Same nie wiemy jak to się stało, ale... Tak! Nasza opowieść sięgnęła już takich rozmiarów, że musiałyśmy założyć drugi temat, gdyż tamten się po prostu skończył :) Mamy skromną nadzieję, że nie zawiedziemy Waszych oczekiwań kolejnymi częściami naszego dzieła. Standardowo więc życzymy Wam miłej zabawy i jak zawsze czekamy na komentarze. To właśnie one są motorem do dalszej pracy :)
Temat ten dedykujemy naszej wspaniałej LG, którą miałyśmy szczęście poznać jak i wszystkim naszym FANOM :)
Jak zawsze Wasze (i kilku innych osób :P)
M&R
Żyjemy, żyjemy... Niestety, albo i stety :) Bardzo Was przepraszamy, za taką przerwę i w ogóle, ale trochę na głowę nam się zwaliło no i nie mamy nawet chwili oddechu. Może coś nam się uda stworzyć w Święta i wrzucić. Także miejcie nadzieję i nie zapominajcie o nas :) Postaramy się nie zawieść Waszych oczekiwań. A teraz tak z innej beczki:
Z okazji zbliżających się Świąt Wielkiej Nocy życzymy Wam wszystkich z całego serduszka dużo radości, miłości i zdrówka. Mokrego jajka, smacznego dyngusa i spokojnego zajączka (czy jakoś tak :P). Wszystkiego dobrego :*
M&R
Na pewno nie zawiedziecie. To opowiadanie od początku trzyma ten
sam wysoki poziom.
A ja wam życzę przyjemnych świąt, smacznego jajka.... I oczywiście
duuuuużo weny XDXDXD
Pewnie, że nie zawiedziecie!:) Czytałam Wasze opowiadanie na jednym forum i tak się zastanawiałam, co się z Wami dzieje, czemu nie ma dlaszych części, zapominieliście o nas? A tu jaka miła niespodzianka:) To mam nadzieję, że Wena Was nie opuści, znajdziecie troche czasu i naskrobiecie nam dalsze losy:) Czekam z niecierpliwością:)
I ja też życzę Wszystkim Zdrowych, spokojnych, świąt:):):)
rowniez uwazam ze nas nie zawiedziecie... :) bardzo stesknilam sie za Wsza tworczoscia ktora nadal trzyma bardzo wysoki poziom... :) Zycze Wam aby Wasza wena nigdy Was nie opusciala i duzy przybytek czasu... ;) na ktory bardzo licze.. :)
Z Okazji Świat Wielkanocnych chcialabym zyczyc Wszystkim wszystkiego najlepszego... Smacznego jajka, mokrego dyngusa, wesolego zajaczka... :)
Pozdrawiam serdecznie :)))
WITAJCIE!!! :)
Wiemy, że już po świętach (dawno) i że obiecałyśmy (to znaczy ja obiecałam), że coś się pojawi, ale niestety niektóre sprawy potoczyły się wyjątkowo niepomyślnie no i niestety nie było innej możliwości jak odsunięcie napisania kolejnego rozdziału na bliżej nieokreśloną przyszłość. Ale teraz już jest. Mam nadzieję, że nie opuściliście nas i że dacie o sobie znać. Bardzo chciałybyśmy żeby już taka długa przerwa się nie powtórzyła i solennie obiecuję, że będziemy robić wszystko aby doprowadzić to opowiadanko do końca. No, ale już dość tego mojego ględzenia. Zapraszamy do czytania ;)
***91***
Drgnął, czując czyjąś dłoń na ramieniu. Powoli otworzył oczy i spojrzał w stronę skąd dochodził głos.
-Bones…
-Witaj.- powiedziała kobieta uśmiechając się lekko.
-Nie… Nie…- pokręcił gorączkowo głową i odsunął się zrzucając jej dłoń ze swojego ramienia. - Nie, to niemożliwe. Przecież ty nie żyjesz!- ostatnie zdanie desperacko wykrzyknął z całą mocą swoich płuc.
-Pozwól mi wyjaśnić.- odpowiedziała Brennan zachowując spokojny ton.
-Nie chcę… Nie chcę tego słuchać!- wrzasnął po raz kolejny i wybiegł z pomieszczenia. Przemknął jak wicher tuż obok zgromadzonych w głównym holl’u pracowników Instytutu.
-Co się dzieje?- zapytał Sweets dołączając do grupki zezulców. Booth zapewniał go, że wizyta w Jeffersonian będzie krótka więc postanowił się trochę odświeżyć i wypić kawę. Odpowiedziały mu ponure spojrzenia zebranych.
-Ach…- westchnął, gdy ujrzał zbliżającą się do nich postać doktor Brennan.- No tak.
-Co tak?- Camille popatrzyła na niego pytająco.- Ty wiedziałeś, że ona żyje?
-Tak… Nie… To znaczy… Tak jakby- wzruszył ramionami i mocniej ścisnął trzymany w ręku tekturowy kubek z kawą.
-Co to znaczy: tak jakby?- do rozmowy wtrąciła się Angela.
-Joss… To znaczy Josephine, siostra Booth’a miała pewne podejrzenia co do mistyfikacji jaką była śmierć doktor Brennan. Widziała, że Seeley sobie nie radzi, że chce sobie zmarnować życie żeniąc się z niewłaściwą kobietą i postanowiła odnaleźć tę, którą kocha naprawdę. Poleciała do Europy i wtedy nasz kontakt się urwał. A teraz okazuje się, że zniknęła i nikt nie wie gdzie ona jest. Booth to bardzo przeżywa. Teraz doszło do tego to, co znaleźliśmy w Gibbstown i…- westchnął ciężko. Brennan dołączyła do grupy swoich dawnych współpracowników.
-Widzieliście Booth’a?- Zapytała nieco nieprzytomnym głosem.
-Właśnie tędy przebiegł- odpowiedział Zack.
-Muszę go znaleźć… Muszę mu wszystko wyjaśnić.
-Nie sądzę żeby to był najlepszy pomysł kochanie- Patrick jak cień wyrósł za plecami Temperance i władczym gestem położył dłoń na jej ramieniu, posyłając wszystkim spojrzenie mówiące: „Precz! Ona jest moja i nikomu jej nie oddam.”
-Lepiej będzie jak pójdę i go poszukam.- Sweets wyrzucił niedopitą kawę do kosza na śmieci.
-Lance…- Saroyan po raz pierwszy zwróciła się do psychologa po imieniu, co w zaistniałych okolicznościach nie wydało się być dziwne.- Jest jeszcze coś o czym powinieneś wiedzieć zanim porozmawiasz z Seeley’em.
-Tak?
-Wezwałam go tu żeby pokazać mu wyniki badań DNA i…
Po kilku chwilach Sweets biegł korytarzem jakby goniła go cała horda diabłów z samym Lucyferem na czele. To, co powiedziała mu Camille było czymś na kształt kiepskiego horroru. Albo i bardzo dobrego jeśli wziąć pod uwagę cały spryt i inteligencję włożone w opracowanie tak przerażającego eksperymentu. Wbiegł na parking z nikłą nadzieję, że może Booth nie odjechał. Odetchnął z ulgą, gdy ujrzał czarnego Suv-a w miejscu gdzie go zostawili. Zwolnił nieco i zaczął się rozglądać, gdyż nie ujrzał znajomej sylwetki siedzącej za kierownicą. Gdy podszedł bliżej zauważył wyciągnięte nogi obute w czarne adidasy.
-Nie…- wyszeptał i podbiegł do Seeley’a. Mężczyzna siedział oparty o tylne koło auta. Miał bladą twarz, a czoło perlił pot. Prawą dłonią ściskał koszulkę w okolicach serca.
-Booth? Booth, co ci jest?- Zapytał zaniepokojony psycholog, klękając obok niego.
-Nic… Zaraz… Mi… Przejdzie…- wyszeptał urywanym głosem agent i z cichym okrzykiem zgiął się w pół, gdy kolejna fala bólu przeszyła jego klatkę piersiową.
-Dzwonię na pogotowie- powiedział stanowczo Lance i wyciągnął komórkę.
-Nie…- zaprotestował słabo Seeley i jęknął po raz kolejny zwijając się z bólu. Po chwili wyprostował się z trudem łapiąc oddech.
-Tak- mruknął Sweets, szybko wybrał numer i przyłożył telefon do ucha.
-Na co masz ochotę?- Zapytał Patrick krytycznym okiem przyglądając się karcie dań.
-Nie mam apetytu- odparła Temperance, odkładając menu na stolik.
-Musisz coś zjeść skarbie- mężczyzna sięgnął po jej dłoń i uścisnął lekko.- Przez cały dzień nic nie jadłaś. Nie będziesz miała siły żeby jutro wstać.
-Nie przejdzie mi nic przez gardło.
-Wiedziałem, że wizyta w tym… Instytucie czy jak to ty tam nazywasz, nie wyjdzie ci na dobre.
Temperance posłała mu zmęczone spojrzenie.
-Patrick, Jeffersonian był kiedyś moim domem, a ci wszyscy ludzie, którzy tam pracują stanowili coś na kształt rodziny.
-Rozumiem, ale to wszystko za szybko się dzieje. Za szybko chcesz wrócić do pracy po tak długiej nieobecności.
-Muszę im pomóc…
-Nie- przerwał jej gwałtownie.- Musisz mu pomóc.
-Booth nie ma tu nic do rzeczy, ale owszem, chcę mu pomóc. Jest wspaniałym człowiekiem i nie zasługuje na to, co go spotyka- odpowiedziała coraz bardziej zirytowana.
-W porządku- Patrick wstał od stołu.- Rób jak uważasz. Jakby co, będę w naszym apartamencie- rzucił na stół serwetkę i pospiesznym krokiem opuścił restaurację.
Temperance westchnęła i ukryła twarz w dłoniach.
Coś się zmieniło. Nie miała jeszcze pojęcia co, ale wszystkimi zmysłami wyczuwała jakąś zmianę. Nie było jej bardziej zimno niż zwykle i nie widziała nic więcej niż to, co dostrzegła w bladej poświacie świec. Poruszyła zdrętwiałymi rękoma i okazało się, że nie są skrępowane. Zebrała wszystkie siły i spróbowała usiąść. Jej ciało zgięło się tylko do połowy i zastygłe mięśnie odmówiły posłuszeństwa. Przed oczyma zatańczyły jej ciemne mroczki. Opadła z cichym jękiem z powrotem na kamienny ołtarz. Boleśnie uderzyła głową o chropowatą powierzchnię. Oprócz bólu zarejestrowała coś jeszcze. Zimno. Powoli wyciągnęła rękę, którą pokrywał jeden, wielki siniak i niezliczona ilość dziurek po ukłuciach igieł. Zesztywniałymi palcami dotknęła czoła i wolno przesunęła je wyżej. Zamarła. Głowę, którą kiedyś pokrywały ciemne włosy, teraz osłaniała jedynie gładka skóra. Ktoś ją ogolił. Z jej piersi wyrwał się głośny szloch.
cdn...
M&R
p.s. Za wszystkie błędy ogromnie przepraszam. R.
To opowiadanie z części na część robi się coraz bardziej straszne, a jednocześnie interesujące... Zastanawia mnie tylko, oprócz tego jak to wszystko będzie wyglądać, jak to się skończy.... czekam na wiele następnych części i dużo waszych pomysłów, nasze kochane autorki...
i nie róbcie nam więcej takich przerw...proszę
jak dobrze, że uraczyłyście nas taką porcją tekstu, choć nie ukrywam, że szkoda, że nie jest dłuższy... :) Boże biedny Booth tak bardzo mi go szkoda... owszem zgadzam się to opoka z części na część robi sie coraz mroczniejsze zarazem bardzo intrygujące... ciekawe kiedy znajdą Joss, oby nie było za późno..., przez co jeszcze będzie musiała przejść... wszystko jest bardzo interesujące, że aż trudno wymienić całość :) mam nadzieje, że kolejne części będą pojawiać się znacznie szybciej, bo chyba nie chcecie mieć nas wszystkich na sumienu..?? :) z niecierpliwością czekam na nastepną część i wiele, wiele innych :)
Pozdrawiam serdecznie :)
Jak ja się cieszę, że dodałyście kolejną część, nawet sobie nie wyobrażacie. Wasz opowiadanie było jednym z pierwszych jakie czytałam i cały czas nie traciłam nadziei, że pojawią się następne części.:)
Macie niesamowity talent do pisania. Cała historia jest po prostu genialna i moje poprzedniczki mają rację, z części na część robi się straszniej, w sensie historii:P groźniej... Nie chcę sobie nawet wyobrażać jak teraz musi czuć się Booth. Wszystko co go spotkało... to jest ponad ludzkie siły.
Życzę Wam żeby czas pozwalał Wam na dalsze pisanie i mam nadzieję, że jeszcze wiele ciekawych, równie cudownych części przed nami:)
Jesteście GENIALNE!!!
Pozdrawiam serdecznie:)
Jak ja się cieszę, że dodałyście kolejną część, nawet sobie nie wyobrażacie. Wasz opowiadanie było jednym z pierwszych jakie czytałam i cały czas nie traciłam nadziei, że pojawią się następne części.:)
Macie niesamowity talent do pisania. Cała historia jest po prostu genialna i moje poprzedniczki mają rację, z części na część robi się straszniej, w sensie historii:P groźniej... Nie chcę sobie nawet wyobrażać jak teraz musi czuć się Booth. Wszystko co go spotkało... to jest ponad ludzkie siły.
Życzę Wam żeby czas pozwalał Wam na dalsze pisanie i mam nadzieję, że jeszcze wiele ciekawych, równie cudownych części przed nami:)
Jesteście GENIALNE!!!
Pozdrawiam serdecznie:)
Jak ja się cieszę, że dodałyście kolejną część, nawet sobie nie wyobrażacie. Wasz opowiadanie było jednym z pierwszych jakie czytałam i cały czas nie traciłam nadziei, że pojawią się następne części.:)
Macie niesamowity talent do pisania. Cała historia jest po prostu genialna i moje poprzedniczki mają rację, z części na część robi się straszniej, w sensie historii:P groźniej... Nie chcę sobie nawet wyobrażać jak teraz musi czuć się Booth. Wszystko co go spotkało... to jest ponad ludzkie siły.
Życzę Wam żeby czas pozwalał Wam na dalsze pisanie i mam nadzieję, że jeszcze wiele ciekawych, równie cudownych części przed nami:)
Jesteście GENIALNE!!!
Pozdrawiam serdecznie:)
Sorka za trzy takie same komenty, ale mój net się zbuntował...
Pozdrawiam serdecznie:)
No to skomentuję by was zmotywować (tak, tą drugą też :))
Nam tam się podobuję:)
Od kiedy błędy zaczęły pojawiać się w tym co ja napiszę przestałam je dostrzegać :) by się nie załamać
Bardzo się cieszymy, że w końcu pojawiła się nowa część i mamy nadzieję, że następna pojawi się szybciej, ale o tym wiesz i ta druga pewnie też :)
I jak zwykle podoba nam się.. jak to się zowie, fabuła? akcja? W sensie, że jest tak interesująco, taka zagadka, dużo kryminału....
No i tak dalej trzymać :)
Pozdrawiam(y) :*
Ps: Usmażą ją i zjedzą? xD
Moje drogie dziecko. Zapewne jest Ci to wiadome, że "TA DRUGA" imię ma i może takim nazywaniem nie uraziłaś jej, ale mnie to zdenerwowało. To ewidentny brak szacunku do drugiego człowieka. Na drugi raz pomyśl troszeczkę, to naprawdę nie boli, zanim zaczniesz kogoś szufladkować i nazywać liczebnikami porządkowymi (czy czymś w tym stylu).
Rokitka
Moja droga... :)
Przepraszam ale nie sądziłam, że mogłam tą wypowiedzieć kogoś zdenerwować (nie takie rzeczy się czyta)
Ale należę do grona tych osób które nie potrafią przewidzieć konsekwencji swoich czynów (i to wcale nie jest łatwe)
Wiem doskonale o tym iż imię "Tej drugiej" to Marlen(a), ale ja z reguły nie używam imion, jeśli nie jest to potrzebne do zrozumienia o kim czy też do kogo mówię (taki mam zwyczaj i nic na to nie poradzę.)
Ta niepoprawna politycznie
Wreszcie nowa część! Stęskniłam się za tym opowiadaniem, naprawdę mocno. To wszystko nie toczy się tak jak powinno.. Patrick mnie denerwuje..i to bardzo. Jest zazdrosny, ale nie może zapominać, że Jeffersonian i wszyscy ludzie z którymi tam miała styczność to praktycznie jej rodzina.. Reakcja Booth'a smutna.. Czekam na ciąg dalszy! (:
Tu taka stara się wrzuci... No nareszcie!!! (wiem, znam życie, ale musiałam to napisać :D )
Napięcie to stopniujecie jak zawodowcy :) I znów ciekawość mnie zżera!
Hej, ludzie, czy ja jestem nie poinformowana co się dzieje, czy faktycznie już od kwietnia nie pojawiają się nowe części? Bo dziewczyny, trzeba przyznać piszą wspaniale...
Z przykrością muszę przyznać Wam racje... :(
Autorki chyba o nas zapomniały a my tu z utęsknieniem czekamy na kolejne porcje tekstu... Ale i tak mam nadzieję, że się jeszcze doczekamy :) :)
Ostatnimi czasy nim tu zajrzę, myślę sobie "Hej, będą 72 odpowiedzi", potem klikam na link i niespodzianka! Okazuje się, że przepowiadam przyszłość! Normalnie było by to fajne, ale w rzeczywistości jest mocno wk******ące!
Dobra, kiedy następna część? 5 miesięcy przerwy to stanowczo za długo, nawet przerwa między sezonowa tyle nie trwa. Jazda z tym koksem! (o dzisiaj dokładnie 5 miesiąc wypada :D )