W sci-fi nie lubię dwóch powtarzących się rzeczy, wskazujących że twór jest denny:
- laboratorium, w którym zmutowane zwierzęta są obsługiwane przez debili, dających się ugryźć
- niezapowiedzianego ataku z orbity na planetę posiadającą równoważną obronę (tak jakby nie można było zrobić jakiś wartowni na orbicie)
jeden punkt odhaczony, czekam na drugi.
Fabuła jest dynamiczna niczym w Stargate Continuum.