Chłopak wychodzi z rodzinnej imprezy, idzie do domu po rower, potem do dziadka po broń, a potem dyma na bmxie 25km (wiemy, że tyle km, bo jest o tym mowa we wcześniejszych odcinkach, że dziewczyna nie pojechała do parku rowerem, bo to za daleko). Taka trasa spokojnie trwałaby z godzinę albo i więcej. I nikt w domu się nie skapnął, że dzieciaka nie ma. Że zniknął z imprezy... bzdury!