Scena w drugim odcinku nowego sezonu, w której wyimaginowana Charlotte żegna się z Patrickiem.. łamacz serca. Wycisnęła łzy chyba każdemu widzowi.
Bez przesady. Wg mnie bardziej wzruszająca była scena jak Jane odwiedził grób swojej rodziny razem ze swoim szwagrem.
Jakoś na początku 3serii, chyba 2albo3odc. W każdym razie to był ten odcinek, w którym Jane pomagał bratu swojej zmarłej żony.
Również bardziej była wzruszająca scena w odcinku 1serii jak Kristina Faye mówi Patrickowi że ma kontakt z jego rodziną i że jego córka spała kiedy RJ ją zabijał.
Zgadzam się, ta była znacznie bardziej poruszająca. A w ogóle łezkę uroniłam przy Mentaliście tylko raz i to nawet w odcinku niezwiązanym z Red Johnem - przy śmierci koronera Steinera i sztuczce z monetą. Kapitalne.
"Devil's Cherry" ogólnie był chyba w zbyt komediowej konwencji, żeby pocisnąć po emocjach.
To ja też się zgodzę :). Ta scena i mina PJ (czy SB) przypominała mi klasyczny wyraz twarzy Ala Bundy'ego :P.
Jedna z bardziej wzruszających była jak jakaś laska podeszła do Jane i pytała czy się do nich nie przyłączy a Jane że jest żonaty (1x14 czy 1x16 nie pamietam) :p I to z Kristina wspomniane 3 posty wyżej.