PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=233995}

Kości

Bones
2005 - 2017
7,6 78 tys. ocen
7,6 10 1 78067
7,2 4 krytyków
Kości
powrót do forum serialu Kości

ZDRADA W TEATRZE:)

ocenił(a) serial na 9

Takie trochę inne opko. Postanowiłam wprowadzić ich w świat, który dobrze znam:P
Mam nadzieję, ze przypadnie wam do gustu.
Pozwoliłam sobie umieścić w treści kilka fragmentów znanych dramatów „3 siostry” Antoniego Czechowa i „Szklana menażeria” Tennessee Williams w scenach w teatrze.


1.


-Agencie Booth, czy coś jest nie tak?- spytał Sweets. Bones i Booth siedzieli teraz w jego gabinecie na kolejnej terapii. Booth widocznie był zniecierpliwiony. Cały czas stukał palcami o brzeg kanapy.
-Nic. A co ma być Sweets?- powiedział poirytowany.
-Od początku naszego spotkania nie odezwał się pan ani słowem…
-Jemu chodzi o to, że ciągle pukasz tymi swoimi palcami o kanapę. To jest naprawdę irytujące.- wtrąciła się Bren.
- To też chciałem powiedzieć. Dziękuję Dr Brennan.- powiedział psycholog.- Więc Agencie Booth…?
-Co?- spytał Seeley.
-Co pana tak denerwuje?
-Na pewno chcesz wiedzieć chłopcze?
-Mówiłem, że mam 22 lata. Nie jestem dzieckiem, mam doktorat…
-Wiem, mówiłeś to już chyba setki razy. Co nie zmienia faktu, że i tak ci nie wierzę.
-Ok. pozostawmy ten temat. Co pana gryzie?
-Ale przecież nic nie może go gryźć, Sweets- wtrąciła się Bren.
-To przenośnia Dr Brennan.
-Aha. No tak…
-Wkurza mnie to, ze znowu musimy tu siedzieć. Już myślałem, że dasz nam wreszcie spokój.
-Nie mogę przerwać terapii w momencie, kiedy widzę, że między wami są jakieś skrywane emocje i widoczne dla każdego gołym okiem niesamowite napięcie seksualne.
-Jesteśmy tylko partnerami. Ile razy mamy ci to powtarzać Sweets- powiedział ty razem podenerwowany Booth.
-Tak, powtarzacie to cały czas, tylko, ze ja niestety wam nie wierzę. Jestem psychologiem i widzę, jak na siebie patrzycie, jak…
-Nienawidzę psychologii- powiedziała Bren.- I nie wierzę, że należy ona do nauk takich jak np. antropologia. Jest zupełnie bezużyteczna.
-Znam pani opinię Dr Brennan na temat psychologii, ale to nie zmusi mnie do przerwania terapii- odparł łagodnie Lance.- Dobrze. Pamiętacie jedno z naszych spotkań, kiedy graliśmy w skojarzenia?- nie odpowiedzieli- Chciałbym je powtórzyć.
-O na pewno nie Sweets!- powiedział gniewnie Booth- Nie pamiętasz jak to się skończyło? Proszeniem o moją spermę. Wymyśl coś innego.
-Doskonale pamiętam co się wtedy wydarzyło. To było kolejnym sygnałem dla mnie o czym oboje myślicie i że, nie wiem czy nieświadomie… ale próbujecie stworzyć razem rodzinę.
-To jakiś żart- powiedziała Bren.- Jak mówił Booth jesteśmy tylko partnerami. Każdy z nas ma własne życie.
-Właśnie.- przytaknął Booth.
-Tak, tak, jasne. A ja jestem królową Anglii.- zaśmiał się pod nosem Sweets.
-Wasza wysokość- Booth wstał i ukłonił się.
-Booth, ale on nie jest przecież królową Anglii…- powiedziała zdezorientowana Bones- czemu mu się kłaniasz?
-Oj, Bones…- Booth opadł zrezygnowany na kanapę.- Musisz się jeszcze wiele nauczyć.
-Uczę się. Mam najlepszego nauczyciela- uśmiechnęła się do Bootha. Ich wzrok się spotkał- Ale nadal nie rozumiem…- Seeley położył palec na jej ustach. Sweets obserwował wszystko z wielkim uśmiechem na twarzy.
-Bones, wytłumaczę ci to później. To taki żart.- mówił i wpatrywał się w jej piękne niebieskie oczy. Trwali w takiej pozycji przez dłuższą chwilę.
-O tym właśnie mówię- powiedział do siebie Sweets. Nie powiedział tego tak cicho jakby mu się wydawało. Na dźwięk jego głosu, partnerzy oderwali się od siebie, jak oparzeni.
-I z czego się tak cieszysz Sweets?- spytał Booth.
-Z niczego, Agencie Booth. Ja…- przerwał im telefon Bootha.- Wolałbym, żeby pan…
-Booth?- rzucił do słuchawki.
-… nie odbierał telefonu…- dokończył Lance.
-Tak? Oczywiście. Już jedziemy. Mamy sprawę- zwrócił się do Bones.
-Ok.- oboje wstali z kanapy.
-Nasz czas jeszcze się nie skończył…- Sweets chciał ich zatrzymać, ale oni już byli przy drzwiach.
-Sorry, Sweets. Nowa sprawa. Pogadamy innym razem- rzucił Agent.
-Kolejne spotkanie w środę o 18. nie zapomnijcie…
-Jasne.- odpowiedzieli i już byli za drzwiami.
-Jak ja mam im uświadomić co do siebie czują? Przecież to widać na kilometr, że tą dwójkę łączy miłość. Czemu się tak opierają?- pytał sam siebie.

Mortima

och jak dobrze ze Monice juz zatrzymali... :) a ten to do licha co od niej chce... chociaz sie domyslam... xD czekam na cd :)

ocenił(a) serial na 9
Mortima

Cieszę sie, że Cię nie rozczarowałam:)

Next part:)

22.


Wong Foo

-Cześć, Jack- powiedziała Bones dosiadając się do stolika, przy którym już czekał na nią Jack.
-Hej, Tempe- odpowiedział.
-Więc… jaką masz do mnie sprawę?
-Chciałbym cię prosić o przysługę, ale to za chwilę… napijesz się wina?
-Chętnie- Sid przyniósł im wino, dwa kieliszki i kolację, jak zawsze dokładnie wiedział na co mają ochotę.
-Wygląda apetycznie- powiedział Jack patrząc na swój talerz.
-Sid zawsze wie na co kto ma ochotę.
-Naprawdę?
-Tak Przekonałam się o tym wiele razy.
-Niesamowite.
-Tak.
-Więc Tempe… Mam do ciebie olbrzymią prośbę…
-Słucham?
-Wiesz, że za trzy dni przewidziana jest premiera „3 sióstr”?
-Tak, wiem.
-Właśnie… Sprawa wygląda tak… Jeśli premiera się nie odbędzie nasi inwestorzy się wycofają… i wpadniemy w ogromne długi… Chodzi o to… - wziął głęboki oddech- Przez te kilka prób dostrzegłem, że masz talent… ty jesteś… byłaś sercem tego spektaklu… Ludzie by cię pokochali. Jej, nie wiem jak cię o to zapytać?- upił łyk wina.
-Wprost. Po prostu- powiedziała i również upiła łyk wina.
-Ok. bardzo, ale to bardzo zależy mi na tym… żebyś jednak zagrała podczas premiery… i później jeszcze dwa razy… po premierze… Dopóki nie zrobię zastępstwa… Wiem, że nie możesz na stałe związać się z tym spektaklem, ale prosiłbym cię chociaż o te trzy przedstawienia.
-Ale ja nie jestem aktorką. Jestem biegłym antropologiem sądowym. Nie znam się na tym…
-Jesteś idealna. Widziałem co potrafisz, na próbach. Nikt nie zagra Maszy lepiej od ciebie.
-Ale ja…
-Tempe, błagam cię, zgódź się. Ten spektakl bez ciebie nie istnieje…
-Jack… Ja nie wiem, ja…
-Oczywiście zapłacę ci za spektakl, normalnie, jak każdemu aktorowi gościnnemu.
-Nie potrzebuję pieniędzy. Jestem autorką bestsellerów i jestem dość bogata.
-No tak… Przepraszam za to.
-Nie masz za co przepraszać. Stwierdziłam tylko fakt..
-Obiecaj, że się nad tym zastanowisz… proszę. Bardzo mi na tym zależy.
-Bo inwestorzy się wycofają?
-Nie- uśmiechnął się i zbliżył swoją twarz do Bren- bo zależy mi na tobie.
-Tak?
-Tak. Chcę, żebyś to ty zagrała w premierze. Tylko ty. Jesteś genialna. Wiem, że zajmujesz się badaniem kości, ale… Może potraktuj to jako przygodę. Takie małe szaleństwo w życiu.
-Myślę, ze… mogłabym sobie pozwolić na małe szaleństwo.
-Tak?
-Tak- teraz Tempe zbliżyła się do Jacka.
-Czy to znaczy, że… zgadzasz się?
-Tak… Zgadzam się- zbliżyła swoje usta do Jacka i po chwili złączyli się w namiętnym pocałunku. Jack odgarnął włosy z twarzy Bones i gładził ręką jej policzek- Ale tylko trzy spektakle…- powiedziała przerywając pocałunek- Później będziesz musiał znaleźć zastępstwo.
-Zgadzam się na takie warunki- uśmiechnął się szeroko i po raz kolejny złączyli swoje usta.- A czy ten…. Agent Booth nie będzie miał nic przeciwko… wiesz…
-Nie. Nie jesteśmy razem. Jesteśmy przyjaciółmi, partnerami, to wszystko…
-Cieszę się… z tego i z tego, ze się zgodziłaś.
-Podobała mi się współpraca z tobą
-Więc, co powinniśmy teraz zrobić?
-Myślę, że… powinniśmy pojechać do mnie…
-Tak myślisz?
-Tak. Gdyby nie nasza przykrywka… moja i Bootha… uległabym już tamtego wieczora u ciebie… od początku czułam do ciebie ogromny pociąg fizyczny.
-Jesteś piękna, mądra i.. bardzo bezpośrednia.
-Taka właśnie jestem. To co? Jedziemy do mnie?- uśmiechnęła się zalotnie.
-Jeśli tego chcesz…
-Chcę.
Wyszli z Wong Foo i pojechali taksówką do mieszkania Bones.

ocenił(a) serial na 9
brenn73

Takie malutkie oznaczenie M, malutkie:P

23.



Weszli do środka, Brennan zamknęła drzwi i nawet nie zdążyła się odwrócić. Jack od razu zbliżył się do niej, złapał ją za biodra i przyciągnął do siebie, od razu złożył pocałunek na szyi Tempe.
-Jesteś najpiękniejszą kobietą, jaką kiedykolwiek widziałem- szepnął do jej ucha.
-Dziękuję- odpowiedziała z uśmiechem, odwróciła się do niego i wpiła się w jego usta. Szybko zaczęli pozbywać się zbędnej odzieży i po chwili nadal złączeni w pocałunku powoli skierowali swoje kroki do sypialni. Położyli się na łóżku i kochali się. Długo i namiętnie.

-To było… niesamowite- powiedział Jack po wszystkim.
-Tak. To było niesamowite- powtórzyła po nim Bones leżąc w jego objęciach- Masz bardzo dobrze rozwinięte mięśnie nóg i doskonale zbudowane biodra.
-Dzięki- uśmiechnął się i pocałował ją w czoło- Marzyłem o tym od czasu naszego pierwszego spotkania.
-Musisz zrozumieć tylko jedno. Takie spotkania są tylko rekreacyjne.
-Jedna noc? Mówiłem ci kiedyś, ze nie jesteś kobietą na jedną noc.
-Nie mówię o jednej nocy- uśmiechnęła się- mówię, że ja nie wiążę się z mężczyznami. Seks tak, ale nic poza tym.
-Okay. Mi to nie przeszkadza.
-To świetnie.
-Słuchaj, możesz przyjechać na trzecią próbę generalną? Pojutrze? Wieczorem?
-Jasne.
-Nie będzie to kolidowało z twoją pracą?
-Nie. Wieczory mogę mieć wolne.
-Super, więc jesteśmy umówieni? Próba jest o 19.
-Będę, ale wiesz… teraz mam ochotę- pocałowała go- na małą powtórkę…- przewróciła go na plecy i wygodnie się na nim ułożyła.
-Jestem jak najbardziej za Dr Brennan- po raz kolejny doszło między nimi do zbliżenia. Po kolejnym udanym stosunku po prostu zasnęli.

ocenił(a) serial na 9
brenn73

24.



Rano Jack pożegnał się z Bones i wrócił do pracy do teatru. Bones pojechała do Jeffersonian. Nie było nowej sprawy, więc poszła kontynuować identyfikowanie secesyjnych szczątek. Siedziała u siebie i przeglądała dokumenty. Jej pracę przerwało pojawienie się Angeli.
-Cześć, sweety
-Hej, Ange.
-O! widzę, że dzisiaj jesteśmy w dobrym humorze- powiedziała z uśmiechem widząc promienną twarz przyjaciółki.
-Nie wiem jak ty, ale ja tak.- odpowiedziała.
-Miałam na myśli ciebie, słodziutka.
-To czemu powiedziałaś jesteśmy? To liczba mnoga.
-Tak się mówi.
-Ok.
-Co jest powodem takiego szczęścia?
-Spotkałam się wczoraj z Jackiem.
-Tym dyrektorem teatru?
-Tak.
-I co?
-I poprosił mnie, żebym zagrała w jego spektaklu „3 siostry”. Jeden weekend, potem znajdzie zastępstwo. Po prostu premiera musi się odbyć.
-Żartujesz?!- pisnęła artystka- Będziesz grać w teatrze i nie przyszłaś mi o tym powiedzieć?
-To nic niezwykłego.
-To jest niezwykłe! Moja najlepsza przyjaciółka na świecie rusza na podbój sceny! Może zmienisz zawód?
-Nie, Ange. Kości to jest moja miłość. To kocham robić i nie zmienię tego na nic innego.
-Ok., ok., żartowałam. Dobra, ale powiedz mi, kiedy premiera?
-W sobotę. W piątek mam jechać na trzecią generalną.
-W tą sobotę?!
-Tak.
-Chyba nas zaprosisz?- Ange się uśmiechnęła.
-Jeśli będziecie chcieli zoba…- nie dokończyła, bo Ange jej przerwała głośnym okrzykiem radości.
-Jasne! Sweety!!! Lecę powiedzieć reszcie!
-Ange…- ale artystki już nie było w gabinecie. Od razu poleciała ogłosić wszystkim doskonałą nowinę.
-No… to teraz nie dadzą mi spokoju.- powiedziała do siebie Bones i wróciła do pracy.

brenn73

Ha! Natalie, Andrea i ja already wiemy jak to kończy! I my wszystkie bardzo, bardzo lubimy ;) Natalie czytywała i translatowała do nas on English cała noc, my nie mogły stopować ;) Lecimy on beach żeby sypiać, bo na surfing nie miewamy sił od niespanie. Ty pięknie pisujesz! ;*

just_american_girl

ooo... Bones bedzie grala w teatrze ... hmmm... juz nie moge sie doczekac... wiesz domyslilam sie ze to sie tak skonczy z tym dyrektorem... oczywiscie w sypialni i bylo malutkie oznaczenie M xD czekam na cd :)

ocenił(a) serial na 9
mara625

Musiało się tak skończyć, nie mogłam ich tylko wrzucić w zadanie pod przykrywką:) hehehe
I kolejna część

25.



-Hej, Bones!- tym razem jej pracę przerwało pojawienie się Bootha.
-Hej, Booth- odpowiedziała.
-Porywam cię na lunch, jestem pewien, że nic dzisiaj nie jadłaś.
-Ano nie, nie miałam kiedy.
-To zbieraj się- podszedł do biurka i zaczął składać papiery, nad którymi obecnie siedziała Tempe.
-Ok. już idę.
-Dobra dziewczynka- wziął ją pod rękę i wyszli do Royal Dinner.
-Booth- zaczęła Bones- Mam ci coś ważnego do powiedzenia.
-Zamieniam się w słuch- Bren spojrzała na niego i już chciała się odezwać, ale Booth wszedł jej w słowo- Tak. Przenośnia.
-Rozumiem- uśmiechnęła się- Widziałam się wczoraj z Jackiem.
-Z Hodginsem? Po co?
-Nie, nie z Hodginsem, z dyrektorem teatru Jackiem Mansem.
-A z tym Jackiem. No i co?
-I poprosił mnie, żebym zagrała w jego premierze…- Booth otworzył szeroko oczy i tym razem Bones weszła mu w słowo- Tak. Zgodziłam się.
-Wow! Bones! Nie spodziewałam się. Proszę, moja przyjaciółka będzie aktorką.
-Nie aktorką. To tylko trzy spektakle.
-Mogę przyjść?
-Jasne. Jak chcesz.
-Masz jakieś wątpliwości? Oczywiście, że chcę. Profesjonalna scena, reflektory, muzyka, scenografia… Ach- rozmarzył się Agent- Kiedy premiera Bones?
-Tak jak było ustalone. W sobotę o 19:00. w piątek mam III generalną. Tak bardzo bym chciała, żeby to wszystko dobrze poszło. Wiesz… to taka mała odskocznia od tego co robię na co dzień… coś zupełnie innego, nieznanego- mówiła z entuzjazmem w głosie.
-Widzę, że bardzo ci się to podoba. Jesteś szczęśliwa.
-Tak Booth. Nigdy bym nie pomyślała o czymś takim… Nigdy nie odważyłam się spróbować. Wiesz, jak byłam mała, jak każda dziewczynka marzyłam o aktorstwie… Wiesz o co chodzi. Stoisz na scenie, nie jesteś sobą, ludzie cię słuchają i naprawdę wierzą w to co do nich mówisz. Wierzą w postać, którą tworzysz, Uosabiają się z nią, śmieją się, płaczą… To musi być niesamowite uczucie… Stanąć na scenie i przez te… dwie godziny być zupełnie kimś innym. Możesz robić rzeczy, których nie odważyłbyś się zrobić w życiu… możesz przeżyć coś, co pewnie normalnie nie miałoby miejsca… W życiu możesz być nieśmiały, a kiedy stajesz na scenie… ogarnia cię fala odwagi i wiesz, że możesz zrobić wszystko, bo masz świadomość, że to nie ty…- nastała chwila ciszy. Brennan siedziała z rozmarzonym wzrokiem z ręką zawieszoną w powietrzu.
-Bones… Jak ty pięknie o tym mówisz…- powiedział nagle Booth. Cały czas siedział iż uwagą wsłuchiwał się w każde jedno słowo wypływające z ust pani antropolog- Może powinnaś zostać aktorką?
-Nie, Booth. To będzie tylko wspaniała przygoda. Kocham swoją obecną pracę i nie wyobrażam sobie robienia czegokolwiek innego. Wiele lat studiowałam antropologię sądową, by móc, jak to mówisz, czytać z kości. Nie żałuję tego. Ale w życiu czasem trzeba zaszaleć- otworzył szeroko oczy, a jego szczęka nagle opadła ze zdumienia.- No co?
-Kim jesteś i co zrobiłaś z Dr Brennan?- powiedział z lekkim uśmieszkiem, wpatrując się w nią ze zdziwieniem, jakby pierwszy raz ją widział. Ciągle starał się zachować choć odrobinę powagi- Angela? Nie widziałaś, Bones? Może się gdzieś schowała?- zajrzał pod stół- Nie ma. Nie widziałaś jej?- spojrzał na Bones, miała taką minę, że Booth o mały włos nie wybuchnął śmiechem.
-Nie rozumiem… Booth? Dobrze się czujesz? To ja. Dr Temperance Brennan. Jesteś chory? Nie poznajesz mnie?- Booth nie wytrzymał i parsknął śmiechem- Nie rozumiem, co cię tak śmieszy Booth…
-Oj, Bones, Bones, Bones…- nadal się śmiał.
-Nadal nie rozumiem, przecież…
-Bones, to taki żart jest. Po prostu cię nie poznaję. To Ange zawsze mówiła każdemu, ze w życiu potrzebna jest odrobina szaleństwa. Próbowała cię do tego przekonać, pamiętasz? Ja też, ale nigdy się temu nie poddałaś, a teraz.. Wow!
-Może zmieniałam zdanie?
-To coś nowego.
-Tak. Zupełnie nowego- uśmiechnęła się.

Przez jakiś czas siedzieli jeszcze i rozmawiali, ale w końcu trzeba było wrócić do pracy.

ocenił(a) serial na 9
brenn73

26.


W Instytucie wszyscy byli bardzo podekscytowani wiadomością o planach Dr Brennan. Nie mogli doczekać się soboty. Po raz pierwszy będą mogli zobaczyć swoją przyjaciółkę w zupełnie innej roli. Roli, która nie była narzucona przez żadną przykrywkę czy misję. Wszędzie toczyły się bardzo żywe rozmowy na ten temat. Tak jak przewidywała Bones, nie dawali jej spokoju. Co chwila wpadał ktoś do niej do gabinetu: Ange, Cam, Wendel, Jack i wypytywali ją o szczegóły. Nie mogła przez to skupić się na pracy.
Ange siedziała w swoim gabinecie, znalazła w sieci oryginał „3 sióstr” i z coraz większym uśmiechem czytała kolejne strony. „No, no kochana…- myślała- Jakie tutaj są sceny. Już nie mogę się doczekać. Szkoda, że Agent Gorący nie gra Wierszynina. Ach” rozmarzyła się.
Tego dnia Bones postanowiła wyjść o normalnej porze. Wróciła do domu i jeszcze raz przejrzała scenariusz. Musi być pewna, że wszystko zapamiętała i jutro nie da żadnej plamy na próbie. Usiadła na łóżku i studiowała krok po kroku cały tekst. Przejrzała jeszcze raz wszystkie notatki zapisane na marginesach, wskazówki dotyczące ruchu scenicznego, momentów wejścia muzyki, przejść, wejść… po jakimś czasie zmęczona usnęła ze scenariuszem w ręku. Otworzył się akurat na stronie pożegnania Maszy i Wierszynina…. Człowiek, którego tak pokochała ta kobieta, odchodzi od niej na zawsze… i nigdy nie wróci…. Brennan nie wierzyła w przesądy, ale gdyby spojrzała na to jakaś wróżka lub chociażby Angela… z pewnością powiedziałaby, że to jakiś znak… znak szykujących się zmian… Ale nie Bones, ona by w to nie uwierzyła. Leżała pogrążona we śnie, a na jej twarzy widać było lekki uśmiech. O tak, Temperance Brennan była w tej chwili szczęśliwa.

ocenił(a) serial na 9
brenn73

27.


-Nie, Ange, nie namówisz mnie na to- mówiła Bones do przyjaciółki, która za wszelka cenę próbowała ją do czegoś przekonać.
-Bren, daj spokój. Proszę cię- pociągnęła Tempe za rękę. Stały przed jakimś dziwnym budynkiem w dziwnym kolorze.
-Nie, Ange, wiesz, ze ja nie wierzę w medium.
-Wiem, ale to ja mam tam iść, więc…
-Więc, po co chcesz namówić na to mnie?
-Bo jesteś moją przyjaciółką i potrzebuję cię w razie, gdyby Avalon powiedziała mi coś, co sprawi, ze zeświruję… Potrzebuję twojego racjonalnego spojrzenia…
-Teraz po prostu próbujesz mnie podejść.
-Nie, słonko. Naprawdę chcę, żebyś tam ze mną weszła i przypilnowała mnie i moją… ekhm fantazję… wiesz, że lubię wyolbrzymiać niektóre sprawy…
-Wiem.
-Właśnie! Po prostu wejdź tam ze mną. Usiądziesz obok i to wszystko. Zrób to dla mnie, proszę.
-Dobra, Ange. Ok., zrobię to… dla ciebie- uśmiechnęła się.
-Tak!- krzyknęła artystka i weszły do mieszkania Avalon. Medium siedziała przy stole pokrytym czarnym materiałem, w ręce trzymała talię kart.
-Angela.. Montenegro i Temperance Brennan. Miło mi was widzieć ponownie.
-Witaj, Avalon- powiedziały przyjaciółki.
-Proszę usiądźcie.- Ange i Bones usiadły na krzesłach naprzeciwko Harmonii.
Bones jak przez mgłę widziała poruszające się usta Avalon, dochodziły do niej tylko strzępy z tego, co mówiła. Nie wierzyła w medium, więc nie zmuszała się do słuchania. Nie dochodziło do niej ani jedno słowo.
Z zawieszenia wyrwał ją po chwili głos Harmonii.
-Temperance…
-Tak?- spojrzała na Avalon, potem na Ange- coś nie tak?- spytała widząc bladą twarz przyjaciółki.
-Temperance… w twoim życiu szykują się duże zmiany…- zaczęła Avalon.
-Nie wierzę w karty.
-Nie muisz, wysłuchaj…
-Ale ja…
-Po prostu posłuchaj, sweety.
-Ok.- zgodziła się zrezygnowana widząc, ze sprzeciwianie się i tak jej nie pomoże.
-Teraz jesteś szczęśliwa. Doświadczasz w życiu czegoś nowego, poznajesz nieznane… ale… niedługo coś ma się wydarzyć… coś złego…- obróciła kolejną kartę- To stanie się w najbliższym tygodniu… Stracisz go. stracisz osobę, na której tak bardzo ci zależy…. Stracisz osobę, którą kochasz, która kocha ciebie… on odejdzie… Zostawi cię… Koniec spektaklu odnajdzie swoje odzwierciedlenie w twoim życiu…
-Nic z tego nie rozumiem- powiedziała Tempe- To nie ma sensu.- nagle poczuła jak spada w jakąś przepaść, czuła jak jej serce rozpada się na milion małych kawałeczków. Przeszła ją fala strachu i zimna… Czuła, jak znika jej sens życia i jak jej serce powoli zmienia się w bryłkę lodu… już nic nie czuje…
Słyszała tylko ten ciągle powtarzający głos: „On odejdzie… Zostawi cię…”

brenn73

oj ta ostatnia czesc bardzo mna wstrzasnela... jak to zostawi?? co sie stanie ?? z niecierpliwoscia czekam na cd !!

ocenił(a) serial na 9
mara625

Tu się trochę wyjaśni, co to była za scena:)

28.


Brennan usłyszała dziwny dźwięk i zerwała się z łóżka. Nie wiedziała dlaczego ten sen tak ją wystraszył, czemu oblał ją zimny pot, przecież nie wierzy w istnienie czegoś takiego jak medium. Powoli odzyskiwała świadomość miejsca, w którym się znajdowała. To była jej sypialnia. Obok dzwonił budzik…
-To tylko sen- powiedziała do siebie i uśmiechnęła się- sen…
Ubrała się i pojechała do Jeffersonian. Nie miała tam dużo pracy, więc poprosiła Cam, by pozwoliła jej wyjść wcześniej. Musi dojechać na próbę. Nie było żadnych problemów. Wróciła do mieszkania, spakowała się na trzy dni i pojechała do teatru. Przedtem oczywiście zadzwoniła do Bootha i uprzedziła, że właśnie wyjeżdża z DC.
Dojechała na miejsce i od razu skierowała swoje kroki na scenę kameralną. Tam wszyscy serdecznie ją przywitali. Byli bardzo szczęśliwi, ze zdecydowała się zagrać, chociaż te trzy razy. Oczywiście Jack był zadowolony najbardziej, mogąc ją ponownie zobaczyć. Wszyscy udali się garderób. Dziś próba ostateczna. Wszystko musi być jak na premierze, zapięte na ostatni guzik. Na widowni będzie nawet kilku widzów- głównie pracownicy i znajomi teatru. Taki jest zwyczaj, ze na II generalnej zaprasza się „znajomych widzów”, by móc w pełni zobaczyć, jak będzie wyglądał spektakl i dać możliwość aktorom do pierwszego kontaktu z publicznością.
Bones przebrała się w swoją sukienkę, stylistka zrobiła jej odpowiedni makijaż, ułożyła włosy, lekko je kręcąc. Była gotowa.
Zostało jeszcze trochę czasu do próby, więc siedziała w garderobie. Zadzwoniła do Bootha, by powiedzieć, ze dojechała i zaraz zaczyna próbę. Kiedy skończyła rozmowę poczuła czyjś oddech na szyi. Odwróciła głowę i zobaczyła wpatrującego się w nią Jacka.
-Jack- uśmiechnęła się.
-Wyglądasz olśniewająco, Tempe- swoją dłoń lekko przesuwał w górę i w dół wzdłuż jej rąk.- Przepięknie- pocałował ją w zagłębienie między ramionami a szyją.
-Jack, zaraz próba…- powiedziała poddając się pieszczocie.
-Wiem, ale… tak bardzo tęsknię za twoim ciałem…- odwrócił delikatnie dłonią jej twarz i pocałował. Tempe z chęcią oddała pocałunek. Odwróciła się na krześle w jego stronę, przyciągnęła za kołnierzyk bliżej siebie i wplotła swoje ręce w jego włosy. Jack delikatnie prowadził swoją dłoń po odkrytych plecach Bones.
-Wieczorem, Jack.- powiedziała Bones przerywając pocałunek.
-Już nie mogę się doczekać- znów połączyli swoje usta. Dopiero po chwili przerwali pocałunek- A teraz kochanie… musimy iść na próbę. Rób wszystko, tak jak zawsze. Skup się i daj się porwać postaci.
-Oczywiście- szepnęła- Idziemy?- wstała i skierowała kroki do drzwi. Jack złapał ją w pasie, przyciągnął blisko siebie i zanurzył swoją głowę w jej włosach.
-Idziemy…- uśmiechnął się łobuzersko- Jak ty pięknie pachniesz- mówił wdychając jej zapach.
-Jeśli ciągle będziesz to robił, nie będę mogła się skupić na spektaklu, bo będę myśleć tylko o tym, ze chcę znaleźć się z tobą w łóżku- uśmiechnęła się i delikatnie wyswobodziła z jego objęcia.
-Masz rację- również się uśmiechnął- teraz powinnaś myśleć o roli.
-Właśnie.
-Ok. to chodźmy. Czas na II próbę generalną!- oboje zeszli na dół, gdzie już czekał zespół aktorski. W kulisach reżyser dał jeszcze aktorom ostanie wskazówki i byli gotowi zaczynać. Aktorzy grający w pierwszej scenie I aktu ustawili się na scenie, gotowi do rozpoczęcia. Reżyser dał znać inspicjentce, ze można wprowadzać widzów i sam zajął dogodne miejsce na widowni, uzbrojony w scenariusz, notatnik i długopis.
To ostatnia próba przed premierą. Bez przerywania, bez wskazówek, bez jakiejkolwiek ingerencji.
Weszli widzowie, zgasły światła i zaczęło się. Jack od czasu do czasu zapisywał swoje uwagi w notatniku. Wszystko szło dobrze. Nie tak, jak na ostatnich próbach, ale to był dobry znak dla jutrzejszej premiery.

ocenił(a) serial na 9
brenn73

I część z oznaczeniem M ponownie:) Kilka jeszcze takich się pojawi:P

29.



Po próbie generalnej odbyła się jeszcze krótka rozmowa z reżyserem. Przedstawił im zauważone przez niego niedociągnięcia czy pomyłki. Nie było tego dużo, spektakl był gotowy do premiery. Podziękował wszystkim i rozeszli się. Tym razem Bones nie mieszkała w Domu Aktora, tylko u Jacka. Nie była aktorką tego teatru, więc nikt nie miałby jej za złe, że sypia z dyrektorem. Zazdrosne panie pogodziły się już ze stratą roli, widząc do czego to doprowadziło. Bones była bezpieczna.
Po skończonej próbie Jack udał się do garderoby Bones. Tempe akurat się przebierała, więc kiedy w drzwiach pojawił się dyrektor stała tylko w samej bieliźnie.
-No, Tempe…- zaczął jak tylko ją zauważył- Widzę, że już na mnie czekasz…- uśmiechnął się zalotnie.
-Jack…- również się uśmiechnęła- Akurat się przebieram… ale owszem czekam.
-Tak myślałem..
-Możesz pomóc mi zapiąć bluzkę z tyłu- akurat narzuciła na siebie koszulkę zapinaną na plecach, odwróciła się do niego i uniosła swoje włosy. Jack podszedł wolnym krokiem, położył swoje ręce na ramionach Bones i zamiast zapiąć bluzkę pocałował ją w szyję.
-Po co ją zapinać, skoro zaraz i tak ją z ciebie zdejmę…- powiedział szeptem. Czuła jak w miejscach, w których ją całował robi jej się ciepło, czuła jego oddech i wiedziała do czego to prowadzi… Odchyliła lekko głowę do tyłu, wtulając się w jego twarz i cicho westchnęła. Jack delikatnie i bardzo wolno przesunął dłonie wzdłuż jej rąk i zsunął niezapiętą bluzkę… powoli schodził niżej obsypując pocałunkami plecy Tempe, potem powrócił do ramion. Jego dłonie błądziły po jej ciele. Bones odwróciła się gwałtownie i wpiła się w jego usta, teraz jej dłonie błądziły po klatce piersiowej mężczyzny. To były bardzo zachłanne pocałunki.
-Jack… może… jednak… powinniśmy… pójść do… do ciebie- mówiła w przerwach między kolejnymi pocałunkami, co było dosyć trudne, bo Jack wcale nie miał zamiaru przerywać.
-Nie mogę tak długo czekać… czekałem całą próbę… Pragnę cię tu i teraz…
-Ale Jack…
-Ciiii- zamknął jej usta pocałunkiem.- Nie wytrzymam… Pozwól…
-Ja też..- uśmiechnęła się i dopadła jego guzików przy koszuli, szybkimi ruchami odpinała jeden po drugim. Jack odwrócił ją, tak że teraz stała tyłem do drzwi i nie przerywając pocałunku przesuwali się w stronę drzwi garderoby. Przyparł Bren do ściany, jedną ręką trzymając na jej plecach, a drugą przekręcając klucz w zamku
-Teraz nikt nam nie przeszkodzi…- szepnął i ponownie wpił się w jej usta.
-Tak….- Bren pozbawiła go koszuli i zajęła się spodniami. Dosyć szybko się z nimi uporała i teraz oboje stali w samej bieliźnie. Jack pieszcząc ciało Tempe skierował swoje dłonie do zapięcia jej stanika, jednym sprawnym ruchem zerwał go z niej. Teraz mógł już zająć się całowaniem jej szyi, dekoltu i piersi. Bren zeszła swoimi rękami do bokserek Jacka i zsunęła je. Po chwili on zrobił to samo z jej figami. Uniósł ją lekko do góry całując jej dekolt. Tempe oplotła go nogami i przenieśli się na stół pod ścianą zrzucając wszystkie kosmetyki jakie jeszcze przed chwilą na nim stały. Jednym zdecydowanym ruchem wszedł w nią… Oboje najpierw powoli zaczęli poruszać biodrami, z czasem ich ruchy stawały się coraz szybsze i mocniejsze. Słychać było uderzający o ścianę stół i ciche jęki obojga. W końcu nadszedł czas. Mocne pchnięcie i Tempe czuła jak przeszywa ją fala orgazmu, z jej ust wydobył się głośny krzyk rozkoszy. Po chwili dołączył do niej Jack. Jeszcze przez chwilę się nie rozłączali i już lżej poruszali biodrami. Ostatnie pocałunki…
-Tempe… Jesteś po prostu cudowna…- szepnął do jej ucha i pocałował.
-Wiem, Jack- uśmiechnęła się.
Potem pozbierali swoje rzeczy z podłogi, ubrali się i doprowadzili się jako tako do porządku.
Razem z Jackiem udała się więc do jego mieszkania. Jack nie ukrywał przed innymi, jakie relację łączą go z Brennan. Nie powstrzymywał się od objęcia Bones ramieniem w drodze do niego na górę. Nikogo jednak po drodze nie spotkali. A nawet gdyby, żadnemu z nich to nie przeszkadzało.
W mieszkaniu zjedli szybką kolację. Potem poszli się wykąpać. Najpierw Tempe później Jack. Bones położyła się do łóżka i czekała na swojego „łóżkowego partnera”. Po chwili Jack wszedł do sypialni opasany tylko ręcznikiem. Podszedł do łóżka i zdejmując zbędne okrycie wślizgnął się pod kołdrę. Długo nie trzeba było czekać na kolejne wydarzenia. Jack przesunął ręce po ciele Tempe, od ud w górę i szybko zerwał z niej koszulę nocną. Leżeli teraz nadzy na łóżku, przykryci tylko cieniutką kołdrą... Jack podniósł się i nachylił nad Tempe…
-Temperance… Co powiesz na mały seks na dobranoc?- zapytał z pożądaniem w głosie.
-Miłe zakończenie dnia, co?- spytała zalotnie.
-Bardzo miłe…- powiedział cicho i po raz kolejny tego dnia pocałował Bones.

ocenił(a) serial na 9
brenn73

-Seks na dobranoc?...- powiedziała odrywając na chwilę swoje usta od Jacka, który przekierował swoje pocałunki na jej szyję. Tempe westchnęła.- Jestem jak najbardziej za… dyrektorze…- kiedy Jack powoli schodził niżej zbliżając się do jej brzucha, zadzwonił telefon Bones.
-Nie odbieraj teraz proszę…- powiedział Jack wynurzając głowę spod kołdry. Tempe już sięgnęła ręką do nocnej szafki i wzięła telefon.
-To Booth… może to coś ważnego…- powiedziała i nacisnęła zieloną słuchawkę. Jack nie zraził się tym i kontynuował obsypywanie ciała pani antropolog pocałunkami powracając do jej długiej szyi.- Cześć Booth. Coś się stało?- Mówiła próbując powstrzymać westchnięcia.
-Siemka, Bones.- odezwał się głos Bootha.- Jak tam dzisiejsza próba?
-W porządku. Wszystko poszło dobrze- Jack znowu kierował pocałunki w stronę brzucha Tempe.- Nie tak jak ostatnio, ale to podobno dobry znak.
-O tak! Słyszałem, że jak generalna się sypie to premiera na pewno dobrze pójdzie.
-Tak.
-A jak tam nasz dyrektor? Zadowolony z ciebie?
-Bardzo…- Bren czuła, że Jack niebezpiecznie zbliża się do jej, w tym momencie pulsującej z pożądania, kobiecości.
-Ma szczęście, bo gdyby miał jakieś ale, miałby ze mną do czynienia.
-Booth…- Jack dotarł już do miejsca, w którym kumulowało się pożądanie i zaczął drażnić się z Tempe.
-Wiem, wiem, Bones.
-A co w Jeffersonian?- czuła, że jeszcze chwila i nie będzie mogła powstrzymać westchnień lub… jęku.
-Ok. Zezulce pracują nad jakimiś starymi szkieletami i nie mogą przestać mówić o twojej jutrzejszej premierze.
-Tak?- nie udało się, ciche jęknięcie wydobyło się z ust Bones.
-Bones?
-Tak?- kolejne westchnięcie.
-Wszystko dobrze?
-Tak…
-Przeszkadzam w czymś?
-Nie, Booth ty nigdy mi nie przeszkadzasz…- odsunęła na chwilę telefon od siebie i zakryła głośnik- Jack… proszę… Nie wytrzymam dłużej… nie rób mi tego…- mówiła próbując powstrzymać kolejne jęki.
-Ale nie mogę teraz przerwać, kochanie…- powrócił do całowania jej brzucha i powoli skierował się znowu do jej szyi i ust.
-Booth? Przepraszam… muszę kończyć…- już długo tego nie wytrzyma, tym bardziej, że Jack właśnie zaatakował jej usta.
-Ok., Bones. To co widzimy się jutro?
-Tak.
-To do zobaczenia.
-Pa, Booth…- rozłączyli połączenie.- Zwariuję przez ciebie- powiedziała do Jacka i obróciła go na plecy.
-To ja zwariuję przez ciebie…- odpowiedział i z powrotem odwrócił Tempe na plecy.- Moja piękna…- pocałował ją, uniósł biodra i złączyli się tego dnia po raz kolejny. Mocne pchnięcia, westchnienia, jęki i nieustające pocałunki… w końcu fala kolejnego orgazmu…
Po harcach na dobranoc, Tempe położyła głowę na torsie Jacka, on objął ją lekko gładząc jej ramię i po jakimś czasie zasnęli. Jutro czeka ich wszystkich ciężki dzień… Premiera! Ale dzień miał się okazać ciężki nie tylko dla aktorów… Coś ma się zmienić na zawsze…

brenn73

uch... to byl tylko sen... boze jak czytam oznaczenie M to az mi sie zal robi Bootha... a jeszcze to kiedy rozmawiali... ehhh smutno troszku... bardzo zaniepokoilo mnie ostatnie zdanie... to nie wrozy nic dobrego.. w wiec czekam na rozwoj wydarzen... :)

ocenił(a) serial na 9
mara625

Booth jeszcze niestety trochę pocierpi... Jeszcze wiele sie wydarzy.
Jeszcze jeden cedek dzisiaj:)

30.




Nadszedł wielki dzień.
Bones i Jack postanowili udać się do bufetu, dziś rano pani Sue obiecała przywieźć jakieś śniadania. Czekali więc na otwarcie. Siedzieli razem na kanapie, Jack oczywiście obejmował Tempe ramieniem.
-Tempe- zaczął- Nie martw się. Wszystko pójdzie dobrze. Jesteś bardzo zdolna i wiem, że sobie poradzisz.
-Wiem, Jack. Ale… mam tremę…- powiedziała lekko zdenerwowana- Jeszcze mi się to nie zdarzyło. Wiele razy brałam udział w wystąpieniach publicznych, wygłaszałam przemówienia, brałam udział w procesach sądowych i jeszcze nigdy nie dopadła mnie trema.
-To jest normalne. Każdy aktor przed wejściem na scenę się denerwuje. Nawet ci, którzy grają już od kilkudziesięciu lat. A przed premierą trema się nasila.
-Tak myślisz?
-Ja to wiem, Tempe. Przecież pracuję w teatrze już kilka ładnych lat, przeżyłem już niejedną premierę.
-I tak będę się denerwować.
-Wiem. I na to nic nie poradzisz.
-Jack? Dzisiaj mają przyjechać do mnie moi przyjaciele z Jeffersonian i z FBI.
-Domyśliłem się, że będziesz chciała zaprosić przyjaciół. Nie martw się, zarezerwowałem kilka miejsc.
-Wspaniale. Mają przyjechać przed południem.
-Agent Booth też?
-Oczywiście, to mój przyjaciel. Będzie Booth, Cam: patolog sądowy, Angela: artystka, rekonstruuje twarze, Wendell: mój asystent, również antropolog sądowy i Hodgins: entomolog.
-Cieszę się, ze poznam twoich przyjaciół.- Jack delikatnie głaskał twarz Bones.
-Ciekawe…
-Co?
-Jak zareagują na tą premierę… Wiesz, zawsze byłam taka poważna… a teraz proszę… Oni wszyscy na to czekają, są bardzo podekscytowani, a mi to wcale nie pomaga… Wiedząc, że będą mnie obserwować czuję się jeszcze bardziej zestresowana…
-Dam ci radę, kochanie… Po prostu nie myśl o tym, że twoi przyjaciele cię obserwują. Graj tak jakby nie było widowni, nie myśl o tym. Wyobraź sobie, że to są po prostu goście w waszym domu, że przyszli napić się z wami herbaty, a w opowiadacie im przy tym swoją historię…
-Tak o tym nie pomyślałam.
-A widzisz? Nie przejmuj się, wszystko pójdzie idealnie.
-Jesteś bardzo pewny siebie.
-Tak, bo ty jesteś przy mnie. I ty jesteś sercem spektaklu. Czemu miałbym się czegoś obawiać, skoro mam taką perełkę w obsadzie?- przyciągnął dłonią twarz Tempe do siebie i złączyli się w pocałunku. Siedzieli tak przez dłuższą chwilę, gdy nagle przerwało im chrząknięcie…
-Cześć Roger- powiedział Jack odrywając się od Bones.
-Hej. No, no Maszo.- powiedział aktor z uśmiechem- Podobno kochasz Wierszynina.
-W spektaklu owszem.- odpowiedziała Tempe z uśmiechem.
-A w życiu Jacka?
-To nie tak…- Bren poczuła się nagle nieswojo. Była pewna, że nie kocha Jacka, ale co miała powiedzieć „Nie, Roger nie kocham go, my tylko uprawiamy seks?”. Mogłoby to dziwnie zabrzmieć. Jack zaspokajał jej potrzeby, to wszystko. Wiedziała, że ten „związek” nigdy nie przerodzi się w coś innego, w coś większego. Nie łączyła ich miłość, tylko pożądanie…
-Dobra, dobra.- uśmiechnął się Roger.
Całą niekomfortową sytuację przerwało pojawienie się pani bufetowej.
Wszyscy zabrali się za śniadanie.

ocenił(a) serial na 9
brenn73

No i zapomniałam uprzedzić w poprzednim poście- ta część też z oznaczeniem M

Przed południem w Jeffersonian

-Dobra, kochani- Cam przerwała pracę- Czas na nas. Dziś premiera Dr Brennan. Wszyscy spakowani?
-Żartujesz, Cam?- pisnęła artystka- Spakowałam się jak tylko Bren powiedziała mi o premierze.
-To prawda- wtrącił Jack- walizki stały cały czas pod drzwiami.
-Cała Ange- powiedziała pod nosem Dr Saroyan.- Ok., to zbieramy się. Booth zaraz będzie pod Instytutem. Jack, Ange i Wendel razem, a ja pojadę z Seeley’m.
-Tak jest!- krzyknęli wszyscy, rozeszli się by zabrać swoje rzeczy i wybiegli przed budynek. Tam już czekał na nich Booth.
-Gotowi?- spytał. Wszyscy kiwnęli głowami- To w drogę. To wielki dzień dla Bones! Nie może nas zabraknąć- ruszyli.


Tymczasem w teatrze…
Bren i Jack po skończonym śniadaniu wpadli na chwilę do mieszkania, by się przebrać. Planowali mały spacer, żeby się trochę zrelaksować. Nerwy dawały o sobie znać i za żadne skarby nie chciały zniknąć, nawet na chwilę. Tempe nerwowo próbowała zapiąć guziki swojej jasno-różowej koszul. Niezbyt dobrze jej szło.
-Cholera!- krzyknęła po kolejnej nieudanej próbie poskromienia guzików, które wcale nie miały zamiaru z nią współpracować.
-Temperance, spokojnie- powiedział delikatnie Jack, zbliżając się do niej- Nie denerwuj się tak- poprawił jej kołnierzyk- Jesteś wspaniała i na pewno sobie poradzisz.
-Denerwuję się…- wreszcie udało jej się zapiąć trzy guziki.
-Wiem… Niepotrzebnie. Dasz radę.
-Tak myślisz?- zapytała niepewnie i spojrzała mu w oczy.
-Ja to wiem, kochanie- złożył na jej ustach pocałunek, chcąc w ten sposób choć trochę ją uspokoić. Podziałało- Wiesz… może… jednak przełożymy nasz spacer? Naszła mnie ochota na małe…- powoli rozpiął guziki, które z tak wielki trudem przed chwilą poskromiła Bones.
-Myślę, że to dobry pomysł…- odpowiedziała namiętnie- trochę dobrego seksu na rozluźnienie sytuacji…
-Właśnie o tym myślałem…- zsunął koszulę z ramion Tempe. Bones w tym czasie zdjęła jego koszulę. Złączeni w pocałunku skierowali swe kroki na kanapę. Jack delikatnie położył na niej Tempe, zajął się pocałunkami i rozbieraniem pani antropolog. Kiedy pozbawi ją wszystkich ciuszków, szybko zdjął swoje spodnie i bokserki, i ułożył się na niej, wchodząc w nią bardzo powoli, na co Bones zareagowała stłumionym jękiem. Teraz poruszali swoimi ciałami. Ich ruchy stawały się z każdą chwilą coraz szybsze i gwałtowniejsze. W końcu Bones przejęła inicjatywę. Jednym zdecydowanym ruchem odwróciła Jacka na plecy i teraz to ona siedziała na nim. Odchyliła się do tyłu i pozwoliła mu wchodzić w nią głębiej, jej ruchy stawały się coraz szybsze. Jack trzymał ręce na jej talii, przysuwając ją bliżej siebie. Bren opierała się o jego klatkę piersiową. W końcu w różnym czasie doszli do „spełnienia”. Ostatni jęk i westchnienie…
-Dawno nie miałam okazji uprawiać tak nieziemskiego seksu- powiedziała opadając na niego.
-Bo nie uprawiałaś go ze mną- powiedział z uśmiechem.
-Trzeba przyznać, panie dyrektorze, że jest pan w tym bardzo dobry.
-Pani też Dr Brennan. Jest pani kochanką o jakiej marzą wszyscy faceci.
-Wiem. Jestem bardzo dobra w łóżku.
-Bardzo, bardzo dobra w łóżku. Chociaż nie powiem, na stole czy kanapie również bardzo, bardzo dobra.
-Jack!
-Taka prawda.
-Muszę przyznać, ze seks na stole jest naprawdę przyjemny.
-To wiem. Może kiedyś to powtórzymy?
-Kto wie, może- uśmiechnęła się i pocałowała go- to było niesamowite.
-A więc na pewno powtórzymy.
-Obiecujesz?
-Oczywiście.

brenn73

to jest so great, czytając znowu i nie martwiąc o koniec ;P Story is great! ;* Brenn, ja rozumiałam dobrze, że ty work at theater? ;)

ocenił(a) serial na 9
just_american_girl

Tak, pracuję w teatrze:) Moim najukochańszym miejscu na ziemi:)

just_american_girl

A kto ty jesteś tam? Sorry for being so nosy, ale nie umiem stopować ;P

ocenił(a) serial na 9
just_american_girl

Hehehe spokojnie, możesz pytać. Pracuję jako Obsługa Widowni, w szatni, na spektaklach pilnujemy widzów, pomagamy im jak trzeba, czasem dajemy kwiaty aktorom, jak trzeba. Oprócz tego jestem w takiej grupie, można powiedzieć że to wolontariat, piszemy swoją gazetkę teatralną, oglądamy spektakle, opisujemy je, pomagamy przy premierach. Czasem siedzę sobie w archiwum, reklamie, promocji, co kto potrzebuje to my im w tym pomagamy. A kiedyś chciałabym pracować z tej drugiej strony, na scenie. Dlatego zdaję do szkoły teatralnej i mam nadzieję, ze kiedyś uda mi się być aktorką- to moje marzenie największe na świecie:)
(Ale się rozpisałam, co? Ja już tak mam, jak ktoś pyta mnie o teatr:P:))

brenn73

Ja wiem jak to jest, ja bym mogła o medicine i nasz zbór gadywać i gadywać ;P Trzymam fingers crossed, na pewno ci uda być aktorek! ;*

ocenił(a) serial na 9
just_american_girl

Żeby nie zapeszyć- nie dziękuję:):):)
Pozdrawiam Bardzo Bardzo Serdecznie:)

brenn73

I don't know what that means "zapeszyć".
My Polish sucks ;(

ocenił(a) serial na 9
just_american_girl

Jak by to wyjaśnić? Hmmm... Znalazłąm angielski odpowiednik- croak, caw. To znaczy, że mówisz "nie dziękuję", żeby to co planujesz się udało, mówiąc "dziękuję" narażasz to na niepowodzenie- tak się tylko mówi, to raczej sie nie sprawdza:) Znalazłam synonim do zapeszać- to krakać... Coś w tym stylu:)

ocenił(a) serial na 9
brenn73

Dorzucę jeszcze jedną część, bo muszę przerwać w odpowiednim momencie, a ta jest krótka:)

31.


-To może jednak pójdziemy na ten spacer? Co ty na to?- spytał Jack.
-Jestem za. Przyda się nam trochę świeżego powietrza- odpowiedziała.
-Chociaż najchętniej nie wychodziłbym z łóżka.
-Ja też, ale… Musimy się trochę przejść. Nie możemy żyć tylko seksem.
-Ja mogę. Pod warunkiem, ze jest to seks z tobą.
-Jack..- uśmiechnęła się i pocałowała go- Chodźmy na ten spacer. Jeszcze wiele nieprzespanych nocy przed nami.
-Masz rację, Tempe.
Wstali, ubrali się i wyszli na planowany spacer. Zwiedzili różne „nieuczęszczane” uliczki, oglądali stare budynki i sklepowe wystawy. Jack ani na chwilę nie puścił Bren, cały czas obejmował ją ramieniem. Po godzinie siedli na ławeczce w rynku, kupili kawę i wtuleni w siebie obserwowali fontannę. Nie szczędzili sobie pocałunków czy dotyków- w przyzwoity sposób oczywiście, w końcu byli w miejscu publicznym.
Nadszedł czas na powrót do teatru, zbliżała się pora obiadowa i niedługo mają przyjechać przyjaciele z Jeffersonian.
Przyszli akurat w momencie ponownego otwarcia bufetu. Zamówili obiad i siedli z boku, poza zasięgiem wzroku innych pracowników.
Jack wciąż wpatrywał się w twarz Tempe i widział, że trema wraca…
-Wciąż się denerwujesz?- spytał widząc nerwowe, nienaturalnie szybkie ruchy Bones i jej desperackie próby walki z obiadem
-Nie.
-Może chcesz powtórzyć naszą przedpołudniową sesję?
-Jack…
-Widzę, ze się denerwujesz, kochanie- położył swoją rękę na jej ręce i delikatnie głaskał.
-Tak.
-Spokojnie. Poradzisz sobie
-Wiem… ale im bliżej, tym bardziej się denerwuję
-Temperance- teraz swoją rękę połozył na jej policzku i powoli odwrócił jej twarz tak, ze teraz patrzyli sobie w oczy- Kochanie…- wplótł dłoń w jej włosy i przyciągnął do siebie. Po raz kolejny złączyli się w pocałunku. siedzieli tak przez chwilę nie wiedząc, kto nagle pojawił się w drzwiach wejściowych…

brenn73

So, it's like... To keep bad luck away? Fajnemu słowo, muszę napamiętować ;)

ocenił(a) serial na 9
just_american_girl

Yes, you can say that:) Something like that:)Don't to tempt evil fate.

ocenił(a) serial na 9
brenn73

I don't know if I wrote it well, I don't know english, very well, I mean, I understand, but I don't know if I can write well:) I'm still learning.

brenn73

So weird... Inna rzecz, jakiej w US nie ma ;P Ja ostatnio też spotkałam w jakieś story "trzymować kciukom" i też nie wiem co to znakuje ;( W polski bardzo dużo idioms jest i ja czuwam jak Bones sometimes ;)

ocenił(a) serial na 9
just_american_girl

Trzymać kciuki to w angielskim- fingers crossed:) Ja mam tak często z angielskim, jak tłumacze różne teksty, czasem są takie wyrażenia, które jak przetłumaczyć na polski dosłownie, brzmią bardzo dziwnie:) a się okazuje że to idiomy i nie mają odpowiednika polskiego:)

brenn73

Ja nie używam idioms nawet w English, tylko moje lubione ^^ Ja jestem często mówiona przez Natalie, że w mój grammar w polski jest kalek z English, że ty słychujesz, że polski nie jest mój native language ;D

ocenił(a) serial na 9
just_american_girl

Uważam, że z polskim radzisz sobie naprawdę znakomicie, to nie jest łatwy język, tyle odmian, jakiś idiomów, zwyczajów, ortografii, a Ty radzisz sobie naprawdę dobrze. Chciałabym też tak kiedyś radzić sobie z angielskim:P:):):)

brenn73

Yeah, to jest nie łatwy. Dla mną i tak trudno, bo w Polska każdy będzie usłuchiwał po akcent, że ja nie Polka i dobrze conjugating będzie być mój only weapon ;D Gotta go, we'll be late for plane. Kisses and thanks for nice words! ;* PS. If any problems with English, you can always mail me, I'm really eager to help ;)

ocenił(a) serial na 9
just_american_girl

Ja również dziękuję za miłą rozmowę:) Leć, leć:)
Dziękuję, obiecuję, że jak będę miała kłopoty z angielskim to z pewnością się zapytam:) Buziaczki:)

ocenił(a) serial na 9
brenn73

I zapomniałam napisać- udanego lotu:)
Jeszcze raz buziaczki:)

brenn73

jak ja nie lubie tego gostka... z pewnoscia wiesz o kogo mi chodzi i dlaczego... juz nie moge doczekac sie wystapienia Bones :) jak dobrze ze beda przyjaciele xD :)

wstyd sie przyznac ale ja nie ucze sie angielskiego i nie wiem o czym piszecie... chociaz moze to dobrze... :( i prosze Was nie smiejcie sie... :(

ocenił(a) serial na 9
mara625

Nie martw się, nikt nie będzie się z Ciebie śmiał. Ja uczę się angielskiego od ponad 10 lat i jakoś nadal mam z nim problemy, także nie martw się. Zaczęłam się tak naprawdę uczyć, jak zaczęłam oglądać Bones po angielsku i to bardzo pomaga, bo wiele się zapamiętuje:) (Nie trawię żadnych lektorów i dubbingów, gdziekolwiek by one były, nie mogę słuchać)
Także się nie przejmuj, nie wszyscy muszą znać i uczyć się angielskiego:)

brenn73

dziekuje Ci bardzo :) bo wiesz... raczej powszechnie uwaza sie ze powinno sie uczyc jezyka angielskiego bo jest bardzo przydatny... ale co mam poradzic ze sie nie ucze... ucze sie tylko niemieckiego i mi wystarczy :) a poza tym nie lubie sie uczyc jezykow dziekuje Ci za wyrozumialosc :)

ocenił(a) serial na 9
mara625

Wiesz, to jest takie gadanie. Język niemiecki przecież też jest przydatny, też możesz się dogadać, co prawda po angielsku prędzej, ale to nie znaczy, ze wszyscy dookoła muszą go znać:) Ja też się niemieckiego uczyłam przez 3 lata w liceum i nic nie pamiętam. Po niemiecku nie zrozumiałabym ani jednego słowa... także rozumiem Cię:) Też nie lubiłam sie uczyć języków, a teraz lubię, ale tylko angielskiego:) żaden inny mi jakoś nie wchodzi do głowy, zero po prostu. Francuskiego też sie uczyłam 3 lata i też nic nie umiem:P hehe:)

brenn73

naprawde?? wiesz dzieki :) masz racje :) nie musze robic to co inni czyli uczyc sie angielskiego... :) przeciez nie musze byc taka jak wszyscy pod tym wzgledem :) naprawde Ci dziekuje... :) juz mi duzo duzo lepiej :)
a i zycze Ci spelnienia Twoich marzen zwiazanych z aktorstwem :**

ocenił(a) serial na 9
mara625

Nie ma za co:) Nie warto przejmować się tym, co mówią inni, każdy powinien być sobą i robić to, co chce, a nie podporządkowywać sie jakimś wzorcom:)
Nie dziękuję:) Mam nadzieję, ze kiedyś się spełni:)
Buziaczki.:)

brenn73

masz calkowita racje... :) jestem soba i bede :)
... zycze Ci tego ;)
Pozdrawiam Cie serdecznie i przesylam Buziole :)
milo sie rozmawialo ale musze zmykac :)
Dobranoc :)

ocenił(a) serial na 9
mara625

Oj, a ja z opóźnieniem... dopiero teraz przeczytałam...
Ale tak trzymać! Trzeba być sobą i tyle!
Mi też bardzo miło się rozmawiało:) Również przesyłam buziaczki i pozdrowionka i życzę Dobrej Nocki (choć spóźnione):) Buźka

mara625

Home sweet home ;) ja "uczyłam" niemieckiego w high school przez dwa terms, ale umiem nic ;P Gdyby nie moją mamą, ja bym nie uczyła polski, a English ja umiewam, bo... well, jestem American ;P Ale nie umartwiajcie, tylko jednemu głosu zadecydowało, że w US English jest official językom, a nie niemiecki, jak constitution był ogłoszany ;) A ja mam jeden problem z polski. Co jest "się" po? Ja pytywam wszystkim i nikt wie ;D

ocenił(a) serial na 9
just_american_girl

Najśmieszniejsze jest to, że nikt nie potrafi wyjaśnić co znaczy "się", nawet pytałam mamę, jak można to wyjaśnić, ale też nie wie:) Strasznie trudno jest to wyjaśnić, bo "się" nie ma tak naprawdę osobnego znaczenia, używa się go w kontekstach różnych, przeważnie pojawia się z czasownikiem, ale też nie zawsze, więc nie jest to żelazna zasada. Tak na przykaładach to używa się tego słowa: robi się, umyć się, przejść się, zakochać się, pobić się itd:) To słowo po prostu jest i nie da się go dobrze wytłumaczyć:)

Jak fajnie że już wróciłaś do domku:)
Pozdrawiam:)

ocenił(a) serial na 9
brenn73

A tu następna część opowiadania:)

32.


Właśnie dojechali.
Ange wyskoczyła z samochodu i pognała w stronę drzwi.
-Ange- krzyknął za nią Jack- Gdzie tak lecisz?
-Muszę się z nią zobaczyć!- odkrzyknęła i zniknęła za drzwiami.
-Cała Ange- powiedział Booth- Nie odpuści Bones.
-Nie odpuści- uśmiechnął się Hodgins.
Angela wparowała do teatru i jej wzrok zatrzymał się na czule całującej się parze. Przetarła kilka razy oczy i nadal nie wierzyła w to co widzi.
-Czy ona jest głupia?- pomyślała- Muszę coś zrobić, zanim Booth tu wejdzie…- otworzyła drzwi i trzasnęła nimi tak, żeby Bones oderwała się wreszcie od Jacka i krzyknęła- Szybciej Booth!- podziałało. Bones szybko odskoczyła od Jacka i spojrzała na przyjaciółkę.
-Ange?- spytała, udając, ze nic się nie stało. Miała nadzieję, ze Angela tego nie widziała. No cóż… Angela Montenegro widzi wszystko/
-Sweety!- krzyknęła i podbiegła do Bren. Uściskała ją i szepnęła jej do ucha- wszystko widziałam…
-Co widziałaś?- spytała lekko zażenowana.
-Wszystko, sweety. Musimy pogadać.
-Chyba nie teraz? Gdzie reszta?
-Przed teatrem, już idą.
-Jack… to jest- zwróciła się do dyrektora.
-Angela… Montenegro- uprzedziła ją artystka wyciągając rękę w geście powitania.
-Jack Maus, miło mi- odpowiedział podając jej rękę.
-Bones!- krzyknął Booth pojawiając się w teatrze. Za nim już szła Cam i Wendel.
-Booth, cześć- odpowiedziała. Podeszła do niego i przytulili się. Booth czuł jak przeszywa go fala gorąca.
-I jak, Bones? Niedługo premiera, co?- posłał jej jeden ze swoich uśmiechów- Gotowa na podbój sceny?
-Booth, daj spokój…
-Hej, Dr Brennan- powiedzieli Cam i Wendel.
-Cześć.
-To pewnie Dr Camille Saroyan- powiedział Jack podając rękę Cam.
-To ja.
-Jack Maus.
-Miło mi.
-Agenta Bootha znam, więc ty musisz być… Wendel, tak?
-Dokładnie.
-Cieszę się, ze mogę poznać przyjaciół mo… Tempe- poprawił się widząc wzrok Bones. Ale to nie uszło uwadze przyjaciół. „chciał powiedzieć mojej?” myśleli „Co ich łączy?”…
Po przywitaniu się Jack i Bones oprowadzili przyjaciół po teatrze i pokazali im pokoje w Domu Aktora, w których będą mogli się zatrzymać.
-A ty Bones, w którym pokoju śpisz?- spytał Booth.
-Ja… mieszkam w…- nie wiedziała, co mu powiedzieć. Nie chciała, żeby Booth w te sposób dowiedział się o relacjach między nią a dyrektorem- budynku teatru… w pokojach gościnnych…
-Aha.. gwiazda… w którym dokładnie?
-Po co chcesz wiedzieć?- spytała siląc się na uśmiech.
-No wiesz… może w nocy, czy nad ranem będę miał ochotę z kimś pogadać, to wpadnę do ciebie.
-Ja.. w.. to jest…- zaczęła się plątać.
-A tutaj są nasze garderoby- z opresji uratował ją Jack- zobaczcie…- Wszyscy zajęli się zwiedzaniem garderób, ale Booth widział, ze co jest nie tak… Przyglądał się Bones… „Co ona przede mną ukrywa?” myślał. Brennan za wszelką cenę unikała jego wzroku, wiedziała że z jej oczu wyczyta wszystko…
Po zwiedzaniu ponownie zeszli do foyer.
-Brennan- powiedziała artystka podchodząc do Tempe i łapiąc ją za rękę. Wszystkie oczy zwróciły się na nią.- Porywam na chwilę moją przyjaciółkę.
-Ange…- Bones już chciała zaprotestować, ale artystka była szybsza.
-Nie marudź. Nie odpuszczę ci. Chodź po dobroci.
-Nie mam wyjścia?
-Żadnego.
-Ok. zaraz wracam do was…- zwróciła się do przyjaciół i wstała. Ange zauważyła jak Jack puszcza ukradkiem jej rękę…
-Nie tak zaraz- uśmiechnęła się i dodała pod nosem- Najpierw mi wszystko wyśpiewasz.
Wyszły z budynku i poszły do pobliskiego parku. Nie potrzebowały świadków tej rozmowy.

ocenił(a) serial na 9
brenn73

33.

Usiadły na ławce.
-Brennan- zaczęła Angela- teraz wyjaśnij mi, o co w tym wszystkich chodzi?
-Ale w czym?- spytała Bones.
-Dobrze wiesz o czym mówię. Widziałam jak się całowaliście w bufecie. Zwariowałaś?
-Nie rozumiem. Czemu masz do mnie pretensje?
-Nie rozumiesz, czy nie chcesz zrozumieć, Bren?
-Nie rozumiem.
-Myślę, ze jednak to drugie…
-Ange…
-Brennan. Powiedz wprost. Łączy cię coś z tym dyrektorem?
-Nie.
-Jesteś pewna? To czemu tak się do siebie kleiliście? Czemu tak zawzięcie wkładaliście sobie języki w usta? Coś was łączy, wiem to.
-Tylko seks.
-Brennan!
-Co?
-TYLKO seks? Czy ty słuchasz, co tu mówisz?!
-Naprawdę nie wiem, co cię tak denerwuje Ang. Bardzo dobrze się z nim czuję. Jak tylko czuję pożądanie znakomicie mnie zaspokaja. Jest naprawdę dobry, taki pomysłowy, nigdy wcześniej nie kochałam się poza łóżkiem we własnej sypialni.
-Znowu wiążesz się z kimś ze względu na seks?
-Jack pociąga mnie fizycznie i jest niesamowity w łóżku.
-Bren!
-To prawda. I nie tylko w łóżku… nawet na… w innych miejscach
-A nie pomyślałaś może, że z ukochaną osobą seks jest o wiele przyjemniejszy? Nigdy nie przyszło ci do głowy, że seks to jest coś więcej, niż tylko zaspokajania biologicznych potrzeb?
-Teraz zaczynasz mówić, jak Booth. Dla mnie to jest tylko nieziemsko przyjemny seks. Nic więcej. Zaspokajam swoje potrzeby.
-Ale jeśli kochasz się z kimś kogo kochasz, kto kocha ciebie to wtedy zdarza się coś niesamowitego. Doznajesz rozkoszy o jakich nawet nie śniłaś…
-Nie mam takiej osoby. Poza tym, czym może się różnić? Zawsze to seks. Bardziej lub mniej satysfakcjonujący czy podniecający, ale to tylko seks.
-nie ma czegoś takiego jak tylko seks. Kiedy z kimś sypiasz coś zaczyna was łączyć. Czujecie coś do siebie..
-Ang, nie kocham Jacka. Jest mi z nim dobrze, dogadujemy się, kochamy jak zwierzęta kilka razy dziennie i jest mi z tym dobrze.
-Jesteś szczęśliwa?
-Tak…- ale w jej głosie Ange wyczuła niepewność.
-I będziesz szczęśliwa wiążąc się z Jackiem i żyjąc bez Bootha?
-Czemu miałabym żyć bez Bootha? Jesteśmy przyjaciółmi, na dobre i na złe. Przecież to, że sypiam z Jackiem nie znaczy, ze nie mogę się przyjaźnić z Boothem.
-Kiedyś go stracisz.
-Dlaczego miałabym go stracić?
-Jeśli nadal będziesz ciągnąć ten rzekomy związek i Booth będzie to widział…. Będzie widział, że układasz sobie życie z innym facetem, odejdzie…
-Niby czemu miałby odejść? A poza tym, ja nie wiążę się z Jackiem.
-Jasne. Booth cię kocha, a ty robisz mu coś takiego.
-Booth mnie nie kocha. Jesteśmy przyjaciółmi, tylko.
-Kocha cię i ty też go kochasz. Tylko się boisz.
-Nie boje się i nie kocham Bootha.
-Nie wierzę ci.
-Nie musisz, Ange. Nie kocham Bootha i… nikt nie kocham mnie. Czemu miałabym rezygnować z chwil przyjemności? Jack jest niesamowity…
-Jak ty możesz mówić o tym tak spokojnie?
-Normalnie. Chociaż wspominając noce z Jackiem…
-Nic nie mów! I lepiej będzie jak nie wspomnisz o tym przy Boothie… i lepiej… nie próbujcie poznawać swoich migdałków, kiedy w pobliżu będzie Booth.
-Jakich migdałków? Nie wiem co to znaczy?
-To znaczy, że całujecie się z mega-języczkiem.
-Dziwne określenie… Czemu niby mam tego nie robić?
-To go boli.
-Co? To że jestem szczęśliwa i zaspokojona?
-To, że jesteś szczęśliwa z innym mężczyzną. To, że z nim sypiasz. To, że jesteś tak naiwna i ślepa.
-Nie rozumiem.
-Jak zawsze, Bren… Proszę cię tylko- Ange trochę się uspokoiła. Przynajmniej takie sprawiała wrażenie. W środku nadal była wściekła na Bones, ale nie może jej tak denerwować tuż przed premierą.- nie rób nic głupiego.
-Nie robię nic głupiego. Zawsze wiedział o moich partnerach i seksie.
-I zawsze to było bolesne.
-Nie sądzę.

ocenił(a) serial na 9
brenn73

-Brennan, po prostu… nie afiszuj się z tym tak, dobrze? Zrób to dla Bootha.
-Ale…
-Powiedziałaś mi kiedyś, ze jesteś gotowa zrobić dla niego wszystko, więc po prostu to zrób. Proszę.
-Jasne… ale i tak nic z tego nie rozumiem.- zgodziła się, bo wiedziała, że dalsze próby przekonania Ange o jej relacji z Boothem nie ma sensu.
-Dziękuję, sweety. Dobra. Zmieńmy temat. Jak się czujesz przed premierą? Denerwujesz się?
-Jak cholera
-Wow! Jakie słownictwo- powiedziała zaskoczona.
-Nauczyłam się od Bootha.
-Tak…
-Rano nawet nie mogłam zapiąć bluzki… Jack chciał mi pomóc, to znaczy nie zapiął jej tylko… a nieważne- zdecydowała się nie kończyć widząc minę Angeli- Myślę, że powinnyśmy wracać… Zostały tylko trzy godziny do premiery.
-Jasne.
-Chyba zwariuję.
-Sweety, ty zawsze sobie ze wszystkim radzisz. Zaufaj sobie, zaufaj nam.
-Racja.
-„I tak uważam, ze jesteś głupia, skoro nie widzisz tego, co czuje do ciebie Booth. Muszę wam jakoś pomóc, bo stracicie miłość swojego życia…” pomyślała.
Wróciły do teatru i tam się rozstali. Bones musiała pójść na rozmowę z reżyserem. Zebrała się cała obsada. Normalnie wszyscy przyszliby dopiero godzinę przed spektaklem, ale przecież dzisiejszy dzień nie zaliczał się do normalnych. Wszystko musi być idealne… tak więc, technicy ponownie testowali sprzęt, inspicjentka sprawdzała czy na scenie i w kulisach wszystkie rekwizyty są na swoich miejscach, reżyser rozmawiał z aktorami…. A ekipa z Jeffersonian? Poszli się odświeżyć i szykować na wielkie wydarzenie!

ocenił(a) serial na 10
brenn73

A co do tego "się" to jest to zaimek zwrotny, najczęściej używany w formie biernika... odpowiada frazom "siebie" .... "się" ma chyba odpowiednik w angielskim typu "myself", "yourself" i inne...
może choć trochę pomogłam;]

evi9

niestety nie potrafie wytlumaczyc znaczenia slowa "sie" ale moim zdaniem to co podaly dziewczyny jest jak najbardziej trafione... :) co do opowiadania to jak dobrze ze jest Angela... :) ja ja wprost uwielbiam... xD :) ekstra bardzo podobala mi sie rozmowa jej i Bones... :)
Pozdrawiam Was serdecznie :)