Czysta przyjemność perwersji. Świetnie zrobiony tasiemiec, który przy okazji sam niemiłosiernie wykpiwał własne konwencje. Żadnego pozytywnego bohatera, prędzej czy później każdy dopuszczał się jakiegoś świństwa. Czego i kogo tam nie było! Najlepszy był szpital, w którym pracował np. lekarz - erotoman, pani doktor cierpiąca na roztrojenie (?) jaźni i inne indywidua. Moją ulubienicą była wyjatkowo szerokousta Lisa Rinna w roli etatowej złośnicy.