Oglądałem kiedyś wyrywkowo fragmenty niektórych odcinków na AXN. I chciałbym sobie pooglądać ten serial, bo
uwielbiam twórczość postapokaliptyczną. Sęk w tym, że z tych fragmentów, które pamiętam bardziej jawi mi się obraz
kina obyczajowego z nuklearną apokalipsą gdzieś tam daleko w tle, a najważniejsze są i tak wzajemne relacje
mieszkańców miasteczka, miłostki, przyjaźnie, animozje etc. i na dobrą sprawę ludzie sobie żyją jak gdyby nigdy nic. Czy
tak w istocie tak to wygląda, czy może odniosłem mylne wrażenie?
Z mojej strony polecam serial jeśli lubisz twórczość post apokaliptyczną. Oczywiście wszystko co napisałeś znajduje się w tym serialu, przyjaźnie, miłość bohaterów. W końcu po opisie można wywnioskować ze po wybuchu bomby cały serial będzie się skupiał na pewnym miasteczku, relacjach ludzi i przetrwaniu. Można by to porównać do TWD które też z początku było mocne z wartką akcją a z czasem stawało się coraz bardziej obyczajowe, skupiające się na relacjach miedzy bohaterami (chociaż nie mówię o obecnym sezonie czy kilku odcinkach poprzedniego) Podsumowując myślę, ze się nie rozczarujesz oglądając kolejne odcinki, będzie obyczajowo, niekiedy z wartką akcją a czasami tajemniczo i intrygująco. Enjoy !
No, nie wiem. W "The Walking Dead" przynajmniej na każdym kroku widać, że świat się skończył. W "Jericho" można to poznać jedynie z treści niektórych rozmów. Miasteczko na dobrą sprawę żyje sobie jak gdyby nigdy nic - ludzie przesiadują w barze popijając piwko, mąż zdradza żonę, licealne lachony urządzają imprezę dla szkolnej elyty i naśmiewają się z dzieciaka, któremu dwa dni wcześniej zginęła matka.
Do tego wkurzające amerykanizmy, jak to, że głupi bachor musi gdzieś wleźć, żeby go trzeba było ratować czy patetyczne przemowy co chwilę.
Takie wrażenia mam po pierwszych pięciu odcinkach. No, ale nic, oglądam dalej, może mnie jeszcze ten serial czymś do siebie przekona.