Jakbyście chcieli sobie poczytać moje opowiadania o Bones to zapraszam na mój blog
http://bonesandboothstory.blog.onet.pl/
A dla zachęty 1 cz.
„Blow straight to the heart”
cz.1
Booth właśnie wychodził z mieszkania,gdy zatrzymał go telefon.Oczywiście
chodziło o kolejną sprawę. Pospiesznie zbiegł po schodach, wsiadł do czarnego
SUV'a i pojechał do Instytutu.
INSTYTUT
Booth wbiegł do gabinetu jego przyjaciółki, którą potwornie wystraszył.
B:Booth czy ty zawsze musisz tak bez pukania wchodzić?
S:Tak.-odpowiedział posyłając jej ten swój uśmieszek =).
Bones tylko westchnęła i posłała mu mrożące krew w żyłach spojrzenie. Po chwili przerwała
tą niezręczną ciszę,która panowała w pokoju.
B: A więc co cię do mnie sprowadza?
S:I ty jeszcze się pytasz? Przecież dobrze wiesz co.
B:To niemożliwe z antropologicznego punktu widzenia nie mogę wiedzieć co masz
na myśli to nie...- W pewnym momencie Booth jej przerwał wiedząc,że zacznie swój
"wykład".
S: Dobrze,rozumiem. A więc już mówię,Bones mamy nową sprawę.-oczywiście na końcu
swojej wypowiedzi wystrzeżył do niej ząbki. Wyglądał wtedy jak z reklamy pasty do zębów,co bardzo rozśmieszyło Bones,ale powstrzymała się od śmiechu.
B:No to jedziemy?
S:Tak,jasne.
Po chwili wyszli z gabinetu Bones i skierowali się do wyjścia, następnie do
SUV'a agenta. W samochodzie panowała cisza nikt nic nie mówił,słychać było jedynie
ich niespokojny oddech i czuć zapach perfum. W końcu pojazd zatrzymał się to
był znak dla Bones,że są już na miejscu. Im oczom ukazał się bardzo stary lasek,
można by pomyśleć,że to całkiem spokojne i przyjazne miejsce,lecz okazało się
miejscem zbrodni. Bones wzięła ze sobą wszystkie niezbędne rzeczy do
oględzin zwłok. Następnie razem z jej partnerem skierowali się w kierunku
wskazanym przez jednego z agentów federalnych. Gdy zaczeli zbliżać się do celu
Booth poczuł dziwny zapach.
S:Bones co to za zapach?-powiedział zatykając sobie nos.
B:Wydaje mi się ,że to zapach spalonych zwłok.-odpowiedziała bez wyrazu na twarzy.
Po chwili przerwali rozmowę gdyż doszli doszli na miejsce. Zobaczyli jakieś zwłoki
oczywiście w tragicznym stanie. Jeszcze się trochę paliły,ale płomienie już
zanikały. Bones podeszła bliżej ofiary. Booth stał nie co dalej gdyż nie
lubił tego zapachu i widoku. Wyciągną notatnik i długopis. Czekał,aż Bones
powie coś więcej o ofiarze.
B:Ofiara to kobieta.-stwierdziła nie odrywając wzroku od trupa.
B:Wiek około 30-39 lat.-kontynuowała.
Seeley potakiwał i zapisywał wszystkie informacje w notatniku.
S:Przyczyna śmierci.-spytał przenosząc wzrok z notatnika na partnerkę.
B:Najprawdopodobniej rany kute i silny cios w czaszkę.-odpowiedziała nadal skupiona
na tym co robiła.
Nagle zauważyła coś w miejscu gdzie znajduję się serce. Przyjrzała się dokładniej
przedmiotowi. Booth widząc jak Bones czemuś się przygląda. Zapytał.
S:Co to jest Bones?-jego oczy znów powędrowały na jego partnerkę.
B:Nie mogę tego jeszcze w 100% stwierdzić,ale wydaje mi się ,że to nóż kuchenny.
To by pasowało dlaczego znajduję się w miejscu serca ofiary.-Bones spojrzała na Bootha
,który od dłuższego czasu notował jej słowa. Poczuł jej wzrok na sobie i spojrzał na nią.
I stało się... ich oczy się spotkały. Bones utonęła w jego czekoladowych oczach.
Chcieli,żeby ta chwila trwała wiecznie. Choć wydawało się ,że to tylko zwykłe spojrzenie
dla nich miało ogromne znaczenie. Minęło kilka sekund oni myśleli,że to cała wieczność.
Ten moment przerwała Bones nie chciała tego robić,ale wiedziała,że praca sama się
nie zrobi.
B:No jak już mówiłam uważam,że to zwykły nóż kuchenny.-znów przeniosła swój wzrok
na ofiarę,gdyż wolała nie spoglądać Seeley'emu w oczy. Bała się że znów się w nich
zatraci.
Seeley patrzył na nią jeszcze chwilkę,nie mógł jej się oprzeć. Była taka piękna.
Z za myślenia wyrwał go głos jej ukochanej osoby.
B:Booth czemu tak mi się przyglądasz?-zapytała go.
S:Nie prawda nie patrzę na ciebie tylko na ofiarę.-skłamał.
B:No dobrze niech ci będzie,ale i tak znam prawdę.-posłała mu mordercze spojrzenie
S:Wróćmy do sprawy. Wiesz jakiej rasy była ofiara?-wskazał na trupa.
B:Tak,właśnie chciałam ci powiedzieć.-spojrzała na niego ,ale zaraz odwróciła wzrok.
S:A więc?
B:Rasa biała.
S:Dobrze,a więc mamy już podstawowe informacje. Każę przewieźć ciało do instytutu.
B:OK.
Bones wstała i wzięła swoje rzeczy,po czym poszła w stronę przyjaciela.
Razem z nim skierowała się do jego samochodu. Po chwili pędzili już SUV'em agenta
przez ulice Waszyngtonu. W samochodzie znów panowała ta niezręczna cisza,której tak
nienawidzili,ale żadne z nich nie odważyło się przerwać panującej ciszy. Bones podziwiała
krajobrazy za oknem,a Booth skupiony był na prowadzeniu SUV'a.
Każde z nich tak naprawdę analizowało tam to spojrzenie,które było dla nich wszystkim
Mała rzecz ,a może wywołać tyle radości. Bones nigdy nie zaznała takiego uczucia jakie
okiełzało ją jak jej przyjaciel na nią spojrzał. Starała się to rozgryźć,ale
nie potrafiła.
Nie wiem czy się wam spodoba =) Komentujcie bo koniecznie chce poznać wasze opinie o moim pierwszym opowiadaniu.
;) ciekawie się zaczyna ;P... Fajna scena na miejscu zbrodni ;P
Ahh.. Ta Bones i jej mordercze spojrzenia ;DD...
Czekam na CD ;) i gorąco pozdrawiam ;)
Racja.. Ciekawie się zaczyna ale... Mogła byś dać więcej opisów ;P ... Bo inaczej opowiadanie jest takie jakby... hmm... szorstkie? Wszystko jest ok.. Tylko Lubię czytać gdy jest duużo opisów ;)..
Pozdrowienia i przepraszam jeśli cię uraziłam ;)
Dziękuje bardzo za miłe komentarze,postaram się robić więcej opisu,ale nie wiem czy wyjdzie może po prostu mam taki styl pisania.
Zaraz dodam następną część =)
cz.2
Kiedy weszli do instytutu jak zawsze panowała tam cisza i skupienie,każdy
robił to co umiał najlepiej.Bones weszła na platformę na której już znajdowali się
jej asystenci,którzy czekali na polecenia Bones.Booth wszedł za Bones na platformę
najpierw przejechał identyfikatorem po czytniku tak samo jak zrobiła to jego
przyjaciółka. Bones podeszła do stołu na którym znajdował się trup,teraz mogła
dokładniej się temu przyjrzeć,gdy już to zrobiła powiedziała.
B:Hodgins weź pozostałości ubrań ofiary może coś wykryjesz.-wskazała za poszarpaną i
spaloną odzież ofiary.
H:Już się za to zabieram.-potaknął.
B:Zach,oczyść kości z pozostałości tkanek.
Z:Ok, tylko ja zawsze to robię nie może tego zrobić np. Hodgins?-powiedział z
nadzieją w oczach.
Bones posłała mu zimne spojrzenie,które mówiło wszystko za siebie.
B:Angela,gdy Zach oczyści już kości mogłabyś zrobić rekonstrukcje twarzy?
A:Tak zajmę się tym.-powiedziała z uśmiechem. Jak zawsze Angele rozpierała energia
zawsze była tak pozytywnie nastawiona do wszystkiego,pokazywała uczucia,czego Bones
nie umiała.
Po chwili każdy rozszedł się w inną stronę.Bones też poszła do swojego gabinetu Booth
podążył za nią.
GABINET
Seeley oparł się jak zawsze o framugę drzwi i wpatrywał się w Bones ona zawsze to
dostrzegała jakby miała oczy dookoła głowy.
B:Booth czy ty zawsze musisz się tak na mnie gapić?-powiedziała z poirytowaniem.
S:hmm...-zastanowił się chwilkę. I po chwili dodał:
S:Tak??? -posłał jej ten swój czarujący uśmieszek.
Bones przewróciła tylko oczami,które wyrażały więcej niż 1000 słów.
S:Dobra Bones zbieraj się idziemy na lunch?-mówiąc to próbował założyć jej płaszcz.
B:Ale Booth ja mam pracę nie mogę...-nie zdążyła dokończyć gdy jej partner jej przerwał.
S:Bones nie stawiaj oporu jestem agentem federalnym i mogę cię wsadzić do więzienia.-posłał jej mroczne spojrzenie.
B:Nie przesadzaj.-znów stanęła przy swojej racji.
S:Bones proszę cię inaczej będę musiał wynieść cię siłą.
B:Nie zrobisz tego.
S:Owszem.
Booth chwycił ją w pasie i położył sobie na ramieniu.
B:Booth puszczaj!!! Postaw mnie na ziemie.-krzyczała ,ale on jakby ogłuchł.
S:Bones mówiłem ci żebyś nie stawiała oporu.-uśmiechnął się sam do siebie.
B:Booth proszę puść.Dobrze grzecznie pójdę z tobą na lunch,ale tylko puść.-powiedziała błagalnym głosem.
S:Dobra tylko przestań krzyczeć.Przecież nic ci nie zrobiłem.-postawił ją na ziemię.
B:Dziękuje, masz niewygodne ramię.
Seeley się roześmiał tak ,że nie mógł przestać.
B:Booth co cię tak śmieszy?
S:Jak to co? Twoje słowa obrażające moje ramię.-znów wpadł w głośny śmiech.
Bones posłała mu mordercze spojrzenie i dała kuksańca w bok.
S:To jak możemy już iść bo jestem głodny jak wilk.-spojrzał na nią błagalnymi oczkami.
B: Tak,ale Booth z antropologicznego punktu widzenia człowiek nie może być...-znów wciął jej się w zdanie.
S:Tak wiem,ale to tylko taka przenośnia.To znaczy że ktoś jest bardzo głodny.
B:I tak uważam,że to nielogiczne.-po czym dodała- To chodźmy już.
Wzięła torebkę z blatu biurka i poszła za Boothem,który już wyszedł z gabinetu.
Droga do Royal Dinner minęła im bardzo szybko. W mgnieniu oka byli już na miejscu.
Booth wysiadł z samochodu i poszedł otworzyć drzwi swojej partnerce jak na dżentelmena
przystało.
B:Dziękuję.-powiedziała lekko uśmiechając się do przyjaciela.
S:Ależ proszę bardzo madame.-Powiedział z gracją i posłał jej szarmancki uśmiech.
Bones trochę się zawstydziła to nie było do niej podobne no,ale nie znajdzie się kobieta
która nie zawstydziła by się na uśmiech Bootha.
Z zamyślenia wyrwał ją głos przyjaciela.
S:Bones!-krzyknął,ale ta nie odpowiadała.
S:Bones!-krzyknął ponownie i szturchnął ją lekko.
B:Przepraszam,ale trochę się zamyśliłam-powiedziała bardzo cichym głosem,ledwie słyszalnym.
Przytaknął i spojrzał na nią.
S:To możemy wejść do środka.-powiedział spokojnym tonem.
Bones skinęła głową na znak,że się zgadza.
S:Panie przodem.-powiedział to gdyż zawsze przepuszczał ją w drzwiach.
Bones nic nie odpowiedziała tylko ruszyła w kierunku wejścia.Booth poszedł za nią.
Po chwili zajęli swoje ulubione miejsce przy oknie i zamówili dania. Booth jak zawsze
fastfoody ,a Bones wegetariańskie danie.Czekając na zamówienie milczeli,gdyż nagle
tą ciszę przerwał dźwięk telefonu Bones. Wyjęła go z lewej kieszeni torebki i tradycyjnie
powiedziała:
B:Brennan słucham?...Tak Hodgins niedługo będziemy.-zakończyła tę dość krótką
rozmowę i spojrzała na Bootha,który przesłuchiwał się jej rozmowie,śledził każdy jej
ruch.
B:Booth niedługo musimy jechać do instytutu,ponieważ Hodgins znalazł coś na ubraniu
ofiary.-powiedziała to specyficznym tonem spuszczając wzrok z twarzy Bootha.
S:Dobrze pojedziemy najpierw skończmy to co zaczęliśmy.-uśmiechnął się figlarnie.
I zaczął jeść swoją potrawę. Bones chwilę wpatrywała się w okno,widziała w nim
ludzi spieszących się do pracy i zator uliczny.Nic ciekawego odwróciła wzrok i
zaczęła powoli się ubierać.Booth zrobił to samo i razem wyszli z Royal Dinner.
CDN =)
Jest dobrze ale jeszcze jedna rzecz ;) .. Zdarzają ci się powtórzenia ;P... Ale to jest mały błąd , który szybko można naprawić ;).. Robi się ciekawie ;)
zauważyłam że robię powtórzenia ,ale naprawdę dzięki że mówisz dzięki temu może moje prace będą lepsze. I w ogóle cud że ktoś to czyta długo się wahałam żeby to wstawić. Mam już kilka cz. napisanych więc wstawię 3 bo reszty nie mam jeszcze dopracowanej.
cz.3
Booth podjechał SUV'em pod instytut.
S:Musisz iść sama bo ja muszę pojechać do FBI.-powiedział trochę zasmuconym głosem.
B:Oczywiście.Zadzwonię jeśli będę miała jakieś informacje dotyczące ofiary.-powiedziała
wysiadając z samochodu.
S:To do zobaczenia Bones!-krzyknął uśmiechając się.
B:Pa!-powiedziała odwzajemniając uśmiech.
Patrzyła jak jej partner odjeżdża i skierowała się do wejścia do instytutu.
Szybkim krokiem szła holem prowadzącym do jej gabinetu.Gdy dotarła już na miejsce
zdjęła płaszcz i włożyła niebieski uniform. Po chwili skierowała się na platformę
gdzie był Hodgins.
B:Co masz ?-spytała zajętego asystenta.
H:W kieszeni kurtki ofiary,a raczej pozostałości po niej znalazłem kawałek papieru
nie za bardzo widać co jest na nim napisane.-odpowiedział od czasu do czasu spoglądając
na Brennan.
B:Yhm...Zlecę to Angeli na pewno to rozszyfruje.-powiedziała.
H:Tak ,a propos Angeli była tutaj i powiedziała że ma już rekonstrukcje twarzy.
B:Dziękuję za informacje Hodgins.-powiedziała i opuściła platformę po czym skierowała
się w stronę gabinetu Angeli.
A:Cześć Sweety miałam właśnie do ciebie dzwonić.-odpowiedziała ciepłym tonem.
B:Byłam na lunchu z Boothem i właśnie wróciłam.Hodgins powiedział ,że masz już
rekonstrukcje twarzy.
A:Tak owszem.-wzięła z blatu swojego biurka teczkę.W której miała niezbędne informacje dla swojej przyjaciółki.
A:Proszę.-podała jej teczkę.
B:Dziękuję przekażę to Boothowi,żeby dowiedział się czegoś więcej o ofierze .
A:Ok.-potaknęła.I razem wyszły z gabinetu Angeli.
B:Angela ,Hodgins znalazł kawałek kartki w kieszeni kurtki ofiary mogłabyś ją rozszyfrować co było na niej napisane?-spytała z nadzieją w głosie.
A:Oczywiście Sweety!-powiedziała zadowolona.
Po chwili rozdzieliły się,gdyż Bones poszła do swojego gabinetu żeby zadzwonić do
Bootha.Wyciągnęła telefon z kieszeni i wybrała numer do partnera.
B:Cześć Booth,mam dla ciebie tożsamość ofiary.-zaczęła.
S:To dobrze a więc kto to taki.-spytał
B: To niejaka Doris DeVial.-odpowiedziała stanowczym głosem.Po chwili dodała
B:Seeley mam dla ciebie teczkę z rekonstrukcją twarzy i innymi podstawowymi danymi ofiary.
S:To zaraz przyjadę.-odpowiedział szybko i rozłączył się.
Bones nic nie zdążyła powiedzieć ,bo usłyszała sygnał przerwanego połączenia.Tak więc
postanowiła wrócić do swoich zajęć.
CDN =) Ale dopiero jutro :]
A dlaczego mielibyśmy nie czytać ;) ? .. Opowiadanie robi się interesujące ;). Na ogół staram się zawsze czytać ;).. Ooo ;) Morderstwa i kartki to co lubię najbardziej xD ;)
Każesz nam czekać do jutra? Czyżby mała próba wytrzymałości ;D xD
cz.4
Po 15 minutach Booth szybkim krokiem wszedł do instytutu i od razu zauważył Bones
na platformie pochyloną nad stołem na którym były szczątki kobiety.
S:Cześć Bones.Coś nowego?-spytał spokojnym tonem.
B:Hodgins znalazł kartkę w kieszenie kurtki ofiary właśnie Angela próbuje rozszyfrować co było na niej napisane.
S:Dasz mi te informacje?-spytał robiąc błagająca minkę.
B:Oczywiście. Nie musisz mnie przekonywać tą swoją miną i tak bym ci ją dała.
Seeley zaśmiał się głośno ,bo nie wiedział co ma powiedzieć.
Gdy znaleźli się już w biurze Bones podała mu teczkę przez przypadek dotknęła jego dłoni
ale jak oparzona zabrała swoją i spojrzała w podłogę gdyż to było najlepszym
rozwiązaniem w tej sytuacji. Oboje poczuli się trochę niezręcznie.
Po czym Booth podjął temat.
S:A więc ofiara to Doris DeVial pochodzi z NY ,a mieszka w Waszyngtonie.
B:Na to wygląda. Mamy na razie tylko to ,więc musisz dowiedzieć się coś więcej na jej
temat.-odpowiedziała nie spuszczając wzroku z podłogi.
B:Wiesz co muszę już iść.-dodała wychodząc.
Zostawiła Bootha samego z własnymi myślami ciągle miał nadzieję,że ich stosunki
będą inne niż do tej pory liczył na coś więcej niż przyjaźń ,ale Bones nie była na to gotowa
to sprawiało mu ogromny ból,ale nie może czekać na nią całą wieczność będzie musiał ruszyć dalej ale,nie wie czy zdoła to zrobić .
CDN
;) B&B jak zwykle razem ;P .. Ale chyba nie chcesz wprowadzić do opowiadanie takiej np. Hanki? ;P Widzę że udało mi się cię przekonać ;DD
Nie no co ty na myśl o Hance robi mi się nie dobrze,po prostu to był tylko dopisek żeby było trochę trzymające w napięciu. Niedługo cz. 5 jeszcze mam 6 myślę że chcecie?
Podobnie jak mi ;P Znalazła się Barbi , którą wszyscy kochają i wszytko wybacza ;/... Już mnie uspokoiłaś ;) i wrzucaj ile masz ;DD
cz.5
Po chwili rozmyśleń postanowił wyjść z gabinetu Bones i skierował się do wyjścia z instytutu.
Gdy dojechał do siedziby FBI wszedł do swojego biura i zajął się pracą.
Bones i asystenci przyglądali się kością ofiary ,chcieli dojść do tego jak została zabita.
Bones wskazała na pewne miejsce na czaszce i powiedziała:
B:O tutaj widać pęknięcie ofiara musiała zostać czymś bardzo mocno uderzona przed śmiercią.
Asystenci zerknęli na miejsce wskazane przez Brennan.
Z:Ofiara miała połamane żebra prawdopodobnie na wskutek silnych ciosów jakimś narzędziem może młotem.
Bones spojrzała i pokiwała głową.
B:Przy ofierze znajdował się nóż o tutaj widać ślad-wskazała miejsce tam gdzie jest serce.
B:Zach może uda ci się ustalić jaki to nóż.-spojrzała na niego.
Z:zaraz się za to zabieram. Nareszcie normalne zadanie.-powiedział uradowany. Po czym Hodgins zaczął się śmiać.
Bones nadal oglądała kości. Nagle ktoś dotknął ją w ramię strasznie się wystraszyła.
B: O Boże!!!Ale mnie przestraszyłeś!!!-powiedziała przerażonym głosem.
Oczywiście to był Seeley. posłał jej tylko ten swój czarujący uśmiech,któremu nawet taka osoba jaką była Bones nie mogła mu się oprzeć.
B:Nie rób już tak nigdy więcej,bo dostane zawału.-powiedziała z nutką ironii w głosie.
S:Dobrze już nie będe nie chce żeby moja ukochana osoba dostała zawału.-zamilkł zdał sobie sprawę z tego co przed chwilą powiedział.
To była bardzo niezręczna sytuacja na szczęście przerwała ją Angela.
A:Sweety rozszyfrowałam co było napisane na tej karteczce...yyy przeszkodziłam w czymś?-musiała zadać to pytanie bo nigdy nie widziała
tak zapatrzonych w siebie Bootha i Brennan.
B:Nie, ależ skąd.-oderwała wzrok od Bootha i spojrzała na Angele.
S:A więc co było na niej napisane?-spytał gdyż ciekawość go zżerała.
Na co Angela zdecydowanym głosem odparła...
A:Były na niej napisane jakieś cyfry więc sprawdziłam i to był kod do sejfu.Tutaj
macie napisany adres.-podała partnerom karteczkę .
B:Dzięki Ang.-powiedziała uśmiechając się.
S:Pojedziemy tam ,ale najpierw muszę ci coś powiedzieć.-powiedział spokojnym tonem.
Bones spojrzała na niego była trochę wystraszona bo nie wiedziała czego ma się spodziewać.
S:Bones mam informacje dotyczące ofiary.-powiedział.
B:A więc?-spytała.
S:Nazywała się Doris Catherine DeVial mieszkała wcześniej w Chinach Azji UK NYC i teraz mieszka w Waszyngtonie
Ma męża w tym samym wieku co Doris czyli 44 Davida Devial i córkę która ma 16 lat ma na imię Hannah.
Doris była fryzjerką salonu DEVIAL ,a mąż jest prawnikiem(?).
B:Ciekawe masz adres zamieszkania.
S:tak mam.
B:To jedźmy.
Booth przytaknął i razem ruszyli do samochodu agenta ,a potem do domu ofiary.
Gdy byli już na miejscu Booth podszedł do drzwi ekskluzywnego domu i zapukał.
Drzwi otworzył im przystojny mężczyzna.
D:Słucham?-powiedział krzywym wzrokiem mężczyzna.
S:Dzień Dobry FBI Agent specjalny Seeley Booth i dr. Temperence Brennan.-powiedział
D:W czym mogę pomóc?-spytał mężczyzna.
S:Jesteśmy w sprawie morderstwa pańskiej żony Doris. Możemy wejść?
D:Tak oczywiście.-powiedział jeszcze trochę z szokowany David.
Agenci rozsiedli się na kanapie. Po chwili Booth opowiedział mężowi ofiary wszystko od początku.
Facet był w kompletnym szoku.Został sam z córką.
S:Czy żona miała jakiś wrogów?-spytał.
D:Nie.-odpowiedział zdecydowanym tonem.
S:Czy mieliście jakieś konflikty w swoim związku?
D:Nie za bardzo ja ciągle pracuje rzadko bywam w domu.
S:Czym zajmowała się pana żona ,może w pracy miała jakiś wrogów.
D:Pracowała jako fryzjerka w salonie na ulicy Old Georgetown Road.Miała kilka konkurentów jak to w każdym biznesie.
S:Rozumiem,dziękujemy za pomoc.
Wstali i opuścili mieszkanie męża kobiety.
B:Ten facet coś ukrywa,dziwnie się zachowuje nie sądzisz?
S:Nie no co ty był w szoku teraz jest w kompletnej rozsypce.
B:Booth z antrypologicznego punktu widzenia człowiek nie może..-przerwał jej.
S:Tak wiem Bones to tylko przenośnia.
Zamilkli i ruszyli w drogę do instytutu.
CDN z góry przepraszam za wszystkie błędy i życzę miłego czytania.
Mam tylko pytania do sandrakk bo ostatnio już nie wstawiasz opowiadań przestałaś już pisać czy brak czasu?
Czytałaś je? ;) Brak czasu ;P jeśli o to ci chodzi to właśnie kończę cd ;).. Wiesz u nas w gimnazjum nauczyciele byli pewni że ferie są do uczenia się ;)..
Ooo to się porobiło ;P.. To co powiedział Booth do Bones boskie ;P "ukochanej".. Coś wisi w powietrzu ;) coś jeszcze dziś wstawisz? ;))
może 6 wstawie ja też jestem w gimnazjum teraz mam ferie i dlatego pisze ale niedługo będę musiała zrobic lekcje chyba nauczyciele na calym swiecie mysla ze w ferie trzeba sie uczyc :p
Czytalam twoje opowiadania są naprawdę super tylko nie mialam jeszcze konta i dlatego nie komentowałam. Pisz dalej dziś jeszcze wstawisz? Ja dodam dziś 6 cz. bo 7 robie nie mam weny więc może jutro dodam :p
no to bardzo się ciesze ;) Mi już ferie się skończyły ;P Niestety ;DD.. ooo bd CD ;) Ach ta wena.. Przychodzi i odchodzi ;P Moja miała przez długi czas na mnie focha xD xP.. Dziękuje bardzo za miły komentarz ;**
Szybko te ferie lecą :p Proszę bardzo za komentarz :] Naprawdę to sprawia taką radość jak ktoś komentuje i to jeszcze tak miło jak wy. Jestem tu nowa znaczy forum odwiedzam już od jakiegoś czasu.Przeczytałam chyba wszystkie możliwe opowiadania i szczerze mówiąc nie lubię jak ktoś zaczyna ,a potem nie kończy. A tak a propos widziałaś ten nowy odcinek?
cz.6
Dochodziła już godzina 2 w nocy,a Bones nadal pracowała jak zwykle. Nagle usłyszała
znajomy głos to był Booth.
B:Booth co ty tu robisz ?-spytała zaskoczona obecnością partnera.
S:Przyjechałem po ciebie wiedziałem że będziesz tak długo pracować.-podszedł do niej bliżej.
B:Nie potrzebnie.-rzekła chłodno i wróciła do pracy.
Booth pociągnął ją za rękę i poprowadził ją do jej gabinetu.
B:Ale Booth co ty robisz mam pracę!-odrzekła z poirytowaniem.
S:Ja też mam pracę jeszcze mnie nie zwolnili.-uśmiechnął się sam do siebie.
B:Booth wiesz o co mi chodzi!!!-teraz naprawdę się zdenerwowała,
S:Bones martwię się o ciebie.-powiedział zatroskanym głosem.
B:Niepotrzebnie.-dodała oschle.
S:Bones proszę zawiozę cię do domu.-powiedział opiekuńczo i sweet.
B:Dobrze.-powiedziała.
Gdy byli już pod blokiem Bones nagle kobieta wychodząc z samochodu spytała.
B:A może wejdziesz zamówimy coś do jedzenia.-zaproponowała
Seeley nie zawahał się odmówić.
S:Jest już późno Bones więc raczej nie...-spojrzał na zasmuconą twarz Bones i natychmiastowo zmienił zdanie.
S:No dobrze a co mi tam wieczór z najlepszą przyjaciółką to przyjemność uśmiechnął się i wysiadł z samochodu.
Poszli do mieszkania Bones i zamówili za mówienie. Gdy już je dostali usiedli na
podłodze opierając się o kanapę i zaczęli konsumować chińszczyznę.
B:Dziękuję ci Seeley.-powiedziała nieśmiało Bones.
Booth myślał ,że się przesłyszał,bo Tempe nigdy tak do niego nie mówiła.
S:Za co?-spytał spoglądając na nią.
B:Za wszystko co dla mnie zrobiłeś.-odpowiedziała spoglądając na niego oczami niebieskimi jak ocean.
Booth zatracił się w jej oczach tak je kochał,że naprawdę trudno było im się oprzeć.
W powietrzu unosiła się miłość,to było coś nie zwykłego. I pomyśleć że to tylko spojrzenie
najlepszych przyjaciół. Nagle Bones coś tknęło i przybliżyła się do partnera od zrobił to samo.
To działo się tak szybko pod wpływem impulsu. Wszystko inne się nie liczyło tylko oni.
Ich usta dzieliły zaledwie milimetry . I stało się. Złączyli się w pocałunku którego każde z nich będzie pamiętać
do końca życia. Nagle Bones oderwała się od partnera i zaczęła niespodziewanie
płakać.Booth był trochę oszołomiony nie wiedział o co jej chodzi? Jak ma się zachować?
S:Chodź tu Bones.-przysunął się do niej i przytulił partnerkę w swe silne ramiona.Bones trochę się uspokoiła.Trwali tak
przytuleni jeszcze jakąś chwilę. Bones czuła się bezpieczna w ramionach partnera,czuła jego bliskość,której jej brakowało.
Gdy już przestała płakać Booth zapytał ją:
S:O co chodzi Bones?
Milczała wpatrując się w podłogę.
S:Jeśli chodzi o pocałunek to naprawdę przepraszam nie powinienem był...
Bones mu przerwała.
B:Nie to nie to,nie przepraszaj.-szepnęła.
Seeley spojrzał na nią ,ale nic nie powiedział,nie chciał jej przerywać.
B:Boję się Booth,że znów cię zranię-z jej oczu popłynęły strugi łez.
B:Tak bardzo się boję.-szepnęła przez łzy.
Booth przytulił ją i pocałował w czoło. Kołysał ją lekko.
S:Nie płacz Bones proszę.-szepnął jej do ucha.
Nic nie odpowiedziała,ale łzy nie płynęły już z jej błękitnych oczu.
Seeley po chwili wrócił do rozmowy.
S:Bones nie skrzywdzisz mnie. Kocham cię tak bardzo jak nikogo na świecie.
Po tym wyznaniu Bones nie wiedziała co ma odpowiedzieć.
B:Ja też cię kocham,ale nie wiem czy nam się uda.
S:Zaryzykujmy.-uśmiechnął się do niej.
Wow... To się porobiło ;).. Tak szybko razem? Coś musisz knuć ;) .. Ale muszę ci zwrócić małą uwagę. Zwracaj uwagę na interpunkcje ;) .. Wiem że każdy popełnia błędy więc ci o tym przypomniałam ;) .. Tylko nie obrażaj sie za to nie mam złych intencji ;)
Nie no co ty nie obrażę się ;] Ale wiesz to było poprawiane na szybko więc nie będzie idealne ,ale następne bardziej dopracuje. Razem jeszcze oni nie są to tylko gadanie pod wpływem alkoholu chociaż o nim nie wspominam można domyślić :p A co do moich planów to mam pewien pomysł ,ale nie wiem czy wypali :P
A już miałam nadzieję ;) ja raz spaliłam 16 część w moim opowiadaniu bo myślałam że już sprawdziłam i dodałam bez sprawdzania ;) Ooo jakiś nowy pomysł? Podoba mi się ;D.. Ale wybacz wiem że jestem niekumata ale nie doczytałam się nigdzie momentu B&B na promilach ;)
A co do pomysłu musi wypalić ;)
wiem że się nie doczytałaś bo nie napisałam no to teraz dodam
Chińszczyznę popijali czerwonym winem XD
Już jest teraz wszystko gra :D
Co do błędów z polaka mam 5- z moich wypracowań i to zawsze jest interpunkcja albo ortografia więc to proszę traktować ulgowo :D
aaa ;) wiesz ale czerwonym winem to da się upić po 2-3 butelce ;).. Ale ich amory miłosne pewnie podziałały wcześniej xD
Zostawiam to twojej wyobraźni nie zagłębiajmy się w takie szczegóły
nie jestem pisarką mogli się upić cytrynówką wódką lub czymś innym.Ale z drugiej strony to B&B kilka łyków wina i od razu dają się ponieść emocją. Wino działa na nich jak trucizna .
hehe ;) .. wiesz moja wyobraźnia i tok myślenia jest bardzo dziwny ;) i dla twojego bezpieczeństwa lepiej tego nie zgłębiać ;)) ;DD xP
Dobra to nie zagłębiajmy :D A tobie jak idzie kiedy następna cz. bo już nie mogę się doczekać :]
Widzę że trochę zaczęłaś już rozkręcać opowiadanie ;) To bardzo dobrze ;DD.. Ciekawa scena między B&B.. Czekam na cD ;)
Dziękuję za miłe komentarze jakbyś coś zauważyła np. jakieś błędy to pisz nie będę
miała ci tego za złe.
cz.6 trochę poprawiłam i daję nową przepraszam za kłopot i 7 cz. tez daję ! Jeszcze raz sorki,ale w 6 cz coś mi nie pasowało musiałam zmienić.
cz.6
Dochodziła już płónoc,a Bones nadal pracowała. Nagle usłyszała znajomy głos.To był Booth.
-Booth co ty tu robisz ?-spytała zaskoczona obecnością partnera.
-Przyjechałem po ciebie wiedziałem, że będziesz tak długo pracować.-podszedł do niej bliżej.
-Nie potrzebnie.-rzekła chłodno i wróciła do pracy.
Booth pociągnął ją za rękę i poprowadził ją do jej gabinetu.
-Booth co ty robisz mam pracę!-odrzekła z poirytowaniem.
-Ja też mam pracę jeszcze mnie nie zwolnili.-uśmiechnął się sam do siebie.
-Booth wiesz o co mi chodzi!!!-teraz naprawdę się zdenerwowała,
-Bones martwię się o ciebie.-powiedział zatroskanym głosem.
-Niepotrzebnie.-dodała oschle.
-Bones proszę zawiozę cię do domu.-powiedział opiekuńczo.
-Dobrze.-powiedziała.
Gdy byli już na miejscu nagle Bones wychodząc z samochodu spytała.
-A może wejdziesz zamówimy coś do jedzenia.-zaproponowała
-Jest już późno Bones, więc raczej nie...-spojrzał na zasmuconą twarz Temp i natychmiastowo zmienił zdanie.
-No dobrze, a co mi tam wieczór z najlepszą przyjaciółką to przyjemność- posłał jej swój firmowy uśmiech i wysiadł z samochodu.
Poszli do mieszkania Bones i zamówili za mówienie,gdy już je dostali usiedli na
podłodze opierając się o kanapę i zaczęli konsumować chińszczyznę i pić bordowe wino.
-Dziękuję ci Seeley.-powiedziała nieśmiało Bones.
Booth myślał ,że się przesłyszał,bo Temp nigdy tak do niego nie mówiła.
-Za co?-spytał spoglądając jej w błękitne oczy.
-Za wszystko co dla mnie zrobiłeś.-odpowiedziała i równierz spojrzała na niego.
Booth zatracił się w jej oczach tak je kochał,że naprawdę trudno było im się oprzeć.
W powietrzu unosiła się miłość,to było coś nie zwykłego. I pomyśleć,że to tylko spojrzenie
najlepszych przyjaciół,chociaż wcale na takie nie wyglądało. Nagle Bones coś tknęło i przybliżyła się do partnera na niebezpieczną odległość on zrobił to samo.
Ich usta dzieliły zaledwie milimetry...
cz.7
Booth czuł oddech partnerki na swojej twarzy.W jej pięknych szafirowych oczach ujrzał
blask w którym zatracił się bez pamięci.Nie wiedział co ma zrobić w tej sytuacji - pocałować ją czy poczekać,aż ona zareaguje?Nie chciał jej odstraszyć .Prawda jest taka ,że bał się odrzucenia .Pragnął jej bo ją kochał.Pytanie pozostaje tylko jedno.Czy ona chciałaby z nim spędzić resztę życia?Bones tak jak Seeley nie była pewna czy zrobić pierwszy krok.Czy on też czuł do niej to samo ? Chociaż się do tego nie przyznawała kochała go.Zawsze mogła na niego liczyć.Oddała by za niego własne życie.Wiele razy jej to mówił,że dla partnera robi się wszystko,ale czy tutaj chodziło o samą przyjaźń ? Wszyscy dookoła myślą,że są dla siebie stworzeni.Może to prawda?Tylko każde z nich boi się rozpocząć nowy rozdział w swoim życiu.
Booth nie mógł już wytrzymać.Powtarzał sobie w myślach:„jestem ryzykantem/hazardzistą”. To pomogło mu zdobyć się na odwagę.Tak bardzo chciał,żeby stali się jednością.Bez wahania objął jej twarz i delikatnie pocałował jej słodkie usta. Nie musiał długo czekać na odpowiedź.Natychmiastowo złączyli się w namiętnym pocałunku,który mógł trwać wiecznie. Byli tylko oni - ona i on. Dwie osoby,które kochały się bezgranicznie.To była naprawdę długa noc w której ich ciała się połączyły.Booth'a obudziły promienie słońca,które ukradkiem wpadały do mieszkania. Chciał wstać,ale uniemożliwiała mu to osoba,która była wtulona w niego. Po chwili przypomniał sobie,że wczoraj w nocy coś się wydarzyło. Miał przebłyski pewnych scen w pamięci. Kilka butelek wina,szafirowe oczy Bones,pocałunek którego nigdy nie był by w stanie zapomnieć. Nadal pamiętał jak jej słodkie usta złączyły się z jego. Czuł to tak jakby stało się sekundę temu. Ukradkiem spojrzał na nią. Jej karmelowe włosy były niechlujnie ułożone. Niektóre kosmyki spływały po jej aksamitnej twarzy. Mógł się w nią wpatrywać bez końca. Była taka cudowna niczym najpiękniejszy kwiat. Temp zaczęła powoli otwierać oczy,aż wreszcie je zobaczył. Przypominały mu ocean,gdyż były w tym samym kolorze. Posłał jej swój specjalny i przeznaczony tylko dla niej uśmiech. Ona dopiero po krótkiej chwili go odwzajemniła,ponieważ była zahipnotyzowana wpatrując się w czekoladowe oczy partnera. Kochała je,zresztą jak każdy milimetr jego ciała. Nie mogła oprzeć się pokusie jego ust. Delikatnie je musnęła co wywołało u niej jeszcze większe pożądanie. Jeden delikatny pocałunek zamienił się w dziesiątki namiętnych. Booth zaczął całować jej szyję,a ona czuła się jakby była w siódmym niebie. Chociaż to uczucie było silniejsze od niej samej musiała przerwać te pieszczoty,gdyż spóźnili by się do pracy. Jeszcze tego by tutaj brakowało. Podejrzeń przyjaciół,a w szczególności Angeli. Nie dała by im a w szczególności jej spokoju.
-Booth, proszę cię przestań.-poprosiła go grzecznie.
-Dlaczego? Nie podoba ci się-powiedział ledwie łapiąc oddech.
-Nie o to chodzi.-wypowiedziała ledwie słyszalnym głosem.
-A o co?-spytał.
-Po prostu przestań.-powiedziała trochę głośniej.
Z wielkim trudem zrobił to o co go prosiła. Nie wiedział o co jej chodzi i co ma zrobić? Uznał,że najlepiej będzie jak ją przytuli. To zawsze na nią działało. Dawało jej to poczucie bezpieczeństwa,którego nawet ona potrzebuje,choć uważa się za niezależną.
-Bones,a więc powiesz mi o co chodzi?-spytał znienacka.
-To nic ważnego Booth.-odpowiedziała nie zbyt przekonująco.
-Temp nie ukryjesz tego przede mną. Za dobrze cię znam.-odpowiedział spoglądając na nią.
Po chwili dodał:
-Spójrz mi w oczy i po prostu powiedz.
-Po pierwsze spóźnimy się do pracy,jeśli tak się stanie przyjaciele,a w szczególności Ang nie da nam spokoju. Po drugie...-głos momentalnie jej się zawiesił.
Agent nie chciał jej przerywać. Wiedział,że jak będzie chciała to powie dalej. Co do tego,też się nie mylił.
-Po drugie boję się Seeley.-po jej policzku spłynęła jedna samotna łezka.
-Nie masz czego Temp. Póki jestem przy tobie nic ci nie grozi.-powiedział spokojnym i opanowanym tonem.
Po czym przytulił ją jak najczulej się dało i pocałował w czoło. Gdy już trochę się uspokoiła kontynuowała.
-Wiem Booth,ale dla mnie za szybko to wszystko się stało. Nie tak miało być!-podniosła trochę ton
i znów po jej twarzy zaczęły spływać przejrzyste łezki-jedna za drugą. Ponownie rzuciła mu się w ramiona. Tym razem przyjaciel zaczął kołysać ją w nich.
-Już dobrze Bones.-próbował ją pocieszyć. Co dawało pewne skutki
Temp nie była w stanie nic powiedzieć. Nie wiedziała nawet dlaczego płacze? Nic z tego nie rozumiała. Kiedy agent zauważył,że jego partnerka już przestała ronić łzy wypuścił ją z objęcia i otarł jej ostatnią łezkę.
-Kochanie uśmiechnij się. Nie lubię kiedy jesteś smutna.-powiedział.
Brenn myślała,że się przesłyszała powiedział do mnie „kochanie”. Cieszyła się co wywołało na jej ustach uśmiech.
-Tak lepiej.-pogładził ją po policzku
Booth spojrzał na zegarek było 10 po 6.
-Bones idź weź prysznic,a ja zrobię śniadanie.-zaproponował.
-Dobrze.-jeszcze raz się do niego uśmiechnęła.
Po czym wstała i skierowała się w stronę łazienki,a Booth w stronę kuchni.
Zajrzał do lodówki w której jak przypuszczał nic nie było. W tym czasie Bones stała już pod prysznicem delektując się strumieniem wody,która ogrzewała jej ciało i uspokajała każdy nerw.
Booth poszedł się ubrać,gdyż postanowił,że wyjdzie kupić coś do jedzenia.
-Bones!!!Idę do sklepu!!!-krzyknął i wyszedł zamykając za sobą drzwi.
CDN wkrótce ;]
bardzo fajnie ci wyszło ;)) .. wiedziałam że będą razem ;DD
A ta scena B&B.. Po prostu WOW ;DD.. Miło się czytało ;DD i nikt nie ma ci za złe że zmieniłaś część 6 ;D Tak lepiej dla B&B ;DD\
Pozdrawiam ;** i kiedy cedeczek ? :D
Strasznie podoba mi się twoje Fanafic ;D
Chociaż ja preferuje smutne i smutne i sama takie pisze , to to opowiadanie przypadło mi do gustu. Szczególnie to 2 ostatnie część ;D
Pozdrawiam :PP
Dziękuję bardzo :]
sandrakk Jeszcze nic takiego nie napisałam,że są razem jako para,ale możesz mieć nadzieję,że kiedyś to nastąpi
HowAboutThis Dzięki bardzo. Jest trochę smutne no,ale co tam :]
Zalałaś moje plany wiadrem zimnej wody ;D
Mam takie coś że gdy się ktoś z kimś całuje to już jest para ;D.. Achhh.. Pozostaje moja nadzieja ;D
Ale chyba będą parą ;D..
Pozdrowionka i kiedy CD? ;*** :]
CD niedługo,może dziś,ale ten tydzień to mam codziennie sprawdziany albo kartkówki. Nauczyciele chyba się wściekli :/ W dodatku spr. w środę z niemca :/ Niewesoło :
no racja ;D jak w serialu ;PP ... ja mam już 3 tydzień zawalony kartkówkami i spr ;D.. Więc szczerze współczuję szczególnie sprawdzianu z niemca ;D ja już po ;D
kurdę amsz dobrze że już po :] Trzymaj kciuki żeby mi się udało to jakoś napisać.
A teraz cz. 8 trochę smutna.
Brennan wyszła z łazienki i skierowała się do kuchni,żeby pomóc partnerowi w przygotowaniu do śniadania. Spotkała ją niemiła niespodzianka. Spostrzegła,że go tam nie ma. Rozejrzała się po mieszkaniu sprawdzając,każde pomieszczanie. Niestety jej poszukiwanie zakończyło się niepowodzeniem. Zrezygnowana usiadła na kanapę. W jej głowie zaczęły kłębić się setki myśli. „Czy on mnie zostawił? Może nie jestem wystarczająco dla niego dobra? Zresztą każdy facet z którym się zwiążę zawsze mnie zostawia. Bren czego ty się właściwie spodziewałaś? Przecież on cię nie kocha i nigdy nie będzie. Dla niego to był tylko przelotny romans,który skończył się z dnia na dzień .” Wmawiała sobie jeszcze inne rzeczy. Tak naprawdę nie wiedziała co ma ze sobą zrobić. Kochała go,a on ją zostawił. Po jej policzkach zaczęły lecieć pełne smutku i żalu łzy. Jej niebieskie oczy straciły dawny blask. Miała wszystkiego dosyć. Dlatego nigdy nie chciała być dla niego kimś więcej niż najlepszą przyjaciółką i partnerką z pracy. Wiedziała,że tak to się skończy. Ucierpi na tym ich przyjaźń. Już nigdy nie będzie tak jak było dawniej. Sama nie rozumiała czemu go kocha. Była kompletnie zagubiona. Powtarzała sobie „To stało się za szybko. Nie tak miało wyglądać jej życie”. Straciła najbliższą jej sercu osobę,którą kochała bezgranicznie. To on był jej rodziną,jedyną którą miała. W końcu Temp postanowiła iść do łazienki,żeby przemyć oczy spuchnięte od płaczu. To przyniosło jej natychmiastową ulgę. Woda zawsze działała na nią kojąco. Spojrzała w lustro. Wyglądała strasznie. Włosy miała mokre poplątane. Oczy czerwone,chociaż nie tak bardzo. Była wykończona i zła. Zdjęła lustro i rzuciła nim o podłogę. Wtedy ono rozbiło się na milion małych kawałeczków. Usiadła opierając się o wannę. I znów z jej oczu zaczęły sączyć się łzy. Po chwili bezmyślnie wzięła odłamek lustra ,który leżał obok niej i przejechała nim po swojej ręce. Czerwona krew zaczęła sączyć się z rany. Brennan patrzyła tylko jak bordowe kropelki spadają na podłogę. Ponownie zadała sobie ból powtarzając tą czynność. Przynajmniej to sprawiało,że choć na chwilę zapomniała o Booth'ie. Łzy nieustannie płynęły z jej szafirowych oczu. Bose stopy miała pokaleczone od kawałków rozbitego lustra. Nie wiedziała ile czasu tam już siedzi,ale nie miała zamiaru stamtąd wychodzić. Booth biegł z zakupami po schodach ile sił w nogach. Chciał jak najszybciej wrócić do swojej ukochanej,ale nie wiedział co go jeszcze czeka. Zapukał w drzwi. Nikt nie odpowiadał. Zaczął walić pięściami. Ponownie odpowiedziała mu cisza. W końcu się zdenerwował,bo wiedział,że Bones by mu otworzyła. Przez myśl przeszła mu najgorsza. „A jak coś jej się stało?Muszę tam wejść.
-Bones otwórz to ja Booth!!!-krzyknął.
I nadal nic.
-Bones do cholery jesteś tam?-znów krzyknął,ale znacznie głośniej.
Bez skutków.
Postanowił sam otworzyć drzwi kluczem, który dała mu kiedyś Brenn na wszelki wypadek jakby coś się stało.
Bez namysłu szybko otworzył drzwi. Przekroczył ich próg i od razu krzyknął jej imię. Znów cisza. Zaczął gorączkowo szukać jej tak samo jak ona jego. Przeszukał już chyba wszystkie pokoje. Została mu już tylko łazienka. Nie wiedział,że to co teraz zobaczy będzie przerażającym widokiem,który zapamięta do końca życia.
Szybko otworzył drzwi i zobaczył ją. Siedziała skulona z kawałkiem lustra w ręce raniąc drugą. Krew sączyła się na podłogę tworząc małą kałużę. Na ten widok jego serce na chwilę się zatrzymało. Czuł,każdy jej ból który sobie zadawała. Stał chwilę w bezruchu. To był najgorszy widok,który widział w życiu. Jego najukochańsza osoba na świecie zadawała sobie ból. Do oczu Seeley'a napływały łzy. Chociaż był twardzielem to go przeraziło. W końcu podszedł do przyjaciółki i ukucnął przy niej. Kiedy poczuła,że ktoś dotyka jej ręki jak oparzona ją zabrała. Booth nie wiedział dlaczego zabrała rękę. Przecież nic jej nie zrobił. Chwycił jej podbródek tak,żeby spojrzała na niego.
Nie za bardzo miała ochotę z nim rozmawiać. Chciała zostać sama.
-Bones. Co się stało.- spytał opiekuńczo.
-Nie chce z tobą rozmawiać !Wynoś się z mojego mieszkania nie chce cię znać.-krzyknęła przez łzy.
-Kochanie uspokój się. Powiedz o co chodzi.-starał się ją uspokoić.
-Nie ma i nigdy nie było żadnego kochanie. Rozumiesz!-znów krzyknęła,ale głośniej.
Brennan chciała wstać,ale nie miała siły,więc zrezygnowała. Nadal z jej ręki ciekła czerwona krew.
-A tamta noc?-spytał.
-Nic dla mnie nie znaczyła. Zapomnij o niej.- kłamała mu w żywe oczy, nie mogła postąpić inaczej. Przecież on jej nie kochał.
Jej słowa bardzo go zabolały. Nie wiedział co ma jej powiedzieć.
-Dobra jak chcesz! Ty też wiedz,że ona była dla mnie niczym.-kłamał dokładnie tak jak ona.
Był naprawdę zły. Chciał już wyjść,ale nie mógł jej zostawić w takim stanie.
-Pomogę ci wstać.-powiedział już ze spokojem.
-Nie,dziękuję.-szybko zaprzeczyła.
-Bones, nie dasz rady wstać.
Podał jej rękę i czekał na odpowiedź. Chwyciła ją.
-Opatrzę ci rękę.-zaproponował.
-Nie!!! -szybko zaprzeczyła i po chwili dodała.
-Lepiej było by jak byś już poszedł!-krzyknęła
Booth naprawdę jej nie poznawał.
-Jak chcesz!-uniósł głos.
Po tej sprzeczce skierował się w stronę drzwi. Po chwili był już przed jej blokiem. Wsiadł do SUV'a i szybko pojechał nie do domu,lecz do baru musiał odreagować. Nie wiedział co ze sobą zrobić. Słowa Bones bardzo go zabolały w dodatku musiał kłamać jej w żywe oczy. Po wyjściu jej partnera zdołała jedynie opatrzyć rękę i się ubrać. Teraz leżała na łóżku wylewając swoje łzy w poduszkę.
CDN
Jaaa.... Dawaj tu cedka i niech się pogodzą ;P .. Jak mogłaś? :DD ale tak jest fajnie :) .. Biedna Bones.. Robisz ją na EMO xD ? Oczywiście że będe trzymać kciuki ;D ..i ucz się rodzajników :)
Zapomniałam dodać ;D Ach te emocje :) Część genialna :D Dużo opisów to sobie cenie :) ..
Biedna Bones.. czemu tak ostro zareagowała?Szkoda mi jej i Bootka oczywiście. Teram wstaw cedka i nie każ mi czekać ;)
Wstawie jak napisze moze dzis` :] musialam tak zrobić bo wiesz to wszystko jest spowodowane malym nie porozumieniem...,nie nie robie z niej emo ale cos musialo sie stac :p