Po prostu ludzi owładniętych jakąś ideą, jednym pomysłem, który nadaje im sens życia i do
którego zrealizowania dążą za wszelką cenę. I kiedy piszę "za wszelką cenę" - to naprawdę to
mam na myśli - bo będą szantażować, ranić, zatracą samych siebie - ale będą wytrwale dążyć
do spełnienia swojego marzenia.
Uwielbiam każdą scenę tego serialu, w której widzimy Billa w momentach, kiedy wychyla się
zza swojej skorupy oschłości i pozornej obojętności, zwłaszcza w stosunku do pacjentek,
którym pomaga. Choć chyba i tak scena odbierania porodu Catherine w odcinku 5, pobiła
wszystko co do tej pory widziałam!!
Ponadto jego stosunek do Virginii to majstersztyk - ile tam jest fascynacji, ile zwykłego
pożądania - po prostu idealnej chemii między dwojgiem ludzi, którzy do siebie pasują, ile jest
po jego stronie zrozumienia, że ta kobietka po prostu jest dla niego zbawieniem - bo dzięki niej
realizacja badań naukowych na temat seksu po prostu zaczęła napierać tempa!
Trudno mi przewidzieć jak potoczy się ten serial, obawiam się, że Virginia zostanie zraniona -
bo Bill jest geniuszem - a tacy po prostu niszczą wszystko dookoła, przynosząc jednocześnie ze
sobą nowe odkrycia ku chwale ludzkości. Zakończenie odcinka 6 po prostu wbiło mnie w
fotel!!!
Sam serial jest prawdziwie urzekający, bardzo ciekawy, wszystkie postaci są wspaniale
zarysowane. Co więcej mimo dość odważnej tematyki - seks w tym serialu jest po prostu
dobrze pokazany, normalnie, nie nachalnie.
Dawno już nie czekałam z taką niecierpliwością na kolejny odcinek serialu.