Wpadł mi do głowy pomysł na opka o Davidzie i Emily, tak dla zabawy:D Mam nadzieję, ze się spodoba:D
Postaram się jutro napisać cdk, a dziś przed Wami takie OP, mam nadzieję, że się spodoba xd
Someone close to the heart [OP]
Od kilku tygodni chodził jak cień człowieka. Miał smutny wyraz twarzy, w oczach widać było żal, tęsknotę, często zdarzało się, że były one zaszklone. Los strasznie go doświadczał. Drwił z niego za każdą nadarzającą się do tego okazją. Od samego początku, nie miał szczęścia w miłości. Najpierw rozwód z Ingrid, burzliwy związek z Sarah, wpadka z króliczkiem Playboya, szybkie małżeństwo z Jaime. Próbował, by było normalnie. Ale nie to było najgorsze. Pewnego dnia postawił mu na drodze kobietę, która nie tylko zawładnęła jego sercem, ale nim całym. Postawił ją trochę za późno, ale serce nie wybiera. Los chciał mu pokazać, jakie błędy popełnił, co to jest prawdziwa i nieskazitelna miłość. Mijały lata, a oni kochali się coraz mocniej. Jednak skrywali swe uczucia na dnie serc. Mimo, że nie było jak chcieli, mieli siebie, i to było najważniejsze. Wszystko było dobrze, jak widywali się na planie, kiedy zbliżały się wakacje z każdym rokiem popadał w depresje. Bardzo przeżywał rozłąkę z przyjaciółką i kimś ważnym dla niego, choć tak nie powinno być, jednak serca nie oszukasz. Ten rok był zupełnie inny od poprzednich. Tęsknota nasilała się z każdym dniem. Szczególnie po tej aferze z romansami, mu jej brakowało. Emily zawsze była przy nim, teraz los ich rozdzielił, w najtrudniejszym dla obojga czasie.
Ona także nie była weselsza. Cierpiała w samotności, będąc z nim, próbowała tego nie okazać. Przecież teraz to ona ma go wspierać, ona jest jego przyjaciółką, ona jest dla niego. I była jak zawsze. Teraz przerwa w serialu była dobijająca.
Wcześniej choć nie widzieli się podczas niej to jednak zawsze byli w kontakcie. Teraz już trochę mniej. Przecież nie mieli jak. Ale jemu było mało, ciągle mało. Nie wystarczały mu już smsy, telefony czy maile. Nie widział jej już trzy tygodnie i powoli wariował. Był przyzwyczajony spędzać z nią 15 godzin w ciągu dnia 5 dni w tygodniu, teraz mu to zabrano. Poczuł, że się dusi. Cieszył się jak dziecko na tą niedziele. Wszystko miało być inaczej, tak jak chciał, jak zaplanował, jak zawsze spędzał jeden dzień w roku, tylko z nią. Wiedział, że dzień po są Upronty, więc nie będzie podejrzane, jeżeli spędzi więcej czasu z Emily, za którą już się stęsknił. Od nakręcenia ostatniego klapsa minęło już za dużo czasu. Jednak Jaime nakazała kolejną akcję pod publiczkę z widokiem na szczęśliwą jej zdaniem rodzinkę. Zaplanowała jego urodziny, które od jakiegoś czasu, zanim wybuchła ta medialna wrzawa, chciał spędzić z nią, jak zawsze od 4 lat. Jednak to nie było mu dane w tym roku. Pierwszy raz miał je spędzić sam na sam z Jaime. Dobrze, że udało mu się postawić warunek i zabrać ze sobą Jadena, inaczej, by nie mógł. Nie chciała się zgodzić, wolała spędzić czas z nim pokazać Emily, że wygrywa, jednak on się postawił pierwszy raz od jakiegoś czasu, zrobił to jak chciał. Zrobiono kilka zdjęć, jednak nie było to tak, jak chciała Jaime. Nie spodziewała się, że to dopiero początek, że to nie było tym, co wkurzyło ją najbardziej.
Jaime nie była wcale zadowolona. Nic nie było tak jak sobie zaplanowała. Nawet w wolnej chwili David dzwonił do Emily, na zakupach, kiedy to Jaime ustaliła kolor krawatu pasującego do jej sukienki, on jak zwykle musiał skonsultować to z Em. Zawsze ubierali się podobnie nie tylko w serialu, ale szczególnie na takie imprezy jakimi były Upfronty, ComicCon, Paley Center. Wszystko musiało się zgrywać i tak miało też być tym razem. Jednak David wiedział, co poprawi żonie zły humor, kupił jej buty, które tak się jej spodobały i Jaime w chwile potem o wszystkim zapomniała.
David chodził podenerwowany. Obawiał się kontaktu z prasą, która nie popuści i będzie chciała zapytać o szczegóły jego romansu. Wieczorem zadzwonił do Em, która jak zwykle go pocieszyła, wystarczyło jedno jej zdanie: „Wszystko będzie dobrze, zobaczysz” i na jego twarzy pojawił się uśmiech, serce cieszyło się jak głupie, stres odchodził jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Kolejna rozmowa z nią utwierdzała go w tym, co postanowił. Kilka chwil potem wszyscy zasnęli, w końcu następnego dnia czekał ich ciężki i pracowity dzień.
Następnego dnia były Upfronty, na które także zaszczyciła swoją obecność, choć wiedziała, ze to nie impreza dla niej, ale ona chciała błyszczeć. Był jeden mały problem. On zrozumiał wreszcie, co jest dla niego dobre. Tylko, że on już wiedział, on już postanowił. Nie był w stanie dłużej ukrywać i od tego momentu wiele się zmieniło…
Impreza zaczynała się około 17. David ubrany elegancko przyjechał wraz z Jaime i Jadenem wcześniej. Kilka minut po nich, przybyła Emily. Nie była to ta sama Emily, którą widziała Jaime w niebieskim fartuch w serialu, lub ta Emily, którą zawsze ktoś oszpeci jakimś źle dobranym dodatkiem, złym makijażem, lub niedopasowaną sukienką czy butami. Wyszła z samochodu z gracją z jaką kobieta się rodzi, której żadna nawet najlepsza nie jest w stanie się nauczyć. Nikt jej nie poznał, nikt poza nim…
Nowa fryzura związana z nowym filmem, grzywka opadająca na czoło, lśniący rudy najmodniejszy w tym sezonie i wyglądała jak modelka. Sukienka tym razem nie była najgorsza, torebka stricte pod kolor krawatu Davida, wszystko uzupełniało się w najmniejszym detalu.
- Boże – szepnął i nie zwracając uwagi na nikogo podszedł do niej
- Cześć – szepnęła cicho lekko zawstydzona
- Cześć – odparł posyłając jej najpiękniejszy uśmiech na jaki go było stać w tej chwili, uśmiech, który od dłuższego czasu znikł z jego, jednak dla niej powracał jak bumerang. Wyglądasz ślicznie – szepnął jej do ucha po czym delikatnie pocałował ją w policzek, co u obojga wywołało miły dreszcz
- Ty też – odparła po chwili spoglądając w jego czekoladowe oczy, które płonęły znów tym blaskiem, co kiedyś
- Idziemy? – zapytał
- Tak – odparła z uśmiechem. Show must go on – dodała i po tym poczuła, że jej dłoń dotyka on, po chwili ręce splecione mieli w uścisku, nie takim zwykłym, nie przyjacielskim, takim, jak zakochane pary, który symbolizuje miłość jak i przywiązanie do drugiej osoby
Trzymając się za ręce dumnie kroczyli do namiotu, gdzie czekali fani serialu. Każdy patrzył na nich nie mogąc wyjść z podziwu. Wszyscy zastanawiali się kto idzie z Davidem, co to za piękna kobieta kroczy u jego boku, tak mocno trzymana przez aktora, jakby się bał, że ucieknie. Po chwili weszli na scenę. Wygłosili kilka słów na przywitanie, ustawili się do pamiątkowych zdjęć. Kiedy tylko ktoś ze zgromadzonych tam dziennikarzy próbował zejść na niebezpieczny temat, Emily od razu wkraczała do akcji zgrabnie zmieniając temat.
Krótka przerwa spowodowana chwilową nieobecnością Davida, który nagrywał nieopodal wywiad i po chwili znów wszystko wróciło do normy. Jednak ta godzina bez niej i znów w nim zaczął rządzić strach. Ale ona nie dała za wygraną. Wiedziała, że bez niej załamie się, tak, jak ona bez niego. To nie było już zwykłe zauroczenie, przyjaźń, którą można było zastąpić czymś innym lub kimś innym.
Siedział z Jaime i synkiem przy polu golfowym. Smutek na twarzy malował się jakby pędzlem malowany. Jaime zła na wszystko, kąśliwa, dogryzająca na każdym kroku, kiedy nikt nie widział, nikt nie był w zasięgu słuchu. Kolejna kłótnia i znak dla niego, że to nie to, że tak dłużej nie może być, inaczej stanie się wrakiem człowieka, umrze za życia.
- Nie będziesz jej miał – rzuciła. Widzisz jak wygląda? – spytała w gniewie. Nie spojrzy na Ciebie jak dawniej, ona będzie mieć każdego, kto będzie padał jej do stóp, traktował jak boginię – dodała
Nic nie odpowiadał na jej zaczepki, nie wierzył w żadne słowo, które padało z jej ust. Wiedział, że Em nie jest taka, że go kocha, że jest dla niego. I się nie mylił…
Twarz schowaną miał w dłoniach. Nawet nie zauważył, kiedy Jaime odeszła z Jadenem. Został sam, ale tylko na chwilę…
- David – usłyszał swoje imię wypowiadane z taka czułością w głosie, jak tylko ona potrafiła
- Emily – szepnął i podniósł twarz w kierunku, z którego dochodził jej głos. Ja nie dam rady – rzekł a w oczach zaszkliła się łza, potem następną, i kolejna, która spłynęła po policzku.
Emily patrzyła chwilę na mężczyznę, który nie udawał, który nie był tym, którego poznała, w którym się zakochała. Kciukiem wytarła gorzką lżę. Usiadła obok chwytając jego dłoń.
- Zobaczysz wszystko będzie dobrze – szepnęła. Jestem przy tobie i zawszę będę – dodała i ich wzrok w tym momencie się spotkał.
- Nie zasłużyłem na Ciebie – powiedział łamiącym się głosem. Jestem nikim - szepnął
- Zasłużyłeś i jestem Twoja i nikogo więcej – odparła pewnie. Chodź – rzekła podnosząc się i podając mu dłoń
Nie wahał się długo chwycił mocno, i od tamtego momentu nie puścił nawet na chwilę. Reszta wieczoru upływała im w miłej atmosferze. Na twarzy Davida i Emily malował się uśmiech, tylko w swoim towarzystwie czuli się szczęśliwi. Nikt nie pytał, nikt nie zastanawiał się, czemu ich dłonie są splecione. Nie trzeba było. W ich oczach widać było wszystko.
Po wstępnych wywiadach, kolejnej porcji zdjęć udali się mrze spacerkiem do restauracji oddalonej o kilka kilometrów, gdzie czekała na nich przygotowana specjalnie na tą uroczystość kolacja. Siedzieli popijając czerwone wino, które doskonale smakowało. Rozmawiali tak, jakby byli sami, jakby nikogo nie było, tylko oni. Liczyła się chwila moment, gdzie są razem. Nic ani nikt nie był w stanie tego zniszczyć. Od dawna nie byli tacy radośni. Tęsknota za drugą osobą była straszna. Obojgu nie dawała spokoju. Jednak teraz wszystko wracało do normy. Byli blisko i tylko to się liczyło pełne miłości, szacunku, przywiązania. Dwoje zakochanych i przede wszystkim szczęśliwych ludzi, którzy podejmują decyzję, która zrani wiele osób. Jednak ich uszczęśliwi i nie jest to egoizm z ich strony. Za dużo już wycierpieli. Teraz czas, by zacząć żyć od nowa ze sobą. Tamtego wieczoru wiele się zmieniło. Jednak nie oni. Ich szczęście się właśnie rozpoczęło. Zasłużyli sobie na nie, jak nikt inny. Dzięki sobie znów byli szczęśliwi.
Bo to miłość sprawia, że człowiek żyje, ma dla kogo rano wstać z łóżka, ma kogoś dla kogo oddycha. Kiedy ma kogoś na kim mu zależy i to jest odwzajemnione, nie ma takiej rzeczy ani osoby, która jest w stanie zniszczyć to wszystko. Każdy potrzebuje kogoś, kto cię przytrzyma, chwyci za rękę, zawsze zrozumie, kogoś na kim możesz polegać, do kogo możesz zadzwonić, o każdej porze dnia i nocy, dzięki komu staniesz się silniejszy, kto pokaże co dobre, a co złe, kto pomoże się podnieść kiedy upadniesz. I oni wreszcie się odnaleźli, by być dla siebie tym, kim zawsze byli od samego początku, teraz jednak bez strachu, bez kłamstwa. Podjęli słuszną decyzję inaczej oboje by zginęli, bo bez miłości człowiek umiera powoli, ale umiera…
Piękne. Końcówka przecudowna:
Bo to miłość sprawia, że człowiek żyje, ma dla kogo rano wstać z łóżka, ma kogoś dla kogo oddycha. Kiedy ma kogoś na kim mu zależy i to jest odwzajemnione, nie ma takiej rzeczy ani osoby, która jest w stanie zniszczyć to wszystko. Każdy potrzebuje kogoś, kto cię przytrzyma, chwyci za rękę, zawsze zrozumie, kogoś na kim możesz polegać, do kogo możesz zadzwonić, o każdej porze dnia i nocy, dzięki komu staniesz się silniejszy, kto pokaże co dobre, a co złe, kto pomoże się podnieść kiedy upadniesz. I oni wreszcie się odnaleźli, by być dla siebie tym, kim zawsze byli od samego początku, teraz jednak bez strachu, bez kłamstwa. Podjęli słuszną decyzję inaczej oboje by zginęli, bo bez miłości człowiek umiera powoli, ale umiera… Musiałam zacytować, bardzo mi się podoba. Ślicznie.
Wow to było wspaniałe. Lubię czytać takie opowiadania z niecierpliwiona czekam na podsobne, umiesz przemówić słowem do czytelnika, a to rzadkość, na pewno wrócę do tego opowiadania.Końcówka przecudowna... bo bez miłości człowiek umiera powoli, ale umiera… to było przepiękne:)
Piękne opowiadanko Ines :) "bez miłości człowiek umiera powoli, ale umiera…" cudowne słowa, zgadzam się z nimi w całości :)
Całość genialna... :)
No to czekam na jutro :)
Kisses :*:*:*:*
Ciesze się, ze się podobało xD Teraz takie krótkie droubble, jak wrócę będzie coś dłuższego xd
True love always wins [D]
Życie nie jest usłane różami, jak bywa w książkach, serialach czy nawet naszej wyobraźni. Ludzie to nie maszyny, roboty bez serca, które są zaprogramowane w ten, a nie inny sposób. Popełniamy błędy, które mają nas uczyć, bo to na nich się człowiek uczy.
Kilka lat wstecz myślał, że ma wszystko. Jeden serial, drugi, pieniądze, sława, pozycja. Piękna żona, spełnienie jego wizualnych marzeń, syn. Myślał, że złapał byka za rogi. Miał to o czym kiedyś marzył. Czy oby na pewno?
Cieszył się każdego dnia, do momentu kiedy „Angel” się skończył. Nie miał pracy, siedział w domu, z każdym dniem robiąc się jeszcze bardziej kąśliwy. Wszystko zaczynało się dosłownie walić.
Jednak los nie był zbyt długo okrutny. A może jednak był? Nowy serial, i wtedy jego życie zmieniło się o 180 stopni. Pierwsze spojrzenie w błękitne oczy i przepadł. Wszystko nabrało znów kolorów, pomimo, że był luty, w jego sercu rozgrzała ogień, jak żadna inna. Niby zwykła aktorka, ładna, nie powalająca na kolana, naturalna w każdym calu. Piękna zewnętrznie i wewnętrznie. Teraz odkrył, o czym marzył. Spotkał tą, o której śnił, dla której zmienił się, dla której był. Ich miłość zraniła wiele osób, jednak była prawdziwa i dlatego zwyciężyła pomimo przeciwności losu.
W tak krótkim tekście zawarte jest tyle prawdy i całe życie Davida... piękne... :) bardzo mi się podobało i czekam na więcej takich... :)
Kisses :*:*:*
Cieszę się, że się podoba, to kolejne OP:)
Życie taką krótką chwile trwa, czerp z niego ile się da [OP]
Za oknem szarówka. Zimno, pada deszcz, jego krople uderzają o parapet. Ich dźwięk jest ledwo słyszalny, okna są szczelnie zamknięte, ale ty go słyszysz. Patrzysz przed siebie, wpatrując się w ślady malowane przez krople na szybie.
Siedzisz wygodnie w swoim bujanym fotelu. W pokoju panuje półmrok, w powietrzu unosi się aromat cynamonowej świeczki, który cię relaksuje, jak żaden inny zapach. W reku trzymasz kieliszek czerwonego wina, które tak bardzo lubisz, jego smak przypomina ci jego, smak ust, które tamtego dnia wpiły się w twoje w pocałunku, którego oboje pragnęliście. Na samo wspomnienie uśmiechasz się do siebie lekko. Opierasz głowę o poduszkę i oddalasz się myślami daleko od miejsca, w którym się znajdujesz. Powieki ciężkie od zmęczenia opadają. Starasz się zrelaksować.
Jutro zaczyna się weekend. Czas wolny od pracy na planie, jednak dla ciebie to czas, który spędzasz z nim. Pracujecie wspólnie nad scenami, nad emisja głosu, tekstem, który zmieniacie, jak nie jest dla was zrozumiały, tak od 5 lat, nic się nie zmienia, a jednak nie jesteście tacy sami, prawda?
Odpoczywasz po ciężkim tygodniu pracy. Zbliżacie się do końca serialu, dlatego tak bardzo ciężko pracujecie, by zadowolić od lat wiernych fanów. Przecież to dzięki nim serial się utrzymuje, to oni was kochają, jesteście dla nich a oni dla was. Zastanawiasz się, jakby to było, gdyby sceny z serialu były prawdziwe, gdybyś miała go przy sobie, jak ona go ma. Wyobrażasz sobie, jakby twój świat wyglądał, gdyby był przy tobie, na każde zawołanie, w dzień i w nocy, tylko dla ciebie i nie jest to egoizm z Twojej strony, to pragnienie bycia z kimś, bycia dla kogoś, pragnienie z dzieciństwa, kiedy marzyłaś o księciu z bajki, który będzie przy tobie na dobre i na złe. Potrzeba kochania i bycia kochaną przecież to nie grzech, myślisz. Wspominasz swoje dzieciństwo, które było usłane różami, i nie chodzi o to, że miałaś znanego tatę i mamę, siostrę, z którą do dziś łączy cię nierozerwalna nić. Byłaś kochana przez nich, jak przez nikogo na świecie, i była to prawdziwa miłość, nie udawana, nie wymuszona. Kochali cie pomimo, że nie byłaś jak inne osoby, nie chwaliłaś się pochodzeniem, nie wywyższałaś, nie robiłaś głupich rzeczy, by ktoś cię zauważył.
Potem szkoła średnia, studia. Nie byłaś lubiana, bo nie byłaś jak inne dziewczyny. Nie niosłaś wydekoltowanych bluzek, nie malowałaś się za mocno, usta miałaś lekko pociągnięte cielistym błyszczykiem, tylko tyle, nic zwyczajnego. Nie wyróżniałaś się z tłumu, czym byłaś skazana na samotność. Nie miałaś przyjaciół, nie wychodziłaś wieczorem i wracałaś nad ranem lekko wstawiona jak znajome z klasy. Chodziłaś na lekcje z Szekspira, co zawsze bawiło twoje koleżanki, które się śmiały z ciebie. Nie miałaś chłopaka, bo kto by chciał taką osobę ja ty, zamkniętą w sobie, zaczytaną, dobrze wychowaną, cieszącą się życiem takim, jakim jest? Nikt…
Dopiero teraz zauważasz wasze podobieństwo. Widzisz w sobie tak dużo z niej, postaci, w którą od kilku lat się wcielasz. Myślisz, skąd ją tak dobrze znasz, widzisz to jakby ktoś patrzył na twoje życie i spisywał każdy dzień, tworząc pewną historię, które przygląda się mnóstwo ludzi. I nie chodzi tu o zawód, tylko o charakter. Jesteś jak ona. Twardo stąpasz po ziemi, masz swoje zasady, jesteś zamknięta w kokon, zbudowałaś wokół siebie taki sam mur jak ona. Obie żyjecie w świecie fantazji, ona pisze książki, ty czytasz bajki dla dzieci, książki z mądrościami życiowymi, interesujesz się filozofią, kulturą. Nawet teraz trzymasz w dłoni książkę, którą dostałaś od niego. Kilka lat temu na swoje urodziny, pamiętasz dobrze ten moment. Rozmawialiście godzinami na temat życia, był pierwszą osoba, pierwszym facetem, którego interesowało wszystko co ciebie. Choć nie od samego początku byliście tak blisko. Wspominasz pierwszy dzień na planie. Pamiętasz to jego spojrzenie na ciebie. Widzisz przystojnego faceta, ucieleśnienie marzeń każdej kobiety. Wpada ci w oko, choć udaje ci się to ukryć, jak zawsze, jesteś w tym mistrzynią przecież, najlepszą na świecie. Podejmujesz wyzwanie, przed którym cie stawia i od tamtej chwili wszystko się zmienia. Dla ciebie i dla niego zaczyna się nowy rozdział w życiu. Nie spodziewasz się, że ktoś taki jak on spojrzy na ciebie jak na kobietę, pokocha taką jaką jesteś. Dziwisz się czemu tak jest. Patrzysz z żalem i smutkiem na jego żonę, kobietę, która jest piękna, za którą każdy obejrzy się na ulicy, wiesz czemu jest z nią. A jednak się mylisz. On nie jest taki jak inni faceci. Dzięki tobie się zmienia, już nie jest symbolem seksu, podrywaczem, staje się kimś o kim zawsze marzyłaś, twoim księciem z bajki. Wszystko dzięki tobie, nikomu innemu tylko tobie. To ty na niego wpłynęłaś i nie zrobiłaś niczego, by wzbudzić w nim tyle uczuć od przyjaźni na miłości kończąc. Wiesz, że cię kocha, jednak ty nadal się tego boisz, choć sama nie wiesz czemu. Strach przed rozbiciem jego rodziny, potępieniem przez ludzi zwycięża. Znów poświęcasz swoje szczęście dla innych. Cierpisz w samotności. Zganiasz wszystko na los, nie widząc w tym swojej winy. Chcesz a jednak nie umiesz zaryzykować, bo sądzisz, że przegrasz. Winisz ciągle los. Bo tak najłatwiej przecież, w życiu trzeba znaleźć kozła ofiarnego prawda? I tobie się to udaje. Zamykasz po raz kolejny oczy i udajesz się w świat Morfeusza, krainę snów. Śnisz o nim, choć na jawie próbujesz o nim zapomnieć, tu się jednak nie da, bo to silniejsze od ciebie, sen jest odzwierciedleniem pragnień. Widzisz w nim szczęśliwych ludzi, dla których nie istnieje nic poza nimi samymi. Patrzysz jak trzymają się za rękę spacerując po parku. Uśmiechasz się przez sen. Przyglądasz się im bliżej i widzisz siebie i jego, nie Bones i Botha, tylko Davida i Emily. Nagle zmienia się miejsce, ludzie są ci sami, jednak starsi o kilkanaście lat. Siedzą w ogródku patrząc na dwoje dzieci, a raczej dorosłych ludzi. Kim są? Tym, co was połączyło na zawsze. Połową ciebie i jego. Po chwili znów przenosisz się w czasie. Siedzicie na placu zabaw, patrząc na dwoje wnuków, którzy cieszą się życiem, śmieją w niebogłosy, są dla was szczęściem. Kolejny raz uśmiechasz się przez sen. Przesypiasz cała noc szczęśliwa. Pierwszy raz w życiu.
Budzisz się nad ranem, budzona przez promienie słońca wpadające przez rozsunięte rolety. Podchodzisz do okna, spoglądasz jak budzi się natura. Uchylasz je by usłyszeć śpiew ptaków, który jest muzyką dla ciała i ducha. Przestajesz się bać. Wyjmujesz telefon z kieszeni, chcą wykonać połączenie, jednak on jest szybszy. Jesteś pierwszą osobą, o której myśli zaraz po przebudzeniu. Rozmawiasz z nim chwilę, krótko może 3 minuty, ale dla was to wieczność. Umawiacie się na próbę za jakiś kwadrans. Bierzesz szybki prysznic, pijesz w pośpiechu kawę, przegryzasz tosta w międzyczasie. Wstajesz od stołu wezwana przez dźwięk dzwonka do drzwi. Podbiegasz do nich i otwierasz je. Witasz go ciepłym uśmiechem, przeznaczonym tylko dla niego. On go odwzajemnia.
Wasze serca biją jak oszalałe, cieszą się jak głupie. Tego dnia oboje podejmujecie słuszną decyzję. Nie możecie dłużej żyć bez siebie. Życie jest zbyt krótkie by przeżyć je samemu. Wreszcie przestajesz się bać. Znalazłaś kogoś kto się tobą zajmie, kto cię kocha jak ty jego. Teraz dociera do ciebie, że nie trzeba być w centrum uwagi, by ktoś cię zauważył.
Widzisz, że on jest szczęśliwy, widać po nim, że promienie z każdą sekundą w twoim towarzystwie, czemu? Bo ty jesteś jego życiem, powietrzem, bez którego dusi się, bez ciebie umiera…
pozdrawiam xD Kisses:* like Kaia says:*
Świetny tytuł... :) Całość znakomita... wszystko takie prawdziwe, życiowe... :) super... :) A końcówka wymiata :) Piękne słowa :)
Teraz kolejne takie [OP]
Czy to jest przyjaźń, czy to jest kochanie? [OP]
wersja Davida...
Cytatem przewodnim były słowa:
„Przyjaźń między kobietą a mężczyzną to spacer wąskim pasem lądu oddzielającym zatokę znajomości od oceanu miłości".
Kto by przypuszczał, że serial zmieni nasze życie, moje życie, które sądziłem jest ułożone. Może nie jest one usłane różami, ale sam sobie je zorganizowałem w ten sposób. Spotkałem piękną blondynkę, króliczka Playboya, ładna buzia, duży dekolt, zgrabna, marzenie każdego faceta. Nie było to zauroczenie, ani nic w tym stylu. Chciałem się zabawić, odreagować mojej poprzednie nieudane związki. Jaime właśnie skończyła swoją ostatnią sesje, miała mieć jakiś czas wolny, gdyż w tym biznesie nie jesteś gwiazdą, jest kilka gwiazdek, nie możesz ciągle się z tego utrzymywać. Kilka piw, fajna rozmowa i skierowaliśmy się do sypialni. A tam się działo, na prawdę działo. Byłą chyba doświadczona w tych sprawach, było cudownie. Jeszcze kilka razy powtórzyliśmy to. Było nieziemsko, seks z nią różnił się od moich poprzednich doświadczeń, był pełen urozmaiceń, był drapieżny, podobał mi się, choć czasem oczekiwałem od niej czegoś innego, przytulenia, cudu miłości, jednak ona nie była w stanie mi tego dać. Wiem powinienem skakać do góry taka kocica jest moja, ale…
Az pewnego dnia, powiedziała mi, ze jest w ciąży. Nie wiedziałem, co mam zrobić. Nie byłem młody, miałem za sobą już kilka związków, jeden skończył się rozwodem, inny rozstaniem. Jeszcze mój tata. Wziął mnie kiedyś na bok, przeprowadzając ze mną poważną rozmowę, rozmowę, w czasie której podjąłem decyzje. I tak kilka dni potem były zaręczyny, planowaliśmy ślub. Jednak wydarzenia w Nowym Jorku, atak na WTC, musieliśmy przełożyć uroczystość, która i tak nie miała być jakaś ogromna, kilka przyjaciół, rodzina. W końcu pod koniec listopada to się stało.
Od tamtej pory starałem się ja pokochać. Naprawdę starałem. Nie była przecież moim wrogiem, ładna, miła, sympatyczna, tylko był jeden problem, nie kochałem jej i teraz starałem się ją pokochać. W końcu to matka mojego dziecka. Starałem się jak mogłem, jednak to było trudne. W końcu jednak udało mi się ją choć trochę pokochać, bynajmniej wydawało mi się, że to miłość, do momentu, kiedy spotkałem ją…
Nigdy nie spodziewałem się, że los mnie zaskoczy. Wielu znajomych, kolegów, przyjaciół powtarzało mi, że jestem w czepku urodzony. Ja nie przyjmowałem tego do wiadomości. Myślałem, jestem taki zwyczajny, jak wy. Nie mam świetnego samochodu, na który wyrywałbym laski, nie mam złotej karty kredytowej. Jestem zwyczajnym facetem.
Często przeczyłem temu. Teraz z perspektywy czasu, przyznaje im rację. Chodziło tu nie tylko o prace, chodziło tu o powiedzenie u płcie pięknej. Nie musiałem się za bardzo starać. Żadnej kobiety nie musiałem zdobywać. Wystarczyło miłe słowo, gest, uśmiech, a one były moje. To było miłe, być adorowanym przez piękne kobiety. Byłbym kłamca twierdząc, że mi się to nie podobało.
A jednak pewnego dnia spotkałem kobietę, od której biło nie tylko zewnętrzne, ale i wewnętrzne piękno. I nie była ona jak inne, które spotkałem do tej pory, nie mdlała na mój widok, nie flirtowała ze mną. Była dla mnie wyzwaniem już od pierwszej chwili, kiedy zamieniliśmy ze sobą kilka zdań. I to ja musiałem o nią biegać, choć sam nie mogłem w to uwierzyć, w jaki sposób zawładnęła mną od tamtej chwili. Przecież nie zrobiła nic.
Postawiłem jej kilka warunków, nawet może zaszantażowałem ją, możliwością utraty pracy, jeżeli nie sprosta. Jej jednak się udało. Nasza pierwsza próba, była najlepsza. Rozłożyła mnie na łopatki swoją grą, sprytem jak i zadziornością. To miało miejsce 5 lat temu, a do tej pory wspominam tamtą chwilę ze łzą w oku. Była niesamowita. Nie rzucała się w oczy ostrym makijażem, wyzywającymi strojami. Ciepło biło od niej na kilometr. Jej uśmiech był w stanie rozweselić nawet najzatwardzialsze serca, w jej błękitnych oczach mogłem zatonąć. Od samego początku połączyła nas chemia, której sami nie mogliśmy zrozumieć. Myśleliśmy początkowo, że to odgrywane przez nas postacie tak nami zawładnęły, że w życiu czasem stajemy się nimi, Boothem i Bones. A jednak to była nieprawda. Z dnia na dzień byliśmy sobie bliżsi. Nasza przyjaźń rozwijała się powoli. Wiele osób przyglądało się nam nie wierząc, że to, co jest między nami to przyjaźń, bo przecież, znamy się krótko. A jednak…
To było silniejsze od nas. Nie było dnia, kiedy byśmy się nie widzieli. Brakowało nam siebie podczas wakacji, kiedy mieliśmy wolne od kręcenia serialu. Dzwoniliśmy do siebie zawsze, by choć w ten sposób usłyszeć siebie.
Jednak pewnego dnia, coś w nas pękło. Nie docierało do nas, że to co nas łączy powoli przestaje być przyjaźnią, a staje się… Chyba to ja pierwszy zrozumiałem, że ją kocham. Pierwszy raz w życiu poznałem, czym jest miłość, że nie łączy się ona z pożądaniem, namiętnością, a jest czymś pięknym, patrzeniem na drugą osobę, cieszeniem się z jej bliskości, patrzenie w jej oczy, w którym widzimy swoje dobicie. I ja to wszystko miałem obok. Wiedziałem, że ona walczy z uczuciem, które w niej się rodzi. Rozmawialiśmy wiele razy na ten temat. Była na mnie zła, kiedy nie potrafiłem się powstrzymać i pragnąłem ją pocałować. Zawsze była speszona. Trzymała mnie na dystans. Twierdziła, że to nie ma szans, że nie możemy iść dalej, bo ranimy inne, bliskie nam osoby. Wystarczył jeden pocałunek, ten pod jemiołą i oboje przepadliśmy. To była chwila, kiedy nasze pragnienia wreszcie mogły się ziścić, i ziściły. Pamiętam, jak Jaime kiedy zobaczyła scenę z planu, zrobiła mi awanturę. „To nie był pocałunek aktorów!”, „ Co to miało być?” krzyczała w niebogłosy. Nie potrafiłem powiedzieć nic.
Emily zaczęła spotykać się z Hornsbym, by Jaime dała jej spokój swoimi zaczepkami słownymi. Byłem wściekły, na siebie na nią, na los, że tak mnie doświadcza. Kiedy postanowiłem odejść, Jaime poinformowała mnie, że spodziewa się dziecka. To był dla mnie szok, Historia lubi się powtarzać. Wtedy straciłem Emily, która była zła, smutna. Myślałem, że wszystko stracone, do czasu, kiedy na inauguracji 100 odcinka, po nagraniu końcowej sceny z odcinka, tamy pękły i wreszcie mogła powiedzieć mi, że mnie kocha, choć chciała bym wiedział to ja, to jakimś cudem, usłyszeli to inni. To był moment, kiedy wszystko się zmieniło. Jaime po raz kolejny zrobiła mi awanturę. Znów użyła szantażu, jak przed kilkoma dniami, kiedy kazała mi nosić obrączkę, jeśli nie odbierze mi dzieci, a tego bym nie przeżył, zgodziłem się. Odsunąłem się od Emily, raniąc ją przy tym strasznie. Cierpiała w samotności, a ja cierpiałem widząc ją w takim stanie, wiedząc, że to ja jestem przyczyną jej smutku.
Jednak kolejna impreza po emisji 100 odcinka i wszystko się zmieniło. Nie byliśmy w stanie udawać, ze między nami nie ma nic, że jesteśmy tylko przyjaciółmi. Koniec z udawaniem.
Od tamtego dnia minęło już kilka. Dziś wieczorem spotykam się z moją Em, by razem podjąć decyzje, co dalej z nami. Odpowiedzieć na dwa nurtujące nas pytania: „Czy ryzykujemy, czy to, co nas łączy to coś głębokiego, czy tylko zauroczenie?. „Czy zaprzestajemy brnąć w to dalej, bo zranimy wiele osób nam tak bliskich, w tym także nas?” Życie nie jest łatwe, ale trzeba podjąć decyzje, inaczej to wszystko się nam wymknie spod kontroli i wywoła burzę, i nie myślę tu o tej medialnej, tylko o tej rodzinnej, przyjacielskiej, co byłoby jeszcze bardziej bolesne. Nie wiem, jak to się zakończy, ale musimy. Idę teraz na spotkanie z nią. Kim? Najbliższą mi osobą… I nikt mi tego nie zabierze… Moją słodką Em…
Wow Ines to było rewelacyjne :) A cytat przewodni jest przepiękny :)
Hmmm... wersja Davida teraz czekam na mam nadzieję wersję Emily :)
Mówisz i masz xD
Czy to jest przyjaźń, czy to jest kochanie? [OP]
wersja Emily...
Cytatem przewodnim były słowa:
Między mężczyzną a kobietą przyjaźń nie jest możliwa. Namiętność, wrogość, uwielbienie, miłość - tak, lecz nie przyjaźń.
- Oscar Wilde
Jaki ten świat wokół nas jest dziwnie skonstruowany. Wydaje nam się wiele, a często rzeczy te nie mają żadnego odzwierciedlenia w codzienności. Myślimy jedno, robimy drugie. Wyobrażamy sobie rzeczy, których nie ma. Mamy własne zdanie na różne tematy, jednak trudno obrać jakąś taktykę nie znając szczegółów. Wydaje nam się, że myślimy dobrze, czasem upieramy się przy swoim, narzucamy naszą wolę innym. Cóż taka nasza wada. To jest silniejsze od nas. Czasem nie potrafimy się powstrzymać.
Od zawsze sądziłam, uważałam, że jest tak, a nie inaczej. A jednak życie weryfikowało moje spostrzeżenia. Czasem weryfikacja była zgodna z moimi przemyśleniami, czasem bolesna, a czasem bardzo konstruktywna.
Kiedyś myślałam, że przyjaźń między kobietą i mężczyzną jest możliwa. Fajnie mieć takiego przyjaciela, który nie jest zazdrosny o Ciebie, o Twój wygląd, patrzy na świat z innego, męskiego punktu widzenia. To było świetne. Myślałam, że przyjaźń taka zostaje na wieki. Wiadomo między nami kobietami zawsze jest małą rywalizacja, nawet jeżeli się do niej nie przyznajemy.
Nigdy w życiu nie miałam przyjaciela, siostra od zawsze była mi bliska, jej zwierzałam się z wszystkiego. Byłyśmy nierozłączne i do tej pory tak jest choć, ona nie mieszka ze mną, to jest blisko na każde moje zawołanie, w chwilach radości i smutku, taka moja bratnia dusza. Miałam koleżanki, nadal mam, kolegów także, ale nigdy nie spotkała kogoś z kim mogę porozumieć się bez słów.
A jednak ja spotkałam takiego faceta. Na planie nowego serialu, w którym zaproponowano mi główną rolę. Nie wiedziałam, że od tego dnia, kiedy się spotkamy nasze życie zmieni się diametralnie, o te 180 stopni. To, co nas połączyło to nie była przyjaźń od początku. Ona rozwijała się stopniowo, tworząc między nami nic porozumienia, jak i silną więź, której czasem nie byliśmy w stanie zrozumieć.
Nie było nic między nami, co mogło zaniepokoić nasze połówki. W sumie jego żonę, bo ja byłam na początku samotna. Rozumieliśmy się bez słów, było świetnie. Fajny przyjaciel, bliska osoba, konie można było kraść. Zastanawiałam się, jak to działa, to, co jest między nami, ale byłam szczęśliwa. Przyjaźń nasza była mocna, głęboka, wielu nam jej zazdrościło. Jednak pewnego dnia, przekształciła się w coś, czego nie planowaliśmy. Już wtedy zanim to powoli przestawało być nasze, kiedy traciliśmy grunt pod nogami, kiedy wymykało się z rąk, zdecydowałam się to ukrócić, i zacząć spotykać się z kimś, by nie posadzili mnie o romans i niszczenie rodziny. Wszystko było ładnie pięknie, nadal się przyjaźniliśmy, choć ta przyjaźń była już nieco inna. Zanim uczucie zaczęło kiełkować na dobre, wmawialiśmy sobie, że to nic poza zaufaniem, zrozumieniem, przyjaźnią. Dopóki sama nie znalazłam się w takiej sytuacji kiedy okazało się, pomimo, że oboje byliśmy w związkach długo, a jednak ciągnęło nas do siebie, i choć od przyjaźni się zaczęło, to z dnia na dzień stawało się czymś więcej. Jednak wiedziałam, ze nie możemy ryzykować. Miedzy nami będzie tylko przyjaźń i nic więcej. Bynajmniej tak sądziłam. I było fajnie, do czasu, kiedy on powiedział, że to, co czuje to nie tylko przyjaźń. Wtedy mój świat się zawalił, choć to może za duże słowo. Nie wiedziałam, jak mam zareagować, czułam to, co on, jednak ja chyba jestem jak moja bohaterka, bardziej racjonalna. W minutę starałam się zanalizować wszystkie „za i przeciw”, tych przeciw było więcej. Jednak nie mogłam dłużej ukrywać. W końcu tamy pękły. Dałam dojść do głosu sercu, a nie rozumowi. David zrobił to wcześniej. Pamiętna impreza z okazji 100 odcinka zmieniła wiele.
Poddaliśmy się uczuciu, choć nie powinniśmy, jednak to było od nas silniejsze. Wcześniej, nie robiliśmy nic niestosownego, normalne zachowanie przyjaciół. Kiedy jednak to zabrnęło za daleko, skrywane emocje uczucia, od lat, chemia wybuchła, ale w sensie, że było za trudno się powstrzymać, po prostu się chciało być blisko tej drugiej osoby i to było silniejsze. Nie chcieliśmy nikogo ranić, przecież nic nie robiliśmy, by to zaszło tak daleko. A jednak…
Nikt kto nie jest w podobnej sytuacji, nie może się wypowiadać, gdybać, bo to nie jest rzecz w stylu dziś idę w białej czy czerwonej bluzce. Tu chodzi o uczucia, emocje, pożądanie, strach, że nas złapią, że zdradzimy najbliższe nam sposoby, że ktoś będzie cierpiał, że ktoś się od nas odwróci.
I czasem, jeśli jesteśmy na tyle silni, siadamy twarzą w twarz i rozmawiamy jak cywilizowani, dorośli ludzie. Od tego mamy w końcu zdolności, jaką jest mowa. Teraz my sami musimy przeprowadzić poważną rozmowę. Odpowiedzieć na dwa nurtujące nas pytania: „Czy ryzykujemy, czy to, co nas łączy to coś głębokiego, czy tylko zauroczenie?. „Czy zaprzestajemy brnąć w to dalej, bo zranimy wiele osób nam tak bliskich, w tym także nas?”
Życie nie jest łatwe, ale trzeba podjąć decyzje, inaczej to wszystko się nam wymknie spod kontroli i wywoła burzę, i nie myślę tu o tej medialnej, tylko o tej rodzinnej, przyjacielskiej, co byłoby jeszcze bardziej bolesne. Nie wiem, jak to się zakończy, ale musimy. Idę teraz na spotkanie z nim. Kim? Najbliższą mi osobą… I nikt mi tego nie zabierze…
Świetna wersja Emily.... :)
Chociaż muszę przyznać, że lepsza była Davida :P
Ale ta również przypadła mi do gustu :)
Ogólnie bardzo ładnie piszesz... - Twoje opowiadania są takie życiowe, prawdziwe :) bardzo mi się podobają :)
THX mara. Davida mi się łatwiej pisało niż Emily choć nie wiem czemu:( Oki kolejne skończone tym razem opko / wersja Jaime. takie 4 części ;P
I'm not as Sandra Bullock [1/4]
Niektóre rzeczy są z tego opka prawdą,wydarzyły się naprawdę. Miłego czytania ;)
1.
Nigdy nie byłam lubiana. W szkole każdy szydził ze mnie, wyzywał, twierdził, że mam fantazje i wyobraźnie, cele i marzenia, których nigdy nie osiągnę. Od dziecka chciałam być modelką. Niestety mój wzrost nie był moim sprzymierzeńcem. Buzia śliczna, piękne niebieskie oczy, każda mi zazdrościła. Nie było drugiej tak pięknej jak ja. Mieszanka kulturowa, różne rasy, pochodzenie. Nie przeszkadzało mi to, cóż Ameryka myślałam.
Teraz dopiero dotarło do mnie, czym było spowodowane zachowanie ludzi, szczególnie dziewczyn, bo z chłopakami dogadywałam się bez większych problemów. One zazdrościły mi wszystkiego, same nie potrafiły nic z sobą zrobić, wyglądały strasznie, a cała winę zwalały na mnie. Przecież to nie moja wina, ze urodziłam się piękna i skazana na sukces? Bynajmniej kiedyś mi się tak wydawało. Po skończeniu college’u pojechałam na Haiti, gdzie organizowany był konkurs mokrego podkoszulka. Nie miałam sobie równych. Tam dziewczyny z ciemną karnacją, o czarnych jak węgiel oczach i kruczoczarnych włosach były ozdobą. Ja jako jedyna, była inna, ale nie znaczy, ze ta gorsza. Wręcz przeciwnie. Spodobałam się i wygrałam większością głosów. W sumie każdy z sędziów na mnie głosował. Byłam najlepsza, przecież oni się znają, od tego w końcu są sędziami. Wygrałam spora sumkę wtedy. Zaprzyjaźniłam się dziewczyną, która wygrała konkurs w zeszłym roku. Poleciła mi świetnego chirurga. Wiedziałam, ze muszę coś zmienić, by zabłysnąć w tym światku. Piękna buzia i oczy nie wystarczą, jeżeli chcą startować w innych konkursach. Operacja udała się beż żadnych problemów, nie pozostawiła żadnych blizn ani śladów. Mogłam od tamtej chwili cieszyć się pięknie wyprofilowanym biustem, choć nie miałam z nim problemu, to wiecie mała poprawka nie zaszkodzi. Przecież każda ma to za sobą, czemu więc nie ja? Pa tym były kolejne konkursy, już jednak w LA. Wygrałam bez przeszkód. Pamiętam pewnego dnia, jak agent Playboya zobaczył mnie na pewnej imprezie organizowanej przez jakiegoś ważnego projektanta. Zaproponował mi, by wzięła udział w jego kampanii. Grzechem byłoby się niezgodzie. Od tamtego wieczora wiele się zmieniło w moim życiu. Stałam się najlepiej opłacaną play mate. Poznałam wiele osób z tego światka. Było miło, sesja za sesją, korzystałam z każdej nadarzającej się okazji, gdyż w tym świecie, dziś jesteś kimś, jutro zastąpi cie ktoś nowy. Tak więc korzystałam ile mogłam.
Pewnego dnia los uśmiechnął się do mnie jeszcze bardziej. Spotkałam wysokiego nieziemsko przystojnego faceta, o czekoladowych oczach, który uśmiechem zwalał z nóg, kolana robiły się jak z waty. Niezłe ciacho. Pół Włoch, czego można chcieć więcej, a do tego początkujący aktor. Ludzie pokochali go w serialu „Buffy”, o którym słyszałam od znajomej. Obejrzała kilka odcinków, i mi się spodobał. Tylko wtedy był z tą Sarah, po wcześniejszym rozstaniu z pierwszą żoną. Nie miałam szans, ona była znana już aktoreczka, a ja dziewczyną z okładek. Ale ich drogi się rozeszły, tak mówiono na salonach. I wtedy wkroczyłam do akcji. Rozejrzałam się na jakie imprezy chodzi, poczytałam na necie i los sprawił, ze pewnego wieczoru się spotkaliśmy. Rozmowa się kleiła, śmialiśmy się, szampan lał się strumieniami. Miło spędziliśmy czas. Od tamtego dnia widywaliśmy się często. Aż pewnego dnia wylądowaliśmy w hotelowym pokoju, po jednej z imprez i tam pierwszy raz spędziliśmy jedną z wielu upojnych nocy.
Było wspaniale zasypiać i budzić się w jego silnych ramionach. Pewni każda mi zazdrościła, ze upolowałam takiego ogiera. Tylko był jeden problem… On nie chciał się wiązać. Wiedziałam, rozstał się z żoną, ale co mnie to obchodziło. W sumie to jego przeszłość, a teraz trzeba myśleć o przyszłości. Mój kontrakt dobiegał końca, a taka okazja jak pan David Boreanaz może się nie powtórzyć. Więc… Zaczęłam działać. Pewnego dnia siedziałam z testem w ręku z nadzieją, ze się końcu udało. Skakałam z radości, cieszyłam się jak dziecko, kiedy okazało się, że dopięłam swego, że jestem w ciąży. Teraz nie miał wyjścia. Rodzice jego pomogli mu podjąć decyzje, szczególnie tata. I tak z małymi przeszkodami, związanymi z tragedią na WTC, wzięliśmy ślub. Nie było to duże, wystawne wesele, ale…
Po kilku miesiącach na świecie pojawił się Jaden. Między nami układało się dobrze. David kochał syna bardziej niż mnie, ale mi to nie przeszkadzało. Miałam wszystko to, o czym kiedyś marzyłam. Wspaniały dom, męża, luksus…
Nie ma za co :) Ależ mnie jest bardzo miło czytać Twoje wypocinki :P :)
No no Jaime usidliła sobie Davida, ale nie na długo... :P
No to czekam na kolejną część :)
Oki 2 cześć xD W sumie chyba jednak na 3 się zatrzymam bo jak 4 się spełni to bd zła:(
Jedziemy dalej :>
2.
Ale pewnego dnia to wszystko się zaczęło rozpadać. Może nie od razu, ale. Nie wiem czemu, ale miałam obawy, ze ten jego nowy serial coś zmieni. Nie byłam pewna tylko co. Z każdym odcinkiem, Bones zdobywało sympatię widzów. Wszyscy myśleli, ze serial zakończy się na pierwszym sezonie, jednak on za bardzo się spodobał, by go przerwać. Ja strasznie się dziwiłam. Nie wiem czemu opowieść o nudnej antropolog tak pociąga ludzi. Jednak pewnego dnia zobaczyła na youtubie filmik, gdzie mój mąż podrywa dosłownie swoja koleżankę z pracy. Byłam wściekła. Widziałam z kim pracuje, Michaela była piękna, lecz nie w typie Davida, w drugim sezonie pojawiła się Tamara, lecz także nie ten typ. On kocha blondpiekności. A takiej tam nie było. Nie doceniłam jednak Emily. Nieznana aktorka o przeciętnej urodzie, nie wyróżniająca się z tłumu, a jednak miała coś, co tak bardzo zaciekawiło Davida. Nie okazywałam zazdrości, bo nie miałam powodów. Często bywała u nas w domu, zaprzyjaźniła się z naszym synkiem. Nie było nic, co wskazywało by, ze tą dwójkę łączy cos więcej, więc dałam sobie spokój. Jednak z każdym sezonem ich przyjaźń się zacieśniała. Spędzali ze sobą za dużo czasu. To powoli wymykało się spod kontroli. Zaczęłam przyjeżdżać na plan, kontrolować, jednak nie byłam w stanie nic więcej zrobić. Do głowy wpadł mi genialny pomysł. Modliłam się, by tylko się udał. Pewnego dnia postanowiłam zapoznać Emily z moim kuzynem, by miała wreszcie swoje życie. I udało się. Chyba sobie przypadki do gustu. Byłam spokojne do czasu. Nie pamiętam za bardzo co mnie utwierdziło, że coś jest nie tak. Zrobiłam jedną potem drugą karczemną awanturę, jednak nic nie osiągnęłam poza wrogością i złością Davida. Ale na tym się nie skończyło. Zbliżali się bardzo do siebie. Ja nie byłam w stanie nic zrobić. Jednak ja wiedziałam, jak ich skutecznie rozdzielić. Dziecko to była ostatnia alternatywa. I tak udało się. Zaszłam znów w ciążę, nie było trudno. Kilka lampek wina i wylądowaliśmy w sypialni, choć od kilku miesięcy nie kochaliśmy się, ale postarałam się, by tym razem zajść, bo to jedyna deska ratunku. Pewnego dnia dowiedziałam się, że mnie zdradzał. Powiedział mi po tym, jak powiedział jej. Czemu ja zawsze dowiaduje się ostatnia? Przecież to mnie zdradzał, ja powinnam wiedzieć pierwsza, choć nie chciałam znać powodu. On był tu najmniej ważny. Media szybko dowiedziały się o całej sprawie. W każdej gazecie, na każdym portalu pojawiały się jakieś informacje na ten temat. Byłam wściekła. Jednak udało się zaprzestać publikacji. Po jakimś czasie ludzie zapomnieli. Ale nie ja. Wtedy powiedział, że chce się rozwieść, że nie czuje do mnie nic poza przyjaźnią, że to całe nasze małżeństwo to tylko jakaś farsa, nieporozumienie. Powtarzał, że to był błąd, żenić się z powodu dziecka, bo ono teraz na tym cierpi najbardziej. Widzi, ze rodzicie się nie kochają, kłócą na każdym kroku. Nie tego chciał dla syna. Byłam załamana, nie tym, że mnie zdradził, ale tym, że chce mnie zostawić. Co ja mam bez niego zrobić? Kim jestem? Zastanawiałam się i jedna odpowiedź przychodziła mi do głowy, smutna, jednak prawdziwa nikim. Nie miałam szans na powrót do pracy. Grałam wcześniej jakieś epizody w „Nagim patrolu”, ale serial się zakończył, na okładki playboya już mnie nie chcieli, mieli inne nowe gwiazdki, młode, piękne bezdzietne, mogące cały swój czas i energię poświęcić zdjęciom, a ja ciężarna, co miałam zrobić?. Wiedziałam, ze musze coś zrobić inaczej on mnie zostawi. Jeden pomysł wpadł mi do głowy. Musiałam zacząć go szantażować. Jaden był moją kartą przetargową. Widziałam, jak go kochał, wiedziałam, że gdy tylko zagrożę mu, że go straci, przestanie myśleć o innej. I zadziałało. Wymusiłam na nim obietnicę, że zostanie. Wcześniej zagrałam w mediach tą zdradzoną żonę, która wybacza zdradę, daje szansę, która stara się ratować małżeństwo. Zagrałam niesamowicie bo ludzie to kupili. Udaliśmy się na terapie dla małżeństw i choć wiedziałam, ze to tylko gra pozorów, że z mojego małżeństwa nic nie zostało, to ciągnęłam to dalej. Pod koniec moja ciąża była zagrożona, więc David nie mógł uczestniczyć w żadnej z form promocji serialu. Kolejny raz wygrałam. Udało mi się oddalić ich od siebie. To sama Emily musiała wziąć na siebie odpowiedzialność i zamiast Davida to z Hartem promować sezon. Szalałam z radości. Mój mąż nie, był wściekły. Chodził poddenerowany, robił awantury na planie. Nie interesowało mnie to, czy cierpi, czy nie. Nie mogłam pozwolić, by mnie zostawił. Wiem zapewniłby mi dostatnie życie, wykształcenie dla dzieci, jednak to byłoby za mało, za te lata wspólnie spędzone. Wszystko się układało do momentu, kiedy…
Jaka Jaime jest podła... po co jej facet, który jej nie kocha... No niby ma powody ale i tak tego nie rozumiem... Biedny David, teraz dopiero wie, że decyzje o ślubie nie podejmuje się zbyt pochopnie i tylko ze względu na dziecko...
Ochh.... No to czekam na tą trzecią część :) ... No ale jak dla mnie to ta czwarta (jak się spełni) może być... :) Postaram się nie paść na zawał :PP xD
Pozdrawiam :)
Podła jest i wiele z tego opka jest prawdą buu. Ja sie boję, że ta 4 części jednak może się spełnić, a wtedy serio byłabym nie tylko zła, ale wściekła buu:(
Nie wiem, czy to będzie już ostatnia część. Niestety ja to tak widzę, że Jaime jest do tego zdolna :(
3.
Wszystko się przewróciło do góry nogami. Na świecie pojawiła się mała Bardot Vita. Śliczna, jednak David nie patrzył na nią, jak kiedyś na Jadena, co bardzo mnie dziwiło i nawet martwiło. Przecież od wieków wiadomo, że córka dla taty jest najważniejsza. Każdy z ojców chce mieć swoją królewnę, z synem będzie chodził na mecze, na ryby, a córeczkę będzie rozpieszczał. Z synem jednak połączyła go silniejsza więź, choć też nie był planowanym dzieckiem, to jednak pokochał go, niestety Bardot nie. Widać to było za każdym razem kiedy brał ja na rękę, nie było w nim żadnego uczucia, jakby trzymał obce dziecko. Uśmiechał się na zdjęciach do gazet, jednak nie tak, jak z Jadenem. Wiele osób to widziało, jednak nie komentowało i dobrze. I tak miałam już wiele zmartwień, kolejne nie były mi potrzebne. Jednak kilka miesięcy później wybuchł skandal…
Powróciła sprawa romansu mojego męża z Rachel, jak i kilkoma innymi kobietami, o których nie miałam pojęcia. Byłam wściekła, zła na niego, na cały świat. Ale to nie to było najgorsze. Jedna z kochanek mojego męża zaczęła go szantażować, że opowie o ich spotkaniach, obwieści o tym całemu światu. Tego się nie podziewałam. Przecież romans miał rok temu, czemu nagle teraz? Okazało się, że nie chodzi tu o Rachel, była inna i kolejne, nawet koleżanki z mojej branży.
Miałam ochotę dać mu w twarz, jednak nie zrobiłam tego, czemu? Nie mogłam dać mu powodu do rozwodu, pamiętam, jak kiedyś powiedział, kiedy oglądaliśmy jakiś film, że przemoc domowa rozbija małżeństwa bardziej niż brak miłości. Na samo wspomnienie było mi niedobrze. Uspokoiłam się, bynajmniej próbowałam. Nie spodziewałam się, że niedługo będzie o wiele gorzej. Dni mijały, dostawałam co chciałam, wspólne wyjścia z małą, pozowanie do zdjęć, udawanie szczęśliwej rodziny, wspólny wypad z mężem, zdjęcia zakochanych w sobie po uszy ludzi, choć i tak nie wyszły jak jego z Emily, ale miałam, co chciałam, ale to nie był koniec. Zażądałam wywiad do „People”, na moich warunkach, zagrałam rolę pokrzywdzonej żony, to była słodka zemsta. Mówiono o nas na każdym kanale, każdy portal zamieszczał nasze zdjęcia, mówiono o nas w wiadomościach, cieszyłam się jak głupia. Do momentu, kiedy ktoś zarzucił mi podobieństwo do Sandry Bullock. Wtedy się wściekłam.
Co ja niby mam z nią wspólnego, no co? Chyba, że obie zastałyśmy zdradzone przez mężów. Ona jest sławna, ma dobrą reputację, pieniądze, którymi załatwi wszystko. Nie musi trzymać się męża, który jej nie kocha, nie szanuje, i to ostatnie chyba mamy wspólne. Wiem, że odkąd David spotkał Emily, nie patrzy na mnie jak kiedyś. Nie wiem, co w niej zobaczył, co w niej pokochał, przecież nie jest taka piękna jak ja, nie jest w jego stylu, on uwielbia inne kobiety, a jednak jej się udało zająć miejsce w jego sercu, choć nadal nie wiem jak.
Wracając do Sandry. Nie wiem, czemu ciągle ktoś pisze do mnie: „Jaime bierz z niej przykład”, „Ona da rade sama ty też”, „ Jakby mnie zdradzał mąż, to bym się rozwiodła”. Niestety nic na to nie poradzę. Nie będę ciągle powtarzać, nie jestem jak Sandra Bullock, ona ma wszystko z mężem, czy bez niego, ja nie. Bez Davida będę tylko byłą żoną, matką jego dzieci, byłym króliczkiem Playboya, play mate, o której nikt już nie pamięta. Nie pozwolę na to. Będę zawsze go mieć. Mam dzieci, które kocha i dla nich ze mną będzie nie ważne, że mnie nie kocha, chyba nigdy mnie ni kochał, zdążyłam się do tego przyzwyczaić. Da się żyć bez miłości, jestem tego przykładem.,
Jedno wiem na pewno, nie dam mu rozwodu, nie zazna szczęścia z Emily, może za kilka lat… Kiedy ona nie będzie mogła dać mu kolejnego dziecka, ich wspólnego, może się zgodzę, dzieci będą już duże, ja uskładam, pieniądze, by godnie żyć. Teraz nie popuszczę. Mam go w garści i żadna Emily Deschanel mi go nie odbierze. Królowa może być tylko jedna. Ja zawsze zwyciężam. Zawsze…
Jejku aż mnie przeraża ta cała Jaime... Jak mogą żyć tacy ludzie ?
Szczerze, to nie wiedziałam, że to wszystko (większość) jest prawdą, bo nie interesuję się życiem prywatnym aktorów, ale to co się dzieje z moimi ulubionymi aktorami to mnie bardzo można powiedzieć "zaciekawiło"... nigdy nie sądziłam, że coś takiego może im się przydarzyć... Jejku z tej Jamie kipi sama podłość i nic więcej, jest straszną egoistką i w ogóle... Ale mam nadzieje, że w tym przypadku prawdziwa miłość zwycięży... :) - po prostu musi :)
Ale Ines co masz na myśli pisząc, że to co jest w 4 części może się spełnić... - napisz proszę...
Jaime jest chora i nie tylko ja tak twierdzę xD ;p. Nie wiem moja fantazja jest okropna jeśli chodzi o ff o Demily i IMO Jaime jest zdolna do czegoś, wymusić na Davidzie coś co zrani nie tylko jego ale Emily, a mnie wkurzy i bd zła. tego opka nie bd chyba kontynuować, bo moim zdaniem to cała Jaime, obiecałam sobie, ze przestane pisać nudne ff, ale jest coś co muszę napisać inaczej zwariuje nie no żartuje, ta 4 część będzie jednak OP tylko nie wiem kiedy ja napisze bo ostatnio nie mam na nic czasu, mgr pisze i jestem strasznie zajęta za dwa tygodnie wyjeżdżam do Włoch jak zawsze na wakacje i nie bd mieć jak pisać, pozdrawiam.
Mojego taty siostra jest jeden, ja pracuje w jej gabinet. Ona jest naprawdę dobra, ale ja myślę to jest za późno dla ciocia Allison do działanie. Ona zajmuje tylko uleczalne przypadki xD
O matko Kaia Ty mnie do śmiechu zawsze doprowadzisz. No nie mogę: Ona zajmuje tylko uleczalne przypadki xD No to ciocia już jej nie pomoże xD Ale wiesz jakby znała kogoś to niech Jaime w kaftan bezpieczeństwa i heja na oddział zamknięty ;p
Oki jednak napisałam kolejną część xD W sumie jeszcze epilog przed nami. To przedostatnia część, w kolejnej coś, co mam nadzieję, że jest tylko wytworem wyobraźni...
4.
Minęło kilka tygodni od tej afery. David siedział pod kloszem, cierpiał ja jednak się cieszyłam. Byłam górą. Zawsze miałam co chciałam, czemu miałoby być inaczej? Dokładnie, nie musiałam sobie nawet tym głowy zawracać. Kilka tygodni temu założyłam od tak konto na twisterze. Nie miałam bladego pojęcia co to takiego. Wiele osób myślało, że to pewnie jakiś fan lub fanka założyli za mnie i dobrze, choć czasem chciałam by uwierzyli. Zaczęłam publikować zdjęcia, których nikt nie widział do tej pory. Zauważyłam, że moje konto cieszy się ogromnym zainteresowaniem, co mnie cieszyło. Widziałam, jak ludzie bardzo się ze mną integrują, pocieszają po zdradzie Davida., choć nie chciałam by mi ktoś ciągle o tym przypominał, ale nie mogłam być chamska, przecież grałam tą dobrą, pokrzywdzoną i zdradzaną żonę, matkę dwójki dzieci kochającą je i swojego męża. To było miłe. Spędzałam wiele czasu na nim, poznałam wiele ludzi, którzy widziałam są moimi zwolennikami. Niektórzy nawet pisali jak bardzo nie lubią Emily, co mnie bardzo cieszyło. To był dobry pomysł.
Dni mijały. Byłam zła, że na drugą imprezie nie mogłam być. Byłą zamknięta i tylko podobno dla Vip-ów. Pogodziłam się, niech Ci będzie pomyślałam. Myślałam, że nie będzie tak, jak na pierwszej. W sumie impreza trwała dość krótko, aktorzy, producenci, scenarzyści i kilka zaproszonych osób związanych po części z serialem. Dobrze, ze nie poszłam, wynudziłabym się, jak zawsze na tego typu ventach. Nie bałam się o Davida i Emily, że może do czegoś dojść. I nie myliłam się. Wiedział, ze tylko zobaczę jakieś zdjęcie, które będzie bardziej prywatne niż zawodowe zrobię mu awanturę, a tego się najbardziej bał. Chyba poskutkowało. Widziałam kilka, mało, ale nie były złe, choć…
Nie miałam za bardzo czasu zawracać sobie głowy tym. To ja rozdawałam karty w tej grze. Oni byli w niej pionkami, którymi grałam.
Już zapomniałam o imprezie z okazji zakończenia 100 odcinka, gdzie mój mąż przytulał się z Emily, choć to nie były takie zdjęcia na jakie czekali ich zwolennicy. Wszystko szło gładko. Serial skończyli dwa dni temu. Nie było żadnej imprezy, nawet małego spotkania, co mnie bardzo zaskoczyło, ale było mi na rękę. Każde rozeszło się w swoją stronę. Jedni zaczęli grac w nowych produkcjach, inni poświęcili się rodzinnie, znajomym, a inni wyjechali na urlop. David nawet nie wspominał o Emily. Chodził ciągle ze swym backberry, nie rozstawał się z nim nawet na krok, więc nie mogłam zobaczyć z kim tak esemusuje choć się domyślałam. Nie chciałam się denerwować. Wiedziałam, że już nic mnie nie zaskoczy. Przeczytałam gdzieś na stronie, że Emily dostała jakąś rolę, z dala od LA. Skakałam jak głupia z radości. David jej niestety nie podzielał, ale kogo to interesowało. Powiem, że byłam na niego zła, nie za to, ze już za nią tęskni, tylko, że w Internecie zaczęły ukazywać się jego smutne zdjęcia. Wiele osób pytało mnie co się dzieję, a ja nie wiedziałam co mam pisać, co mówić, jak wybrnąć z sytuacji. Wpadłam na genialny moim daniem pomysł. Zaczęłam na Twiterze zamieszczać stare zdjęcia Davida uśmiechniętego, przecież i tak nikt się nie zorientował z jakiego okresu pochodzą. To poskutkowało, bo przestali pytać, a ja odczułam ulgę. Choć zdarzały się pewne osoby, które wyczuły podstęp, ale się nimi nie przejęłam. Nie ma sensu zawracać sobie głowy garstką takich osób, jak masz setki za sobą prawda?
Wszystko szło zgodnie z moim planem. Pojawiliśmy się kiedyś razem z jego rodzicami publicznie, by ukazać wielka miłość i próbę ratowania naszego małżeństwa. Gazety i portale rozpisywały się o tym.
Zdjęcia nie były już aż takie dobre, niestety nie mieliśmy okazji, nie było w pobliżu naszego znajomego, który genialnie wykonuje zdjęcia, które ukazują się w prasie, tak pięknie pozowane prze nas, choć te nie były aż takie złe, choć mogły być lepsze. Wreszcie nastał maj.
Wymusiłam dosłownie na Davidzie, ze te urodziny spędzimy razem, jak kochająca się żona i mąż. Niestety, tym razem nie wygrałam w 100%. Postawił warunek, albo jedzie z nami Jaden, albo ja nie jadę. Mówił poważnie, jak nigdy w życiu. Nie miałam żadnych argumentów, by go przekonać. Szantaż tez nie wchodził w grę. Musiałam kapitulować. Zgodziłam się. Pojechaliśmy w trójkę. Już na lotnisku zaczęła się gra. Nie wiedziałam, że tym razem to ja stanę się pionkiem w grze…
Ines Ty mnie trzymaj bo aż mnie nosi po tym co przeczytałam... Wolę się nie wypowiadać na temat Jaime, żeby nie padły żadne niecenzuralne słowa, bo tylko takie mi do głowy przychodzą...
A ta zamiana zdjęć to już na prawdę przesada... - przegina pałę... Mam coraz gorsze o niej zdanie... - No nie mogę..
Ok ale bardzo uspokoiło mnie ostatnie zdanie. Ciekawe co się stanie, co David kombinuje... Z niecierpliwością czekam na cd :)
A o Twoim pisaniu wiesz jakie mam zdanie :P
Jedziemy dalej krótkie ale moja wen się buntuje:(
5.
Wszystko układało się po mojej myśli. Udawaliśmy szczęśliwą rodzinę, śmialiśmy się do siebie, do ludzi, którzy nas mijali. David ostatnio nie całował mnie w domu, nawet publicznie nie mogłam na nim tego wymusić. Ostatni raz trzymaliśmy się za rękę na imprezie kilka tygodni temu ale to było nasze PR musieliśmy po tym jak wyszły na jaw jego zdrady pokazać się razem, by inni uwierzyli, że między nami jest miłość, choć tak naprawdę jej nie ma, ale nikt o tym nie wie poza nami. Publicznie staraliśmy się uśmiechać, w domu nie zamienialiśmy nawet zdania. Dlatego ten pocałunek, nawet nie, dotknięcie ust mnie bardzo zaskoczyło. Nie zorientowałam się, że to było z jego strony zabawą, by pokazać komuś, jaki jest dobry. Ktoś stał i robił nam zdjęcia z oddali, on to zauważył i najpierw uśmiechnął się a potem zbliżył do mnie by pocałować. Widziałam to na zdjęciach dopiero wieczorem. Byłam naiwna sądząc, że trzymam go w garści. Nic nie wskazywało, że następnego dnia tak
ze mnie zakpią. Oboje…
Urodziny Davida minęły ość szybko. Udaliśmy się do sklepu by zakupić kilka rzeczy. Jak zwykle nie obyło się bez awantury. Niby nie było się o co kłócić, o krawat, ja chciałam ten, on tamten ale moim zdaniem lepiej pasował niebieski, tak pod kolor mojej sukienki, którą zakupiliśmy kilka minut wcześniej, jego nie, więc by zakończyć wymianę zdań a raczej aferę na środku sklepu, ustąpiłam. Choć nie byłam zadowolona gdyż moim zdaniem nie pasował do niczego, kompletnie jakby… Lepiej nie myśleć z czym mi się skojarzył, jednak on miał inne zdanie na ten temat. By zakończyć naszą małą prywatną wojnę zabrał mnie do sklepu i kupił mi buty za 1000 dolców takie jak chciałam więc byłam zadowolona i o krawacie szybko zapomniałam. Do czasu…
Następnie udaliśmy się do znanej restauracji, gdzie spędziliśmy niecałą godzinę, po czym powróciliśmy do hotelu, gdzie nocowaliśmy. Noc upłynęła szybko i nawet spokojnie w końcu dzień wielkich Upfrontów nastał…
Nie za bardzo chciałam się pokazać tam z małym. Kocham go, ale to miała być impreza na której to ja miałam być gwiazdą u boku mojego męża znanego i cenionego aktora serialu Bones. Nie ważne, że to nie moje miejsce, bo kim ja jestem? Żoną aktora żadną gwiazdą, ale… Wszystko byłoby piękne i po mojej myśli, gdyby nie fakt, że kilka chwil po naszym przyjeździe tłum przestał się nami interesować i zwrócił swoją uwagę na pewną kobietę, która właśnie wysiadła z samochodu… Nie zorientowałam się kim była na samym początku, ale wzbudziła podziw, zachwyt wszystkich zgromadzonych w pobliżu, a najbardziej Davida, choć ja nie mogłam zrozumieć czemu. Nie poznałam jej, myślałam, że to jakaś prezenterka gdyż nie znam się na gwiazdach seriali, nie potrafiłam skojarzyć jej z nikim mi znanym a także była za daleko, jednak to mnie zastanawiało i odpowiedź przyszła szybciej niż się spodziewałam. Nie wiedziałam kim ona jest do chwili kiedy ktoś z tłumu zaczął krzyczeć: Emily…
Wtedy do mnie dotarło kim jest ów kobieta… Zamarłam na chwilę, kiedy się odwróciła i nasze spojrzenia się spotkały… Zobaczyłam w nim to, czego nigdy do tej pory i poczułam, jak nogi się pode mną uginają… To był początek końca… Tylko nie widziałam czyjego końca…
Heh... Chciałabym zobaczyć minę Jaime, kiedy zobaczyła Emily... :) heh... :) bardzo jestem ciekawa co dalej... a zachowanie Jaime lepiej żebym nie komentowała... :) xD
Czekam na cd :) i życzę Ci abyś okiełznała swoją wenę i aby się już więcej nie buntowała... :)
Jedziemy dalej xD
6.
Stałam chwilę w jednej pozycji. Nie mogłam uwierzyć, w to, co się działo, w to, co zobaczyłam. Spojrzałam kontem oka na Davida i zobaczyłam jak w ciągu chwili zmienił się wyraz jego twarzy. Tylko jedna osoba tak na niego działała… To nie był ten sam człowiek co kilka chwil wcześniej. Nie był przybity, smutny. Nie patrzył w jeden punkt w podłodze lub jego wzrok nie błądził gdzieś w oddali. Nie trzymał rąk w kieszeni. Jakbym zobaczyła całkiem innego, obcego mi człowieka. Twarz rozpromieniała, uśmiech był tak szczery, że aż porażał, ale tylko mnie.
Emily wyglądała identycznie jak on. Oczy się śmiały, widać było radość bijącą od obojga. Porównać ich można było do nastolatków, którzy są sobą zauroczeni od pierwszego wejrzenia. Chemia i pożądanie unosiło się w powietrzu. Jak zawsze kiedy ta dwójka spotykała się.
Wiedziałam, że to nie wróży nic dobrego…
Nawet nie zauważyłam kiedy stanęli naprzeciw siebie. Wszystko wydarzyło się w ułamkach sekund. Od samego patrzenia na nich było mi nie dobrze, a to był dopiero początek.
Zamienili ze sobą zaledwie kilka slow, nie powiem przywitała się ze mną i z Jadenem, jednak bardziej była skupiona na moim mężu jak i on na niej. Nie wiedziałam co zrobić. Po kilku komplementach pod swoim adresem ruszyli przed siebie, zostawiając nas w tyle. Rozumiem byli wezwani na scenę, gdzie mieli wygłosić kilka slow do zgromadzonych ludzi. Tylko jedna rzecz mnie zmartwiła. To ich spojrzenie głęboko w oczy, pełne czułości, miłości jak i przywiązania. I po chwili ich ręce splotły się ze soba. To było za wiele. Nie miałam nawet jak zrobić awantury, powiedzieć, że sobie nie życzę takiego traktowania, gdyż nie byłam w pobliżu tych gołąbków. Myślałam, że to tylko chwilowe. Jednak tak bardzo byłam w błędzie. Już wtedy pokazali mi kim są dla siebie. Choć ja to już wiedziałam od dawna. Nie doceniłam jej, a ona zdołała mi go zabrać. ały czas trzymali się za rękę, żadne nie chciało puścić tej drugiej osoby, bojąc się, że ta odejdzie i szczęście ulotni się i opuści ich na zawsze. Chwile potem David pojechał a wywiad, który miał trwać jakieś pół godziny. Jednak mój mąż za bardzo tęsknił za swoja Emily, by usiedzieć w fotelu, dlatego odpowiedział na kilka pytań i zmył się stamtąd jak tylko szybko mógł. Reszta wieczoru była taka sama. Na każdym kroku byli razem, nie odstępując siebie ani na krok. Z nami spędził gdzieś 15 minut, ale widać, że dla niego to była kara za grzechy. Na twarzy smutek, kiedy patrzył na mnie, radość kiedy wygłupiał się z synem. Jednak zaraz wracał do Em, choć nie udzielali razem zbyt długich wywiadów, pewnie by nikt nie zapytał ich, jego o romanse, jej o reakcje na nie. Umieli wybrnąć z sytuacji. Myślałam, że ten wieczór się nigdy nie skończy. Nie dość, że mój mąż idzie za rękę cały czas, nie zważając na nic, na nikogo, ze swoją koleżanka z serialu, przyjaciółką i kimś więcej poza planem, to jeszcze dumnie krocząc trzymając się za ręce. To nie była zazdrość z mojej strony, że mnie dawno tak nie trzymał. Przecież to nie była dla mnie nowość, że nasze małżeństwo pozostało tylko jeszcze na papierze i będzie tam, jak tylko długo się da a ja przyłożę do tego znów rękę, bo ja nigdy nie przegrywam. My już od dawna nim nie byliśmy, choć wiele osób w nie jeszcze wierzyło.
Byłam wściekła, co pewnie można było wyczytać z mojej twarzy. Nikt jeszcze w moim całym życiu mnie tak nie upokorzył, jak im się udało to zrobić w zaledwie kilku minutach. To ja miałam tam być gwiazda, to mnie mieli podziwiać, fotografować z mężem i synem, a nie ich byłam wściekła. Musiałam jednak poczekać na odpowiedni moment, by uderzyć. Po tej całej szopce zniknęli gdzieś z zasięgu moich oczu. Nie wiedziałam, gdzie są, bo David nie raczył mnie o tym poinformować. Nie mogłam upaść, by zacząć wypytywać ludzi o to, choć wtedy miałam na to największą ochotę, jak nigdy w życiu. Przypadkiem usłyszałam, że wybrali się do oddalonej o kilka kilometrów restauracji na kolacje.
To było za wiele, jednak ja nadal nie mogłam nic zrobić, co jeszcze bardzie wyprowadzało mnie z równowagi, gdyż nie jestem przyzwyczajona do przegrywania, gdyż ja zawsze wygrywam.
I tak po dwóch godzinach powrócili gołąbeczki w wesołych nastrojach, który mnie się nie udzielił. To był mój czas… Kiedy moje oczy i Davida się spotkały, wiedział, że teraz mi za to zapłaci, choć ja jeszcze nie miałam opracowanego planu.
Oczywiście niedługo potem udaliśmy się powrotem do hotelu. Po drodze nie odzywaliśmy się do siebie słowem. Jednak już w środku, dałam upust emocjom, które zgromadziły się we mnie w ciągu tych kilku godzin. To był początek końca. Wróciliśmy do domu następnego dnia. W sieci ukazywały się co chwila nowe ujęcia mojego męża i jego przyjaciółki, a moich nie było. Nie wiedziałam, co mam zrobić. Dni mijały powoli. Wymusiłam na nim przeprowadzkę do nowego domu, choć on upierał się, że nie jest on jeszcze przygotowany do zamieszkania. Byłam nieustępliwa. Nie obchodziło mnie to. Ja chciałam i moje życzenie miało być dla niego rozkazem. Kolejny raz wygrałam.
Początki były strasznie trudne, jednak dawałam radę. David znów miał minę zbitego psa, ale kogo to obchodziło. Byliśmy z dala od tego całego zgiełku. Emily kręciła nowy film, David z każdym dniem wyglądał gorzej. Tęsknił za nią, to było widać. Nie tylko na jego twarzy. Jego oczy mówiły wiele. Smutek, który zakrył blask brązowych jak czekolada oczu. Nie wiem czemu, ale było mi go szkoda. Jednak zaraz wracały obrazy jego i Emily i znów się we mnie gotowało.
Z nudów, kiedy mała spała, a Jaden bawił się Davidem na trampolinie usiadłam na twitter, by zobaczyć co się ciekawego wydarzyło. Tak od siebie napisałam, coś, by zwrócić uwagę, coś na co szybko wiele osób odpowiedziało. Wtedy w mojej głowie zaświtał pomysł. Dzień zemsty był już blisko, tak bynajmniej sądziłam…
No no to nieźle ją upokorzyli... xD Takiej wkurzonej Jaime jeszcze chyba nikt nie widział, ale to jej problem, nieprawdaż ? :PHeh...Ciekawe co ta Jaime kombinuje... strasznie szkoda mi Davida, że ożenił się z taką jędzą... Ale przy Emily na bank emanował szczęściem... :) Wyobraziłam sobie jak blask bije od jego oczu i twarzy :) :) :) Heh piękny obrazek :) Bardzo ładnie "obrazkowo" piszesz :)
Pozdrawiam i czekam na cd :) :)
Miłych wakacji :)
Hm to napisalam jeszcze przed wyjazdem ale nie mialam czasu wstawic, dzis mam dostep do neta wiec wstawiam xd
7.
Napisałam na twitterze, że wybieram się na audycję. Czemu? By zrobiło się trochę szumu wokół mojej osoby, bo ostatnio zeszłam z planu, i to było bardzo frustrujące. Nie spodziewałam sie, ze ktoś mi na to odpisze, I jeszcze podsunie pomysł na to, jak te dwa tulące się do siebie gołąbeczki zniszczyć. By rozbić to dynamiczne duo nie tylko w serialu ale i poza nim. Jedna z moim fanek internetowych napisała, ze ma nadzieje, ze audycja ta była do Bones, co z początku mnie zdenerwowało, musiałam wyjść na dwór by ochłonąć, ale po chwili doszłam do wniosku, ze to bardzo dobre rozwiązanie sytuacji, w której się znalazłam.
I wtedy do mojej głowy wpadł pomysł, który nie chciał wyjść. Postanowiłam namówić, a raczej zaszantażować Davida, by załatwił mi role w serialu. Wiedziałam, ze jest producentem, więc nie będzie miał z tym problemu, w końcu załatwił role ojcu, a żona to też rodzina, prawda? Zooey, siostra Em też miała jakiś gościnny występ, więc już się cieszyłam i myślami byłam daleko. Niestety rzeczywistość była przeciw mnie w tamtej chwili. Z rozmarzenia wyrwał mnie płacz małej. Obudziłam się szybko, ale nie zapomniałam.
Pobiegłam do córki, by ją uspokoić i nakarmić, bo to była jej pora. Byłam szczęśliwa, ze ktoś tak bardzo mi się przydał, choć czasem miałam już dość czytania tych ich głupich pytań w stylu: A dlaczego na zdjęciach nie ma Davida? A gdzie on jest? A co robi? A czemu, a co, a dlaczego to a tamto?
Denerwowały mnie te ciągłe o niego pytania, bo co ja miałam pisać. David jest na podwórku, bawi sie z synkiem, ale tylko z nim się uśmiecha? Kiedy wracają do domu z Davida uchodzi życie, na twarzy pojawia się smutek, w oczach łzy?
Nie odpisywałam, choć mogłam zmyślić coś, ale obawiałam się, że któraś z teamu DEmily, który zaatakował twitter, mnie zniszczy, ze napisze, że to nie prawda lub coś w tym stylu. By sie odczepiły wstawiłam jakieś zdjęcie stare, bądź zrobione przez Jadena, by one się cieszyły, a ja miała spokój od głupich pytań. I po jakimś czasie to ucichło. Miałam z głowy te fanki żądne czegoś o moim mężu. Na jakiś czas oczywiście, ale to zawsze coś.
Kiedy mała znów zasnęła mogłam powrócić do marzeń. Choć na razie były tylko nimi, miałam nadzieję, że w końcu się ziści wszystko, co zaplanowałam. Wierzyłam, że najdę sposób ich realizacji, a będzie nim mój mąż.
W końcu jest producentem serialu, więc coś chyba może! Pamiętam jak dziś, jaki to był piękny dzień. Widziałam siebie dumnie kroczącą na plan uśmiechniętą, pewną siebie. Oczyma wyobraźni widziałam smutną twarz Emily, której znów zabieram kogoś, kto jest jej całym światem, twarz smutnego Davida, którego miałam na co dzień, więc się przyzwyczaiłam. Nie miałam wyjścia, musiałam coś zrobić, by oboje za pozwoleniem ekipy sobie nie flirtowali, by jeszcze bardziej się do siebie nie zbliżyli bo to byłby koniec mojego małżeństwa, jak i mnie.
Niestety kolejny raz zostałam wyrwana ze świata fantazji. Tym razem przez Davida, który powrócił z zakupów. Nie miałam asa w rękawie, więc musiałam się poważnie zastanowić, co i jak powiedzieć, by się udało. Niestety David nie był w nastroju na jakąkolwiek rozmowę, więc odpuściłam tamtego dnia. Jednak byłam dla niego bardzo miła, do tego stopnia, ze od nadmiaru czułości oboje mieliśmy mdłości.
Dni mijały, a ja nadal nie miałam jak go o to zapytać i coraz bardziej się denerwowałam. Jednak pewnego wieczoru odważyłam się i jego reakcja była niemal identyczna, z tą co sobie wyobraziłam. Niewiele rozminęłam się z prawdą. Był wściekły i kategorycznie odmówił. Jednak ja nie ustąpiłam tak szybko. Każdego dnia przy tylko nadarzającej się okazji wspominałam o tym. Już kiedy skończyły mi się argumenty, wspomniałam nawet, ze kiedyś wystąpiłam w Angelu, i to chyba zadziałało, a może chciał mnie mieć z głowy, i na odczepne rzucił Ok. Byłam w siódmym niebie. Nie wiedziałam, że Hart będzie moim większym przeciwnikiem, niż David, którego owinęłam sobie wokół małego paluszka. Jednak David umiał go przekonać, by dał mi choć malutką rolę i wplótł mnie do serialu. Tylko, ze ja chciałam zdecydowanie więcej. Chciałam upokorzyć ich jeszcze bardziej i zażądałam dla siebie roli kobiety Bootha. Przecież przez ten rok rozłąki wszystko się mogło zdarzyć. O dziwo Hart się zgodził, i powiedział, że zagram dziennikarkę. Skakałam do góry ciesząc się jak dziecko. Nie mogłam się doczekać, kiedy Pojawie się na planie, aż w końcu ten piękny dla mnie dzień nastał…
Oj coraz bardziej, z części na część nienawidzę Jaime... Lepiej nie będę komentować jej zachowania tylko skupię się na opowiadaniu... Bardzo ciekawe... Świetnie piszesz i nie mogę się doczekać cedeka... :) A i jak było we Włoszech ?? (dobrze pamiętam ?? :P)
Ja nadal jestem jeszcze na wakacjach wracam za 2 tyg tu jest wietnie cieplutko ja kocham Wlochy jak na razie dzis mam neta nad morzem wiec wstawiam to co napisalam przed wyjazdem, a teraz czesc przepisana z kartki, wieczorkiem powinnam przepisac epilog, jak maly mi da xd pozdrawiam xd
8.
Balam sie troche, ale chec zemsty, chec rozdzielenia ich była silnejsza od strachu, ktory z kazda zblizajaca sie minuta, byl coraz bardziej odczuwalny. Zoladek bolal mnie strasznie, czulam sie jakbym przed soba miala najwazniejszy egzamin w zyciu. Jednak ja zawsze wygrywalam, nie moglam pozwolic, by tym razem jakas kobieta zwyciezyla, pokonala mnie. Ja walcze zawsze do konca i zwyciezam, powtarzalam sobie, by w to, choc na chwile uwierzyc.
Na sama mysl, ze im perzeszkodze we flircie cieszylam się. Z drugiej strony, obawialam się spotkania na planie z reszta zespolu, ktory byl zzyty ze soba, jak zaden inny. Polubili sie od pierwszego dnia, a przyjazn, ktora sie miedzy nimi zrodzila byla na tyle silna, ze zadne plotki w prasie nie byly w stanie zmienic tego, co polaczylo cala ekipe serialu. Wiedzialam jakie relacje panuja pomiedzy nimi, a takze znalam ich stosunek do mnie. Nie lubili mnie i to dali mi odczuc za kazdym razem, gdy tylko zjawialam sie bez zapowiedzi na planie, wtedy tylko kiedy mialam taki kaprys od tak sobie, by uprzykrzyc im dzien. Byly to jednak kilkuminutowe wizyty, teraz zapowiadaly się godziny przebywania z ludzmi, z ktorymi nie laczyla mnie zadna wiez. Ja chodzilam pomimo to cala w skowronkach. Nie mialam przeciez innego wyjscia. Musialam byc tam, by to wszystko, co jest miedzy nimi nie zaszlo za daleko. By nie dac im szansy, by zblizyli sie jeszcze bardziej do siebie.
Davidovi moj dobry humor jednak nie udzielil sie. Chodzil przybity, oczy mial zaszklone, bez zadnego uczucia, wyrazu, jednak ja bylam juz przyzwyczajona do jego wyrazu twarzy takiego smutnego, zamyslonego. Nie przeszkadzalo mi to, bylo dla mnie codziennoscia, przestalam zwracac na to uwage.
Wszystko mialam zaplanowane co do joty. Dzieci zostawilismy z moja bratowa, ktora na czas mojego udzialu w serialu, zamieszkala z nami wraz z trojka jej dzieci. Bylam spokojniejsza, ze Jaden nie bedzie chcial pojawic się na planie, teraz mial zajecie, zabawe z kuzynami.
Po szybkim sniadaniu opuscilismy dom. W drodze na plan nie zamienilismy ze soba ani jednego slowa. Te pol godziny było dla mnie wiecznoscia. Droga dluzyla się niemilosiernie. W radiu lecialy jakies smutne kawalki. Na szczescie po kilku chwilach dojechalismy na miejsce. Kiedy zjawilismy sie na planie, reszta zespolu przywitala Davida z radoscia, widac bylo, ze wszyscy przez ten czas stesknili sie za soba. Ja czulam sie tam jak 5 kolo u wozu. Byli mili dla mnie jednak ja wiedzialam, ze to wszystko to tylko to tylko przykrywka, gra aktorska. Musieli byc tacy, bym nie wszczynala jakis awantur na planie. Sama moja obecnosc byla juz dla nich denerwujaca. Ich usmiechy byly nieszczere, slowa, ktore wypowiadali były puste, bez jakiegokolwiek sensu. Po 15 minutach na planie pojawil się Hart, ktory powiedzial kilka zdan, ktore dla mnie byly zbyteczne i po tym zabralismy sie do pracy, zaczelismy grac, kazdy wcielajac sie w odgrywana przez siebie postac.
Ja nie mialam zbyt wiele do powiedzenia w tym dniu. Moja kwestia miescila sie w zaledwie kilku zdaniach, mialam zadac kilka pytan, jako dziennikarka, w ktorej role się obsadzil mnie Hanson i tyle. Po godzinie wszystko bylo nagrane. Tamara, z ktora nagrywalam scene, po kilku minutach pojechala do siebie, gdyz tego dnia nie miala juz nic do zagrania. Ja stalam na samym srodku planu, w tym samym miejscu, w ktorym skonczyłam grac, bez zadnego ruchu. Wiedzialam, ze oczekuja ode mnie, bym jak najszybciej zniknela. Ich spojrzenia mowily jedno. Chcieli się mnie pozbyc, by poczuc się wolni. Jednak ja nie dalam im tej satysfakcji. Uparlam sie , ze zostane i jak zawsze wygralam.
Reszta dnia uplynela mi na ogladaniu reszty ekipy, ktora co chwile przerywala nagrywanie, poniewaz ktos zaczal się smiac, pomylil kwestie etc.
Nudzilam sie jak nigdy w zyciu. Dobrze, ze mialam ze soba telefon. Bez niego wynudzilabym się na smierc, patrzac na ta szczesliwa rodzinke serialowa.
David i Emily widac bylo, ze bardzo pragneli pobyc sam na sam, choc przez chwile. Jednak ja sledzilam kazdy ich krok. Moje spojrzenie nie opuszczalo ich przez caly dzien. Wiedzialam, ze czuli się nieswojo, jak i reszta, jednak nie za bardzo mnie to obchodzilo. Przede mna byla misja, ktora ja mialam wykonac do konca i wyjsc z niej zwyciesko, jak zawsze. Nie spodziewalam się, ze niedlugo wydarzy się cos, co zmieni wszystko. Ktos już od dawna mial to zaplanowane, ja niestety bylam przekonana, ze jestem pania swojego losu, ze to ja rzadze, rozdaje karty. Jednak…
aha Ines to wakacje jeszcze trwają u Ciebie a ja jutro musze iść do szkoły... niestety... to życzę miłych, udanych i słonecznych wakacji... :) A u nas pada, zimno i w ogóle brzydko... nie lubię takiej pogody ale cóż... jesień nadchodzi... Mały ?? Czyli masz małego berbecia ?? :) Super... :) Część bardzo ciekawa i taka prawdziwa... Idealnie odzwierciedlasz chory umysł Jamie... z niecierpliwością czekam na cd :) Pozdrawiam ;)
Hm tu jest wiele dzieciakow, az mnie glowa boli od ich krzyku heh ale daje rade. JA narazie nie mysle o zimnie ale niedlugo czas wracac do szarej rzeczywistosci buu powowdzenia w szkole pozdrawiam. Przepislaam ostatnia czesc i wstawiam i musze oddac laptopa sasiadom bo caly dzien go mialam heh xd Moze jutro napisze cos bo wracamy na dzien do domu i bd miec neta ale nie obiecuje, bo nad morzem to nie mam jak buu, pozdrawiam xd
Czas zakonczyc ta opowiesc...
9.
Hart obiecal mi , ze zagoszcze na dluzej w serialu, ze to ja bede ta, ktora rozdzieli Bootha i Bones, a z tym wiazala sie moja dluzsza obecnosc na planie, gdzie mialam mozliwosc pilnowania niewiernego meza. Nie wiedzialam jednak, ze Hart przygotowal dla mnie przykra niespodzianke. Nie spodziewalam sie, ze tak bardzo ze mnie zakpi, ze ze zrobi wszystko by jego ulubiona para byla tak jak przed tem, zanim ja zjawilam sie na planie. Nagaralam kilka odcinkow, bylam dziewczyna Bootha jednak moja postac zostala szybko usmiercona wbrew mojej zgodzie. Nie taki mial byc plan przeciez. Niestety nie moglam nic zrobic, zadne moje argumenty nie docieraly do Harta, david nawet nie wypowiadal sie na ten temat, mial juz wszystkiego dosc. Widac bylo, ze jest szczesliwy, ze to co wymyslil Hart sprawia mu radosc. Ja bylam wsciekla. Zlosc kipiala ze mnie jak nigdy przedtem, bylam bezsilna i nie potrafilam sobie z ta bezsilnoscia poradzic. Probowalam wszzcynac awantury, jednak na Davida kazda moja zaczepka nie dzialaala. Gdy tylko zaczynalam jakis temat, wychodzil z pokoju zostawiajac mnie sama. Nie wiedzialam co mam ze soba poczac. Moj plan nie wypalil. Moja przygoda z serialem skonczyla sie wczesniej niz tak naprawde sie zaczela. Nie moglam znalezc zadnego dobrego pretekstu by pojawiac sie na planie. Bylam w kropce. Wszystko wrocilo do tego, co bylo. David chodzil usmiechniety, zadowolony mogac spedzic czas z nia. Widzialam to w kazdym jego gescie. Radosc, szczescie emanowaly od niego za kazdym razem kiedy wracal z planu. Nawet moja obecnosc , moje słowne zaczepki i grymasy nie byly w stanie mu zniszczyc jego dobrego humoru. Powoli przestawalam do niego sie odzywac. I o dziwo czulam się lepiej.
Zajelo mi duzo czasu by zrozumiec, by pogodzic sie z tym, co przygotowalo mi zycie. Nie moglam dluzej uprzykrzac im zycia. Czemu? Gdyz dotarlo do mnie po jakims czasie, ze tym samym karalam siebie na samotnosc, odbieralam sobie szanse na odrobine szczescia. Przestalam sie ludzic, ze on pozostanie ze mna, ze zmusze go do bycia z nami. Dotarlo do mnie, ze pzregralam. Bolalo, ale czas leczy rany. Zanim zakonczyl sie 6 sezon rozwiedlismy sie bez zbednego szumu wokol sprawy, bez prania publicznie brudow. Zyskalam cos potem? Wiele... A może wszystko!
Znalazlam kogos, kto pokochal mnie taka, jaka jestem. Dzieki Peterowi zrozumialam co to znaczy milosc, co sie czuje kiedy sie kogos kocha i ten ktos odwzajemnia twoje uczucie.
Po jakim czasie dotarlo do mnie jak bardzo krzywdzilam Davida i Emily. Bylam zazdrosna o to uczucie, ktore sie miedzy nimi zrodzilo, zaslepila mnie zazdrosc i chec zemsty. Na szczescie los byl dla mnie, dla nas laskawy. Kazde z nas odnalazlo swoja druga polowke, dzieki ktorej jest szczesliwe. Stworzylismy z naszymi partnerami prawdziwy dom, dom, ktorego nie mozna nazwac tylko budynkiem, gdzie sie mieszka. To miejsce gdzie ludzie zyja pod jednym dachem, cieszac sie kazdym nowym dniem, spedzona ze soba kazda nawet najmniejsza chwila.
Od momentu naszego rozwodu minelo kilka miesiecy. David i Emily zamieszkali razem, kreca nadal serial jak i kinowa wersje Bones. Sa szczesliwi i nikt im tego szczescia nie zabierze.
Tak samo jak i mojego. Jestem w ciazy i bardzo mnie to cieszy. Pierwszy raz w zyciu ciesze sie z macierzynstwa, oczekuje narodzin blizniakow. Jaden zamieszkal z ojcem nie jestem zla z tego powodu, mam ze soba corke i wkrotce na swiat przyjdzie jej rodzenstwo. Przeprosilam wszystkich za swoje zachowanie, wybaczyli mi gdyz zobaczyli we mnie inna osoba, ja takze. Przeszlosc zamknelismy za soba. Nie wracamy do tego co bylo zle. Teraz zyjemy dniem dzisiejszym. Nie wazne ile i na jakie problemy napotkamy w zyciu, zawsze jest awaryjne wyjscie, plan B, prawda? Jesli masz kogos przy swoim boku zawsze znajdzie sie wyjscie z trudnej sytuacji. Teraz jestesmy szczesliwi i nasze szczescie udziela sie innym i naszym bliskim, dla ktorych zyjemy i budzimy sie kazdego dnia. Jestem wdzieczna losowi, ze postawil na mojej drodze Petera, dzieki ktoremu i do nas zawitala radosc. I teraz znow moge powtorzyc to co mowilam kiedys, ze nie jestem jak Sandra Bullock. Tylko teraz to zmienia postac rzeczy. Ona jest samotna, ale szczesliwa matka. Ja mam kogos z kim dziele radosc i smutki, i nie zamienie go na nikogo, nawet na kogos kto dalby mi gwiazdke z nieba, bo w zyciu to milosc prawdziwa nadaje sens a nie dobra materialne, ktore z kazdym kolejnym dniem traca swoja wartosc, a milosc pozostaje z nami do samego konca, do smierci...
Oj dzięki jakoś poszło na rozpoczęciu roku ;) Heh.. :) Wbrew pozorom było przyjemnie :P he he ale zobaczymy jutro.. he he... AAAA... to życzę jeszcze miłego wypoczynku :) Heh... i nie wykorzystuj tak sąsiadów he he.. Albo nie wykorzystuj :P he he...
Wow Jaime się zmieniła i zrozumiała swój błąd dzięki prawdziwej miłości... ;) heh.. kto by pomyślał, a jednak... Miłość zmienia ludzi, to prawda.. :P heh... Bardzo fajne zakończenie... super... :)
Pozdrawiam :):):)
Aha... Dzięki za zapoznanie z tą całą sytuacją...
Ale z tego wszystkiego na prawdę wynika, że Jaime jest chora psychicznie i potrzebuje pilnie pomocy specjalisty...
No to życzę powodzenia w pisaniu mgr :)
No to już Ci życzę udanego pobytu we Włoszech :)
He he Kaiu ja też omal nie padłam z krzesłach po tych tylko uleczalnych przypadkach :PP hehe :)
Ale ciekawe czy na tym oddziale ją przyjmą :PP
Pozdrawiam serdecznie :)
Ha tego to nikt nie wie nawet najstarsi indianie xD Nom Kaia dobre to było wiesz, ze ja uwielbiam wszystko co mówisz i jestem w
100 % zgodna:*
BTW Nie dziękuje by nie zapeszyć, pozdrawiam xd
Ok teraz to opko o które pytały dziewczyny, 3 części naraz xD
Zakazany owoc, zakazana miłość
Opowieść o zakazanym uczuciu, które nie ma szans, bo za wiele osób by zraniło...
1.
Takie z pamiętnika aktorki…
Czy nigdy nie byliście zakochani tak bardzo żeby zapomnieć o wszystkim i wszystkich?
Odkąd sięgam pamięcią, od pierwszego dnia, kiedy go zobaczyłam moje serce zaczęło bić jak oszalałe.
Wiem to trochę śmieszne, mam już swoje lata wiele przeżyłam, a tu na widok jakieś faceta miękną mi kolana , a nogi robią się jak z waty. Nigdy w swoim życiu nie spotkałam kogoś podobnego.
Początki naszej znajomości nie były rewelacyjne, ale powoli małymi kroczkami zmienialiśmy swoje nastawienie do siebie.
Początkowo byliśmy tylko znajomymi z serialu. Każde miało swoje życie prywatne, do którego to drugie nie miało wstępu. Jako aktor umiesz rozdzielać prace od życia prywatnego i tak się działo. Byliśmy „kolegami „ z planu…
Kilka zdań zamienionych w biegu i powrót do scen, którą mieliśmy nagrać. Tak, jak w serialu była niewidoczna linia, która dzieliła nasze światy. Ja byłam po kilku związkach, jednak w żadnym nie zaznałam tego, czego chciałam. Uciekałam w przelotne związki, by nie myśleć o niczym, a tylko dobrze się bawić… Chyba nie dorosłam do tego, co można nazwać miłością. Nie pragnęłam nikogo, jego bliskości, samej obecności.
Może nie znalazłam tego u nikogo i dlatego postanowiłam nie szukać, bo po co, przecież tego nie ma?
Znałam szczęśliwie zakochanych i tych mniej, a także pary, które były ze sobą z przyzwyczajenia, obowiązku, jakim dla nich było dziecko.
Wino, śpiew wspólna noc i bach, kilka dni później ciąża i hej przed ołtarz, bo tak wypada. Dlatego czasem traciłam wiarę w uczucie czyste jak łza, które wypełnia cię całą…
Dni zdjęciowe coraz dłuższe, serial podobał się coraz bardziej, więcej prób. Z każdym dniem nasze relacje zmieniały się, stawały się silniejsze, nawiązywała się miedzy nami nić porozumienia. Jak między chyba każdym w serialu, choć między nami było czymś głębszym. Ta cała chemia, która miała połączyć bohaterów udzieliła się nam.
Coraz częściej widywaliśmy się poza planem. Coś ciągnęło nas w swoją stronę, jakaś siła przyciągała jak magnes. Na początku było zauroczenie , pożądanie, jednak nie była to nigdy miłość.
Zastanawiałam się, czy ja znajdę kiedyś kogoś, kto mnie pokocha. I ja odwzajemnię tą miłość…
I pojawił się taki ktoś, choć nic nie wskazywało, że połączy nas gorące i szczere uczucie.
Z dnia na dzień poznawaliśmy się, imprezy promujące serial i nie tylko były doskonała okazją do zawarcia bliższej znajomości, poznania się. Bo im lepiej znasz drugą osobę, tym lepiej układa się wam współpraca, nieprawdaż?
I tak się stało. Każdego dnia dowiadywałam się o nim więcej i więcej. Nigdy nie zwracałam uwagi na wygląd faceta, ale kiedy spotkałam jego, zobaczyłam te czekoladowe oczy coś we mnie pękało.
Nie pamiętam, jak to się stało, że zakochałam się w nim po uszy. Pragnęłam jego bliskości, każde spojrzenie wywoływała gęsią skórkę, każdy dotyk, splecenie dłoni, wywoływało dreszcz na ciele.
Jednak ja nie mogłam dać po sobie znać, że to wszystko działa na mnie tak silnie. On ma żonę, dziecko, ja kolejnego chłopaka. To jest nierealne – myślałam.
Jednak zauważyła, że i dla niego nie jestem obojętna, Patrzy na mnie inaczej, uśmiecha się, przytula i nie jest to elementem jakiegoś podrywu. Zastanawiam się co to ma znaczyć.
On mówi, że to cos wspaniałego, ale sam nie potrafi zinterpretować swoich uczuć, a nawet rządzy.
Staram się hamować, jednak to jest bardzo trudne, szczególnie po wczorajszym pocałunku, który zbił mnie z nóg, które stały się jak wata.
Kręciliśmy scenę, a tu nagle bach, zbliżył swe usta do moich, zostawiając na nich miły ślad. Odwzajemniłam i poczułam, że robi mi się gorąco. Cała ekipą zamurowało. Już od dawna widzieli tą chemię między nami, powtarzali, że dobrze wpływa na bohaterów, podsyca ciekawość widzów.
Myśleli, że to udajemy, byli w błędzie… To nie było już coś pod serial to była rzeczywistość uczuć, jakimi siebie darzyliśmy. Dni mijały, miesiące, a nawet lata…
Pamiętna scena pod jemiołą…
Chyba za bardzo wczuliśmy się w rolę, bo nie mogli nas od siebie oderwać… Cóż nasz usta tego pragnęły i wreszcie dostały, co chciały…
Serial z kolejnym sezonem zdobywał uznanie i rzeszę fanów, którzy chętnie widzieli by Bootha i Bones razem, a jeszcze chętniej nas, Davida i Emily…
Tak jak i my…
Jednak nad nami pojawiły się czarne chmury… Żona Davida, która coraz częściej zaczęła przyjeżdżać na plan, by nas sprawdzić. Nigdy nie mówiła tego wprost, ale dała to odczuć, szczególnie mnie…
Pamiętam, jak dziś jak kręciliśmy finał 4 sezonu. Pojawiła się z Nienacka i czar sceny łóżkowej prysł. Sceny, której się obawiałam, a podświadomie pragnęłam i w pragnieniu nie byłam osamotniona…
Fani jednak tego nie zauważyli… Byli bardzie wkurzenie, że był to sen, a nie jak Hart obiecał real…
Od tamtej pory zaczęliśmy się ukrywać. Jednak pewnego dnia…
2.
Takie z pamiętnika aktora…
Powiedzcie, czy to grzech kogoś naprawdę kochać i być szczęśliwym ?
Zastanawiam się, co mnie podkusiło do napisania tej kartki. Facet po czterdziestce, z bagażem doświadczeń, żoną, i dwójką dzieci. Jak to mówią „żyć i nie umierać”. Jednak moje szczęście spotkałem o wiele za późno…
Ale to, co mnie spotkało jest takie piękne, muszę to gdzieś spisać, bo pomimo, że jest to piękne, to nie ma racji bytu, jest skrywane.
Pamiętam kiedy ją zobaczyłem.
Pierwsze co pomyślałem, ładna i nic poza tym w niej ciekawego nie zobaczyłem. Była miła fakt, ale nie przykuła mojej większej uwagi. Chyba bardziej zainteresowała mnie wizualnie pozytywnie zakręcona Michaela. Emily była słodka od samego początku, jednak cicha, jakby zagubiona w tym wszystkim… Skromna, nie wywyższała się ponad innych…
Co spowodowało, że zmieniłem o niej zdanie? Co sprawiło, że mnie zauroczyła?
To był już kilka chwil po pierwszym spotkaniu. Dali nam role do zagrania i nie powiedzieli nic więcej, tylko grajcie…
Ta scena na strzelnicy, pierwsza jaką razem zagraliśmy była początkiem mojego zawrotu głowy. Emily poprzez nią uwodziła mnie, grała z moimi uczuciami, emocjami wchodziła w moją dusze bawiła się mną, a ja jej na to wszystko pozwalałem. Z każda kolejna sceną byłem gotowy zrobić o co tylko nie poprosi. Była niesamowita, wchodziła w rolę cała sobą, bawiła się tą postacią, co było bardzo zabawne. dodawała oschłej antropolog swoją niewinność, coś co mnie bardo u niej pociągało.
Kolejne dni, które spędziłem w jej towarzystwie zmieniły mnie wewnętrznie. Czułem się w jej towarzystwie cudownie, pragnąłem każdej minuty więcej. Ona stała się kimś, dla kogo budziłem się rano i biegłem na plan. Nikt nie działa tak na mnie. Nawet Sarah, z którą byłem związany kawał czasu, z którą przeżyłem dobre chwile. Tu było jednak inaczej. Emily od początku była dla mnie zagadką, jka i pewnego rodzaju wyzwaniem. Początkowo starałem się ja zniechęcić do roli, ale z czasem widziałem, że jest do niej stworzona. Z każdym kolejnym dniem, miesiącem miedzy nami tworzyła się więź, której nikt do końca nie rozumiał, nawet ja sam. Emily pewnie też nie. Ona taka subtelna delikatna, muchy by nie skrzywdziła, kobieca w każdym znaczeniu tego słowa, z uwodzicielskim aksamitnym głosem zdobywała mnie powoli mimowolnie. Nie wiem jak ona to robiła, to nie był żaden filtr z jej strony, a jednak sprawiła, że moje serce zaczęło bić szybciej, za każdym razem kiedy ją widziałem.
Powoli zaczęła łączyć nas przyjaźń, jakiej nigdy nie zaznałem. Mówiłem jej o wszystkim co mnie śmieszyło, co mnie smuciło, a ona słuchała, jak nikt do tej pory. Była przy mnie, kiedy byłem zły, szczególnie na planie. Rozumieliśmy się bez słów. Mogliśmy siedzieć w ciszy, słowa były zbyteczne. Liczyliśmy się tylko my. To wszystko było piękne, ale bardzo delikatne. Nie wiem kiedy poczułem cos do niej i nie była to tylko sympatia. Szybko dotarło do mnie, ze jest kimś więcej jak tylko koleżanką z pracy, przyjaciółką. Była kimś kogo potrzebowałem. Po prostu przepadłem. Mam żonę, którą kocham syna, nie dawno urodziła mi się córka, a jednak to nie jest to. Do Emily poczułem coś czystego niż tylko pożądanie. Pragnąłem jej dla siebie tylko dla siebie. Kiedy nie było jej blisko wariowałem.
Choć nie dałem po sobie znać. To wszystko rozdzierało mnie wewnętrznie. Kiedy była blisko obok mnie byłem szczęśliwy. Nic się nie liczyło, tylko my. Coraz śmielej zacząłem się do niej zwracać, co bardzo ją peszyło. Wiem, widać było kiedy tylko się do niej zbliżałem, kiedy chwytałem za rękę, bądź przytulałem. Wałczyła z uczuciem, które było w zalążku. A ja wcale jej tego nie ułatwiałem, nawet zachęcałem. Kiedy peszyła się moją obecnością bliskością, rozczulała mnie bardziej. Chciałem wziąć ją w ramiona i szepnąć: „Nie bój się maleńka, wszystko będzie dobrze. Masz mnie”. Ale nie mogłem. Ja miałem kogoś, a ona była sama, co bardzo mnie dziwiło, nawet bolało. Jednak to było silniejsze ode mnie. O niczym innym nie marzyłem jak zasmakować jej ust, które tak mnie kręciły. W serialu nie zanosiło się na coś podobnego wiec zacząłem działać sam, na własną rękę. Próbowałem, ale nigdy mi się nie udawało. Często nie potrafiłem się opanować, by nie skosztować jej ust, nawet kiedy był ktoś wśród nas, na wywiadach, kiedy pytali o nas, to było silniejsze. Kiedy powtarzała: „Próbuje mnie znów pocałować, widzisz znów próbuje”, chciałem rzucić wszystko i wziąć ją w ramiona. Nie miałem jednak odwagi. Zawsze się uśmiechała, a jej uśmiech był dla mnie szczęściem.
Kiedy przeczytałem scenariusz do świątecznego odcinka, o mało nie oszalałem. Skakałem do góry, cieszyłem się, jak dziecko. Niby przyjacielski buziak, ale nie potrafiłem się opanować. Zatopiłem się w jej usta, nie chciałem się oderwać. Było przyjemnie, miło, pocałunek miał być czymś delikatnym, jednak on był czymś z pasji, z namiętności pożądania. Nie potrafiłem się od niej oderwać. Całowała mnie, trzymając za garnitur, co bardziej mnie podniecało.
Byliśmy tak zajęci sobą, ze nie słyszeliśmy : „Cięcie”, „Stop”. Po chwili Emily ocknęła się pierwsza. Była zawstydzona, widziałem to w jej oczach.
To zmieniło wszystko miedzy nami, ten pocałunek przekreślił tą linię, która była. Nic nie było już tak samo.
Oboje cierpieliśmy, przechodziliśmy same katusze, nie mogąc się spotkać poza. Zostawić to wszystko w cholerę i być…
Pamiętam tamten dzień, kiedy byłą u nas z wizytą. Wtedy Jaime zaplanowała obiad z jej kuzynem. Mówiła, „a może sobie przypadną do gustu, może coś między nimi zaiskrzy”. Nie wiedziałem, że to był jej plan rozdzielenia nas. Ona od dawna wiedział, że coś jest między mną , a Emily. Różne wycinki z gazet, pewne wywiady, sceny na youtube, zdjęcia z ukrycia, to do niej dotarło.
Obiad był dobry, ja jednak nie czułem jego smaku. Przed sobą miałem obraz mojej Emily, którą podrywa ten gość. We mnie aż się gotowało. Nie dałem po sobie znać.
Następnego dnia była dla mnie oschła. Nie wiedziałem czemu. Czy w ciągu kilku godzin się zmieniła? Nie wierzyłem… Spotykaliśmy się, ale nie było to już to samo.
Raniła mnie swoją oschłością, odrzucała mnie, a ja nie wiedziałem czemu. Zastanawiałem się, co zrobiłem nie tak…
Potem zrozumiałem… Ona cierpiała widząc mnie z żoną, spotkała Davida i to w niego się zapatrzyła, by zapomnieć… Byłem zły…
Dni mijały, a my się oddaliśmy. Przyjaźń pozostała, ale… Emily nie dała rady… To wszystko ją przerosło. Była nieszczęśliwa, a ja z nią.
Cierpieliśmy w milczeniu. Ta cała chemia ostygła, nawet w serialu. Jednak pewnego dnia…
3.
Z pamiętnika aktorów…
Wcześniej tylko wydawało nam się, że wiemy co to miłość. Teraz dopiero jej doświadczyliśmy.
Miedzy nami zrodziła się emocjonalna więź, mieliśmy wspólne zainteresowania, nigdy nie brakowało tematów do rozmów. Kiedy kończył się jeden, zaczynaliśmy kolejny i kolejny. Nie było monotonii. Ciągle coś się działo. Kolejny dzień przynosił nowe wrażenia.
Nie było miedzy nami żadnych sekretów. Znaliśmy swoje wady i zalety, dzieliliśmy radość i smutek.
Wreszcie widzimy różnice między lubieniem, zauroczeniem, a miłością! Ale dla nas, jest ona zakazaną. Za wiele wywoła cierpień. Razem podjęliśmy decyzje o zakończeniu jej i nie było łatwo.
Miłość bezgraniczna znająca tylko granice nieśmiertelności... Miłość doskonała, bez skazy... Mająca tylko jedna wadę… jest zakazana…
Siedzimy teraz popijając czerwone wino. Nagraliśmy wczoraj setny odcinek, wszystko poszło łatwo. Dziś odbyła się mała imprezka z tego powodu, na której zjawili się wszyscy, na prawie wszyscy aktorzy. Piękne przemówienia, podziękowania i ten mały ledwo zauważalny pocałunek, na zdjęciu wyszedł w policzek, a był on delikatnym muśnięciem warg, co umknęło przebiegłemu, żądnemu sensacji fotografowi. Magiczne słowo „Kocham cię”, wypowiedziane szeptem, to było coś, co jest tylko nasze, realne, jednak zakazane… Skazane na niepowodzenie…
Wreszcie spotykając siebie zauważyliśmy różnice między lubieniem, zauroczeniem, a miłością! Ale dla nas, jest ona zakazaną. Za wiele wywoła cierpień.
W ostatnim miesiącu toczyliśmy gorące dyskusje, czy kładziemy wszystko na jedną kartę, raniąc przy tym wszystkich dookoła kończąc własne tortury, dając upust emocjom i szanse uczuciu, czy przecinamy pępowinę. W końcu zadecydowała Emily - tniemy.
My poświeciliśmy własne szczęście dla innych… Byłem przeciwny, ale widziałem, jak ona cierpi, a tego bym nie zniósł. Nie mogłem ranić ukochanej osoby…
Poddaliśmy się bez walki. Po namyśle, razem podjęliśmy decyzje o zakończeniu jej i nie było łatwo. To nasz ostatni wspólny wieczór…
Wcześniej tylko wydawało nam się, że wiemy co to miłość. Teraz dopiero jej doświadczyliśmy.
Po całym zgiełku, dawno po 3 ukradkiem spotkaliśmy się w pomieszczeniu, gdzie kilka godzin temu świętowaliśmy nasz wspólny sukces. Nie tylko całej ekipy, ale i nasz prywatny. Gdyby nie serial, nigdy byśmy się nie spotkali i nie doznali uczucia szczerego i czystego jak łza. Nawet sami nie wiemy, jak do tego doszło. Kolejne lampki szampana znikały w zastraszającym tempie. Wspominaliśmy te wszystkie chwile spędzona na planie i poza nim. Czuliśmy, że za chwile wydarzy się coś, czego bardzo pragniemy, ale potem będziemy żałować. To przemknęło nam przez myśl. Ale... warto doznać tego...
Jednak żądza, pożądanie było silniejsze niż moralność…
W pewnym momencie kiedy spojrzeliśmy sobie w oczy, zauważyliśmy w nich chemię, namiętność, pożądanie, jakie od dawna nie widzieliśmy. To był moment jak znaleźliśmy się na podłodze w swoich objęciach, a palce błądziły po ciele w poszukiwaniu i dostarczaniu eksplozji spragnionych siebie dusz.
Pocałunki składane na rozpalonym ciele wywoływały gęsia skórkę i dreszcz podniecenia. Nie liczyło się nic, tylko my i moment, nasz moment prawdy. Długo zwlekaliśmy, ale teraz nadszedł czas. To było nasze pożegnanie… Słowa miłości szeptane między pocałunkami, łzy radości mieszające się ze łzami smutku…
Dwa żywioły połączone w tańcu, namiętnym tańcu zakochanych, spragnionych swej bliskości ludzi, którym nie dane jest być ze sobą, mają tylko siebie na chwile…
Nasze ciała splotły się w szaleńczym uścisku, połączyły się w niezaspokojonej żądzy. Ruchy były bardzo delikatne, pełne czułości, namiętności, a przede wszystkim miłości. Kołysaliśmy się w jednym kierunku, co chwile dostarczając sobie przyjemność, która się nie kończyła.
Całowaliśmy się namiętnie, a każdy pocałunek był wstępem do czegoś, co było nieuniknione. Był już wystarczająco podniecony, jak i ona. Jeszcze raz spojrzał w jej oczy, gdzie zauważył przyzwolenie na następny krok.
- David – szeptałam między kolejnymi pocałunkami, ledwo łapiąc oddech
- Kocham cię Emily – rzekłem po chwili spoglądając w jej błękitne oczy. Kocham cię – powtórzyłem. I nikt, ani nic tego nie zmieni, zapamiętaj, nie słuchaj innych, gdyby ci mówili, że jest inaczej – dodałem. To, co jest między nami, jest nasze i tylko nasze – rzekłem składając jej na ustach namiętny pocałunek
- Kocham się – szepnęłam szczęśliwa. To co jest miedzy nami jest tylko nasze i nikt nam tego nie odbierze – dodałam. A teraz kochaj mnie, tylko mnie kochaj – szepnęłam i ogarnęła mnie ekstaza.
Wykonałem prośbę Emily. Zacząłem powoli się poruszać, zanurzając się w nią głębiej z każdym kolejnym ruchem. Było to bardzo delikatne pchnięcie, jednak pomimo to wywoływało ekstazę. Emily zagryzała wargę, a jej ciało przechodził kolejny spazm rozkoszy. Wiła się przy tym, jak kotka.
Każde kolejne zbliżenie zbliżało nas do orgazmu, jakiego nie mieliśmy nigdy w życiu.
Owładnięci żarem swych ciał, pożądaniem, namiętnością, powoli tracili kontakt z rzeczywistością.
Liczyliśmy się tylko my… Ja i ona..
To była noc pełna namiętności, noc, która dała upust skrywanym żądzom i namiętnościom.
I pewnie pomyślicie, że był to tylko szybki numerek, nie mający nic wspólnego z uczuciem? Jesteście w błędzie. To był akt pełen miłości, namiętności i pożądania. Tak to był cud miłości, o którym opowiadałem w serialu, cud, kiedy dwa ciała stają się jednością, my nią byliśmy, przez chwile, ale byliśmy…
Był czymś najpiękniejszym, czego nigdy w życiu nie doświadczyliśmy…
Zapytacie, czy żałujemy?
Nigdy w życiu!. To czego doświadczyliśmy tam, nigdy się już nie powtórzy. Podjęliśmy wspólnie decyzje o rozstaniu. Jednak na zawsze w mej pamięci zostanie noc kochanków, którym nie dane być szczęśliwym. To pozostanie we mnie…
Na zawsze w naszej pamięci…
Los bywa okrutny… Mamy kogoś, jesteśmy w związkach, choć jesteśmy szczęśliwi, to nie tak, jak powinno być…
Ale trzeba żyć dalej…
Gdyby można było cofnąć czas, zrobilibyśmy to bez wahania. Bylibyśmy razem, szczęśliwi, nikt by nie cierpiał. Teraz niestety nic nie możemy zrobić. Za mało odwagi w nas… Za dużo cierpienia…
I choć miedzy nami jest nie tylko chemia, pożądanie, zaufanie i miłość, to jest ona zakazana. Musimy poświecić się, zrezygnować z niej, bo będzie kosztować wiele, zranimy najbliższych, a tego byśmy nie chcieli. Mamy siebie, i choć nie do końca tak, jakbyśmy chcieli to jesteśmy Bogu wdzięczni, że postawił nas na swojej drodze. Przyjaźń też jest dobra, choć miłość jeszcze lepsza…
Ale my się spóźniliśmy… Dla nas nie ma już nic… Pozostają tylko wspomnienia, ale za to jakie…
Nikt ich nam nie odbierze, są tylko nasze… Skrywane na dnie naszych stęsknionych serc…
Jejku to było piękne !!! Wszystkie 3 części :) Kobieto aż brak mi słów...
A zakończenie... hmmm... miłość piękna, czysta niestety zakazana... :( jakie to życie jest trudne i bolesne...
Ale i bywają też dobre chwile jak to, że się poznali i odkryli czym jest prawdziwa MIŁOŚĆ :)
Pięknie jestem pod wrażeniem Ines :) jesteś ekstra :)
Pozdrawiam cieplutko :)
A dziękuje xd Ok fw się trochę unowocześnił ;p Wstawię teraz inne opko a jak napisze cdk do poprzedniego to dostawie xD Pozdrawiam xD
You can't hide what you feel, even if you will try [1/?]
Takie kolejne moje opko o Demily...
1.
Wiele się wydarzyło między nimi w ciągu tych pięciu lat. Spędzili ze sobą tyle czasu, że nikogo nie dziwiło, że znają się ja łyse konie, wiedzą o sobie tyle, znają swoje wady, zalety, przyzwyczajenia, wiedzą, kiedy jest źle, kiedy trzeba pomóc, kiedy pocieszyć, kiedy być dla tej drugiej osoby, kiedy pomilczeć, posiedzieć bez słów, potrzymać tylko za rękę i nic więcej, Obecność tej drugiej osoby, była czymś najważniejszym, nic wokół się nie liczyło, nic ani nikt, tylko ta dwójka.
On miał żonę, dziecko, ona na początki była sama, lecz potem, by ukryć to, co czuła do partnera z planu, zaczęła spotykać się z kimś, by wredni dziennikarze przestali zadawać kłopotliwe pytania, na które nie potrafiła odpowiedzieć, gubiła się, peszyła każde dotyczące jej relacji z Davidem, było dla niej zbyt osobistym, próbowała się jakoś wymigać od odpowiedzi, zmienić temat, jednak z miernym skutkiem.
To było dla niej za dużo. Musiała coś zrobić, by temu zapobiec, by zapobiec, by nie powiedzieć czegoś za dużo, czegoś, co od dawna chciała powiedzieć, jednak nie miała odwagi. Ale to nie ludziom, tylko jemu. Jednak stchórzyła. Sądziła, że nie może, że zniszczy wszystko, gdy tylko powie te 3 słowa, zniszczy jego rodzinę, a także serial, w którym grają. Władze FOX są straszni w tej kwestii. Każdy skandal nie pomógł by serialowi. Nie chciała zniszczyć tego. Wolała cierpieć w samotności. Poznała innego, w sumie to żona Davida B poznała ją ze swym kuzynem, co było Jaime jak najbardziej na rękę, w sumie nie była szczęśliwa, jak jej mąż zbliża się z każdym dniem do partnerki z planu. Te ich wspólne wywiady, spotkania po pracy, drinki. Obawiała się, że jak nie zrobi czegoś to go straci, a z nim wszystko co ma.
Miedzy nimi, Davidem a Emily stopniowo rozwijało się to uczucie. Nie było ono pożądaniem, namiętnością, ani miłością od pierwszego wejrzenia. Zaczęło się od wyzwania, chemii, potem głębokiej przyjaźni, i przeszło wszystkie etapy, i stało się czymś więcej, czym nie powinno, ale przecież to nie ich wina. Nic nie wskazywało, że serial zmieni ich Zycie, że się zakochają w partnerze z pracy, że coś się zmieni, że coś się zacznie, a coś się skończy.
Dni mijały, oni byli blisko ze sobą. Chemia z każdym kolejnym spotkaniem była coraz większa, co idealnie wpisywało się do serialu, do odgrywanych przez nic postaci. Byli tacy prawdziwi, nie udawani. Wszyscy na planie widzieli jak na siebie patrzą, wiedzieli, ze niedługo coś się między nimi wydarzy, chemia była naprawdę ogromna, tak, że tylko czekali na jej wybuch. I doczekali się… Choć wcześniej mieli mały przykład…
David i Emily, pomimo tego, że nie byli sami, mieli kogoś bliskiego, to od dawna tego pragnęli poczuć smak swych ust, to było od nich silniejsze, jednak Emily udawało się, by nie myśleć o tym zbyt dużo. Jednak David powoli się gubił. Nie potrafił sobie znaleźć miejsca, kiedy jej nie było w pobliżu. Myślał tylko o jednym, o jej namiętnych ustach, które chciał pocałować. Starał się wszystkimi metodami dostać, co chce. I udało mu się to pewnego dnia, kiedy kręcili pewną scenę na koniec z zaskoczenia pocałował ją, co wywołało u niej ogromne wypieki na twarzy, sama w wywiadzie przyznała, że w tej chwili zrobiła się czerwona jak burak. Od tamtej chwili minęło dużo czasu. To był pierwszy i ostatni raz, kiedy mu się udało.
Jednak los był dla niego łaskawy. Nagrywali właśnie odcinek świąteczny w 3 serii. W scenariuszu było dokładnie napisane, jak ma wyglądać pocałunek pod jemiołą. Nawet w kwestiach przez nich wypowiadanych to uwzględniono. Jednak chwila była magiczna. Moment, na który czekali oboje. Coś w nich pękło. Za bardzo wczuli się w role, skrywane emocje i pragnienia wzięły nad nimi górę, zbyt mocno tego pragnęli, by nie wykorzystać okazji, którą im dano. Pocałunek był pełen pasji, jednak na tyle namiętny, że nie za bardzo pasował do serialu, jak i postaci Emily i Davida. Musieli zrobić małą korektę, jednak pełna wersja nieocenzurowana trafiła nie tylko na DVD, ale i na youtube, gdzie obejrzały go miliny, domagając się, by ta scena została zamieszona w serialu. Niestety było za późno.
Ten pocałunek wywołał falę pytań, szczególnie w domu Davida. Jaime była wściekła nie samym pocałunkiem, lecz komentarzami zamieszonymi pod filmikiem. Coraz częściej zaczęła go kontrolować, sprawdzać, co było nie do zniesienia. Obawiała się, że to, o czym czytała, to co widziała i słyszała to jednak prawda. Musiała coś zrobić. Pierwsze jej kroki podjęła już kilka dni po emisji ów pocałunku. Częściej pojawiała się na planie, patrzyła na nich, co krępowało nie tylko Davida, ale Emily, która czuła się winna, a przecież nie miała czego. Miesiące mijały. Ich relacje nie ochłodziły się, ale nie były już tak bliskie jak dotychczas. Wreszcie po zakończeniu sezonu 3. Udali się wspólnie do Anglii, gdzie mieli kręcić pierwszy odcinek nowej serii. I tu pojawiły się schody. Jaime postawiła warunek, David nie miał wyjścia, musiał się zgodzić, i tak jego żona dopięła swego, pojechała z nimi, co znacznie utrudniało pracę na planie, jednak nikt nie miał odwagi się odezwać. Kilka dni później powrócili Do kraju, gdzie kręcili kolejne odcinki. Nic się szczególnego nie działo.
Do momentu…
ŚWIETNE!!!
Ale kiedy napiszesz koniec pierwszego opowiadania??
Bo mam nadzieje że to nie koniec?! :]]
Ok to ja czekam na cedeka z poprzedniego opowiadanka :)
Super... nie mogę się doczekać cd "do momentu..." i co ? :) ale fajnie podkręcasz napięcie a to dodaje uroku :)
Czekam na cd :)
Pozdrawiam serdecznie :)
Cieszę się, że Wam się podoba, jedziemy dalej :lol:
2.
Do momentu, kiedy Jaime ogłosiła, że jest w ciąży. David nie wiedział, co ma powiedzieć. Nie spodziewał się tego, wiedział, że żona bierze tabletki antykoncepcyjne, wspólnie podjęli decyzję, ze nie będą mieć juz dzieci, a tu taka niespodzianka. Emily poczuła się zraniona, choć nie dała po sobie tego poznać. Do niczego miedzy nimi nie doszło, a informacja ta zabolała ją strasznie. Może miała jakieś nadzieje, lub on jej dawał? A teraz one prysły jak bańka mydlana. Od chwili kiedy jej to powiedział wiele się zmieniło. Była smutna, on także, ale bardziej zły, nie tylko na siebie, ale i na Jaime, której hormony podczas ciąży zaczęły działać. Nic nie było już jak dawniej.Aż pewnego dnia dostali scenariusz do ostatniego odcinka sezonu 4, gdzie mieli zagrać małżeństwo, a co gorsza dla Jaime, scenę łóżkową. Kiedy się o tym dowiedziała, nie miała wyjścia, zjawiła się na planie z niezapowiedzianą wizytą. I cała magia, która miała towarzyszyć bohaterom, zniknęła. Emily była jeszcze bardziej spięta, David zły, kiedy dowiedział się o wyniku ukochanej drużyny. Wszystko szło tak, jak nie miało iść. Udało im się nagrać, jednak nie było to, to, czego oczekiwali. Jednak zrobiło się już naprawdę późno, by robić kolejny dubel. Na jutro mieli zaplanowane inne sceny. Około 2 w nocy rozeszli się do domów. Następne dni były jak i poprzednie. Nic się nie działo ciekawego. Relacje David Emily, nie były już takie jak przedtem, ale starali się tego nie okazywać. Byli profesjonalistami w każdym calu. Oddzielali sprawy prywatne od zawodowych. Kolejny sezon zakończył się sukcesem, jednak mniejszym, niż poprzednie. Cała scena okazała się snem, nie było chemii pomiędzy bohaterami, pomimo, że grali małżeństwo, jednak nie można było od nich wymagać większego zaangażowania. Minęło kilka dni i powrócili do nagrywania. David był bardzo spięty, mało grywał, mało udzielał wywiadów, siedząc przy żonie, która końcówkę ciąży spędziła w domu. Kiedy na świecie pojawiła się Bardot, uspokoił się. Emily w międzyczasie zbliżyła się z panem Horsnby. Musi zając się sobą, przecież nie może być sama. David ma żonę, dwoje dzieci, a ona? Jest sama, ma obok Davida H, ale nie traktuje go poważnie, tylko jak przyjaciela, nie kocha go, i nie potrafi pokochać, gdyż jej serce jest już zajęte i bije dla kogoś innego. Jednak Horsnby nalega od dawna na coś więcej, znudził się już nią jako przyjaciółką, która spędza z nim zdecydowanie mniej czasu, niż powinna. Chcę czegoś więcej, on już traktuje ja jako dziewczynę, niestety ona inaczej na to patrzy. Jednak z czasem coraz bardziej myśli o przyszłości. Teraz dociera do niej, że musi zacząć żyć z kimś, nawet jeśli to nie jest ten, o którym marzy. Musi coś zrobić, bo niedługo zostanie sama. Davidowi się znudzi, i co wtedy? Samotność to najgorsze co może ją spotkać w życiu. Wie, że jej bohaterka bardzo cierpi z tego powodu, ona nie chce. Pewnego wieczoru ostatecznie postanowiła dać kres swoim męczarniom. Zadzwoniła do Davida, by przyjechał do niej, bo chcę z nim porozmawiać. Nie powiedziała jednak o czym.W jej głosie wyczuł, że nie będzie to miła rozmowa, jednak bardzo chciał się z nią spotkać, spojrzeć na nią w jej niebieskie oczy, które tak nim zawładnęły, od pierwszego dnia.Kiedy mieli przerwie w nagraniu, przed 100 odcinkiem, przyjechał do jej mieszkania. Zapukał…
- Otwarte – rzekła
- Cześć – odparł wchodząc do środka i zamykając za sobą drzwi na klucz
- Cześć – szepnęła. Cieszę się, że tak szybko przyjechałeś – dodała
- Słyszałem, że jesteś smutna – rzekł. Czy coś się stało? – zapytał siadając obok- Nic – szepnął. Postanowiłam dać kres temu wszystkiemu – oznajmiła. Nie przerywaj mi proszę, bo nie będę mieć na tyle odwagi by skończyć – rzekła. Wiem tylko tyle, że musimy zakończyć, to, co jest między nami – powiedziała. David ja nie mogę tak żyć, musze znaleźć kogoś kto mnie będzie kochał i ja postaram się pokochać, może Dave jest tym, na kogo czekałam, musze spróbować, nie mam innego wyjścia, nie chce być sama, ty masz rodzinę, ja nie, a wiesz, że bardzo chce – powiedziała
- Emily, nie wiem co powiedzieć – wtrącił. Zatkało mnie, nie wiedziałem, że to od Ciebie dziś usłyszę – dodał szeptem. Nie wiem, co mam powiedzieć – rzekł spoglądając w te niebieskie oczy, które były pełne łez. Przepraszam – powiedział po chwili
- Za co? – spytała. Przecież to nie twoja wina, nie moja, nie Jaime, nie Dave, tak ma być i my nic nie możemy na to poradzić – odparła
- Nawet nie wiesz, jak mi przykro, ile bym dał by cofnąć czas, kocham moje dzieci, są cząstkę mnie samego, uwielbiam patrzeć jak śpią, wyglądają jak anioły, ale Jaime, nie kocham jej tak, jak powinienem, odkąd spotkałem ciebie, wiedziałem, że to ty jesteś tą, o które marzyłem, śniłem, od początku, wierzysz mi? – zapytał
- Wierzę – odparła łkając. Ale dla nas jest za późno. W sumie nie ma nas – dodała.
- Emily – szepnął i w tym samym momencie rozdzwonił się jego telefon, to była Jaime
Odebrał, a Emily wiedziała o co chodzi. Wstała zanim skończył rozmawiać i podeszłą do drzwi, otwierając je. To była najtrudniejsza decyzja w jej życiu. Kiedy się rozłączył podszedł do niej, jednak nie potrafił spojrzeć na nią, gdyż miała spuszczoną głowę, kiedy próbował ją unieść odwróciła ja w drugą stronę.
- Żegnaj, do jutra – powiedziała
- Cześć – rzucił i opuścił jej mieszkanie. W obojgu coś pękło. Los chyba chciał pokarać ich bardziej…
Na razie nie mam czasu niestety mgr mnie pochłonęła na maksa. Za tydzień mam wyjazd, dlatego też z tych powodów zrezygnowałam z moderatorstwa na sk, z braku czasu. Ale opka pokończę na bank, pozdrawiam xd
Bardzo ciekawie to opisujesz... :) takie życie za kamerami... :) bardzo mi się podoba :)
Jakie to pożegnanie smutne... nie ma już ich a właściwie nigdy nie było... :( ale w ich sercu zawsze pozostanie ta druga osoba... ekhmm... poniosło mnie troszkę... ale w taki nastrój właśnie wprowadziła mnie ta część...
Czekam na cd :)
A ja wierze w bank :P xD i wierze, że Ci się uda pokończyć opowiadanka :P
Kisses :*:*
Postaram się ale nie w najbliższym czasie:( Pozdrawiam xD
3.
Następnego dnia dostali scenariusz do 100 odcinka, kiedy przeczytali końcową scenę, ich serca na chwilę zamarły. Czuli się, jakby mieli deja vu. Nie wierzyli, że to, co się wydarzyło wczoraj, ta ich rozmowa, smutne pożegnanie, teraz muszą odegrać to samo. Odegrać jest przecież o wiele łatwiej, muszą się tylko wczuć w rolę, są aktorami, nie powinni mieć z tym większych problemów. Jednak dla nich to nie była rola, to było to, co się przydarzyło im. Spojrzeli na siebie i nie mówiąc nic, zrozumieli się, jak zawsze. Spakowali skrypy, i udali się do przyczepy, skąd po chwili wyszli i zaczęli nagrywać inną scenę.
Po skończonym nagrywaniu ostatniej zaplanowanej na ten dzień sceny, podszedł do nich Hart, pytając czy zgadzają się, by w retrospekcji doszło między nimi do czegoś, tak, jak planowali, jednak oni zgodnie odparli, że tylko pocałunek wchodzi w grę, żaden seks nie. Hart musiał się zgodzić. Dzień minął zaskakująco szybko. Około północy każdy rozszedł się w swoją stronę.
Kolejna nie przespana przez obojga noc, pełna łez. Znów los wystawia ich na próbę. Stawia im wysokie wymagania, często nawiązując do ich relacji spoza planu. W głowach kotłowały się myśli, sen nie nadchodził.
Minęło kilka dni, i byli już do nagrania finałowej sceny. Reszta poszła dość szybko, jednak z tą było najwięcej problemów. Scenariusz dokładnie opisywał po kolei, co ma się wydarzyć, co mają powiedzieć, gdzie spojrzeć w danym momencie. Jednak słowa w nim zawarte były im bliskie. Przecież kilka dni temu padły podobne z ich ust. Teraz to samo spotyka ich bohaterów…
- Gotowi? – zapytał Hart, na co oni pokiwali twierdząco głowami.
- Akcja – krzyknął Boreanaz i po chwili zaczęli się wcielać w granę prze siebie postacie.
David i Emily schodzili po schodach. Minęli napis, który był aluzją do poprzedniego finału. Rozmowa szła zgodnie z planem, do momentu, kiedy…
David: Jestem hazardzistą. Chcę dać temu szansę. Chcę spróbować, Emily – ostatnie słowo dosłownie szepnął, jednak Stephen i Hart usłyszeli
- Stop – krzyknął Hart. David, idziecie na górę i od nowa – rzekł, po czym znów zaczęli nagrywać.
David: Jestem hazardzistą. Chcę dać temu szansę. Chcę spróbować
Emily: Masz na myśli nas David?
Nathan chciał podnieść się, by znów przerwać nagranie, jednak Hart go zatrzymał. Imię Emily lub David się wytnie, ale on zauważył dramat aktorów. Kilka razy nagrywali tą scenę, jednak to było silniejsze do obojga. Raz Emily, raz David mylili swoje imiona z imionami bohaterów. Na planie odgrywał się ich prywatny dramat. Hart wiedział, że między nimi jest coś więcej niż tylko przyjaźń, jednak uczucie, które się miedzy nimi zrodziło, nie tylko jest zakazane, ale dla nich bardzo bolesne. Trzeba byłoby być naprawdę ślepym, by tego nie zauważyć, pomimo, że starli się to ukryć, jednak to było silniejsze od nich. W ciszy nagrywali dalsze momenty.
Emily: Masz na myśli nas? FBI nam nie pozwoli nam pracować razem
David: Nie rób tego, nie ma powodu... – mówi i zbliża się by ja pocałować
Emily: NIE, nie
David: Dlaczego?
Emily: Myślisz że mnie chronisz, ale to ciebie trzeba chronić
David: Przed czym?
Emily: Przed mną. Nie mam takiego otwartego serca jak ty
David: Daj temu szansę, tylko o to proszę
Emily: Sam mówiłeś: "Definicją wariactwa jest robienie w kółko tego samego oczekując innego rezultatu"
David: Więc zmieńmy tu rezultat. posłuchaj mnie, kiedy rozmawiasz ze starszymi parami, które są zakochane przez 30, 40, 50 lat, to zawsze mężczyzna jest tym, który mówi "wiedziałem". Wiedziałem. Od samego początku
Emily: Twoje dowody pochodzą od anegdot
David: Ja jestem takim facetem, Emily ja jestem takim facetem. Wiem.
Emily: Ja... ja nie jestem hazardzistką, jestem naukowcem. Nie umiem się zmienić. Nie wiem jak. Nie wiem jak... Proszę nie wyglądaj tak smutno
David: Masz rację
Emily: Możemy dalej razem pracować?
David: Tak
Emily: Dziękuje
David: Ale ja muszę iść dalej. Muszę znaleźć kogoś kto będzie mnie kochał :30, 40 lub 50 lat
Emily: Wiem i odchodzą smutni…
Reszta stała jak osłupiała. W scenariuszu nie było łez, mieli być smutni, ale płacz nie wchodził w grę. Jednak emocje, to co się wydarzyło między nimi, kilka dni temu, wpłynęły na to wszystko. Nie potrafili się opanować, zagrali siebie w końcowej scenie, łzy były prawdziwe, smutek i emocje także. Hart był wstrząśnięty, tym co zobaczył. Nie spodziewał się tego, jak i Emily łez Davida, patrząc na niego, żal ścisnął ją za serce i scena, którą odgrywali na próbie wypadła o niebie lepiej, prawdziwiej. W obojgu aż wrzało. Odeszli kawałek… Przytulenia, ze łzami w oczach, szli… Nic się nie liczyło, oprócz nich i tego ogromnego bólu. Nie słyszeli nawet, kiedy ich wołali, oni po prostu szli…
Po chwili zatrzymali się, stanęli naprzeciwko siebie, spoglądając w oczy pełne łez i smutku.
- Przepraszam – szepnął David. Nie chciałem, ale..
- Nie musisz mnie przepraszać, czułam tak samo, to jest silniejsze ode mnie – odparła
- Jednak przepraszam, wiem, kazałaś mi się oddalić, a ja tego nie uszanowałem, moje łzy, one
- Nie mów nic – rzekła wycierając kolejna lżę płynącą po jego policzku
- Musze powiedzieć tylko jedno, nie przerywaj mi – rzekł błagalnym tonem. Wiem, że nie mamy szans, choć – głos mu zadrżał. Nie kochaj mnie Emily, jeżeli nie zasługuje na Twą miłość, ale nie odpychaj mnie, nie odrzucaj, pozwól mi być przy Tobie – dodał
- Chcę byś był, nie mogę Ci tego zakazać – odparła roniąc kolejną łżę, którą wytarł kciukiem David
Stali chwilę w ciszy, słowa były zbędne, spoglądając sobie w oczy, pełne łez, smutku, a także pewnego rodzaju nadziei, że między nimi może być jak dawniej, a może dają sobie szanse na coś więcej, może dają „czasowi czas”, by to co jest między nimi rozwijało się, jeżeli jest silne i szczere przetrwa. Po chwili…
Odwrócili się i w milczeniu powrócili do reszty…
- To było magiczne – rzekł Hart. Gratuluje, nie mogę sobie wymyślić inaczej tej sceny, ale bałem się to proponować – dodał
- To teraz idziemy na imprezę – wtrącił Stephan i po kilku chwilach udali się do wynajętego pomieszczenia, gdzie emocje puściły, tama pękła i wreszcie pierwszy raz…
Jejku łzy miałam w oczach jak "grali" tę końcową scenę... Oni to przeżywali na prawdę...
Tak to niesamowicie opisujesz, że jak najbardziej wydaje mi się, że mogło to się wydarzyć na prawdę... jakie to smutne... aż żal serce ściska..
Pięknie, wzruszająco...
Czekam na cd :)
PS: No to nawet może być w tym "dalszym czasie", ale żeby było :PP Bo jak to mówią "lepiej późno niż wcale"