Jasne, siedmiolatek usunięty ze szkoły za jeden incydent. Może w prywatnej byłoby to możliwe. W państwowej tak się nie da. Matka przenosi dziecko do innej szkoły nic nie wiedząc o tej szkole....
Dokładnie, w państwowej to mogą się tłuc do oporu i takie rzeczy się nie zdarzają :P nagana i ew. kurator.
Ale ten film nie jest o tym czy jakieś dziecko można wyrzucić ze szkoły! To piękna historia o nauce akceptacji deficytów naszych dzieci, o tolerancji, o tym że nie każda choroba jest wypisana na twarzy!
Dobrze, że mi napisałaś, bo sama bym nie ogarnęła xD btw, jeśli twórcom zależy na realizmie, to trzeba zrobić trochę lepszy research do historii (która ogółem jest bardzo dobra i wreszcie nie podeszła do osób w spektrum z obrzydliwymi stereotypami, jak inne seriale).
o akceptacji czy o braku akceptacji? W 1 odcinku widziałam tylko brak akceptacji. Matka ma w domu 7latka i nie dopuszcza do siebie, że on ma problemy. Szkoła to wie. Ojciec, który z tym dzieckiem nie mieszka, to wie. Druga żona ex męża to wie. A ona jest ślepa.
Aby móc zaakceptować jakiś problem najpierw trzeba przejść przez fazę wyparcia, w której znajdowała się matka. A ojciec wiedział, ale nic z tym nie robił. Zero zaangażowania.
Ano niestety. Mój syn był w szkole prześladowany. W jednej z podstawówek nawet głowę mu do sedesu wkładano. Były rozmowy z uczniem i jego rodzicami, ale usunięcia nie było. Dyrektor tłumaczył, że nie ma takiej możliwości prawnej. Nawet konsultacje z kuratorium nic nie dały. Więc to ja zabrałam dziecko. I tak to działa w państwowych szkołach.
Przecież nie ma nigdzie informacji, że to był pierwszy incydent, w dodatku to nie była zwykła bójka między dziećmi tylko zdarzenie, w którym ktoś doznał urazu oka. Poza tym sama znam historię, że dziecka może nie wyrzucili ale niemal wymusili przejście na indywidualny tryb nauczania ( z większością zajęć poza szkołą) i sugerowali zmianę szkoły. Poza tym jak już ktoś wyżej wskazał, szkoła nie sili się na ukazanie realizmu w polskim systemie edukacji tylko na pokazanie pewnych problemów.