Kochane kłopoty oglądałam będąc nastolatką, po latach do nich wróciłam i teraz ponownie obejrzałam wszystkie sezony na netflixie. Czekałam na ten nowy sezon z wielką nadzieją i równie wielkie było moje rozczarowanie. Od pierwszej sceny kiedy zobaczyłam Lorelai po botoksie, bez mimiki i wymalowaną sztuczną Rory, jak prowadzą na siłę śmieszny dialog. Później równie sztuczny Luck, do którego aż nie pasowała ta sama czapka i koszula, tak jakby na siłę chcieli pokazać, że bohaterowie nie się nie zmienili mimo, że minęło 10 lat (dobrze, że nie kazali znowu przytyć Miss Patty).
Całość ogólnie raczej mierzi niż śmieszy, te na siłę wrzucane żarty i poprawność polityczna (marsz Pride). Wkurzający wątek 30+ i Michael, który nagle okazał się gejem, mimo że zawsze na takiego go charakteryzowano, to nieraz mówił o podrywaniu kobiet.
No i ta Rory, nawet brak słów, żeby ją opisać, sztuczna, chamska, płytka, zdradliwa.
Jeśli ktoś szuka klimatu kochanych kłopotów to ich tu nie znajdzie. Serial na poziomie wszystkich nowych seriali, typu miasto kocic.