Niestety, stylizują go na mistrza kłamstwa o ciętym języku, ale nie wypada to naturalnie, nie jest przekonujący. Do House'a mu póki co daleko.
jak dla mnie, to właśnie bardziej realistyczny, bo House jest za mocno przerysowany. Są ludzie z podobnym charakterem, co House, ale nigsy nie wygląda to tak jak u tego doktora. Za to tutaj Lightman nie wydaje mi się nieudolną kopią, ale trochę inną wersją podobnego zachowania, jak dla mnie bardziej rzeczywistą.
Dla mnie właśnie mniej rzeczywistą - może dlatego, że najpierw zobaczyłem House'a. Mimo wszystko ten bohater mnie nie przekonuje, za każdym razem, kiedy rzuca jakąś ripostę albo okazuje się geniuszem, muszę mu wierzyć na słowo. House'owi nie muszę wierzyć, bo widzę, że on taki jest.
Faktycznie House jest fajniejszą postacią, ale szczerze - gdzie na świecie znajdziesz szefa, który dla zabawy dręczy pracownika, z zaskoczenia atakując go balonikami wodnymi, rzucając w niego farbą itd. itp., który robi to wszystko bez konsekwencji? Człowieka, który obraża wszystkich na lewo i prawo, a nie jest nigdy przezn ikogo pozywany do sądu, niemal w ogóle nikt nie stawia mu oporu - i nie chodzi mi o jego pracowników, lecz ludzi, z którymi ma przelotny kontakt, np. z rodziną pacjenta? Postać fajniejsza, ale na pewno mniej realistyczna.
"który robi to wszystko bez konsekwencji" - ogólnie zgadzam się z twoimi spostrzeżeniami, ale czy bez konsekwencji? Nękanie House'a przez upierdliwego gliniarza, kilka pobić, postrzał z broni palnej, pobyt w psychiatryku, czy w końcu w więzieniu, to jakby nie patrzyć, konsekwencje jego działań, choć pewnie i tak niewspółmierne do ilości występków.
Rzeczywiście, czwartkowy odcinek nie powalił na kolana. Wydawał się być trochę niezgrabny i przewidywalny. Jak to się mówi, może się "rozkręci". :)
Widziałem tylko pare odcinków House'a dlatego nie będę porównywał tych dwóch bohaterów, ale jak dla mnie to Cal Lightman jest bardzo przekonujący i jest świetnym aktorem. Może masz takie wrażenie, bo ogladasz House'a od kilku sezonów, a Lie To Me dopiero zacząłes :)
House'a nie oglądam zbyt często, w każdym razie nie na tyle, żeby być jakoś specjalnie na bieżąco. Po prostu mając dwóch "genialnych chamów" bardziej jestem skłonny uwierzyć House'owi. Choć może to zbyt powierzchowna opinia.
lightman nie jest chamem, nie krzywdzi otaczających go ludzi. Mogłoby się wydawać, że jest zarozumiały, ale ze względu na wykonywaną pracę on musi taki być. Kompletnie nie są tacy sami. Lightman nie ukrywa uczuć, miał żonę, ma córkę Emily, przyjaciół. To kompletnie dwie różne osoby. Bardziej bym go porównywał do Mentalisty, chociaż to też są różniące się postaci. Tim Roth jest genialny.
Mówię o wrażeniu jakie odniosłem - wiadomo, że twórcy nie robią z niego kopii House'a, ale widać duże podobieństwo i to wg mnie na korzyść House'a.
Jeśli już jakiś serial miałby przypominać House'a to raczej brytyjska produkcja - "Marlow".
"Marlowa" nie oglądałam. Ale oglądałam "Mental Zagadki umysłu" - uważam, że to największy na świecie plagiat House'a
Ja się nie zgadzam. Obejrzałam wszystkie odcinki House'a i nie sadzę, że jest on podobny do Lightmana. :)
Zgadzam się z pitixpl, że aktor jest bardzo przekonywujący i jest świetnym aktorem:)
Tim Roth kochani, Tim Roth - od czasu Reservoir dogs jego warsztat jeszcze się powiększył. Denerwuje mnie Lightman, ale nie denerwuje mnie Roth - stworzył postać i nie zrobił tego tak łatwo, jak House, bo House to człowiek o dwóch minach i kamiennej twarzy przez resztę serialu. Roth szafuje minami, uśmiechami, ruchami - myślicie, że Roth chodzi tak, jak Cal, że tak się ugina, gdy mówi itp.? To jest sztuka.
Zgadzam się. Porównywanie House'a do Lightmana jest pomyłką. Ludzie, aż tak wąską macie perspektywę?? Jak dla mnie Roth świetnie zbudował postać o... jakby to nazwać... irlandzkim temperamencie. Pełną sprzeczności i o wiele bardziej złożoną niż House. House został wyjaśniony już dawno temu - racjonalny socjopata. Lightman jak narazie wciąż zaskakuje, mimo że wątek pisania przez niego książki był trochę naciągany (chyba że w USA "naukowiec" siada poprostu do laptopa i pisze z głowy).
Również się zgadzam - obserwuję jego ruchy i miny, czasem sprawia wrażenie nadpobudliwego choleryka :D czasem wzbudza to irytację, ale generalnie podziwiam sposób w jaki Roth stworzył postać. Również uważam że te dwie postaci są różne. Nie będę sie rozpisywać, bo uważam że nie ma sensu tłumaczenie czegoś, co dla większości jest oczywiste. Różne seriale, różne postaci, różni aktorzy przede wszystkim. Cięte riposty można w zasadzie uznać za wspólny mianownik połowy społeczeństwa - każdy by chciał umieć takimi rzucać i niejednemu wychodzi to całkiem dobrze. Sama czasem rzucę, mam wielu znajomych, którym też to wychodzi, a Housem nie nazywam ani ich, ani siebie.
też mi się z Housem skojarzyło.Gdyby nie genialny(mam na myśli ogólnie jako aktor)Tim Roth,serial byłby mocno przeciętny.
jak można w ogóle porównać dwa tak różne seriale? Jest kilka produkcji, gdzie główny bohater zachowuje się "nieszablonowo", albo naszpikowany jest negatywnymi cechami, a w życiu nie porównałbym go do House'a. Mowa ciała i tematyka z tym związana nie jest prosta. Są tak naprawdę dwie produkcje, które jakoś rozwijają tematykę mowy ciała, manipulacji, czy też dedukcji. Jeżeli chodzi o "Lie to me" to podobały mi się wstawki ze zdjęciami polityków i celebrytów z różnych sytuacji (choć nie pojawiały się w każdym odcinku - co jest dobre!). Przeglądając opinie na temat "Lie to me" natrafiłem na artykuł porównujący "Lie to me" i "The Mentalist'. Obrazuje różnice i zwraca uwagę na to, dlaczego "Lie to me" zostało anulowane po trzecim sezonie.
Jeżeli ktoś ma ochotę przeczytać ten artykuł, to poniżej zamieszczam link. Nie jest jakiś wybitny stylistycznie, ale poruszył (jak mi się wydaje) sedno.
(link: http://kanapowi.pl/1552/dlaczego-lie-to-me-jest-gorszy-od-the-mentalist/ )
Jak dla mnie House to zupełnie nierzeczywista postać i dlatego tak uwielbiana. Obejrzałem wszystkie sezony obu seriali i House to po prostu burak. Wszystkich fascynuje bo wiemy, że nikt taki w rzeczywistości nie jest i nie będzie. Pewnie niejedna osoba chciałby móc pozwolić sobie na takie zachowanie i nie zostać co najmniej wylanym z pracy (jeśli nie pozwanym do sądu lub pobitym w naszych polskich warunkach). Mnie osobiście postać Housa denerwuje. Rozumiem, że może Was rozczarował bohater Lie to me, ale przecież oba seriale są o czym zupełnie innym i obaj bohaterowie są inni. Dr. Lightman jest niemal zwykłym człowiekiem i ma zwykłe problemy z byłą żoną, dorastającą córka czy też z pracownikami (zwykłe jak na warunki USA :)). Jego wyjątkowość polega na tym, że w zasadzie nie da się go okłamać bo "czyta ludzi". Jest też dosyć nietuzinkowy, ale nie to ma być główną cechą jego bohatera (a ma kilka ciekawych zagrań i to nie w stylu Housea). Podsumowując - House i Lightman to zupełnie różne postacie i nie ma co ich porównywać.
Napisałam ten post po obejrzeniu 2 odcinków i miałam wrażenie, że wzorowali sie na Housie.. Ale po obejrzeniu następnych kilku stwierdziłam, że wcale nie miałam racji. Więc, spokojnie, puknęłam się w głowę już dawno :D
Jakże mi miło, że wśród tylu komentarzy zwróciłeś uwagę właśnie na mój ;) Może dlatego, że taki krótki ;)
Ok ok ale za to obaj Panowie , zarówno Dr House (nawet kiedyś w swej świetności) jak i Dr Cal Lightman nie dorównują temu głównemu bohaterowi tego serialu http://www.filmweb.pl/serial/Sherlock-2010-528992
Sherlock bije ich obu o głowę.
Przynajmniej takie jest moje skromne zdanie ;p
A to z tego prostego powodu, że obie postacie były inspirowane bohaterem powieści Doyle'a, których luźną adaptacją jest Sherlock ;)
Można powiedzieć, że Holmes to taki archetyp ekscentrycznego poszukiwacza prawdy (czy to medycznej, czy kryminalnej).
Serial zapowiadał się ciekawie. Interesują mnie takie rzeczy,ale jakoś nie za bardzo mnie przekonuje. Spodziewałam się czegoś innego,może dam mu jeszcze szansę? Co do Hous'a to widziałam sporo odcinków choć raczej nie chronologicznie... i o ile na początku postać mi się podobało to po pewnym czasie mi się przejadła,niewiele się rozwija. Co do serialu to uważam,że House to cały czas ten schemat jakaś przerażająca dolegliwość liczy się każda sekunda,każdy krok może zabić lub uleczyć. Przesadzone to było.
hmm właśnie jestem świeżo po kolejnym odcinku i muszę stwierdzić że serial ten coraz bardziej mi się podoba. I rzeczywiście zrobiony jest na kształt Housa. Chociaż nie jest tak obezwładniający i z miejsca uzależniający , ale ma coś w sobie. Może to z mojej słabości do Tima, ale czwartkowego seansu z Lie to Me w przyszłym tygodniu sobie nie odmówię.
po obejrzeniu pierwszego odcinka stwierdziłam, że ten serial jest bardzo podobny do mentalisty - główni bohaterowie mają podobne charaktery, profesje, zdolność odczytywania i interpretowania ludzkich zachowań i emocji... ale mnie to nie przeszkadza, wręcz przeciwnie, z mentalisty nic nigdy nie mogę zrozumieć, gubię się zawsze w połowie odcinka i nie nadązam za akcją (tylko ja tak mam?), może dlatego, że leci późno i mój umysł już nie myśli. wątki w magii kłamstwa są mniej skomplikowane, co nie oznacza, że mniej wciągające. podobają mi się szczególnie częste odwołania do świata polityki, choć może są lekko naciągane. a porówniania do house'a może stąd, że ten serial go zastąpił i niektórzy szukają w nim godnego następcy;)
szkoda że już tego nie kręcą, dzięki temu serialowi przypomniałam sobie jakim świetnym aktorem jest tim roth. no i czasem wykorzystywałam zdobytą wiedzę o kłamstwach na siostrze;)
Nieee... Widziałem wszystkie odcinki Mentalisty i Lie To Me i nie zauważyłem podobieństwa. Może i zajmują się podobnymi rzeczami, ale w Mentaliście pierwsze skrzypce gra motyw zemsty i odkupienia.
za dużo cieciuchy House bo się zaraz wszystko wam kojarzy z nim, ja czegoś takiego nie zauważyłem a House często oglądałem
ale do mnie to konkretnie czy do ludu? ja oglądałam Scrubs za to i mogę z czystym sumieniem powiedzieć że House to takie Scrubsy okrojone z humoru + dużo dramatyzmu i w każdym odcinku choroba z kosmosu
ogólnie, wkurza mnie takie ciągłe porównywanie z housem, polakom się jeden serial rzuciło i jak zwierzęta się zachowują, za to w usa i uk mają takich świetnych seriali na pęczki
LOL, Negra_, nigdy mi to nie przyszło do głowy. Muszę to sobie na poważnie przemyśleć. ;)))
PS. Jeśli chodzi o głównych bohaterów - to Cox rządzi. :D
Jak dla mnie Tim Roth dużo lepiej wypadł niż Hugh Laurie i ogolnie to Magia Kławstwa jest ciekawsza niz House...
Dla mnie Tim Roth jest super w swojej roli. Jest tak dziwny. Jego spojrzenie taksujące nowych bohaterów, styl chodzenia jak to już ktoś wspomniał, zmiany zdania aby wyciągnąć choć cień emocji. Jest jedyny w swoim rodzaju. Myślę, że jest porównywalny do House bo jest taką indywidualnością jak on. Ale zdecydowanie muszę stwierdzić, że różnią się od siebie. Dla mnie House jest też bardziej flegmatyczny mimo tego, że ma nieokiełznany charakter, a Lightman jakby był trochę nadpobudliwy z tymi nieoczekiwanymi ruchami.:)
zgadzam sie z Tobą(nbartekn) mimo ze sam jestem z profesji Housa. Wole zdecydowanie Tima...ale on jest zdecydowanie lepszym autorem a jego postac zwyczajnie ciekawsza(i mniej depresyjna)
zacznijmy może od tego, że Lightman nie jest "mistrzem kłamstwa" a specjalistą od rozpoznawania prawdy. czy aby na pewno oglądasz ten sam serial?
To miałem na myśli pisząc "mistrz kłamstwa". Naprawdę, kiedy nie ma się do czego przyczepić, najlepiej czepiać się słówek.
no ok, teraz już wiem na czym stoję pisząc z Tobą. i od razu stwierdzę, że się nie zgadzam. obie postaci (LIghtman`a i House`a) różni praktycznie wszystko, zaczynając od zawodu a na wyznawanej filozofii kończąc.
p.s. i nie czepiam się słówek. po prostu "mistrz kłamstwa" jest nieprecyzyjnym określeniem, dla Ciebie może oznaczać kogoś wyspecjalizowanego w rozpoznawaniu kłamstw, a np. dla mnie kogoś kto jest świetnym kłamcą.
Wybacz ale House i Lightman to dwie różne osobowości
House to mistrz ironii i lekoman
Lightman rozszyfrowuje ludzi i House to przy nim cienki bolek
Nie jest kopią Housa, co najwyżej jest nim inspirowany.
"House" stworzył nowy typ bohatera (ekscentryk niezbyt sobie radzący w kontaktach międzyludzkich), wcześniej chyba w filmach nie występujący, tzn. nie w roli lubianego głównego bohatera. Natomiast w "Lie to me" twórczo podchwycili pomysł i to wszystko. A Tim Roth - świetny :)
PS
Uwielbiam oba seriale.
Główny bohater inspirowany jest dość mocno drem P. Ekmanem - od poglądów poprzez metody (w serialu oczywicie strywializowane) po praktyke zawdodowa. Nie mial nic wspolnego z Housem.
Sranie w banie. Do House'a mu daleko, pod względem osobowości, sposobu bycia, poglądów, a nawet zachowania. To, że jeden i drugi stosują często niekonwencjonalne metody, nie lubią schematów i dysponują ciętym językiem jeszcze o niczym nie świadczy. Kolejną rzeczą, która ich łączy to fakt, że są geniuszami w swoich dziedzinach, ale nic poza tym.
Przecież to dwa zupełnie różne charaktery. House jest antyspołecznym, niedojrzałym egoistą. Ma swój urok dla nas widzów, ale na co dzień nie wytrzymalibyście z taką osobą. Lightman jest lekko dziwny, ale kto by nie był widząc, jak ciągle ktoś mu wciska ciemnotę. O grze aktorskiej nie wspominając. Bardzo lubię Laurie'go, ale do Rotha mu daleko. Lubię bardzo oba seriale jednak z lekką przewagą Lie to me.