nie było na rynku.
- rozbrajające i pokręcone poczucie humoru,
- zwariowane przygody,
- niebanalne pomysły na odcinki,
- niespodziewane zwroty akcji,
- od cholery nawiązań do współczesnej popkultury ,
- gościnne występy gwiazd (J.Lo, Katy Perry, Kyle MacLachlan, Bryan Cranston, Billy Zabka, Alison Bilson, Lucy Hale)
oraz rzecz oczywista
- Barney Stinson
tak w skrócie, właśnie na tym polega fenomen HIMYM. a przynajmniej ja tak myślę. no i w ogóle - poczcie humoru bardziej współczesne oraz intrygujący główny wątek czyli poszukiwania Teda Tej Jedynej, Matki swoich dzieci.
dodatkowo też wielu widzów na pewno utożsamia się z Tedem i jego paczką oraz z ich problemami: tymi zawodowymi i rodzinnymi, ale szczególnie dotyczącymi związku i miłości - próby ustatkowania się, problemy młodego współczesnego małżeństwa itp.
nie szczególnie przepadam za serialami i książkami w których jest dużo współczesności - popkultury, muzyki, nowych technologii (typu ebooki, tablety i inne gówna) i nie zawsze HIMYM trzymał poziom, dlatego też zdecydowanie bardziej wolę Przyjaciół. jestem dzieckiem lat 90. i tamten klimat oraz poczucie humoru zdecydowanie bardziej do mnie trafiają. oraz fakt że relacje bohaterów z "Przyjaciół" były bliższe niż Teda i jego paczki.
w tym przypadku tu wyznaję wyższość Przyjaciół, niemniej nawet lubię HIMYM - serial jest bardzo zabawny, oglądając odcinek czasem z trudem odrywam się od TV i trafią się też naprawdę oryginalne odcinki (np. Bedtime Stories, S09E11).
Tez nie rozumiem fenomenu tego serialu dla mnie tak samo denny jak Hozy doktorzy obejzalem kilka epizodow i ŻADEN mnie nie rozsmieszył.Nie wiem co ludzie w tym widza
obejrzałam (a raczej zmusiłam się do obejrzenia) 2 odcinki. nawet twarz mi nie drgnęła. drewno aktorskie, denne i absolutnie tandetne teksty, fabuła (?) napisana chyba na kolanie przez jedną noc. jestem zszokowana tak wysoką średnią ocen. friendsów obejrzałam z 20 razy i za każdym razem bawią, a nawet momentami wzruszają. porównanie tego gniotu do friendsów do obraza dla genialnego serialu komediowego. chyba społeczeństwo nam zidiociało skoro coś takiego kogokolwiek bawi
Napisałam niżej post, może Cię przekona :) napiszę jeszcze o fabule, bo poruszyłaś wątek fabuły pisanej na kolanie. Do 7 sezonu (bo aktualnie jestem na tym etapie) chyba nie było tak dopracowanego serialu, wszystkie wątki tak się super łączą, że jestem w szoku. Moje kochane różowe lata 70 niestety w porównaniu do tego kuleją, bo totalnie nie rozłożyli tego w czasie i po prostu jest błąd, a tutaj na razie idealnie :) pozdrawiam!
To się nazywa ignorancja, tyle negujacych serial tekstów, po obejrzeniu 2 odcinków, brawo
broniłam się przed tym serialem całe lata! no i bum, jest na Netflixie, więc stwierdziłam, a co mi tam, zrobię jeszcze jedno podejście. poprzednie skończyło się po dwóch pierwszych odcinkach. Dodam jeszcze, że nie znosiłam aktorki, która gra Lilly... no po prosu nie lubiłam, więc jeszcze bardziej byłam na nie. Aktualnie kończę sezon 7, nie wiem nawet jakie jest zakończenie i nie chce wiedzieć, omijam spojlery i wiesz co? nie mogę się oderwać!! Jeśli przetrwasz 1 sezon (moim zdaniem jak na razie jest najgorszy) to później będzie już lepiej. Jeśli nie zepsują ostatnich dwóch sezonów to jestem w stanie dać 10! Warto obejrzeć, ja już się boję tego uczucia pustki wraz ze skończeniem ostatniego odcinka.... Takie miałam po Breaking Bad, też pierwszy sezon kupa, a potem wooow! :)
Daj temu szansę, no chyba, że oglądasz tylko poważne filmy i nie masz poczucia humoru, to możesz sobie darować :)
Dawidtsy absolutnie się z Tobą zgadzam. Totalnie nie rozumiem dlaczego ten serial zdobył tak szeroką publikę. Aktorstwo i dialogi są ultra słabe. W serialu "Przyjaciele" , który uważam za jeden z najlepszych sitcomów dialogi może nie zawsze były wysokich lotów jednak w porównaniu do tego serialu to niebo i ziemia. Podczas oglądania kilku odcinków nawet lekko się nie uśmiechnąłem.