a na forum już się robi zlot fanów "Czasu Honoru" i gęganie w tonie: "czy będzie trzymał taki poziom" - tak jakby pełen bujd Czas Honoru" miał być jakimś kanonem i drogowskazem dla robiących seriale o tematyce okupacyjnej.
Też nie rozumiem tego zachwytu nad Czasem Honoru. Inne seriale wojenne/obyczajowe są bardziej dopracowane i wciągające. Przynajmniej obcokrajowcy mówią w swoim języku.
Poza tym wiadomo, że żaden serial, który powstanie nie będzie taki sam jak CH. Bez przesady, on cały czas jest i będzie w internecie, a ludzie dramatyzują jakby mieli go usunąć na zawsze i zastąpić nowymi produkcjami.
W tym kraju już dawno temu powstała produkcja, która może robić za kanon (jeśli już ktoś koniecznie potrzebuje kanonu) serialu o wojnie i okupacji - to "Polskie drogi". Od tej pory nikt się nawet nie zbliżył do tego poziomu.
Może poza bardzo dobrym "Popielcem" (na podstawie powieści) - tylko tam akcja dzieje się na zapadłej wsi.
To czy jakaś produkcja "zbliżyła się do poziomu" Polskich Dróg czy nie, to już pojęcie względne. Teraz jest więcej możliwości niż za PRL-u to dzisiejsze seriale wizualnie wypadają lepiej. Fakt, pierwsze skrzypce gra przedstawiana historia, więc to już zależy od upodobań.
No właśnie z tą współczesną wizualnością różnie bywa. Mnie ona np. nie podchodzi, wszystko jest jakieś takie "za bardzo" - obraz zbyt czysty, scenografia i postacie przestylizowane, co zamiast autentyzmu daje efekt imitacji. A często też przesadzają z filtrami.
Choć to by może jeszcze uszło, gdyby nie dialogi - fatalne, sztuczne, zbyt dzisiejsze,
powodujące, że historyczny serial kilku/nastoodcinkowy ogląda się jak tasiemiec - tylko w kostiumach. W reżyserowaniu też zresztą widać jakiś dziwny podział - inna jest w filmie kinowym, inna w serialu, nie wiem, skąd to przylazło, kiedyś tego nie było.
Ja osobiście lubię popatrzeć na stare zachowane kamienice, ulice wyłożone kostkami brukowymi, samochody z tamtych lat, wnętrza urządzone w stylu retro, piękne stroje, broń itd.
Nawet jeśli jest to trochę wystylizowane, fajnie jest popatrzeć na inny równoległy świat. Język mi nie przeszkadza, skoro normalnie rozmawiamy ze starszymi osobami to znaczy, że nie mógł się za bardzo różnić. Było co prawda parę słów i zwrotów, które wyszły z użycia. Moja babcia np., która żyła podczas II WŚ, zamiast "nudzić się" mówiła "przykrzyć"- nie wiem czy to dobry przykład, ale teraz się raczej tego nie używa. Na pewno nikt 80 lat temu nie pierdział fiołkami, jak myśli większość. Jak coś nie wyszło każdy przeklinał, język potoczny istniał tak jak dzisiaj i to jest normalne. Jedyny zarzut, jaki mam do współczesnych produkcji to wymuszane, rozbierane sceny. Nudne to się już robi. Zamiast tego wolałabym jakąś akcję, zwykłą rozmowę czy cokolwiek innego. No ale skoro takie sceny tak często występują, to znaczy, że się dobrze sprzedają.
No właśnie o to chodzi, że 80 lat temu (i więcej) nikt "nie pierdział fiołkami" - a w tych współczesnych produkcjach tv tak to właśnie wygląda.
Zależy co masz na myśli. Mi chodziło o to, że ludzie słysząc język czy widząc postępowanie bohaterów, oburzają się, że prawdziwe pokolenie Kolumbów nigdy by tak nie powiedziało/postąpiło. Wiele śmiesznych zarzutów można poczytać na temat Wojennych Dziewczyn, np.: "dziewczyna w tamtych czasach nie powiedziałaby JEJ tylko tej pani", "dawniej nikt by nie powiedział dawaj kasę"..itd. Ogólnie idealizuje się tamto pokolenie. Większość uległa wizji, że każdy był porządny, pierdział fiołkami, zakochiwał się raz na zawsze niczym księżniczka disneya itd.
Tylko, że język się różnił - widać to po starych filmach.
A już na pewno na wsi 80-100 lat temu nie mówiono taką polszczyzną, jak np. w "Stuleciu Winnych", gdzie właśnie wszystko jest nawet na co dzień tak czyste, że zdaje się pierdzieć fiołkami.
Reasumując: polscy współcześni filmowcy, nieźle radzący sobie z produkcjami o współczesności, kompletnie nie dźwigają (poza paroma wyjątkami) ciężaru m minionych epok. Trudno powiedzieć, czy to się bierze z braku wiedzy, wyobraźni, czy może szeregu przyczyn.
Wiadomo, że 80-100 lat temu język się trochę różnił od dzisiejszego. Prawda taka, że on się zmienia powoli z każdym dziesięcioleciem. Chociaż jak się przeczyta niektóre wulgarne wypowiedzi Piłsudskiego- brzmią współcześnie. Chodziło mi o przesadne łapanie za każde słowo. W Stuleciu Winnych język językiem- (chociaż nie zauważyłam żeby był zbyt współczesny), ale realia historyczne są dobrze przedstawione. Nie idealizują 20-lecia międzywojennego- (np. scena gdy w 1921 roku dzieci przychodzą na zajęcia boso, częste wspominanie o zacofaniu Polski itd.). Jest tam dobrze pokazane, że na poziomie żyły tylko elity. Później wojna-wiadomo i na końcu PRL.
1. Język się zmienia z kolejnymi pokoleniami.
2. Mnie w SW raził ten język jak cholera.
3. 20-lecia międzywojennego rzeczywiście nie ma co idealizować - bo poza niepodległością RP wiele ideału w niej nie było. Poza rozwarstwieniem społecznym kroczący kato/nacjonalizm - czyli zaraza, która dziś znowu truje Polskę i dzieli ludzi na "sorty".
Ale niestety "w tej krainie ciągle myśl nie płynie", widać to choćby na profilu tego serialu - noty powystawiane już po premierowym odcinku, a najlepszy "rarytas" to ocenieni za role aktorzy, którzy się jeszcze nawet nie zdążyli pokazać... :)
Nie napiszę nic odkrywczego, jeśli przyznam, że to nie ma sensu. Jeden odcinek to za mało żeby ocenić całokształt. Ktoś na siłę chce zaniżyć ocenę, bo coś nie jest Czasem Honoru. Na oceny aktorów w filmach nigdy nie patrzę, bo są one wystawiane na podstawie sympatii albo niechęci.
PS. Już nawet nie ma potrzeby szukać oparcia w znakomitych produkcjach z czasów PRL. Dużo lepiej - bo autentyczniej wypadają i te sprzed 20 lat, choćby serial "Przeprowadzki".
Zgadzam się, że dialogi zbyt współczesne. Tak samo mentalność bohaterów. Patrzą na wydarzenia wokół siebie nie jak ludzie z tamtego czasu, tylko jakby wiedzieli, jak wszystko się skończy. W ich niby to naturalnych rozmowach słyszę dzisiejsze oceny postaw podczas wojny.
Mój znajomy orzekł, że porównując "Czas honoru" z "Polskimi drogami" to za każdy odcinek tych ostatnich powinien być Oscar...
No i co w związku z tym? To tylko jego subiektywne zdanie. Ma do niego prawo, inni mogą oceniać inaczej. Żyjemy w wolnym kraju :) Osobiście oceniam pozytywnie zarówno jeden jak i drugi serial. Czas Honoru na tym portalu ma ocenę 8,0 na 10, czyli bardzo wysoką (średnia z 83 tysięcy ocen). Co to oznacza? Że przygniatającej większości serial się podobał. Tyle.
Nawet nie trzeba porównywać PD z CH (dla mnie zresztą nie ma tu żadnego porównania), żeby serialowi Morgensterna dać optymalne noty.
Troche podkoloryzowane??? Ja sie tam tylko zastanawialem w ktorym odcinku nasi wspaniali bohaterowie wlasnorecznei ukatrupia Hitlera, bo czemu nie? wiekszosc ich akcji mialo mniej wiecej tyle samo wspolnego z realizmem. W pewnym momencie wygladalo na to ze odbic kogos z Pawiaka bylo latwiejsze niz kupienie papierosow...
Bingo.
To uciekanie z Pawiaka to już groteska - zwiewali stamtąd równie łatwo (i często) jak kiedyś robotnicy z zakładów pracy przez dziury w ogrodzeniu - po alkohol.
A potem jeszcze - z twarzami znanymi wszystkim szkopskim służbom - dalej śmigali sobie po ulicach miasta, jak gdyby nigdy nic.
To chyba dość oczywiste, że widzowie, którym spodobał się Czas Honoru zainteresowani są serialem, który w zapowiedziach wygląda do złudzenia podobnie? Mnie tam rozczarowało właśnie to, że już w samym odcinku tych podobieństw było zdecydowanie mniej
Mnie rozczarowuje coś innego, akurat brak podobieństw do CH zupełnie nie.
Ja wiem, że CH ma wielu fanów, ale to bardziej świadczy o tym, jak kształtują się współczesne gusta, niż o rzeczywistej wartości tego serialu.
Dla mnie to taka wojenna przygodówka w stylu "Czarnych chmur" - tyle, że trochę mroczniejsza.