PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=645696}

Masters of Sex

2013 - 2016
7,4 14 tys. ocen
7,4 10 1 13935
6,9 7 krytyków
Masters of Sex
powrót do forum serialu Masters of Sex

Może się czepiam, ale prawie wszystkie postacie z tego serialu są zbyt swobodne, zachowują się tak jakby wziąć postacie z naszych czasów, i wsadzić do lat 50, gdzie wtedy przed rewolucją seksualną, amerykanie byli bardzo pruderyjni, a zachowanie takie jakie tam było pokazane było by piętnowane.
Dobre porównanie, Man Men, latach 60, i tam dużo bardziej widać tą pruderię itp.

A w samym serialu jest zdecydowanie za dużo cycków, i czasami przypomina to jakiś film porno, i uważam że zrobili to tylko po to żeby przyciągnąć więcej widzów.

1
peruniec

To niezupełnie tak. Warto poczytać słów kilka o osobie Mastersa i Johnson. O tym co robili.

Ten rektor, dyrektor czy ktokolwiek to był (grany przez Bridgesa) uosabia obawę przed poruszaną przez Mastersa tematyką i możemy przypuszczać, że prezentuje pogląd głoszony przez wielu. Ale my (widzowie) nie trafiamy do przeciętnej rodziny żyjącej w tamtych czasach - trafiamy do ludzi, którzy zapoczątkowali rewolucję seksualną. Nie możemy więc oczekiwać pruderii od osób, które niejako rzopoczęły dyskusję na temat seksu.

soxterix

Rewolucję seksualną zapoczątkowali hipisi i masowe używanie sobie różnych środków odurzających ;)
A co do osób to nie chodzi o Mastersa I Johanson, ale o chociażby tego jego pomocnika, tą sekretarkę czy też samego dyrektora/rektora którzy są po prostu zbyt swobodni.

Ja ogólnie nie znoszę takiego pomijania sposobu myślenia ludzi z epoki, i co może dziwić ale lata 50 w stanach to inna planeta.

peruniec

Nie to miałem na myśli mówiąc o rewolucji seksualnej. Raczej nie będziemy przypisywać hipisom pierwszych prób opisania zachowania ludzkiego ciała podczas seksu. A obok Kinseya to chyba najbardziej znane nazwiska działające w tym kierunku.

Mam wrażenie, że inaczej rozumiemy swobodę. Dyrektor/rektor który jednoznacznie nie zgadza się na finansowanie badań, który uważa, że to nie nauka tylko świntuszenie, który koniec końców jedyne co robi to decyduje się na "wizytację" w pokoju i trudno powiedzieć żeby czuł się wtedy wyjątkowo swobodnie. Dodać do tego sekretarkę, która umawia Mastersowi spotkania w celu znalezienia asystentki, bo sama nie potrafiłaby (jak to powiedziała) stanąć z podniesioną głową podczas niedzielnej mszy gdyby pomagała w badaniach. Gdzie ta swoboda?

Moim zdaniem (przykład sekretarki Mastersa) aż zbyt dosadnie pokazuje się "sposób myślenia ludzi z epoki".

soxterix

Tylko że im dalej tym więcej postaci jest absolutnie swobodna, chociażby żona Mastersa, albo absolutny brak zdziwienia to że ta prostytutka która mu pomaga jest lesbijką, co nie mogłem znaleźć dokładnie, ale sodomia była karana ! ciężkimi robotami, a tutaj brak jakiegokolwiek zdziwienia, i chciałbym zauważyć że homoseksualizm był uważany za chorobę, za coś nienormalnego.
I jak zauważyłeś dyrektor i pierwsza sekretarka Mastersa, są bardziej zszokowani, i to też nie jakoś bardzo szczególnie dyrektor, bo wszystkie inne postacie nie mają nic przeciwko, jak pisałem jest ogromnie uderzająca różnica w porównaniu mentalności z tego serialu a Mad Men-ów, gdzie dużo lepiej jest pokazana purytańska spuścizna ameryki.
Ba nawet niezamężna kobieta która ma dzieci była uważaną za dziwną, gorszą i odnoszono się do niej nieufnie.

peruniec

Im dalej w las (wtedy byłem jedynie po seansie pierwszego odcinka), tym bardziej jestem skłonny zgodzić się z Tobą w niektórych kwestiach. W szczególności homoseksualizm czy wspomniany stosunek do rozwódki z dziećmi. Pozostałe zachowania nie rażą mnie zupełnie i nie przeszkadza mi to ani odrobinę w odbiorze serialu.
Do porównań do Mad Menów nie jestem w stanie się odnieść, bo nie miałem przyjemności zetknąć się z tym serialem.

soxterix

Ja powiem tak, nie uważam serialu za zły, raczej odwrotnie, serial zapowiada się na naprawdę ciekawy, stawiał bym że jakieś 8/10, co u mnie jest wysoko, bo ja racze nie daje 9, 10.
Tylko razi mnie taka dzisiejszość osób, bo seks (samo słowo było bardzo niechętnie używane) był tabu, nie mówiło się o tym, nie rozmawiało się o tym, bo było to kojarzone z prostytutkami czy ogólnie nizinami społecznymi.
Sam seks oralny był uważany za w ogóle szkodliwy, wyuzdany itp (co akurat dobrze jest pokazane w drugim odcinku)

peruniec

Hehe. Tak sobie gadamy - Ty wskazujesz na pewne (nazwijmy to) niedopatrzenia twórców serialu, ja nie dostrzegam ich w takim stopniu, a koniec końców na razie nie oceniam serialu tak wysoko jak Ty. Tak czy inaczej zobaczymy czy nasze oceny utrzymają się wraz z końcem sezonu.

peruniec

Mnie się też coś tu nie zgadza. Ostatecznie nie jest to jedyny dostepny sposob wglądu w tamte czasy, sex lat 50-tych byl pokazany np. w niezlej "Drodze do szczescia" i wyglądał raczej, jakby to powiedzieć, króliczo.
Nie bardzo rozumiem, skad pruderyjnie wychowane kobiety, z ktorymi przeciez nikt nie rozmawial o seksie, bo nie uchodzi, mogly sie dowiedziec, ze to nie musi tak wygladac. Nawet z fragmentu "Drugiej plci", ktory Joan odczytuje w stolowce, wynika, ze w tamtych czasach seks byl dla kobiety raczej zrodlem problemow (nieplanowana ciaza, koniecznosc porzucenia wlasnych aspiracji, wzglednie utrata reputacji i pogrzebanie szans na korzystne zamazpojscie) niz przyjemnosci. Rada "zamknij oczy i myśl o Anglii" nie przestala byc aktualna po czasach wiktorianskich, a wlasciwie nawet zaryzykowalabym hipoteze, ze przetrwala az do wynalezienia pigulki antykoncepcyjnej. Dopiero wtedy sie naprawde rozhulalo. Troche mnie też rażą wizytujące Mastersa pary, starające się o dziecko. Nawet teraz, po 70 latach ciężko jest zawlec faceta do jakiegokolwiek lekarza, a z badaniami w kierunku plodnosci to nawet Chandler mial klopot w koncowce lat 90-tych. W latach 50-tych popularny byl poglad, ze jesli nie ma dziecka to musi byc wina kobiety, bo w ogole dzieci to byla sprawa kobiety i to ona powinna zalatwic ze wlasnym zakresie. Więc troszkę mi się to wszystko hop do przodu wydaje.

e_wok

Zgadzam się całkowicie. Zabawne, że w serialu to prostytutki były nieco bardziej 'oporne' w stosunku do badań Mastersa, niż zwykłe kobiety. Hmm...
W tamtych czasach seks dla kobiet to był bardziej obowiązek wobec męża niż przyjemność i dokładnie to o czym piszesz-jeden wielki problem.
Oczekiwało się od nich, bycia dziewicami, aż do zamążpójścia, więc seks przedmałżeński siał strach ciąży, chorób, infekcji itd. Do tego niezamężne kobiety, które zaszły w ciążę, czy rozwódki, nie mogły oczekiwać od rządu takiej pomocy ekonomicznej, jaką miały wdowy z dziećmi. Nie miały praw do takiej opieki. Zatem same problemy.

A mężatkom pewnie też się dobrze nie kojarzył. Jeśli się nie mylę, nie było wtedy ustanowionych żadnych praw przeciwko gwałtom w małżeństwie, przemoc domowa też była rzadko karana, więc niektórzy (pewnie ci bardziej niewyżyci) mężowie mogli robić ze swoimi kobietami, co im się podobało.

Wydaje mi się, że chyba jedynie postać Margaret Scully nieźle ukazuje postawę kobiet. Przez lata była nieszczęśliwą żoną ( w sensie seksualnym) i nie pisnęła mężowi o tym nawet słówka, nie zdawała sobie sprawy co to orgazm (czyli seks był tylko tym obowiązkiem, poza tym nie miała go za wiele), widać było jej skrępowanie gdy koleżanki opowiadały o badaniach Mastersa i jej reakcja jak nie zakwalifikowała się do badań.

Ale mimo wszystko serial ciekawie się zapowiada, już nawet nie ze względu na temat, ale na postacie, które są ciekawe. Stosunki Mastersa z żoną, małżeństwo Scullych, Virginia, która niby jest taka samodzielna, wydaje jej się, że potrafi wszystko kontrolować, odróżnić seks od miłości itd.
Zobaczymy jak się serial dalej potoczy i czy nie zejdzie na psy ;)

boogie_woogie

Zainteresowałam się serialem po tym jak przeczytałam w gazecie artykuł na temat badań Mastersa i Johnson, i muszę przyznać że gdy dowiedziałam się, że będzie grał Sheen byłam zachwycona.

Co do tej pruderii lat 50, oglądałam Mad Men i zgadzam się z opinią, że tu troszkę za mało powściągliwości, ale z drugiej strony, te badania miały miejsce, czytałam, że to co skłaniało ludzi aby godzili się być królikami doświadczalnymi to zdolności Virginii, która potrafiła przekonać do wielu rzeczy. Masters był więc tym od nauki a ona tą zwyczajną, której zadaniem było nawiązanie kontaktu z potencjalnymi ochotnikami.

W serialu pokazano trudności, z którymi ta dwójka musiała się zmierzyć - w tym wypadku jest potępienie społeczne, brak zrozumienia ze strony dyrektora, osób postronnych etc., ale nie chodziło tylko o to. Próbują nam pokazać w jaki sposób ta dwójka odkryła to co dzisiaj uznajemy za oczywiste.

Rozumiem, że niektóre z postaci w tym serialu wydają się być pozbawione pruderii i zbyt przypominają ludzi współczesnych, ale fakty są takie że Masters i Johnson badali reakcję prawdziwych ludzi, a skądś tych ludzi musieli wziąć. Po prostu pamiętajmy, że ten scenariusz nie jest całkowicie zmyślony, jest to historia oparta na faktach.

LePetitBeurre

Dokładnie. Poza tym to tylko serial, nie musi wiernie oddawać rzeczywistości. Jest na podstawie prawdziwej historii, ale też nie musi idealnie jej odwzorowywać. Jakby nie było rzeczywistość często jest szara i ponura, a serial musi być kolorowy żeby zainteresować i przyciągnąć widza. Pewnie jakby nam pokazywali zmagania Mastersa z namawianiem pruderyjnych kobiet, ileż czasu by zajęło zabranie się do tych badań-byłoby to pewnie nudne, a i w serialu nie ma na to tyle czasu.

Pozdrawiam ;)

boogie_woogie

Zarzucacie serialowi braki, ale ja ja raczej dostrzegam w waszym rozumowaniu. Zapominacie, że te wszystkie sceny seksu odbywają się w laboratoryjnych warunkach, zapewniano anonimowość etc. No i nie zapominajcie, że nawet nie wiadomo jaki stopień pruderii nie potrafi zmienić biologicznej reakcji człowieka np. w trakcie orgazmu. Także lepiej jeszcze raz przemyślcie swój krytycyzm bo jest on delikatnie mówiąc nieprzemyślany.

fidelio77

I jeszcze jedna sprawa - mam wrażenie, że podążając za pewnym schematycznym skojarzeniem z atmosferą danej epoki pozbawiacie ludzi, którzy wtedy funkcjonowali jakiegokolwiek indywidualizmu w sprawach seksu. Można mówić o pewnym trendzie, ale nie można też generalizować.

peruniec

Mam dokładnie to samo wrażenie. Jeśli chodzi o mnie, to nie do końca dałam się uwieść serialowi w kwestii obyczajowości, dla mnie są to sztuczne lata 50. Moim zdaniem Virginia jest zbyt swobodna i zbyt współczesna i nawet nie chodzi mi o jej zachowania łóżkowe.
Podobnie jak publiczne czytanie Drugiej Płci na Stołówce i głoszenie swoich mądrości o seksie do lekarzy, których traktuje się jak koleżków (nawet jeśli miało się romans, to ludzie zachowywali dystans między sobą, zwłaszcza między podwładną a przełożonym).
No i trochę jest nudno, mimo wszystko.

peruniec

Mnie zdziwiło, gdy 19-letnia dziewczyna w środku nocy stoi pod domem lekarza, żeby mu coś "oddać". Wydawało mi się, że wtedy dziewczyny z dobrych domów nie wałęsały się same po nocach żeby przespać się z facetem. Ale może się mylę.

peruniec

Tak szczerze mówiąc to cała ta pruderyjność była na pokaz. O pewnych rzeczach się nie mówiło głośno. seks był tematem zabronionym przy rozmowach, ale tak naprawdę za zamkniętymi drzwiami ludzie dopiero mieli niezłe zboczenia. Każdy robił co chciał ale pod warunkiem że było to trzymane w tajemnicy. Wierz mi na długo przed rewolucją seksualną lat 60-tych ludzie byli mocno wyzwoleni. Czasem nawet warto podpytać prababcie ;) W takiej niby konserwatywnej Polsce w latach 20 wyuzdanie seksualne (zwłaszcza wśród elit) było tak ogromne, że nawet takie skandalistki jak Madonna jawią się niczym zwykłe amatorki. Rewolucja lat 60 sprawiła jedynie że seks przestał być tematem tabu, skończyła się hipokryzja a ludzka seksualność stała się tematem rozmów, badań i weszła mocno do popkultury.

nata1909

Co do postaci to muszą one wychodzić poza schemat bo gdyby byli równie nieświadomi i pruderyjni co reszta społeczeństwa to nie podjeliby się owych badań. Dlatego też np Masters czy Virginia są ludźmi którzy wyprzedzali swoje czasy jeśli chodziło o panujące obyczaje. Dało się wyczuć te lata 50-te kiedy była scena z "mądrościami" Freuda który ogłosił że orgazm kobiety która sama sobie sprawia przyjemność jest "niedojrzały" a jeśli z facetem go nie ma to jest "oziębła" a pacjentki Mastersa wypłakują sobie oczy w poczekalni bo wierzą że coś z nimi nie tak :D